niedziela, 9 stycznia 2022

Riley Sager "Wróć przed zmrokiem"

Tytuł: Wróć przed zmrokiem
Autor: Riley Sager
Wydawnictwo: MOVA


Stare domu mają w sobie niezwykłą energii. Historia, która je wypełnia, ludzie, małe i duże tragedie, ale też radość i miłość – to wszystko sprawia, że po latach te posiadłości wydają się żyć, oddychać, pamiętać. To, że w jednych miejscach czujemy się od razu dobrze, a inne nas odpychają, w dużej mierze wynika właśnie z tego. Jednak czasami odczucie to bywa złudne, zaślepia nas fascynacja czy też – w wielu przypadkach – decydują względy ekonomiczne.

Pamiętając o tych właściwościach starych domów, nic w tym dziwnego, że o starych posiadłościach, pełnych grozy i bólu, domach nawiedzonych, napisano setki książek i nakręcono wiele filmów. Nie inaczej jest z tajemniczym Baneberry Hall, wiktoriańską rezydencją położoną w lasach Vermont. W tym domu rozegrała się niejedna tragedia, a ukoronowaniem jego historii, stała się książka napisana przez ojca Maggie Holt, a oparta – przynajmniej rzekomo – na faktach. Kiedy Maggie miała pięć lat, wraz z rodzicami zamieszkała właśnie w tej posiadłości. Rodziców skusiła niska cena, choć i tak bez spadku po dziadku dziewczynki, niedoszły pisarz i nauczycielka nie mogliby sobie pozwolić na taki zakup. Przeprowadzka miała stać się nowym początkiem, ratunkiem dla rozpadającego się związku, ale też źródłem inspiracji dla ojca Maggie. Nie spodziewali się jednak, że zaledwie po dwudziestu dniach pobytu opuszczą w panice to miejsce, by nigdy tam nie wrócić. Książka o tych niespełna trzech tygodniach spędzonych w nawiedzonym domu, którą napisał w końcu ojciec, zapewniła Maggie wygodne życie, ale też stała się jej przekleństwem.

Całe życie Maggie upłynęło w cieniu tej publikacji, a ona sama była traktowana nie jak żywa osoba, ale jak bohaterka horroru. Tym dziwniejsze to było uczucie, że nie pamięta ona zupełnie wydarzeń, jakie miały miejsce w Baneberry Hall, dlatego też wszystko, o czym ojciec napisał, uznała za kłamstwo. Całe dorosłe życie starała się wymusić na ojcu takie stwierdzenie, jednak bezskutecznie. Nawet jego ostatnie słowa przed śmiercią dotyczyły przyrzeczenia, że Maggie nigdy tam nie wróci. Tyle tylko, że równocześnie to właśnie Maggie odziedziczyła rezydencję, a z uwago na swój zawód dekoratorki wnętrz, postanowiła wykorzystać okazję i odnowić dom, wystawiając go później na sprzedaż. Tak naprawdę jednak jej celem, jest poznanie prawdy o tym, co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego jej rodzina w panice wyjechała, pozostawiając w domu cały dobytek.

Już pierwsze dni pobytu przynoszą szereg dziwnych wydarzeń, które pod znakiem zapytania stawiają sceptycyzm Maggie. Rozlegające się dziwne odgłosy, znikające przedmioty, rozbrzmiewająca nagle muzyka – to wszystko nic w obliczu … trupa w suficie. Czy to możliwe, by dom rzeczywiście był nawiedzony? Co wydarzyło się dwadzieścia pięć lat temu i co tak naprawdę dzieje się teraz? Czy to sprawka siła nadprzyrodzonych? Te wszystkie pytania towarzyszą lekturze powieście pt. „Wróć przed zmrokiem”, od której tak naprawdę trudno się oderwać. Opublikowana nakładem Wydawnictwa MOVA książka, to jedna z najlepszych powieści grozy, z jakimi zetknęłam się w ciągu ostatnich kilku lat. Mimo iż sam motyw upiornego domu nie jest ani nowym, ani oryginalnym, to jednak fakt, iż niemal do ostatniej strony nie wiemy, z czym tak naprawdę mamy do czynienia, czyni książkę niezapomnianą. I straszną, bowiem groza wypełnia każdą ze stron, niezależnie od tego, czy czytamy współczesną historię czy też fragmenty książki ojca Maggie.

Wątki sprzed lat i te bieżące splatają się ze sobą, czyniąc coraz bardziej wiarygodną historię ojca. Ale jednocześnie coś nie daje Maggie spokoju, a racjonalna natura nie pozwala otworzyć się na paranormalne zjawiska. Szczególnie, że nie wierzą w nie także ludzie z miasteczka, co więcej, są przekonani, że książka zrobiła im w pewien sposób krzywdę, budząc niezdrową ciekawość poszukiwaczy duchów i ściągając różnego rodzaju psycho-fanów w okolice Vermont. Jak zakończy się ta powieść? Z jakim gatunkiem mamy tak naprawdę do czynienia? Przekonacie się w trakcie lektury, po którą powinni sięgnąć wszyscy ci, który lubią się bać. Tylko radze nie czytać jej nocą, bowiem każdy dźwięk może przypominać stukot wydawany przez Pana Cienia, a każdy błysk – blask oczu wychodzącej z szafy Pani Pieniążek.

4 komentarze:

  1. No nie wiem, kiedyś mniej bałam się takich książek, obecnie coś się zrobiłam strachliwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też, ale to kwestia świadomości konsekwencji pewnych zdarzeń.

      Usuń