poniedziałek, 21 lipca 2025

Podróże z dzieckiem: Legendia – Śląskie Wesołe Miasteczko

Legendia – Śląskie Wesołe Miasteczko, położone w Parku Śląskim na pograniczu Chorzowa i Katowic, to miejsce, które łączy edukację, kulturę i emocjonującą rozrywkę. Od blisko 65 lat (od 1959 roku) bawi i inspiruje odwiedzających różnego wieku, wdrażając tematykę polskich legend w każdej atrakcji. Mnie wesołe miasteczko kojarzy się z czymś emocjonującym, bowiem te 40 lat temu ówczesny lunapark był jedynym miejscem w Polsce z taką ilością karuzeli. Może tylko mniej dostępnym, bo nawet z Sosnowca była to już cała wyprawa. Od dwóch lat odwiedzamy Legendię z Klarą, ale w okresie zimowym, żeby zobaczyć bajkowe iluminacje. Teraz jednak postanowiłyśmy spędzić tam jeden wakacyjny dzień. I wiecie co? Zabawa jest taka sama, jak w dzieciństwie! Może tylko jeszcze bardziej kolorowo. Zobaczcie sami.

Tuż za wejściem czeka ekspozycja makiet najwyższych gór świata – „Korona Ziemi” łączy edukację o polskim himalaizmie z baśniową scenografią. Naszym obowiązkowym przystankiem jest też kino XD – tym razem oglądałyśmy „Czarną dziurę”. Na kolejne seanse już nie dałam się Klarze namówić.





W parku niemal wszystkie atrakcje są nowe, albo przeszły rewitalizację. Niewątpliwie najbardziej spektakularną atrakcją jest rollercoaster Lech, nawiązujący do legendarnego założyciela państwa polskiego. To prawdziwa duma Legendii – najdłuższy i najbardziej ekstremalny rollercoaster w Europie Środkowo‑Wschodniej, rozwijający prędkość do 95 km/h, z czterema inwersjami i torem o długości niemal kilometr – idealna atrakcja dla śmiałków i poszukiwaczy adrenaliny. Ostatnio jednak czytałam sporo artykułów na temat wypadków w parkach rozrywki, co skutecznie zniechęciło mnie do wejścia. Już od samego patrzenia mam ciarki na rękach.

Jednak będąc z niespełna 6-letnią Klarą mogłyśmy skorzystać z wielu innych, a nawet większości atrakcji. Legendia to prawdziwy raj dla fanów karuzeli i huśtawek wszelakich. Jest ich tu tak dużo, że podczas jednodniowego pobytu z trudem udało nam się wszystkie zaliczyć. A faktycznie, byłyśmy tam od rana do późnego popołudnia. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Są spokojne karuzele dla maluszków (Klara na kilku atrakcjach jeździła samodzielnie), nieco szybsze dla starszych dzieci (tu Klara musiała być pod moją opieką) i totalnie odjechane dla tych, co nie boją się ekstremalnych doznań. Z tych zrezygnowałyśmy, choć na samoloty miałam ochotę.

Dla Klary największą atrakcją był chyba Ptasi Patrol – taki mały diabelski młyn w pobliżu tego dużego, gdzie wagoniki ozdobione były wizerunkami ptaków. To mogła wejść sama. Sama jechała również niezwykłym pociągiem, który zabiera dzieci w podróż po zaczarowanym lesie (atrakcja Leśna Wyprawa). Z obu atrakcji korzystała kilkakrotnie. Fajną atrakcją dla Klary – już po drugiej stronie, były
Baloniki – kolorowe balony podnoszą się i opadają. Tu musiałam z nią jednak jechać.


Psi Patrol

Leśna Wyprawa

Jak zwykle zachwyciły nas Magiczne Koniki, czyli klasyczna karuzela Wiedeńska, na której jechałyśmy nawet zimą. Klara uwielbia także Circus Tea Cups i to w tej wersji wolniejszej, jak i szybszej Tea Cups – tu niestety musi wejść ze mną, więc zwykle mam zamknięte oczy – wirowanie filiżanek sprawia bowiem, że mój błędnik szaleje.

Magiczne Koniki

Zdecydowałyśmy się też na Balerinę i fale Electric Ring – obie dosyć szybkie. Klara zachwycona, ja trochę mniej. Obu nam natomiast bardzo podobała się Dolina Jagi, chociaż ja wyszłam z mokrymi spodniami i torebką, w której chlupało. Pozornie spokojna atrakcja przestaje taką być, kiedy wpadasz w nurt rwącego potoku w miedzianym kociołku Jagi czy przepływasz pod wodospadem. Skorzystałyśmy też z wielu innych atrakcji (Klarze podobał się też np. Circus Train i Podniebni Łowcy czy Music Box) oraz oczywiście z przejazdy wielkim diabelskim młynem, największym stacjonarnym tego typu obiektem w Polsce, teraz znanym jako Legendia Flower. W sumie rozczarował nas jedynie Magical Postal Service – to przejażdżka samochodami stylizowanymi na lata 20-te.

widok z Legendia Flower

Legendia Flower

Music Box

Circus Train

Sporo czasu spędziłyśmy też w piaskownicy z furą zabawek, Klara skakała też na Hopa – Lala, wielkiej powietrznej poduszce. Dobrą zabawę miałyśmy również w Boruta’s Tricks, czyli Gabinecie Krzywych Zwierciadeł.



Na terenie parku są rozmieszczone liczne punkty gastronomiczne. My akurat byłyśmy przy Gaju urwisów, gdzie można przechodzić prawdziwymi labiryntami rur czy wskakiwać do basenu z piłeczkami. Można tam zjeść coś nie tylko na słodko, chociaż ja akurat przysiadłam tylko na kawę.

Skorzystałyśmy też z Festiwalu dmuchańców, który odbywał się akurat tego dnia. I tam Klara spędziła prawie godzinę skacząc po wiosce Smerfów czy po kosmicznym statku. Zdecydowałyśmy się na zakup biletu sezonowego, z którym wstęp na te dodatkowe atrakcje jest darmowy. Cena niestety jest dość wysoka, ale nieco absurdalne jest to, że niewiele różni się od jednorazowego biletu. Już zatem planujemy kolejne odwiedziny na Magiczny Weekend sierpniowy.




Legendia działa na ponad 26 hektarach zieleni, a wokół jeziora można odpocząć między atrakcjami. Park dba o estetykę terenów – rośnie tu ponad 800 gatunków drzew i krzewów, a spacerując wzdłuż alejek w cieniu natury, można ochłonąć po emocjach oferowanych przez karuzele i rollercoastery. Zresztą właśnie dla osób, które chcą tylko pospacerować Legendia wprowadziła bilety spacerowe, które uprawniają do wejścia i dają możliwość skorzystania z oferty gastro, bez możliwości skorzystania z urządzeń (taką opcję można dokupić).

Dzień w Legendi był niezwykle intensywny. Klara wyszła zachwycona, ja – jako nielubiąca takich atrakcji nieco mniej, choć na Dolinę Jagi jesteśmy znów umówione. Jedno jest pewne – przynajmniej raz warto tu być. Chociażby po to, by na chwile poczuć się z dzieckiem!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz