wtorek, 24 października 2023

Antoine de Saint Exupery „Mały Książę” - streszczenie szczegółowe lektury

Tytuł: „Mały Książę”
Autor: Antoine de Saint Exupery


„Mały Książę” – to wzruszająca baśń o przyjaźni, o pielęgnowaniu w sobie dziecka i o tym, co w życiu jest ważne. Autor jest jednocześnie narratorem i bohaterem – Pilotem. Utwór napisany jest w pierwszej osobie w formie wspomnień, uzupełnionych ilustracjami pisarza.

Rozdział I

Autor wspomina, jak w wieku sześciu lat zobaczył w opisującej puszczę dziewiczą książce pt. „Historie prawdziwe” obrazek przedstawiający węża boa, pożerającego drapieżne zwierzę. Ilustracja zrobiła na nim ogromne wrażenie i chłopiec długo myślał nad życiem dżungli. Postanowił narysować swoje wyobrażenie tej sytuacji, czyli węża boa połykającego słonia, jednak dorośli widzieli na tym obrazku jedynie kapelusz. Chłopiec postanowił narysować drugą wersję boa w formie otwartej (przekrój), który pożarł słonia (bohater narysował słonia wewnątrz brzucha węża). Niestety również rysunek nr 2 nie zyskał zrozumienia dorosłych, którzy doradzili mu porzucenie rysowania na rzecz nauki przedmiotów takich jak geografia, historia, arytmetyka i gramatyka.

W ten sposób chłopiec nie został malarzem, ale pilotem i latał po całym świecie. Przydała się mu w tym zawodzie znajomość geografii, a zawód pilota dal mu możliwość spotkań z wieloma poważnymi ludźmi. Wiele czasu spędził on z dorosłymi, jednak to nie zmieniło jego opinii o nich. Uważał bowiem, że dorośli nie zwracają uwagi na to ważne. Niektórym spotkanym przez siebie osobom, pokazywał swój dziecięcy rysunek nr 1, który stale nosił przy sobie, ale każdy widział w nim tylko kapelusz. Wobec tego autor nie rozmawiał z nimi o wężach boa czy o gwiazdach, starał się dopasować do poziomu rozmówcy i mówił o poważnych sprawach, takich jak krawaty, brydż czy polityka.

Rozdział II

Narrator prowadził samotne życie, aż do chwili awarii samolotu i przymusowego lądowania na Saharze (6 lat wcześniej, przed napisaniem książki). Musiał on szybko naprawić samolot, ponieważ znalazł się na pustyni, a zapas wody posiadał tylko na 8 dni. Miejsce wypadku odległe było o 1000 mil od zabudowań, dlatego bohater został zupełnie sam w tej trudnej sytuacji.

Pierwszego poranka nieoczekiwanie obudził Pilota dziecięcy głosik proszący o narysowanie baranka. Zaskoczony bohater wytężył wzrok i z niedowierzaniem przyglądał się uroczemu malcowi. Zważywszy na to, iż polot znajdował się o tysiąc mil od terenów zamieszkanych, jego obecność była bardzo dziwna. Człowieczek nie wyglądał też na zagubionego ani na ginącego ze zmęczenia. Kiedy zapytał chłopca, skąd się tu wziął, ten – jakby ignorując pytanie – powtórzył swoją prośbę o rysunek. Pilot odpowiedział, że nie potrafi rysować, pamiętając doskonale swoje doświadczenia z dzieciństwa z rysowaniem boa pożerającego słonia. Malec jednak stwierdził, że to nie szkodzi, że nie potrafi rysować i dalej oczekiwał szkicu baranka. Bohater narysował mu swój rysunek boa zamkniętego, na co chłopczyk nieoczekiwanie powiedział, że nie chodzi mu o słonia połkniętego przez węża boa, bo słoń jest zbyt duży, zaś boa niebezpieczny. Było to wielkim zaskoczeniem dla Pilota, ponieważ nikt dotąd tego rysunku nie rozumiał. Chłopiec stwierdził ponadto, że ma za mało miejsca i potrzebuje baranka.

Pilot narysował zatem chłopcu baranka, ale obrazek nie przypadł mu do gustu i stwierdził, że ten baranek jest już bardzo chory. Kolejny rysunek także okazał się niedobry, ponieważ powstał baran z rogami, a nie baranek. Kolejny wyglądał na starego, zaś chłopiec chciał mieć baranka, który będzie długo żył. Ostatnia próba była natomiast udana, choć narrator zamiast baranka narysował skrzynkę z dziurkami, w której rzekomo znajdował się mały baranek. Ten obrazek spodobał się chłopcu. Zapytał, czy baranek potrzebuje dużo trawy do jedzenia i ucieszyła go odpowiedź, że nie, ponieważ jest małym barankiem. Chłopiec dodał, że u niego jest bardzo mało miejsca. Wreszcie uznał, że baranek zasnął. Tak wyglądało pierwsze spotkanie Pilota z Małym Księciem.

Rozdział III

Pilot chciał dowiedzieć się czegoś więcej o Małym Księciu, ale ten nie odpowiadał na stawiane mu pytania. Sam jednak zadawał ich całkiem sporo, przez co wyglądał na głodnego wiedzy i nowych doświadczeń. Spytał, czym jest maszyna, którą Pilot naprawiał. Gdy usłyszał, że jest to samolot, radośnie stwierdził, że Pilot spadł z nieba, tak jak on i zapytał, z jakiej pochodzi planety. Sam jednak nie chciał nic zdradzić na temat swojego pochodzenia.

W końcu Mały Książę wyjął z kieszeni rysunek i zaczął mi się przyglądać. Mimo kolejnych pytań narratora, chłopiec wciąż patrzył na rysunek i stwierdził, że skrzynka będzie też dobrym domkiem na noc dla baranka. Oburzył się na propozycję dorysowania linki i palika, by móc baranka uwiązać. Znów dodał, że u niego jest tak mało miejsca, a na stwierdzenie Pilota, że baranek może pójść prosto przed siebie stwierdził, że idąc prosto przed siebie nie można zajść daleko.

Rozdział IV

W ten sposób, z rozmowy z Małym Księciem pilot dowiedział się, że planeta z której pochodził, była mała, niewiele większa od zwykłego domu. Pilot domyślił się, domem człowieczka jest asteroida B-612, widziana po raz pierwszy przez tureckiego astronoma w 1909 roku. Jednak świat naukowy nie uwierzył w jej odkrycie, ponieważ mężczyzna był dziwnie ubrany. Gdy w 1920 roku astronom wystąpił w eleganckim fraku powiadamiając o tym samym odkryciu, cały świat mu uwierzył. W świecie dorosłych cyfry i nieistotne dla dzieci dane są bardzo ważne i stwarzają pozory, że cos wiedzą oni na dany temat. Liczby uwiarygodniają każdą wypowiedź, dlatego nie interesują się tym, jaki jest dźwięk głosu nowego przyjaciela, ani tym, czy zbiera motyle, tylko chcą wiedzieć, ile ma lat, ilu ma braci czy ile zarabia jego ojciec. Nie zrozumieją też, kiedy mówi się im, ze widziało się piękny dom z czerwonej cegły z geranium w oknach, należy bowiem stwierdzić, że widziało się dom za sto tysięcy – wtedy zrozumieją, że to naprawdę piękny dom. Podobnie sprawa ma się z Małym Księciem. Dowodem jego istnienia dla dorosłych nie jest informacja o tym, że jest śliczny, ze chce mieć baranka, ale powiedzieć, że pochodził z asteroidy B-612.

Narrator podkreśla, że byłoby mu przykro, gdyby jego książkę potraktowano niepoważnie. Wspomina też, że powstała ona, by nie zapomnieć o Małym Księciu, bo to bardzo przykre zapomnieć przyjaciela. Autor kupił sobie zatem farbki i ołówki, aby spróbować narysować z pamięci swojego przyjaciela i zilustrować jego przygody. Przyznaje, że trudno mu zabrać się do rysowania, szczególnie po doświadczeniach z przeszłości. Nie ma już też takiej wyobraźni, by zobaczyć baranka przez ściany skrzynki i stał się trochę, jak dorośli.

Rozdział V

Pilot codziennie dowiadywał się czegoś nowego o planecie, wyjeździe i podróży. Trzeciego dnia Mały Książę opowiedział Pilotowi o dramacie, związanym z baobabami na planecie chłopca. Rozmowa zaczęła się od rozmowy na temat tego, co zjadają baranki. Małego Księcia interesowało, czy zjadają krzaki. Chłopiec miał bowiem nadzieję, że zjedzą też baobaby. Pilot jednak wytłumaczył chłopcu, że baobaby nie są krzakami, lecz drzewami. Wówczas chłopiec wyjaśnił Pilotowi, że baobaby są u niego na planecie traktowane jak chwasty, na dodatek zagrażają bezpieczeństwu – mogą bowiem rozerwać korzeniami planetę. Dlatego należy ich siewki odróżnić od innych roślin i wyrywać, zanim urosną. Po własnej toalecie, trzeba codziennie robić dokładnie toaletę planety i regularnie wyrywać baobaby.

Chłopiec poprosił też pewnego dnia Pilota, by ten narysował obrazek, który by pomógł dzieciom z naszej planety zrozumieć niebezpieczeństwo baobabów.

Rozdział VI

Pilot powoli zaczynał rozumieć jak smutne jest życie Małego Księcia. Jego jedyną rozrywką był dla niego obserwowanie zachodzącego słońca. Czwartego dnia Mały Książę opowiedział pilotowi o swoim zamiłowaniu do zachodów. Chciał iść z Pilotem obejrzeć zachód słońca, ale bohater powiedział, że przecież trzeba zaczekać do wieczora. Wówczas chłopiec opowiedział, że na jego planecie wystarczyło przesunąć krzesełko o kilka kroków, by znów oglądać kolejny zachód. Któregoś dnia chłopiec oglądał go aż 43 razy. Jak jednak chłopiec twierdzi, kiedy jest bardzo smutno, kocha się zachody słońca.

Rozdział VII

Piątego dnia Mały Książę zapytał, czy skoro baranek zjada krzaki, to czy zjada też kwiaty. Gdy Pilot powiedział mu, że tak, chłopiec się przeraził i opowiedział o swojej Róży. Nie mógł pojąć, po co Róża ma kolce skoro i tak nie może się nimi obronić przed barankiem. Pilot zajęty naprawą samolotu próbował zbywać pytania chłopca. Był zaniepokojony stanem motoru samolotu i tym, że kończy mu się powoli woda powiedział więc chłopcu, że zajmuje się poważnym i sprawami. Mały Książę był zaskoczony i stwierdził, że Pilot zachowuje się jak dorosły. Opowiedział mu o mieszkańcu pewnej planety, mężczyźnie o czerwonej twarzy, który nigdy nie wąchał kwiatków, nie patrzył w gwiazdy, nigdy nikogo nie kochał, tylko całymi dniami zajmował się rachunkami twierdząc, że jest człowiekiem poważnym. Zdaniem chłopca, nie był to człowiek, ale grzyb.

Mały Książę, aż blady ze złości, powiedział iż od milionów lat kwiaty mają kolce, a mimo tego baranki dalej jedzą kwiaty. Stwierdził zatem, że warte wyjaśnienia jest to, dlaczego kwiaty zadają sobie trud wytworzenia nieprzydatnych kolców. I że jest to ważniejsze do rachunków czerwonego pana. Wspomniał też, że sprawa jest o tyle poważna, że on zna jedyny kwiat, który nigdzie poza jego planetą nie istnieje, a jeden mały baranek może go zniszczyć, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co czyni. Mały Książe po tej przemowie wybuchnął płaczem. Pilot porzucił swoje narzędzia wiedząc, że teraz najważniejszy jest Mały Książę, który potrzebował pocieszenia. Powiedział też, że narysuje kaganiec dla baranka lub osłonę dla kwiatu. Tak naprawdę jednak nie wiedział, co więcej mógłby powiedzieć, by pocieszyć baranka.

Rozdział VIII

Wkrótce Pilot poznał nieco lepiej kwiat, o którym mówił Mały Książę. Na planecie chłopca kwiaty były zawsze bardzo skromne, nie zajmujące miejsca i nie przeszkadzające nikomu. Róża wyrosła nie wiadomo skąd, wśród innych zwykłych kwiatków. Była przepiękna i kokietowała chłopca, powoli rozkwitając. Mały Książę pielęgnował ją i znosił jej płochliwą próżność oraz kaprysy. Twierdziła, że swoimi czterema kolcami nie obawia się nawet tygrysów, natomiast nie znosi przeciągów. Zażyczyła sobie, by wieczorem Mały Książę osłaniał ją kloszem przed zimnem, zaś w dzień parawanem przed przeciągami. Mały Książę powiedział, że nie powinien był słuchać Róży, tylko ją oglądać i wąchać. Mimo iż róża pachniała, to Mały Książę nie umiał się cieszyć tym zapachem, zaś historia kolców tylko go rozdrażniła, powinna go rozczulić. Z drugiej strony chłopiec zrozumiał, że nie powinien był od niej uciekać, tylko zobaczyć jej prawdziwe uczucia. Powinien ją sądzić według czynów, a nie słów. Podsumował, że był za młody, by umieć ją kochać.

Rozdział IX

Pilot podejrzewał, że Mały Książę uciekł od Róży z pomocą wędrownych ptaków. Rano, przed odlotem, uporządkował jeszcze planetę i przeczyścił trzy wulkany, nawet – na wszelki wypadek – ten jeden, który był wygasły. Wyrwał też ostatnie pędy baobabów, a wszystkie rutynowe czynności wydały mu się szczególnie miłe, nie wierzył bowiem, że kiedykolwiek wróci do domu. Kiedy ostatni raz podlał Różę, chciało mu się płakać. Pożegnał się z nią, a ta zaczęła go przepraszać za to, że była niemądra i nakłaniała go, by spróbował być szczęśliwy. Wyznała mu też miłość, ale unosząc się duma ostatecznie kazała mu odejść, skoro tak zdecydował. Nie chciała bowiem, żeby widział, jak płacze.

Rozdział X

Planeta chłopca krążyła w okolicy innych planet i to od nich zaczął podróż, by znaleźć sobie zajęcie i czegoś się nauczyć. Pierwszą z asteroid, 325, zamieszkiwał Król, ubrany w purpurę i gronostaje, który bardzo ucieszył się na widok przybysza, ponieważ wreszcie mógł komuś wydać rozkaz. Gdy chłopiec chciał usiąść, ziewając raz po raz, Król oburzony mu tego zakazał, zasłaniając się dworską etykietą. Jednak gdy Mały Książę wyjaśnił, że jest zmęczony po długiej podróży, Król wspaniałomyślnie nakazał mu ziewać, bo bardzo go to ziewanie zaciekawia. Na to Mały Książę odparł, że nie może ziewać na zawołanie, bo to go onieśmiela, toteż Król kazał mu ziewać co jakiś czas. Król wydawał bowiem takie rozkazy, które mogły być spełnione. Bardzo mu bowiem zależało, by jego autorytet był szanowany, nie znosił natomiast nieposłuszeństwa. Ponieważ był jednak dobry, to jego rozkazy były rozsądne.

Mały Książę zapytał, czym rządzi Król, skoro planeta jest tak maleńka, a w odpowiedzi usłyszał, że wszystkim. Chłopiec zachwycił się taką władzą i poprosił, by mogli obejrzeć zachód słońca. Król odpowiedział, że może rozkazać słońcu zajść, dopiero o odpowiedniej porze, bowiem autorytet opiera się na rozsądku. Małemu Księciu nie chciało się tak długo czekać i postanowił ruszyć dalej, jednakże Król bardzo chciał go zatrzymać na swojej planecie, był bowiem dumny z faktu posiadania poddanego. Najpierw zaproponował mu stanowisko Ministra Sprawiedliwości, a gdy chłopiec odmówił, mianował go Ambasadorem, nęcąc go władzą, jaką mógł otrzymać. Mały Książę nie mógł nadziwić się, jak dziwni są dorośli i ruszył w drogę.

Rozdział XI

Kolejną planetę, asteroidę 326, zamieszkiwał Próżny, w zabawnym kapeluszu. Zobaczywszy Małego Księcia był zachwycony widokiem wielbiciela, jako człowiek próżny był bowiem przekonany, że każda napotkana istota jest jego wielbicielem. Książę zapytał Próżnego, po co mu taki zabawny kapelusz i w odpowiedzi usłyszał, że potrzebny mu jest do kłaniania się, gdy go oklaskują, ale niestety nikt go nie odwiedza. Z ciekawości chłopiec zaczął klaskać, aby zobaczyć, jak Próżny się kłania. Szybko się jednak zmęczył tym, że nic więcej się nie dzieje, a czynność jest monotonna. Zapytał zatem, co trzeba zrobić, by kapelusz spadł, ale Próżny nie odpowiadał, ponieważ skupiony był wyłącznie na sobie i słyszał tylko pochwały. Zapytał więc chłopca czy naprawdę bardzo go uwielbia, ale Mały Książę nie wiedział, co znaczy słowo „uwielbiać”. Gdy Próżny mu wyjaśnił, że oznacza to, że jest on najpiękniejszy, najlepiej ubrany, najbogatszy i najmądrzejszy na planecie. Chłopiec wówczas stwierdził, że przecież Próżny mieszka sam na tej planecie, więc nie ma się z kim porównywać. Próżny poprosił jednak o uczynienie mu przyjemności i podziwiania go mimo wszystko, na co chłopiec powiedział bez przekonania, że go uwielbia, po czym ruszył w dalszą podróż, utwierdzając się w przekonaniu, że dorośli są bardzo dziwni.

Rozdział XII

Asteroida 327 zamieszkała była przez Pijaka. Mały Książę nie zabawił tu długo, a mimo to wizyta pogrążyła chłopca w głębokim smutku. Zapytawszy pijaka, dlaczego pije, chłopiec usłyszał: „żeby zapomnieć”. Na pytanie „o czym”, dowiedział się, że o wstydzie spowodowanym tym, że pije. Udając się w dalszą drogę chłopiec stwierdził tylko, że dorośli są naprawdę bardzo śmieszni.

Rozdział XIII

Asteroida 328 należała do Bankiera, który w chwili przybycia chłopca był tak zajęty, że nie podniósł nawet głowy. Stwierdził on, że jest on człowiekiem poważnym, nie bawi się głupstwami i nie ma nawet czasu zapalić papierosa. Okazało się, że od 54 lat, odkąd mieszka na tej planecie, wciąż liczy, a przeszkodzono mu tylko trzykrotnie. Raz była to wina chrabąszcza, dwadzieścia lat temu, a owad tak hałasował, że bankier zrobił cztery błędy w obliczeniach. Drugi raz miał miejsce jedenaście lat temu, kiedy bankierowi przeszkodził atak reumatyzmu, spowodowany przez brak gimnastyki czy spacerów, na które nie ma czasu, bo jest poważnym człowiekiem. Trzeci raz ma miejsce teraz. Wreszcie chłopcu udało się dowiedzieć, że poważne rachunki Bankiera dotyczą gwiazd, które wciąż liczy i które uznaje za swoje, które posiada ponieważ nikt wcześniej na to nie wpadł. Dzięki temu jest bogaty i może kupować inne gwiazdy, o ile ktoś je znajdzie. Mały Książę stwierdził, że Bankier rozumuje ponownie jak pijak . W dalszej rozmowie Bankier stwierdził, że choć nie może zrywać gwiazd, to może umieścić je w banku, spisując ich ilość na kartce i zamykając papier na klucz w sejfie. Chłopiec stwierdził, że to śmieszne, ale niezbyt poważne i ze dorośli mają zupełnie inne pojęcie o rzeczach poważnych. Dodał jeszcze, że on posiada trzy wulkany, które czyści, jest dla nich pożyteczny, podobnie jak dla kwiatu, który jest jego. Zapytał też Bankiera, w jaki sposób gwiazdy mają z niego korzyść, ale Bankier nie znalazł na to odpowiedzi. Mały Książę wyruszył w dalszą drogę, stwierdzając znów, że dorośli są nadzwyczajni.

Rozdział XIV

Piąta odwiedzona planeta, czyli asteroida 329 była interesująca i najmniejsza ze wszystkich. Była tak mała, że doba trwała tu zaledwie minutę. Miejsca wystarczyło tu tylko dla Latarnika i ulicznej lampy, którą mężczyzna niestrudzenie zapalał i po chwili gasił, zgodnie z rozkazem. Mały Książę uznał jego pracę za pożyteczną, mimo tego że był jedynym mieszkańcem tej planety i stwierdził, że kiedy Latarnik zapala lampę, to tak jakby stwarzał jeszcze jedną gwiazdę lub kwiat. W rozmowie z Małym Księciem Latarnik jednak przyznał, że jego praca nie ma obecnie sensu, bowiem planeta obraca się coraz szybciej i teraz doszło do tego, że biedak nie ma czasu na odpoczynek, bowiem w ciągu jednej zaledwie minuty musi zapalić i zgasić lampę. odpocząć. Mały Książę chciał mu pomóc i powiedział mu, że zna sposób, by mężczyzna mógł wypocząć. Skoro planeta jest taka mała, że trzema krokami może ją okrążyć, to wystarczy, że będzie szedł powoli i stale był w świetle Słońca, a wówczas dzień będzie trwał tyle, ile Latarnik będzie chciał. Jednak Latarnik stwierdził, że to nie rozwiązuje jego problemu, bowiem najbardziej lubi on spać.

Mały Książę stwierdził, że tylko ten człowiek, spośród wszystkich napotkanych, mógłby być jego przyjacielem, bowiem nie zajmuje się on tylko sobą. Niestety planeta jest zbyt mała na dwie osoby, choć chłopca zachwycała perspektywa ciągłych zachodów słońca. Obliczył, że w ciągu 24 godzin ma tu miejsce aż 1440 zachodów słońca.

Rozdział XV

Szósta planeta, asteroida 330, była dziesięć razy większa. Była ona zamieszkała była przez Starszego Pana, który pisał olbrzymie księgi. Okazało się, że jest on geografem, niestety nie wiedział nic na temat ukształtowania terenu swojej planety, bowiem – jak stwierdził – nie jest badaczem. Dodał, że jest zbyt ważną osobistością, by pozwolić sobie na chodzenie po planecie, może tylko przyjmować badania i notować spostrzeżenia. Robi również wywiady o moralności badacza, bowiem nie może być on kłamcą czy pijakiem. Żąda od badacza również dowodów, na przykład kamieni w przypadku odkrycia wielkiej góry.

Nagle geograf ożywił się stwierdzając, że skoro Mały Książę przybywa z daleka, to jest badaczem. Prosi chłopca o opisanie swojej planety, ostrząc przy tym ołówek, bowiem najpierw relacje odkrywców notowane są ołówkiem, a dopiero gdy zostaną potwierdzone, zapisywane są atramentem. Chłopiec zaczął mówić, że jego planeta jest bardzo mała, są na niej trzy wulkany, że ma także kwiat. Jednak geograf stwierdził, że kwiaty są efemeryczne i takich informacji nie zapisuje. Chłopiec nie znał znaczenia tego słowa i geograf wyjaśnił mu, że efemeryczny, znaczy tyle, co ulotny, tracący aktualność, zagrożony bliskim unicestwieniem. Księgi geografii są tymczasem ponadczasowe, bardzo rzadko zdarza się bowiem góra, która zmieniła miejsce. Wówczas Mały Książę pojął, że jego Róża nie jest wieczna, a on zostawił ją samą mimo że ma ona tylko cztery kolce do obrony. Poczuł żal, ale mimo tego zapytał mężczyzny, co radzi mu zwiedzić. Geograf poradził Księciu, by ruszył w stronę Ziemi, która ma dobrą sławę. Mały Książę ruszył w drogę tym razem myśląc tylko o róży.

Rozdział XVI

Po przybyciu na siódmą planetę, Ziemię Mały Książę ze zdumieniem liczył, jak wielu jest tu królów (aż 111!), geografów, których jest 7 tysięcy, bankierów w ilości 900 tysięcy, a także ilu jest latarników, pijaków i próżnych, którzy składają się na około 2 miliardy dorosłych. Małego Księcia zachwyciła praca ziemskich latarników, której efekty obserwowane z góry wyglądają spektakularnie i przypominają balet. Stwierdził też, że tylko latarnicy na Biegunie Północnym i Południowym prowadzili próżniacze życie, bowiem pracowali dwa razy w roku.

Rozdział XVII

Mały Książę stwierdził, że ludzie na Ziemi zajmują bardzo mało miejsca. Gdyby wszystkich Ziemian ustawić ściśle obok siebie, wówczas zmieściliby się na najmniejszej wyspie Oceanu Spokojnego. Dorośli nie uwierzyliby w to, ponieważ mają zbyt wysokie mniemanie o sobie i wydaje im się, że są tak wielcy, jak baobaby. Mały Książę po przybyciu na Ziemię był zatem bardzo zdziwiony, ponieważ nie spotkał tu żadnego człowieka. Nagle zobaczył Żmiję, która wyjaśniła mu, że jest w Afryce na pustyni, gdzie nikogo nie ma, a Ziemia jest bardzo dużą planetą. Chłopiec pokazał Żmii swoją planetę na niebie, dokładnie nad nimi i wyjaśnił, że przybył tu z powodu kłopotów ze swoją Różą.

Mały Książę spytał Żmiję, gdzie są ludzie, bowiem czuje się trochę osamotniony na pustyni.. Żmija na to odpowiedziała, że samotnym można być także wśród ludzi. Chłopiec stwierdził, że Żmija jest zabawnym stworzeniem, bowiem cienka jak palec, na co ona stwierdziła, że jest potężniejsza niż palec króla. Mały Książę wątpił w jej przechwałki, wytykając jej, że nie jest zbyt poważna, nie ma nawet łapek, nie może podróżować, ale Żmija wyjaśniła, że tego, kogo dotknie odsyła tam, skąd przybył. Chłopiec wydał się jej jednak niewinny, wzbudził w niej litość. Dlatego zaproponowała mu, że w przyszłości może mu kiedyś pomóc wrócić na jego planetę, kiedy za nią zatęskni. Mały Książę zapytał, dlaczego Żmija mówi zagadkami. Odpowiedziała, że ona zagadki rozwiązuje.

Rozdział XVIII

Podczas wędrówki przez pustynię Mały Książę spotkał tylko jeden kwiat. Był on nędzny, o trzech płatkach, ale książę i tak zapytał go, gdzie są wszyscy ludzie. Kwiat odpowiedział, że widział kiedyś przechodzącą. Co do ludzi kwiat przypuszczał, że jest ich sześciu czy siedmiu, ale nie wiadomo, gdzie można ich odnaleźć, bowiem nie mają korzeni i miota nimi wiatr.

Rozdział XIX

W poszukiwaniu ludzi, Mały Książę wspiął się na wysoką górę, sądząc, że z samego szczytu uda mu się kogoś dojrzeć. Nie zobaczył jednak nic, poza ostrymi skałami. Na wszelki wypadek przywitał się, ale odpowiedziało tylko echo. Chłopiec myślał, że to ludzie mu odpowiadają, przedrzeźniając jego słowa, co wziął za brak fantazji.

Rozdział XX

Wreszcie po długiej wędrówce Mały Książę zobaczył drogę. Uznał to za dobry znak, ponieważ każda ścieżka powinna według niego prowadzić do ludzi. Chłopiec dotarł jednak nie do ludzi, a do ogrodu pełnego pięknych róż, podobnych do jego Róży. Jego zdumienie było ogromne, ponieważ z powodu przechwałek jego Róży, był pewien, że jego kwiat jest jedyny i niepowtarzalny, tymczasem tu jest pięć tysięcy podobnych. Dokonane odkrycie przyniosło mu sporą przykrość. Poczuł się oszukany, sądził bowiem, że posiada jedyny na świecie kwiat, a tymczasem ma zwykłą różę, jak wiele innych. Zapłakał leżąc na trawie.

Rozdział XXI

Kiedy Mały Książę płakał, pojawił się Lis. Przywitali się, po czym chłopiec zachwycił się wyglądem zwierzęcia i zapytał, czy mogą się pobawić, bo jest mu strasznie smutno. Wówczas Lis odparł, że nie jest to możliwe, ponieważ nie jest oswojony. Mały Książę nie znał znaczenia tego słowa, zapytał go jednak o ludzi. Lis opowiedział mu, że ludzie mają strzelby, żeby do niego strzelać i tylko taki z nich pożytek, że hodują kury, na które z kolei on poluje. Chłopiec przyznał, że szuka przyjaciół i znów zapytał Lisa, co znaczy słowo „oswoić”. Zwierzę wyjaśniło, że oznacza to tworzenie więzów. Powiedział Małemu Księciu, że teraz jest dla niego tylko małym chłopcem, podobnym do innych, i że go nie potrzebuje, zaś Mały Książę nie potrzebuje lisa. Jeśli jednak chłopiec go oswoi, będą się nawzajem potrzebować, będą dla siebie jedyni na świecie.

Mały Książę pomyślał, że w takim razie Róża go oswoiła. Lis odparł, że jest to możliwe na Ziemi, bowiem dzieją się tu różne rzeczy. Chłopiec jednak powiedział, że pochodzi z małej planety. Lisa ucieszyła wiadomość, że nie ma na niej myśliwych, ale zmartwił go brak kur. Przyznał też, że trochę nudzi go fakt, że wszyscy ludzie są do siebie podobni i wszystkie kury są do siebie podobne. Zapragnął by Mały Książę go oswoił i wyrwał z monotonii życia, nabrałoby ono blasku. Rozpoznawałby kroki chłopca, kochałby nawet łany zboża, bowiem jest złociste i przypominałoby mu kolor włosów chłopca. Mały Książę odparł, że bardzo chętnie by go oswoił ale ma niewiele czasu, bo chce poznać przyjaciół i zwiedzić nowe miejsca. Lis nie ustawał w swoich prośbach i przekonywał, że poznaje się tylko to, co się oswoi. Dodał, że ludzie nie mają czasu, aby się poznawać, kupują wszystko gotowe, a ponieważ przyjaciół nie da się kupić, to ich nie mają. Lis wyjaśnił, że Mały Książę musi być cierpliwy i przychodzić regularnie podchodząc każdego dnia coraz bliżej. Następnego dnia chłopiec znów odwiedził Lisa. Zwierzak poradził, by Książę przychodził o tej samej godzinie, wówczas będzie mógł na niego czekać i dużo wcześniej odczuwać radość ze spotkania. Dodał, że bardzo ważny jest „obrządek”. Chłopiec znów nie znał znaczenia tego słowa, zatem Lis wyjaśnił mu, że już o tym zapomniano, a dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych. Chodzi o wyjątkowość chwil i coś, co odróżnia je od codzienności. Mały Książę stosował się do wszystkich rad i wreszcie oswoił Lisa. Po oswojeniu nadeszła jednak chwila rozstania, które było bardzo trudne dla każdego z nich. Lis stwierdził, że będzie płakał, jednak warto było się dać oswajać, bo teraz kolor zboża będzie mu się kojarzyć z przyjacielem. Wysłał chłopca do ogrodu, by ten mógł zobaczyć róże i zrozumieć, że ta jego Róża jest jednak jedyna na świecie. Obiecał także zdradzić chłopcu wielki sekret.

Mały Książę poszedł zatem do ogrodu róż. Powiedział im, że wcale nie są podobne do jego Róży, nie maja jeszcze żadnej wartości, bowiem nikt ich jeszcze nie oswoił. Dodał, że Lis także byłby dla niego jednym z wielu, gdyby go nie oswoił. Róże bardzo się zawstydziły, a chłopiec zauważył, że są one bardzo piękne, lecz próżne i nie można dla nich poświecić życia. Gdy wrócił do Lisa, ten wyjawił mu obiecany sekret:

„[…] dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

Dodał, że Róża chłopca ma dla niego wielkie znaczenie, ponieważ poświecił jej czas. Ludzie tymczasem zapominają o tej prawdzie i o tym, że jest się odpowiedzialnym na zawsze za to, co się oswoiło. W ten sposób Mały Książę zrozumiał, że jest odpowiedzialny za swoją Różę.

Rozdział XXII

Mały Książę udał się w dalszą podróż. Na swej drodze spotkał Zwrotniczego, który sortował podróżnych na paczki po tysiąc sztyk. Kieruje też ruchem pociągów. Kiedy minął ich oświetlony pociąg pospieszny, chłopiec stwierdził, że ludzie bardzo się spieszą i pytał Zwrotniczego, czego szukają. Zwrotniczy odpowiedział, że nawet człowiek prowadzący parowóz tego nie wie. Ludzie bowiem pędzą i szukają szczęścia, sądząc, że będzie gdzieś indziej, ze w innym miejscu będzie im lepiej. Mały Książę stwierdził, że tylko dzieci widzą, czego szukać. Poświęcają czas lalce z gałganków, która nabiera dla nich znaczenia i płaczą, kiedy im się ją odbierze. Zwrotniczy podsumował, że są one szczęśliwe.

Rozdział XXIII

Kolejną osobą, którą Mały Książę spotkał na swojej drodze, był Kupiec. Sprzedawał on udoskonalone pigułki gaszące pragnienie. Połknięcie jednej na tydzień sprawiało, ze nie chciało się pić. Kiedy chłopiec zapytał, po co sprzedawać takie pigułki, Kupiec stwierdził, że dzięki którym można było oszczędzać czas – całe 53 minuty. Kupiec powiedział chłopcu, że z tym czasem można robić, co się tylko chce. Książę powiedział, że gdyby on miał 53 minuty, poszedłby w kierunku studni.

Rozdział XXIV

Nastał ósmy dzień na pustyni, odkąd zepsuł się samolot. Pilot słuchał opowieści Małego Księcia o jego podróżach, a w trakcie opowiadania o Kupcu, wypił ostatnie krople wody. Chłopiec nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia i chciał wspomnieć coś o Lisie. Pilot zniecierpliwiony powiedział, że nic to nie zmieni w ich sytuacji, bowiem niedługo umrą z pragnienia. Książę powiedział, że nawet w obliczu śmierci cieszy się, że miał przyjaciela Lisa. W końcu chłopiec zaproponował, aby poszukali studni, bo jemu też chce się pić. Pilot nie przyjął tego pomysłu z entuzjazmem, bowiem szukanie studni na olbrzymiej pustyni, wydało mu się absurdem, ale zgodził się i poszli przed siebie. Szli tak godzinami, aż zapadła noc i rozbłysły gwiazdy.

Pilot był zdziwiony, że chłopcu też chce się pić, ale usłyszał od niego, że „woda także może przynieść korzyść sercu”. Bohater nie zrozumiał tych słów, ale nie dopytywał więcej. Usiedli, by odpocząć. Mały Książę powiedział, że gwiazdy są piękne, ponieważ na jednej z nich jest jego Róża. Dodał, że pustynia też jest piękna, a upiększa ją jeszcze fakt, że gdzieś w niej kryje się studnia. Pilot przypomniał sobie legendę o skarbie, ukrytym w jego rodzinnym domu i zrozumiał, że właśnie to sprawiało, że był taki wyjątkowy. Powiedział chłopcu, że to prawda, że piękno jest niewidoczne, na co Mały Książę ucieszył się, że Pilot zgadza się z jego Lisem.

Chłopiec zasnął. Pilot wzruszony wziął go na ręce, widząc w nim kruchy skarb. Idąc przed siebie, o świecie dotarł do studni.

Rozdział XXV

Mały Książę wciąż zastanawiał się, po co ludzie tak tłoczą się w pociągach nie wiedząc czego szukają. Kręcą się w kółko, są podnieceni, ale takie zachowanie nie jest nic warte.

Studnia, do której doszli, nie wyglądała jak typowa studnia na Saharze, tylko jak tradycyjna wiejska studnia, ale nigdzie nie było wioski. Kiedy Mały Książę chwycił za linę, by zaczerpnąć wodę, mechanizm wydał z siebie dźwięk, a chłopiec ucieszył się, że obudzili studnie i ona śpiewa. Pilot zaczerpnął wiadro wody i podał je Małemu Księciu, który łapczywie łapał łyk za łykiem. Zrozumiał, że woda była dla niego czymś więcej niż pokarmem dla serca. Była szczególnym podarunkiem, sprawiała radość.

Mały Książę stwierdził, że ludzie hodują 5000 róż w jednym ogrodzie, ale nie mają wśród nich jednej wyjątkowej, nie znajdują w nich tego czego szukają, co nie ma sensu. Tymczasem to, czego szukają, może być ukryte w jednej róży, lub w odrobinie wody. Dodał, że oczy są ślepe i trzeba szukać sercem. Zwrócił też uwagę Pilotowi, że powinien dotrzymać obietnicy i narysować kaganiec dla baranka, bowiem jest odpowiedzialny za swój kwiat. Gdy Pilot wyjął swoje obrazki, chłopiec zaśmiał się ze szkicu baobabów stwierdzając, że baobaby przypominają raczej główki kapusty, zaś na rysunku Lisa, zwierzę ma uszy, które przypominają rogi. Stwierdził jednak, że dzieci zrozumieją te rysunki. Bohater narysował zatem kaganiec i dał go chłopcu czując, ze za tą prośbą kryje się coś więcej. Mały Książę odparł, że jutro mija rok, odkąd przybył na Ziemię i niedaleko stąd jest miejsce, w którym spadł. Pilot zrozumiał, że chłopiec nie znalazł się tu przypadkowo. Zaczął mówić Księciu o swoim strachu, ale ten przerwał mu nakazując naprawę maszyny. Obiecał poczekać na niego i umówili się na kolejny wieczór. Pilota to jednak nie uspokoiło, bowiem przypomniała mu się historia Lisa. Wiedział, że decyzja o oswojeniu niesie ze sobą ryzyko łez.

Rozdział XXVI

Następnego dnia Książę siedział na starym kamiennym murku nieopodal studni i rozmawiał ze Żmiją. Pilot usłyszał, jak chłopiec umawia się z nią na noc. Pytał ją, czy jej jad jest bardzo silny i czy jest pewna, że nie będzie cierpiał. Żmija usłyszała Pilota i uciekła. Bohater podbiegł do Małego Księcia i zaczął wypytywać, co znaczyła ta rozmowa, bowiem żmija, która zobaczył, była z gatunku tych, których jad zabija w ciągu 30 sekund. Zdjął z szyi chłopca złoty szalik, zwilżył mu skronie i napoił go. Nie miał śmiałości jednak o nic pytać. Książę popatrzył na Pilota i objął go ramionami, po czym stwierdził, że cieszy się z naprawy samolotu, bo będzie on mógł teraz wrócić do siebie, co zaskoczyło Pilota, któremu faktycznie wreszcie udało się usunąć awarię.

Mały Książę powiedział Pilotowi, że on również dziś wraca do siebie i że to długa, trudna droga. Wspomniał, że ma baranka, skrzynkę dla niego i kaganiec. Chłopiec był przestraszony, choć dopiero miał nadejść moment największego strachu. Wyjaśnił, że tej nocy jego gwiazda znajdzie się dokładnie nad nimi, dlatego może na nią wrócić. Polecił Pilotowi, by patrzył w nocy w gwiazdy z myślą, że on gdzieś tam jest. Każda gwiazda będzie wówczas przyjacielem pilota. Mały Książę mówił, że da Pilotowi podarunek w zamian za wodę– gdy ten będzie patrzył w gwiazdy, będzie słyszał jego śmiech, który tak lubi. Będzie miał gwiazdy, które się śmieją. Dodał też, że kiedy minie pierwszy żal pożegnania, samo patrzenie w niebo będzie mu przypominać przyjaciela. A kiedy będzie miał ochotę, również może się śmiać. A kiedy jego przyjaciół zdziwi to, że śmieje się do gwiazd ma im odpowiedzieć, że gwiazdy go do tego pobudzają. Wówczas wszyscy pomyślą, że zwariował. Chłopiec podsumował, że z takim prezentem zrobił Pilotowi brzydki figiel.

Mały Książę prosił Pilota, by tej nocy nie przychodził do niego, bo będzie robił wrażenie cierpiącego i będzie wyglądał, jakby umierał. Pilot się nie zgodził stwierdzając, że nie upuści go. Chłopiec dalej prosił, by nie ryzykował ukąszenia Żmii, ale przyjaciel nie dał za wygraną. Kiedy przyszła noc, Pilot nie zauważył, kiedy chłopiec ruszył w drogę. Gdy udało mi się go dogonić, Mały Książę wziął go za rękę i powiedział, że będzie wyglądał jak martwy, ale to nie będzie prawda, bo ciało jest za ciężkie i nie może go wziąć ze sobą tak daleko. Porównał ciało do starej, porzuconej łupiny. Dodał, że on też ze swojej planety będzie patrzył w gwiazdy i wszystkie będą dla niego studniami z zardzewiałymi bloczkami i wszystkie gwiazdy dadzą mu pić. Stwierdził też, że to będzie zabawne, kiedy on będzie miał pięćset milionów studni, a Pilot pięćset milionów dzwoneczków. I wówczas rozpłakał się stwierdzając, że to tu, i dalej pójdzie sam.

Nagle Żmija mignęła obok kostki Małego Księcia. Przez chwilę stał nieruchomo w milczeniu. Później osunął się powoli, jak upada drzewo, zaś piasek stłumił odgłos upadku.

Rozdział XXVII

Po naprawie samolotu Pilot wrócił do domu, ku uciesze przyjaciół, a chociaż on sam był smutny, tłumaczył to zmęczeniem. Od tego czasu minęło 6 lat. Narrator jeszcze nigdy nikomu nie opowiadał tej historii. Jego żal w dużej mierze już minął, troch e się pocieszył. Tamtego dnia, ciało Małego Księcia zniknęło z pustyni, zatem wierzył, że wrócił do siebie, że znalazł swoją planetę. Patrząc w niebo, narrator słyszy pięćset milionów dzwoneczków. Ma tylko jedno zmartwienie. Uświadomił sobie, że zapomniał dorysować rzemień do kagańca, co czyni go bezużytecznym, bowiem chłopiec nie będzie mógł nałożyć go barankowi. Mogło się zatem zdarzyć, że baranek zjadł Różę. Mówi sobie jednak czasami, że na pewno nic się nie stało, bo Mały Książę przykrywa Różę na noc kloszem. Narrator prosi, by patrzeć w niebo i tam szukać odpowiedzi, która jest bardzo ważna – „Czy baranek zjadł Różę?” i wówczas zobaczyć, jak zmieni się świat. Niestety, żaden dorosły nie zrozumie, jak wielkie ma to znaczenie.

Na koniec narrator zamieszcza w książce szkic pejzażu, ukazującego miejsce, w którym Mały Książę przybył na Ziemię, a potem z niej odszedł. Pisze, że jest to najpiękniejszy i jednocześnie najsmutniejszy obraz świata. A jeśli ktoś będzie kiedyś wędrować przez afrykańską pustynię i znajdzie się w tym miejscu, niech spojrzy w niebo i poszuka gwiazdy Małego Księcia, na chwilę zatrzymując się pod nią. Może wtedy podejdzie do niego mały, roześmiany chłopczyk o złotych włosach, który nie odpowiada na pytania. Gdyby tak się zdarzyło, narrator prosi o wiadomość, że Mały Książę wrócił na Ziemię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz