czwartek, 24 października 2013

Katarzyna Gryga "Suka"

Tytuł: Suka
Autor: Katarzyna Gryga
Wydawnictwo: Studio EMKA









"[...] ty nie jesteś kobietą: ty jesteś wyzwaniem"– pisał Éric-Emmanuel Schmitt w „Tektonice uczuć”. Co jednak z kobietami, które wyzwaniem wcale być nie chcą? Które za nic mają opinie otoczenia, zarówno te pozytywne, jak i negatywne? Co z tymi kobietami, które lepiej czują się w skórze samca alfa, które same o sobie myślą w kategoriach suki i bynajmniej określenie to nie ma znaczenia pejoratywnego. Czyżby zatem adekwatne do sytuacji było stwierdzenie, że „Suka, to brzmi dumnie” ?

Niewątpliwie tak właśnie powiedziałaby bohaterka książki Katarzyny Grygi. Opublikowana przez Studio Emka „Suka”, to jeden z najlepszych przykładów, że proza polska nie tylko ma się dobrze, ale z szeregu bezbarwnych twórców wyłania się osoba, która nie tylko chce coś powiedzieć, ale robi to. A do powiedzenia ma dużo, bowiem w „Suce” odbija się cały absurd współczesnego, konsumpcyjnego świata i miałkość jednostek ludzkich, ich poglądów i zainteresowań, które ograniczają się do niezdrowej fascynacji życiem innych.

Bohaterka książki nie ma nazwiska, Suka, to jedyne imię, jakim się posługuje, choć w nim zawiera się charakterystyka całej postaci. Być może i Grygi jest sporo w Suce, ale nie tylko – swoje odbicie znajdą w niej nowoczesne kobiety, którym daleko jest od bycia „żonami przy mężu”, które nie dają się wtłoczyć w sztywne ramy zasad i norm oraz korporacyjne struktury.

Wydawać by się mogło, że portret Suki, to odzwierciedlenie typowej kobiety XXI wieku – świadomej własnej wartości, dbającej o siebie, pracującej na utrzymanie. Suka idzie jednak krok dalej – jej pozornie przerysowane zachowania tak naprawdę są oznaką charakteru, zerwaniem z obecnym w literaturze wizerunkiem bezwolnej, eterycznej istoty płci żeńskiej. Staje się ona dzięki temu wyjątkowa i choć daleko jej do bycia wzorem do naśladowania, to z tej nonszalancji i wolności wynikającej ze świadomego wyboru, można czerpać inspirację. Co więcej, Suka wymyka się nawet stereotypowi suki - autorka tak pisze o swojej bohaterce: „Można by ją nazwać suką, gdyby nie to, że sama nazwała się tym pieprzonym samcem alfa”.

Suka nie lubi reguł, nie lubi pęt, nie lubi nakazów i zakazów. Nie lubi także ludzi z ich banalnymi stwierdzeniami i fałszem, którym podszyte jest każde ich słowo. Mieszka wyłącznie z Wyżłem, do niego jedynie ma cierpliwość, może dlatego, że zwierzęta nie udają, są szczere w swoich reakcjach. Ją zaś ludzie albo kochają, albo nienawidzą i jestem przekonana, że tych drugich jest znacznie więcej. 

Prawda głoszona przez Sukę boli, obnaża wszystkie słabości ludzkiej natury i skłonności do pierwotnych zachowań. Wśród niewielu osób, z którymi utrzymuje kontakt jest Jerz, czyli Jurek, przyjaciel Karol, a także dziewczyna Marianna (Suka jest biseksualna), choć do inteligencji tej ostatniej ma poważne wątpliwości. Już sam fakt, że Marianna pracuje dla Grupy HC1, której głównym źródłem dochodu jest powielanie plotek o cele brytach dyskredytuje kobietę w jej oczach i wypada jedynie zapytać, czy seks jest tak dobry, że Suka toleruje niedoszłą gwiazdeczkę Precel.tv u swojego boku.

Niechęć do ludzi i do struktur, do biurowych ploteczek o niczym i lizania tylnej części ciała przełożonemu znajduje wyraz również w zajęciu Suki – jest freelancerem, obecnie zajmuje się produkcją telewizyjną. A przynajmniej zajmowała, zanim odważnie przeciwstawiła się kolejnemu nieudacznikowi, który wyłącznie na podstawie fałszywych domysłów puścił w obieg wiadomość, że Suka nie montuje filmów samodzielnie, podważając tym samym nie tylko jej kompetencje, ale również sprowadzając do roli głupiej kobietki. 

Zwolnienie staje się dla autorki okazją do ujawnienia absurdów rządzących rynkiem pracy. Maluje również obraz źle pojętej przedsiębiorczości szefów, którzy w swym zadufaniu i źle pojętej „kreatywności”, pod płaszczykiem kryzysu, dążą do zatrudnienia jak największej liczby ludzi, jak najmniejszym kosztem, nie znajdując w sobie nawet tyle przyzwoitości, aby okazać swoim „wołom roboczym” szacunek.

„Suka” to proza mocna i zapewne to wielu czytelnikom się nie spodoba. W naturze ludzkiej leży bowiem dopasowanie się do bezpiecznych ram, zaś wszystko co się wiąże ze wzrostem samoświadomości i spojrzeniem na otaczającą rzeczywistość krytycznym okiem, budzi opór. Być może dlatego, że w osobach lekceważąco traktowanych przez Sukę, jawnie przez nią krytykowanych, zbyt często możemy odnaleźć siebie.

Katarzyna Gryga dobija się do naszej świadomości i nie daje o sobie zapomnieć. Nazywa rzeczy po imieniu, nie znajdziemy w powieści zbytecznych ozdobników, jej tekst jest równie sterylny, jak mieszkanie Suki, a dialogi tną powietrze niczym nóż. Wykrzyknikiem w tekście jest również grafika - doskonałe, wymowne ilustracje, których oszczędna kreska podkreśla dodatkowo buntowniczy charakter powieści. Mimo wszystko ta obcesowość z jaką zwraca się do nas autorka nie tylko nie razi, ale pobudza do myślenia i dopinguje do tego, byśmy choć raz pozbyły się ograniczającego nas pancerza i głośno zaczęły domagać się zaspokojenia swoich potrzeb. Ja zaś domagam się kolejnej książki Grygi!

poniedziałek, 14 października 2013

Karolina Monkiewicz-Święcicka „Taniec z przeszłością”

Tytuł: Taniec z przeszłością
Autor: Karolina Monkiewicz-Święcicka
Wydawnictwo: Świat Książki 









Niekiedy nasze życie przypomina kiepski film, w którym ktoś obsadził nas w roli głównych aktorów, choć nie czujemy się z tym dobrze i nie czerpiemy satysfakcji z tego, co nam się przydarza. Niekiedy można odnieść nawet wrażenie, że żyjemy jakby życiem innych ludzi, wracają do nas niezidentyfikowane fragmenty wspomnień z przeszłości, wciąż popełniamy te same błędy, mimo że mamy świadomość nieprawidłowego schematu działania. Czasami nawet nie możemy poczuć pełni szczęścia, towarzyszy nam ból nieistnienia i poczucie dojmującego braku.

Dlaczego tak się dzieje, co sprawia, że nie możemy żyć w zgodzie ze sobą ciesząc się każdym dniem? Na to pytanie można szukać odpowiedzi w ustawieniach rodzinnych Hellingera. Ta forma grupowej terapii polega na wybraniu przez uczestnika terapii reprezentantów, czyli osoby, które na czas ustawienia zagrają rolę jego samego oraz – w zależności od problemu – matki, ojca bądź innych osób, towarzyszących zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Zadaniem terapeuty jest taka modyfikacja układu, by zapanowała względna harmonia, bądź do momentu, który może stać się początkiem pożądanych zmian. Podczas terapii możemy spotkać się z różnymi reakcjami emocjonalnymi, a naukowcy do dziś nie potrafią wytłumaczyć wybuchu uczuć osób, które pełnią rolę członków rodziny. 

O tej odsądzanej od czci i wiary terapii, porównywanej do szamanizmu, pisze w swojej debiutanckiej powieści Karolina Monkiewicz-Święcicka, która na ustawienia systemowe nie zawahała się posłać swoich bohaterek. „Taniec z przeszłością”, opublikowany przez wydawnictwo Świat Książki, nie jest jednak próbą przekonania opinii publicznej o dobroczynnym wpływie tej terapii, ale fascynującą podróżą w przeszłość, w której znajduje się źródło porażek w świecie współczesnym.

Autorka przedstawia nam cztery kobiety, w różnym wieku i o różnym statusie materialnym, ale wszystkie powiązane są w zaskakujący sposób mroczną tajemnicą sprzed lat. Renatę spotykamy w smutnym dla niej dniu – właśnie zmarła jej matka i choć była kobietą apodyktyczną i oschłą, zaś w ostatnich latach zniedołężnienia również złośliwą i kapryśną, to jej odejście napełnia serce i mieszkanie kobiety dotkliwa pustką. 

Jedynym promykiem radości są teraz odwiedziny wnuczki Anieli, która śmierć prababki przeżył na swój sposób. Od dnia pogrzebu zaczyna śnic sny, w których powraca do przeszłości, ale nie jest to powrót do swoich wspomnień, a … do wspomnień przodkini. Sny przedstawiają wydarzenia nieznane dziewczynie, nie znajdujące potwierdzenia w opowieściach staruszki, ale Aniela jest przekonana, że są one prawdziwe. Dlatego też, jako przyszła studentka psychologii, postanawia sięgnąć po fachową wiedzę i skorzystać z możliwości rozwiązania tej zagadki, jaką dają ustawienia rodzinne Hellingera. Jednak, z uwagi na wiek, nie może udać się na terapię sama. Udaje jej się zatem namówić swoja babkę, a uczestnictwo w ustawieniach staje się początkiem szeregu przemian, a także bodźcem do poznania historii, której korzenie sięgają 1948 roku i mroźnej syberyjskiej krainy. 

Po początkowym okresie przygnębienia Renata rozkwita, i to nie tylko pod wpływem terapii. Siłę daje jej niespodziewana wolność i świadomość, że już nikt nie może jej niczego zabronić. Postanawia zatem zrealizować swoje największe marzenie o tańcu i kiedy w piwnicy znajduje stare, zakurzone baletki, świat wypełniony adage, arabesque, assemblé czy fouetté, znów staje przed nią otworem. Porządki odkrywają przed nią nie tylko dawno zapomniane pasje, ale również rodzinne historie. Kiedy w starej szafie odnajduje stare zeszyty, będące w istocie pamiętnikami, wraz z wnuczką wyrusza w podróż do przeszłości, by poznać skomplikowaną historię rodzinną.

Co z kolejną bohaterką, Dianą vel Dianną, nuworyszką, która pod płaszczykiem fałszywego blichtru chce ukryć swoje pochodzenie, udając szczęśliwą żonę i matkę? W jakie sposób jej losy są związane z życiem Renaty i Anieli? A co ze wspomnianą czwartą kobietą? Co z tą, której życie zostało opisane w jednym z pamiętników?

Sporo w książce pytań, sporo wątpliwości, a tajemnice z przeszłości wydają się sączyć się przez szpary, wypływać z każdej linijki tekstu. Tematyce obyczajowej towarzyszy również wątek kryminalny, bowiem w okolicy warszawskiego Mokotowa zaczynają ginąć ludzie. Wszystkie tropy prowadzą na okoliczne działki, na których … cicho sza, nie zdradzę już nic więcej, bowiem skoda pozbawiać się wzruszeń oraz przyjemności płynącej z lektury książki, nawet jeśli niekiedy jest ona zabarwiona strachem i oczekiwaniem. 

Doskonała kompozycja tekstu sprawia, że pomimo wędrówek w czasie i narracji prowadzonej przez różne osoby, nie wkrada się na łamy książki chaos, zaś wszystkie wydarzenia biegną w ściśle określonym kierunku – ku punktowi kulminacyjnemu. Ten zaś zaskakuje, podobnie jak i cała książka „Taniec z przeszłością”. Autorka stworzyła historię utkaną z miłości i nienawiści, wzajemnych pretensji i zazdrości, a wszystko to okraszone zostało pięknymi słowami i doskonale skonstruowanymi bohaterami, którzy ożywają wraz z lekturą, który są niezwykle emocjonalni i cierpiący, którzy odnajdują drogi w codzienności bądź szaleństwie, albo się w nim pogrążają.

 Recenzja znajduje się również na stronie portalu Granice.pl

sobota, 5 października 2013

Bożena Gałczyńska–Szurek „Monachos”


Tytuł: Monachos
Autor: Bożena Gałczyńska-Szurek
Wydawnictwo: Szara Godzina













Grecja kojarzy się zazwyczaj z leniwymi wakacjami, magią kolorów i zapachów, pięknymi plażami i pięknymi kobietami. Sam Homer opiewał uroki jednej z greckich wysp - Krety, tylko tu znajdziemy tak zgodnie współistniejące dwa światy: nowoczesny i kosmopolityczny. Niewiele osób jednak wie, że Grecja to również pewien wyjątkowy zakątek, do którego wstępu nie mają osoby płci żeńskiej. Autonomiczna Republika Mnichów Świętej Góry Athos, położona na ostatnim paluchu Półwyspu Chalcydyckiego, to prawdziwy relikt przeszłości. Władzę sprawuje tam wybrany spośród zamieszkujących tam mnichów Zarząd, a małe państwo w państwie jest oddzielone od reszty półwyspu granicą lądową. Wjazd jest możliwy wyłącznie droga morską i to po uzyskaniu specjalnej przepustki. 

To właśnie w tej osobliwej scenerii miało miejsce tajemnicze morderstwo, którego wyjaśnieniem zajmuje się agent Interpolu, Tasos oraz Polka mieszkająca od wielu lat w Grecji, Klara. Wciągające, wielowątkowe śledztwo stało się kanwą powieści kryminalnej „Monachos”, autorstwa Bożeny Gałczyńskiej–Szurek. Opublikowana nakładem wydawnictwa Szara Godzina książka to wciągająca historia pełna niespodziewanych zwrotów akcji, intryg, a także … rodzinnych dramatów. Niech czytelnika nie zmyli tajemnicza okładka, obiecująca gorący romans w kraju pełnym słońca i gorącokrwistych Greków. Mamy bowiem do czynienia ze skomplikowanymi relacjami interpersonalnymi, śledztwem w którym nie ma żadnych dowodów ani poszlak, a dochodzenie prawdy utrudnia izolacja Republiki Mnichów oraz szczególny status duchowieństwa w Grecji. 
Autorka zadebiutowała w 2010 r. książką „Tajemnice greckiej Madonny”, ale dopiero teraz w pełni rozwinęła skrzydła, przelewając na karty powieści nie tylko pomysł na skomplikowaną fabułę, ale również całą swoją miłość i fascynacje Helladą. Doskonałe wyczucie proporcji, kompilacja wątku kryminalnego, obyczajowego oraz historycznego i wspaniały styl – lekki, a jednocześnie zdradzający szeroką wiedzę autorki na temat kultury śródziemnomorskiej i samej Grecji, są głównymi atutami lektury. 
Gałczyńska–Szurek zabiera nas zatem do Vurvuru, miejsca, w którym Klara spędziła dzieciństwo i skąd uciekła by rozpocząć nowe życie. Telefon od przyjaciela i współpracownika sprawia, że będzie musiała zmierzyć się nie tylko z dochodzeniem, ale również z własnymi demonami.
Jako policyjny psycholog Klara często współtowarzyszy agencji wywiadowczej, a znajomość trzech języków znacznie ułatwia kontakty z potencjalnymi świadkami przestępstw. I tym razem jej biegły grecki oraz wiedza na temat reguł zachowania i zasad przestrzeganych w Grecji, okaże się niezbędna. Szczególnie, że zbrodnia miała miejsce na terenie Republiki Mnichów, zaś jedną z ofiar jest ojciec Konstantinos. Jego ciało oraz zwłoki drugiego mężczyzny, młodego Polaka, zostało znalezione w wodzie, razem z pistoletem będącym własnością mnicha. Czy mężczyźni przed śmiercią stoczyli walkę na skraju przepaści? Czy ojciec Konstantinos planował morderstwo? A może ich śmierć jest nieszczęśliwym wypadkiem, jak uważa miejscowa policja?
Toczące się śledztwo ujawnia wiele tajemnic ojca, a także Republiki Świętej Góry Athos i rezydujących tam mnichów. Koncepcja, jakoby śledczy mieli do czynienia z tragicznym w skutkach wypadkiem szybko upada, ale kolejne tropy ani na krok nie przybliżają Tasosa i Klary do rozwiązania zagadki. Na dodatek bohaterowie są nieustannie obserwowani przez dziwnego, długowłosego chłopca, którego obecność budzi niepokój, zaś na te wszystkie wydarzenia nakłada się jeszcze historia z przeszłości, której Klara w końcu będzie musiała stawić czoła. 
Ślepe zaułki, fałszywe tropy, niedopowiedzenia i nieporozumienia – to wszystko składało się będzie na pracę śledczych, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z czym tak naprawdę przyjdzie im się zmierzyć. „Monachos” zaskakuje również czytelnika, trzymając w nieustannym napięciu i skazując na brnięcie poprzez gąszcz domysłów oraz fałszywych wniosków wyciąganych na podstawie błędnego pojmowania rzeczywistości. W tle śledztwa mamy piękną Grecję z jej historią i malowniczymi krajobrazami, a miłość autorki do tego kraju przebija z każdego wersu. Jako czytelniczce pozostaje mi życzyć sobie więcej takich książek, które nie tylko zaspokajają apetyt na dobrą i emocjonującą książkę, ale i sugerują, gdzie warto spędzić urlop. Zatem w przyszłym roku będzie to Grecja – oczywiście z książką Bożeny Gałczyńskiej-Szurek w plecaku! 



Recenzja została umieszczona na stronie Granice.pl





środa, 2 października 2013

Ilona Adamska "Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach"

Tytuł: Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach
Autor: Ilona Adamska
Wydawnictwo: I.D.Media











„Kobieta jest arcydziełem wszechświata” – pisał Gotthold Ephraim Lessing. Kobiety w literaturze są wszechobecne, występują w różnych rolach, przypisuje się im cechy dobre i złe, kocha się je i nienawidzi zarazem. Są wdzięcznym tematem dla autorów, muzami dla artystów malarzy czy rzeźbiarzy, dla nich wielu tworzyło muzykę. Kim jednak tak naprawdę dla mężczyzny jest kobieta? Jak ją postrzega? Co najbardziej w niej ceni?

„O kobietach właściwie nie powinno się mówić. Jeżeli już wolno, to raczej o kobiecie. To rozróżnienie wydaje mi się potrzebne, gdyż liczba mnoga wskazuje na coś statystycznego albo ustawia wypowiadającego się w pozycji kogoś, kto się zna na rzeczy (…)” – czytamy w książce „Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach”. Opublikowana nakładem wydawnictwa I.D.Media pozycja autorstwa redaktorki naczelnej magazynu „Imperium Kobiet” oraz serwisu planetakobiet.com.pl, to zbiór opinii wyrażonych przez znanych mężczyzn, zarówno wielkich autorytetów w swoich dziedzinach, jak i celebytów, postaci charakterystycznych na polskiej scenie, znanych z pierwszych stron gazet i ze szklanego ekranu. Ilona Adamska podjęła się rozmów o kobietach – nie tylko żonach czy matkach, ale o wszystkich przedstawicielkach płci pięknej i emocjach, jakie one wzbudzają.

Andrzej Blikle, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Roman Rogowiecki, prof. Jerzy Bralczyk, Andrzej Pągowski, Artur Partyka, Przemysław Saleta, Marcin Kwaśny, Daniel Wieleba, Maciej Jachowski, Emilian Kamiński, Andrzej Krzywy, Andrzej Nejman, Grzegorz Wons, Jacek Borkowski, Krzysztof Pieczyński, Ryszard Rembiszewski, Piotr Tymochowicz, Andrzej Saramonowicz, Sabor Czarnota, Łukasz Zagrobelny, Artur Chamski, Bogdan Gajkowski, Radosław Majdan, Marek Włodarczyk – to tylko niektóre ze znanych postaci, które odważyły się mówić o kobietach, o tych istotach, które cenią, o tych, które podbiły ich serca, ale także o tych, które nie zwróciłyby ich uwagi. Mówią szczerze, niekiedy obnażając przywary kobiet, ich słabości, słabe strony, ale również podkreślają to, co w kobietach podoba im się najbardziej, co szczególnie cenią. 

Trzydzieści pięć wypowiedzi o kobietach, a każda z bohaterek tych wypowiedzi ma inną twarz. Każdy mężczyzna dostrzega w płci pięknej inną cechę wartą uwagi, każdy jednak kocha je za naturalność, niezależność i świadomość własnej wartości. W wypowiedziach mężczyzn najczęściej jednak pojawia się kobieta, która w znaczący sposób ukształtowała ich osobowość, która miała znaczący udział w tym, kim się stali – matka. „Mama była osobą wyjątkową” – tłumaczy Andrzej Krzywy, a wtóruje mu Bartek Kasprzykowski, stwierdzając: „To pewnie banał, ale najważniejszą kobietą jest moja mama. Cóż, więc niech będzie banał, skoro to prawda”. 

Każdy z panów inaczej potraktował temat, każdy z nich odsłonił przy okazji swoje drugie oblicze – mężczyzny wrażliwego na kobiece piękno, ale poszukującego w kobiecie nie ładnego opakowania, ale i bogatego wnętrza. Ta różnorodność opinii, piękny język, którym posługują się panowie, ich wrażliwość i poetyckość, jaką odznaczają się niektóre teksty, sprawiają, że książka „Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach” jest jedną z tych pozycji, do których się wraca, nieustannie odkrywając w niej nowe pokłady informacji, emocji i wrażeń. 

Za uznaniem wyjątkowości tego zbioru przemawia również fakt, iż 50 proc. dochodu ze sprzedaży tej publikacji jest przeznaczona na rzecz podopiecznych łódzkiej Fundacji dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi KRWINKA. Wspaniały, niewyczerpywany temat, wciągające teksty – lekkie, a zarazem głębokie w swej wymowie, a także szczytny cel, powinny skłonić wszystkich czytelników nie tylko do lektury publikacji Adamskiej, ale do jej zakupu i umieszczenia we własnych biblioteczkach, podarowania bliskiej osobie – mamie, siostrze, przyjaciółce, kochance czy żonie. W wypowiedziach znanych możemy bowiem nie tylko odkryć sekret kobiecości, ale i znaleźć klucz do męskiego serca.

 Recenzja została również umieszczona w serwisie "Granice.pl"