niedziela, 3 marca 2024

Adam Bahdaj "Pilot i ja" - STRESZCZENIE SZCZEGÓŁÓWE LEKTURY

Tytuł: Pilot i ja
Autor: Adam Bahdaj


Bohaterem książki jest chłopiec o imieniu Waluś, którego największym marzeniem jest posiadanie samolotu i latanie. Tymczasem tylko rysuje na papierze różnego rodzaju samoloty, poczynając od śmigłowców po myśliwce i bombowce. A im więcej tych samolotów rysuje, tym bardziej chce latać. Kiedyś, kiedy został sam w domu, wziął wielki blok rysunkowy starszej siostry, Tereski i narysował kolorowymi kredkami wspaniały samolot, wyglądający jak prawdziwy. Po narysowaniu stwierdził, że dobrze by mieć taki samolot, tylko prawdziwy. Chłopiec poleciałby wówczas do cioci Eli do Olsztyna. Zmartwił się jednak, że nie umie sterować takim samolotem. Narysował zatem pilota samolotu w błękitnym kombinezonie lotniczym i błękitnej pilotce na głowie. Czegoś jednak pilotowi brakowało. Po zastanowieniu się, chłopiec dorysował mu wspaniałe czarne wąsy.

Ku zaskoczeniu dziecka pilot w pewnym momencie ożył i stwierdził, że nigdy nie miał wąsów, ale mogą one zostać. Obiecał też zabrać Walusia dokąd tyko zechce. Waluś przetarł oczy, bo wydawało mu się , że śni, jednak przed nim dalej stał żywy lotnik z czarnymi włosami i patrzył na niego przyjaźnie, jakby już nie raz latali razem. Zapytał zatem pilota, czy ten jest prawdziwy. Pilot jednak odparł, że jest najprawdziwszy, podobnie jak samolot. Rzeczywiście, Waluś słyszał nawet warkot silnika.

Chłopiec poprosił pilota, by ten zabrał go do cioci do Olsztyna. Mieszka ona przy ulicy Bolesława Chrobrego. Pilot odparł, że to świetnie, bo właśnie ma tam coś do załatwienia, po czym kazał chłopcu wsiadać do samolotu. Waluś nie chciał wierzyć, ale było to trudne, skoro znalazł się w prawdziwym samolocie, z prawdziwym lotnikiem i właśnie unieśli się w powietrze. Wzbijali się coraz wyżej, a Waluś wychylił się z kabiny i patrzył na to, co dzieje się na dole. Przez chwilę nie działo się nic, tylko wszystko było coraz mniejsze – domy wyglądały jak zabawki, ulice jak ścieżki, a ludzie jak mrówki. Dopiero po chwili pojawiła się akcja, bowiem Tereska wróciła ze szkoły i zobaczyła, ze Waluś rysował w jej bloku. Zadarła zatem głowę i zaczęła grozić mu pięścią krzycząc. Chłopiec jednak nic nie słyszał, bo silnik głośno pracował.

Kiedy wzbili się już tak wysoko, że dookoła były tylko chmury, chłopiec zaczął się dopytywać, dokąd lecą. Pilot potwierdził, że do Olsztyna, ale Walusiowi trudno było w to uwierzyć, bo nic nie było przez chmury widać. Pilot stwierdził, że on tych chmur nie narysował, Waluś też zaprzeczył, jakoby na jego rysunku były chmury, Stwierdził, że na jego rysunku świeciło słońce i szybowały obłoczki.

Pilot bardzo się zdenerwował, aż cały poczerwieniał na twarzy. Stwierdził, że on nic na to nie poradzi, skoro w telewizji przewidzieli grubą warstwę chmur. Dodał, że skoro Waluś chciał być lotnikiem, to ma siedzieć cicho. Chłopiec jednak stwierdził, że w takim razie powinni wrócić do domu, bo zaraz będzie obiad. Pilot stwierdził jednak, że się zgubili. Nagle chmury się rozpłynęły i wylecieli na błękitne, słoneczne niebo. Waluś zaproponował, by lecieć dalej i poszukać polany, na której mogliby wylądować. Pilot jednak przyznał, że w samolocie brakuje już benzyny. Obarczył tym winą Walusia twierdząc, że chłopiec pamiętał o wąsach pilota, a nie narysował kilku kanistrów benzyny. Zostali zmuszeni do wylądowania na pięknym różowym obłoczku, tym samym, który Waluś narysował nad lasem. Osiedli lekko niczym na puchowej pierzynie. Niestety nie byli na obłoczku pierwsi, przed nimi bowiem wylądował tam nowy śmigłowiec. Okazało się, że podróżował nim kolega Walusia, Felek Karolak o odstających uszach. Okazało się, że również narysował on śmigłowiec, tylko że bez pilota. Felek udaje się w drogę do Łomży, gdzie gości właśnie cyrk w którym występuje akrobata Piramido-Polopirino, najlepszy na świecie. Zachęca też Walusia, by leciał z nim zobaczyć występ. Chłopiec jednak odmawia mówiąc, że chciał zrobić niespodziankę cioci Eli. Kiedy zdradza przyczynę lądowania, Felek pożycza mu kilka kanistrów benzyny – był bowiem przezorny i narysował zapas. Waluś odlatuje stwierdzając, że Felek Karolak jest dobrym kolegą.

Niestety nikt nie wie, jak leci się do Olsztyna, podróżnicy lecą więc prosto przed siebie. Nagle słyszą jakieś prychnięcie w silniku. Waluś przestraszył się i natychmiast chciał opuścić samolot, ale pilot powstrzymał go mówiąc, że chłopiec nie ma przecież spadochronu. Chłopiec chciał zaraz szybko dorysować spadochron na bloku Tereski, ale pilot przypomniał mu, że blok został w domu.

Nagle chłopiec wpadł na znakomity pomysł. Stwierdził, że spadochron narysuje pilotowi kredą na plecach. Zrobił to w ostatnim momencie, bowiem samolot wpadł już w korkociąg i byłoby po nich. A tak pilot złapał chłopca za szelki i razem opadli bezpiecznie na ziemię. Okazało się, że spadli prosto do ogródka cioci Eli, która na widok Walusia omal nie zemdlała. Chłopiec stwierdził, że chciał jej zrobić niespodziankę i spadł prosto z nieba.

Ciocia chciała podać Walusiowi jakąś przekąskę, bo obiad miał być dopiero za dwie godziny, ale chłopiec przyznał, że po takich przygodach najchętniej by się położył. Ciocia odparła, że chętnie mu pościele, po czym zapytała, kim jest pan z wąsem, bo wypadałoby też go zaprosić. Waluś uprzedził ciocię, że sam nie jest pewny, czy mężczyzna jest prawdziwy, ale ciocia stwierdziła, że skoro ma Wąsy, to jest prawdziwy, po czym zagoniła Walusia do spania. Zaprowadziła go do pokoju i położyła na tapczanie, a Waluś usnął jak kamień. Kiedy się jednak obudził, wcale nie był u cioci Eli, tylko leżał u siebie na dywanie, a obok niego blok Tereski z rysunkiem samolotu i pilota. Nagle do domu wpadła jego siostra krzycząc, że prosiła Walusia, by ten nie bazgrał na jej bloku. Chłopiec przeprosił siostrę i stwierdził, że dzięki temu rysunkowi odbył wspaniałą podróż, a jak chce się o niej dowiedzieć, to może przeczytać książkę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz