niedziela, 2 listopada 2025

John Finnemore "Salomonowy wyrok"

Tytuł: Salomonowy wyrok
Autor: John Finnemore
Wydawnictwo: Czwarta Strona


Zagadki mają w sobie coś pierwotnego — od wieków pociągały nas te momenty, kiedy wszystko wydaje się poukładane, a jednak kryje się w tym prostym rozwiązaniu ledwie dostrzegalna łamigłówka. To pragnienie rozwikłania, zrozumienia, rozwiązania świadczy o człowieku jako o istocie, która nie akceptuje niedopowiedzeń. W literaturze kryminalnej to właśnie zagadki zajmują szczególną jej cześć, a właściwie są w jej centrum. Z tej perspektywy najnowsza książka „Salomonowy wyrok” autorstwa John Finnemore, jawi się niczym układanka, gdzie każdy element — osoba, miejsce, nawet przedmiot — może być wskazówką, pułapką lub kluczem.

Autor prowadzi nas do punktu wyjścia, który mógłby być ilustracją klasycznej sytuacji: „31 grudnia 2023 roku znaleziono ciało osoby śmiertelnie dźgniętej ostrym przedmiotem. Pokój był dokładnie zamknięty od wnętrza, a narzędzie zbrodni nie zostało odnalezione. Policja nie miała podejrzanego ani motywu”. Następnie na scenie pojawia się skrzynka z setką pocztówek — maszynowo wydrukowanych, zapisanych — które, jeśli zostaną ułożone w odpowiedniej kolejności, mogą wskazać nie jedno, lecz dziesięć morderstw popełnionych w ciągu roku oraz przybliżyć ich szczegóły. Taki punkt wyjścia — zamknięty pokój, tajemniczy zbiór pocztówek, mnogość zbrodni — zapowiada konstrukcję pełną zręcznie prowadzonej intrygi, ale też z elementem zabawy dla czytelnika: czy potrafi on odgadnąć zagadkę, czy potrafi on śledzić tropy?

„Salomonowy wyrok” stawia przed czytelnikiem nie tylko jedno zagadkowe morderstwo, lecz zestaw morderstw powiązanych w subtelny sposób: poprzez pocztówki, kolejność, interpretację. To znaczy, że Finnemore zaprasza nas do pracy nie nad jednym dochodzenia, zamiast tego wpisuje się w starą szkołę kryminału, w której zagadka jest nie tylko tłem, ale częścią pewnej gry - czytelnik może razem z bohaterem myśleć i szukać rozwiązania. Taki pomysł — zbiór materiałów (pocztówek), które jeśli zostaną właściwie odczytane i ułożone — w istocie przypomina klasyczne puzzle, które wystawiają na próbę cierpliwość i dociekliwość. Ta konstrukcja książki jest jedną z najbardziej intrygujących cech „Salomonowego wyroku” – książka zbudowana jest jak misterna zagadka logiczna. Każdy element fabuły ma swoje miejsce, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się przypadkowy. Autor posługuje się tu klasycznym schematem „ukrytego porządku”: świat przedstawiony wygląda chaotycznie (niezrozumiałe zgony, brak motywów, labirynt wskazówek), ale pod spodem kryje się rytm i sens, który można odkryć dopiero wtedy, gdy czytelnik – niczym detektyw – nauczy się patrzeć nie na to, co oczywiste, lecz na to, co ukryte.

Co więcej – klimat „closed room” (pokój zamknięty od wewnątrz) działa jak zwornik: zamknięte miejsce, brak narzędzia, brak motywu — wszystko to tworzy atmosferę braku odpowiedzi, niczym z kryminałów Agathy Christie. Zbrodnia w zamkniętym pokoju to symbol absolutnej zagadki – świat zamknięty, pozornie szczelny, w którym jednak dokonało się coś niemożliwego. Finnemore wykorzystuje ten motyw nie tylko jako efektowny początek, lecz także jako metaforę ludzkiego umysłu: nasze przekonania, wspomnienia i racje to również „zamknięte pokoje”, w których próbujemy uporządkować chaos świata. Zamknięcie przestrzeni oznacza tu również zamknięcie się na rozwiązanie  — dopiero gdy odkryjemy, jak „otworzyć” ten pokój, możemy pojąć prawdę. W tym sensie Finnemore sięga po tradycję detektywistyczną, w której zagadka jest świadomym budulcem napięcia, a nie tylko tłem.

Autor wprowadza bohaterów, którzy, mimo iż nie są tu dokładnie opisani, brak jest też ich portretów psychologicznych, to pełnią funkcję przewodników po meandrach tej sprawy. Celem ich pojawienia się nie jest studiowanie wnętrza człowieka, lecz raczej obserwacja systemu konstrukcji zagadki: miejsca, przedmiotu, zapisu, tropu. 

Książka nie jest zbyt obszerna, a taka objętość w połączeniu z intrygującą konstrukcją sugeruje, że autor nie rozwleka wątków nadmiernie — raczej stawia na zwartą formę. Styl pisania jest uporządkowany, logiczny, bez zbędnych ozdobników. I choć może zabraknąć tu wspomnianej głębokiej psychologii postaci, to jednak atmosfera zagadkowości, tajemnicy, nieznanego jest oddana z należytym respektem. Czytelnik zostaje obsadzony w roli obserwatora-detektywa, a to, jest dodatkową wartością: przypomina to, że kryminał to także gra — i gra z czytelnikiem.

Mocną stroną książki jest wykorzystanie pocztówek jako zagadkowego artefaktu — proste, a jednak nieoczywiste. To daje szansę na wielopłaszczyznowość: każda pocztówka to trop, fragment większej układanki. Druga mocna strona to konstrukcja wielu morderstw połączonych w jeden szkielet, co buduje intensywność i skalę zagadki. Nie sposób też nie podkreślić wierności autora wobec tradycji detektywistycznej — brak tu niepotrzebnych efektów, jest za to powrót do korzeni: logika, opis, tropy. Przeszkadzać może jedynie to, że bohaterowie nie wydają się być osią dramatu, a także fakt, że przy takiej liczbie tropów (dziesięć morderstw!) czytelnik może poczuć się przytłoczony ogromem szczegółów do przeanalizowania, zapamiętania. To wymaga od niego dużego skupienia, a nie każdy ma na to ochotę w literaturze „rozrywkowej”. Również, jeśli ktoś oczekuje od lektury tradycyjnej „zamkniętej” struktury jednego morderstwa i pełnej psychologicznej uczty, może być nieco rozczarowany.

Tytuł „Salomonowy wyrok” może funkcjonować jako metafora: tak jak w opowieści o król Salomon chodziło o mądre rozstrzygnięcie sprawy, tak i tutaj stajemy przed zagadką, która wymaga mądrego, przemyślanego działania. Wybór tytułu daje więc czytelnikowi wskazówkę: nie będzie spektakularnej akcji, ale rozumowa gra, starcie z logiką i tropami. Wszystko to sprawia, że książka stanowi godny uwagi przykład współczesnego kryminału, a jednocześnie jest pewnego rodzaju grą i intelektualnym wyzwaniem. Dla czytelnika, który lubi się angażować, który ceni sobie moment zastanowienia, który chce być aktywnym uczestnikiem literackiej intrygi — ta pozycja będzie satysfakcjonująca. Dla tych, którzy oczekują głębokich psychologicznych studiów albo niewymagającej lektury może być rozczarowaniem. Pytanie zatem brzmi, czy jesteś gotowy wcielić się w rolę detektywa?



*współpraca barterowa*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz