piątek, 5 czerwca 2020

Rozmowy z autorem: dr Katarzyna Czyż

źródło: K.Czyż
Dziś moim gościem jest dr Katarzyna Niedzielska-Czyż, doktor nauk prawnych, absolwentka MBA oraz studiów podyplomowych Akademia Trenera, akredytowany coach ICF, psychoterapeutka w trakcie akredytacji WIP, autorka książki „Miej wyje**ne, będzie ci dane. O trudnej sztuce odpuszczania” (recenzja TU).


Justyna Gul: Jak myślisz, czy więcej jest perfekcjonistów czy perfekcjonistek? 

Katarzyna Czyż: Myślę, że jest więcej kobiet perfekcjonistek. Wychowanie dziewczynek w Polsce jest kulturowo uwarunkowane tym, że dziewczynki mają być grzeczne, ciche i spełniać oczekiwania otoczenia. Do tego z uśmiechem na ustach. To wzmaga taką umiejętność, która w dorosłym życiu przejawia się wejściem w role społeczne. Role Mamy, Żony, Koleżanki, Przyjaciółki, Pracownicy… i oczywiście chcemy być w tych rolach idealne i doskonałe. Mężczyźni też oczywiście chcą czuć się spełnieni i być perfekcyjni w swoich rolach, ale moim zdaniem łatwiej im odpuszczać np. brak pomysłu na obiad czy wstawienie prania, ale jeżeli chodzi o wygraną w meczu czy pokazanie władzy to już nie koniecznie :-) 

J.G. Byłaś jedną z tych perfekcjonistek… 

K. Cz.: Ja nie jestem perfekcjonistką jako JA, ale na pewno otoczenie wymagało ode mnie bycia perfekcyjną. I właśnie stąd pomysł na książkę, bo o ile przez pierwsze lata dorosłego życia starałam się jak mogłam te oczekiwania spełnić, to o tyle w pewnym momencie dotarło do mnie, że to nie możliwe i że ja wcale nie chcę być i nie jestem perfekcyjna. I tak zaczęła się moja przygoda ze sztuką odpuszczania. 

J.G. Jesteś autorką książki „Miej wyje**ne, będzie ci dane. O trudnej sztuce odpuszczania”. Dla kogo jest ta książka? 

K. Cz.: To jest książka dla wszystkich tych, którzy zostali wkręceni w te role społeczne, w te oczekiwania, w ten perfekcjonizm lub też z jakiegoś innego powodu ich jakość życia nie jest dla nich wystarczająco dobra. To książka w której dziele się swoim własnym doświadczeniem jak mi się udało „z tego” odkręcić, po czym dziele się wiedzą psychologiczną, czystą psychologią w tym temacie (to najdłuższa część książki!), a na samym końcu pozwalam sobie na swoje własne przemyślenia dotyczące odpowiedzi na takie pytania jak: To o co chodzi w tym życiu? To co to znaczy tak naprawdę żyć? Na czym to polega i skąd wiedzieć jak żyć? Myślę, że każdy z nas na pewnym etapie swojego życia tego typu pytania sobie zadanie i myślę również, że wiedza psychologiczna podana w lekki sposób również każdemu z nas się przyda. Jest to książka dla każdego. Książka o życiu. 

J.G.W książce piszesz o swojej spektakularnej karierze, o studiach, doktoracie. Spełniałaś wszystkie swoje marzenia… miałaś życie wydawałoby się idealne. Kiedy przyszło przebudzenie? 

K. Cz.: Ja nie miałam mojej spektakularnej kariery, swoich marzeń – to były marzenia i kariera moich rodziców, mojego otoczenia, kultury w jakiej się urodziłam. Pisze właśnie o tym, że w tzw. dobrych domach trzeba było najpierw skończyć szkołę (albo najlepiej kilka szkół), znaleźć męża (najlepiej na stanowisku, też z dobrego domu), znaleźć pracę (najlepiej jedną i tą samą na etat do końca życia i mieć bezpieczeństwo finansowe), urodzić dzieci (najlepiej chłopca i dziewczynkę) i w niedzielę gotować rosół i schabowego na obiad. Mocno istotna była kolejność tych zadań -;). I ja zrobiłam tak jak „trzeba było”, ale jak już tak zrobiłam to wcale nie byłam szczęśliwa. Nie spełniły się słowa czy to moich rodziców, czy otoczenia typu : „no ucz się ucz,, jak już będziesz dorosła.. no wtedy to dopiero pożyjesz.. jak zrobisz to czy tamto,to.. ” . Przebudzeniem była właśnie świadomość, że ja już jestem dorosła, już mam dzieci, dom, kredyt we franku szwajcarskim, umiem ugotować rosół ale wcale mnie to nie bawi, ani nie cieszy. 

A prawdziwym impulsem do tego przebudzenia było to, że moje ciało zaczęło dawać mi sygnały. Jak to zazwyczaj bywa, ciało zna odpowiedź. I na całe szczęście z wielkim podziękowaniem dla wszystkich aniołków usłyszałam tą odpowiedź. Wtedy zaczęła się moja przygoda z jogą. A potem psychologią, następnie psychoterapią, aż wreszcie zaczęłam prowadzić szkolenia „Ciało zna odpowiedź” – które to się nie sprzedawały. Jak zatytułowałam to „Miej wyjebane, będzie Ci dane” to nie mogłam i nie mogę nadal się opędzić od pracy. I tak to się zaczęło. 

J.G.I wtedy poszłaś na jogę? 

źródło: K.Czyż
K. Cz.: Tak, to właśnie 11 lat temu po raz pierwszy stanęłam na macie, to właśnie w tym kryzysowym momencie swojego życia joga okazała się najcudowniejszym lekarstwem. Moja przygoda z jogą opisana jest dość szczegółowo w książce, bo to zabawna i piękna historia. Pozwolę sobie zatem tu jedynie zachęcić do przeczytania w książce o jodze, o magii energii, o byciu w pozycji, o uważności, o umiejętności oddechu aż wreszcie takim błysku w oku i takiej przeogromnej radości, którą czuć tylko po praktyce jogi. Tego nawet się nie da opisać słowami, im bardziej i dłużej praktykuje tym mniej słów używam do opisywania czy mówienia o jodze. Tego się nie da opisać, to trzeba po prostu odczuć. I zapewniam, że jak już ktoś raz „to” poczuje, to nie ma opcji: trafiony zatopiony! Jestem tego absolutnie pewna, a dowodem na to jest fakt, iż nie mając absolutnie ciała gibkiego i zwinnego, nie mając absolutnie żadnego wykształcenia jogowego, ani żadnego choćby internetowego kursu skończonego prowadzę w Szczecinie jogę i ludzie już od 3 czy 4 lat ćwiczą ze mną, I to co się dzieje w tej mojej grupie jogowej, jaka tam jest energia, jak Ci ludzie zmieniają swoją jakość życia, jak pięknie funkcjonują w harmonii między ciałem, duszą a umysłem (bo oczywiście w tzw. międzyczasie rozmawiamy, dzielimy się wiedzą, doświadczeniem, emocjami) to jest nie do opisania. Do tego stopnia to mnie przekonuje, że otwieram w lipcu tego roku w Szczecinie swoją własną salę do jogi i docelowo to joga, praktyka jogi, warsztaty rozwoju osobistego, duchowego i praca psychoterapeutyczna będzie moją jedyną aktywnością zawodową. A przypomnę, że jestem prawnikiem – więc skoro joga ma taką moc, że ludzie ‘idą za mną” w tą jogę bez patrzenia, czy ja instruktor, czy ja trener, czy ja to umiem czy nie, to znak, że istotna jest TA energia. O tej energii starałam się też napisać w książce. Ci, którzy są już na tym poziomie rozwoju duchowego z pewnością wyczytają „to” między wierszami. 

J.G. Czy w naszym życiu musi się coś wydarzyć, żeby perfekcjonistka zaczęła walczyć ze swoim perfekcjonizmem? 

K. Cz.: Tego nie wiem, bo wróżką nie jestem co tam u kogo w życiu się zdarzy bądź nie zdarzy. Ale wiem, że w moim życiu ciało pięknie mi podpowiedziało, że nie idę w dobrym kierunku - a ja miałam odwagę i przestrzeń do tego, żeby to ciało usłyszeć. Z obserwacji świata, ludzi dookoła mnie zauważam, że rzeczywiście jak chorujemy, jak coś jest nie tak, rozwód, śmierć czy tracimy pieniądze to wtedy zaczynamy się zastanawiać. Dlatego właśnie moja książka powstała, dlatego właśnie jeżdżę ze swoimi szkoleniami po całej Polsce i można powiedzieć, że mam taką misję, by pokazać ludziom, nauczyć ich jak funkcjonujemy, jak tam ten nasz mózg/hormony/neurony działają, co z tymi emocjami, o co chodzi z energią, jak podejść do siebie kompleksowo (czyli ciało/dusza/umysł) by nie doprowadzić do tego przykrego doświadczenia. 

J.G. Z czego wynikają trudności w odpuszczaniu? Czy odpowiedzialne są za to wzorce zaczerpnięte od naszych rodziców a może oczekiwania otoczenia? 

K. Cz.: Trudności w odpuszczaniu wynikają z tego, że bardzo boimy się opuścić tą tzw. strefę komfortu w której umiemy żyć, w której czujemy się bezpiecznie, którą znamy. A boimy się dlatego, że nie zostaliśmy nauczeni i wyposażeni w umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami. Nie wiemy co zrobić ze sobą jak czujemy frustracje, bezradność, smutek, czy niechęć. Nie lubimy być w tych stanach, nie chcemy odczuwać bylejakości, nie chcemy czekać, nie pozwalamy na puszczenie kontroli . A to jak najbardziej wynika z wzorców zaczerpniętych z dzieciństwa. Gdy sobie wreszcie uświadomimy, że emocja jak przyszła jak pójdzie… że myśl dzięki ODDECHOWI jak się pojawiła, tak zniknie i przyjdzie następna - to wtedy żaden smutek nam nie straszny. I wtedy wychodzimy z tej strefy komfortu, kroczek po kroczku, doświadczenie po doświadczeniu. Dlatego właśnie w każdej dobrej książce z rozwoju osobistego pojawia się słowo: oddech, przestrzeń, medytacja, uważność czy tym podobne. To wszystko jest o tym samym. O sztuce słuchania swojego ciała, o akceptacji, o życiu. I tak jak się czegoś nauczyliśmy, czy zostaliśmy nauczeni, tak możemy się tego oduczyć. 

A jak chcemy szybko, to skorzystajmy z pomocy terapeuty, psychologa bo on szybciej i trafnie nazwie te nasze schematy, określi gdzie i jaka jest ta nasza strefa komfortu i nauczy pracy z oddechem. Dlatego właśnie połączyłam pracę z ciałem z pracą z umysłem - i obok mojej cudownej sali do jogi jest równie piękny gabinet terapeutyczny, a ja sama podjęłam się 5 letnich studiów dziennych na kierunku psychologia i non stop się dokształcam, czy to w Wielkopolskim Instytucie Psychologicznym pod akredytacją PTP, czy to w licznych kursach i szkoleniach już mocno zawężonych tematycznie. 

J.G. Jak zatem wychować dzieci, by nie dały się złapać w pułapkę perfekcjonizmu? 

K. Cz.: A tu to powiem krótko: szczęśliwa mama, szczęśliwe dzieci. Zadbaj o siebie, naucz siebie kochać najpierw siebie, akceptuj i puść czasem kontrole. Zrobisz to u siebie droga Mamo, to Twoje dziecko „łyknie” to choćby dzięki obserwacji. 

J.G. Czy trudno jest przełamać schematy w oparciu o które działamy? 

K. Cz.: Bardzo trudno. Jest taka konstrukcja, która nazywa się „Opór w terapii”. Ja osobiście ponad rok byłam w oporze, nie mogłam, nie chciałam, nie wiedziałam jak, nie widziałam sensu itd. itd. przełamania tych swoich schematów. Aż jednego pięknego dnia, powolutku, jedno doświadczenie za drugim, jedna myśl za drugą zaczęłam zauważać, że mi się zmieniło. A potem to już praktyka czyni mistrza. Połączenia neuronalne też są tak w naszym mózgu zbudowane, że do zmiany zachowania potrzeba około 3-6 miesięcy, do zmiany wartości życiowych od 6 miesięcy do roku, a do zmiany postawy pond rok. Ja zdecydowanie zmieniłam postawę! I mimo że piszę w swojej książce o wielu bardzo skutecznych narzędziach zmiany, podaje czytelnikom na tacy sposoby to z własnego doświadczenia dodam – z terapeutą łatwiej i szybciej. 

J.G. Z perfekcjonizmu czerpiemy poczucie bezpieczeństwa? 

K. Cz.: Trudno mi powiedzieć. Pierwsza moja myśl była, że czerpiemy raczej lęk – no bo jak coś zrobimy nie tak, to na pewno ktoś zauważy, to na pewno będzie widać, to można było lepiej zrobić. Ale prawdą jest też to, że gdy kontrolujemy, gdy czujemy tą kontrolę życiową to również czujemy się bezpiecznie. Przy czym w mojej ocenie to bardzo złudne poczucie bezpieczeństwo, bo wystarczy jedno słowo krytyki, jedna odmowa czegokolwiek od ważnej dla nas osoby i nasz świat jak domek z kart roztrzaska się o tą negatywną ocenę. 

J.G. Jak perfekcjonistka funkcjonuje w domu? 

K. Cz.: Tego nie wiem. Ja funkcjonuje normalnie :) Normalnie, czyli w moim rozumieniu rozpoczynam dzień od praktyki jogi, od scanningu ciała, albo choćby krótkiego treningu autogennego Szultza czy Jackobsona (ten robię jeszcze w łóżku), potem w zależności od obowiązków dnia są dłuższe albo krótsze tulaski. Na śniadanie jem to na co mam ochotę, na co mam smaka wybierając przy tym produkty które odżywiają mój organizm. A potem mam zazwyczaj dzień zaplanowany, dzieci zorganizowane, mąż również bardzo dobrze sam siebie ogrania – więc w zależności od planu dnia albo go wykonuje, albo pozwalam na ciut spontaniczności i elastyczności. I jak mam ochotę poleżeć na kanapie - to leże. Jak mam ochotę kupić sobie 5 par butów - to kupuje. Jak mam ochotę posprzątać dom na błysk - to sprzątam. Ja już od dawno robię bardzo wiele tego na co mam ochotę, a to co muszę zrobić skracam do minimum. I moja cała energia skoncentrowana jest na to, by oddychać, by czuć w brzuchu, że jest miło, ciepło i sympatycznie, że zrobiłam coś fajnego. I lubię też myśl: to ostatni dzień twojego życia, jak żyjesz? Wtedy zawsze zrobię coś z bliskimi, powygłupiam się z synami, albo kieruje się do ogródka, na trawkę, do kwiatów czy mojego warzywniaczka. Takie zwykłe normalne małe przyjemności życia jak uśmiech, smak, oddech, tulasek czy zachwyt. A jak jestem przed okresem, albo po okresie, ale w trakcie to bluźnie, jem czekoladę i siedzę przed telewizorem jeszcze z telefonem w ręku przeglądając zalando albo inne allegro -:) No i jeszcze w moim dniu zawsze jest czas na ploteczki z cudownymi kobietami, które są w moim życiu. Przyjaźń to ogromna siła! Zwykłe życie, nic szczególnego, a tym bardziej perfekcyjnego nie robię. Robię tyle ile mogę i ile chcę zrobić. 

J.G. Kto ma gorzej – sama perfekcjonistka czy jej otoczenie? 

K. Cz.: W przypadku perfekcjonizmu to pewnie i dla samego człowieka i dla jego otoczenia nie jest najlepiej. W tym naszym życiu chodzi o to, żeby był balans. O równowagę. O to samo zresztą chodzi w jodze i w oddechu. Zatem życie nie jest tylko czarne, albo białe, czy też w odcieniach szarości. Zycie może być też kolorowe i zarówno bardzo jaskrawe, jak i delikatnie pastelowe. Nie czekajmy zatem na piękne chwile, twórzmy je sami! 

J.G. Prowadzisz szkolenia, warsztaty, prowadząc innych drogą, którą Ty sama wypracowałaś. Kto korzysta z tych szkoleń? 

K. Cz.: Najczęściej przychodzą do mnie Panie w wieku podobnym do mnie, plus minus czterdzieści. Ale coraz częściej zdarzają się Panie ze swoimi drugimi połówkami. Najbardziej lubię, gdy na szkolenie przychodzi fajna zgrana paczka koleżanek – to gwarantuje dużo śmiechu, radości i wymianę doświadczeń. A ja sama jestem osobą skracającą dystans, więc gdy atmosfera na szkoleniu jest fajna, to i całe szkolenie takim jest. 

J.G. W swojej książce proponujesz „7 kroków, jak mieć wyje**ne”. Czy każdy może wstąpić na tę drogę zmiany? 

K. Cz.: Tak. To książka w której pozwoliłam sobie na krótką historię swojej drogi, potem opisuje dokładnie te 7 kroków jako właśnie wyznacznik wiedzy i to zarówno psychologicznej, coachingowej jak i psychoterapeutycznej. Książkę zamyka część ciut filozoficzna, ciut refleksyjna – zatem myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. 

J.G. Jakie są efekty tych ćwiczeń? Na co możemy liczyć, pod warunkiem oczywiście, że nie ograniczymy się tylko do samej lektury książki, ale rzeczywiście te ćwiczenia wykonamy? 

K. Cz.: Możemy liczyć na zmianę. Zmianę swojego sposobu myślenia, zauważenie i zmianę nawyków czy schematów według których żyjemy. Ale też możemy liczyć na zmianę towarzystwa i ludzi, którzy są wokół nas. To jest tak w systemie, w którym żyjemy, że gdy w nas zachodzi zmiana to nie każdy z otoczenia jest w stanie tą zmianę zaakceptować. Może zatem się zdarzyć, że zapragniemy zakończyć pewne relacje, albo też bliskie nam osoby same zdecydują, że nie chcą już być blisko nas. Na szczęście życie nie lubi pustki, więc jak coś się kończy, to coś się zaczyna. 

J.G. Media prezentują nam wizerunki perfekcyjnych kobiet, a nawet perfekcyjnych pań domu. Robi to sporo zamieszania w naszych głowach. Jak zatem nie dać się ponownie „wkręcić” w perfekcjonizm? 

K. Cz.: Gdy się już raz pozna jogę, gdy się już raz doświadczy mocy oddechu i zauważy ile cudnego może to zmienić, to włącza się świadomość, wgląd i myślenie. Nie ma wtedy opcji, żeby ponownie się dać wkręcić. Jesteśmy wtedy bardziej asertywni, znamy swoją wartość, żyjemy w balansie i adekwatnie do swoich potrzeb i przekonań. Czego życzę z całego serca czytelniczkom i mojej książki i qultury słowa. 

J.G.: To ja bardzo dziękuję!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz