Autor: Stefan Themerson
Wydawnictwo: Widnokrąg
„Jedynym sposobem, by uniknąć zepsucia pod wpływem pochwał, jest pracować dalej. Innego wyjścia nie ma” – te słowa Alberta Einsteina doskonale pasują do wielu ludzi, którzy niezmordowanie realizują pewne zadania, którzy nie pracują dla pochwał, nagród i splendoru, tylko dla samej przyjemności pracy i niesienia pomocy. Ta pracowitość, w połączeniu z innowacyjnym umysłem i (nie)zwykłą życzliwością, może zmieniać świat.
O tym, jak wiele może zdziałać nawet jeden człowiek, jak bardzo można być bezinteresownym i jak cudownie jest posiadać szeroki zestaw umiejętności, przekonujemy się dzięki lekturze książki „Przygody Marcelianka Majster-Klepki”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Widnokrąg pozycja, jest reprintem wydania z 1938 roku, a jej wyjątkowość podkreśla jeszcze twarda oprawa oraz czterobarwne linoleoryty Franciszki Themerson. Ta niezwykła szata graficzna, w połączeniu z sześcioma wyjątkowymi opowieściami o Marcelianku, stwarza doskonałą okazję do zapoznania młodych czytelników – zarówno tych sięgających po lekturę samodzielnie, jak i tych korzystających z pomocy rodziców i opiekunów – z właściwymi postawami. Marcelianek stanowić może wzór, jawi się bowiem jako innowator i prawdziwa „złota rączka”, ale i zarazem, jako chłopiec niezwykle uczynny, który nie odmówi pomocy żadnej potrzebującej osobie.
Pomaga nawet wówczas, kiedy problemy innych ludzi wynikają wyłącznie z ich lenistwa – chłopak pokazuje, że można inaczej, wystarczy tylko włożyć w to odrobinę wysiłku. Przekonuje się o tym chociażby rodzina, która zaprosiła Marcelianka do wspólnego stołu – niestety brakowało przy nim stołka, zaś nikt z obecnych członków familii nie zdecydował się ustąpić gościowi miejsca. Marcelianek, z pomocą narzędzi noszonych w Węzełku Wszystko Zmieści skonstruował nie tylko ów stołek, ale wykopał również studnie, by rodzina mogła czerpać wodę do mycia i pojenia kaczek, a nawet zbudował komin, by usprawnić gotowanie. Jego pracowitość i kreatywność, a także chęć niesienia pomocy docenili również mieszkańcy wioski Leniuchów Mały, którzy w zamian za zrobienie obuwia, chcieli uczynić go nawet swoim królem.
Pomysłowości Marcelianka doświadczyła także babula, której chłopiec wybudował młyn (choć zanim to się stało, znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie), a także mieszkańcy dziwnego miasta, w którym niemal wszystkie zegarki były … namalowane. Niestety, kiedy jego węzełek został przyciągnięty przez górę, nikt nie chciał mu pomóc – ani zajączek, który liczył w zamian za pomoc na sałatę, ani lis, który miał nadzieję na pieczone kurczęta, ani miś pragnący miodu. Dopiero oryginalni uczniowie szkoły powszechnej, z II oddziału pospieszyli z pomocą, zaś w ramach podziękowania Marcelianek wyprowadził ich z boru. Chociaż tak naprawdę pomógłby im w każdej sytuacji! Pomoc otrzymał również olbrzym, Feliks Siły Co Niemiara wędrujący do Ciemnogrodu, który bez chłopca nigdy nie przeszedłby przez most. Ta pomoc udzielona wielkoludowi przyniosła też korzyści mieszkańcom ciemnego miasta – wspólnie udało im się bowiem uruchomić elektrownię.
Zawierające morał opowieści o sympatycznym Marcelinku, który nie szczędził swojego czasu i sił, by pomagać innym, to doskonała lektura dla dzieci. Nie tylko bawi, ale i uczy, pozwalając kształtować właściwe wzorce zachować. A czy Ty, też jesteś takim Marceliankiem Majster-Klepką?
Co prawda dzieci jeszcze nie mam, ale bratanicy podrzucę :)
OdpowiedzUsuńZdradzę, że ja tez nie mam. Jednak mój siostrzeniec i siostrzenica są najlepszym odbiorcą takich pozycji bo uwielbiają książki:-)
Usuń