wtorek, 30 czerwca 2015

Susanna Kaysen „Przerwana lekcja muzyki”

Tytuł: Przerwana lekcja muzyki
Autor: Susanna Kaysen
Wydawnictwo: Replika


„Szaleństwo? A któż z nas nie jest szalony? Normalność? Co to dokładnie znaczy? Granica między normalnością a szaleństwem jest umowna. I dla każdego może być inna.” – tak pisała niegdyś Mariola Zaczyńska w jednej ze swoich książek. Kiedy zatem poznać, że ktoś jest normalny? Kiedy zachowuje się tak jak wszyscy? Kiedy systemowi udaje się wtłoczyć go w sztywne ramy? Idąc tym tropem wszyscy artyści, innowatorzy są szaleni …

W latach 60. XX wieku szaleństwem była krótka spódniczka i pocałunek z nauczycielem języka angielskiego, ale też odwaga w wygłaszaniu własnych przekonań i analityczne, pełne sceptycyzmu spojrzenie na istniejącą rzeczywistość. Właśnie to wystarczyło, by dać się na prawie dwa lata zamknąć w szpitalu psychiatrycznym, by diagnoza: zaburzenia osobowości pogranicznej, zabrzmiała niczym wyrok. Opublikowana nakładem wydawnictwa Replika „Przerwana lekcja muzyki”, autorstwa Susanny Kaysen, to właśnie relacja z tych miesięcy spędzonych w Szpitalu McLean, który upodobały sobie gwiazdy z Ray`em Charlesem na czele. To nie tylko niezwykle emocjonalna opowieść o realiach szpitalnego życia i kuracjach, którymi poddawani byli pacjenci, o samych pacjentach i ich chorobach. To również próba analizy własnej osobowości, podróż w głąb umysłu, swego rodzaju wiwisekcja, zmierzająca do odpowiedzi na pytanie, gdzie tak naprawdę leży granica pomiędzy tym, co normalne, a szaleństwem. Po książkę powinni sięgnąć nie tylko czytelnicy oczekujący porywającej lektury, ale również ci, którzy desperacko próbują odnaleźć swoją życiowa drogę, ci, którzy mają odwagę zbaczać z utartych szlaków. 

Susanna, w wieku osiemnastu lat, rezygnuje z dalszej nauki, dążąc do podjęcia pracy i samodzielności. Tyle tylko, że jako pracownik zupełnie sobie nie radzi – jako sprzedawca notorycznie coś potrącała i upuszczała, rozbijając w drobny mak cenny towar, zaś jako maszynistka notorycznie popełniała błędy, wystawiając faktury na nieprawidłowe adresy z błędnymi kwotami do zapłaty. Jej sytuacji nie poprawiało również zaniżone poczucie własnej wartości oraz halucynacje i fiksacje na punkcie wzorów na podłodze. Próba samobójcza, będąca w istocie wołaniem o pomoc, prawdopodobnie przyspieszyła tylko pobyt w szpitalu. Susanna znalazła się tam dobrowolnie, została sklasyfikowana jako pacjentka z problemem fałszywego odbioru rzeczywistości i poddana psychoterapii. 

Jak pisze autorka: „Oddział maksymalnego bezpieczeństwa to zupełnie inny świat”, i – czytając opis przypadłości ludzi tam umieszczonych – trudno się z tym nie zgodzić. Wśród pacjentów ośrodka jest okaleczona Polly, mająca za sobą incydent samospalenia, jest Daisy, wielbicielka pieczonych kurczaków i środków przeczyszczających, socjopatki Lisa i Lisa Cody, Alice Calais, nurzająca się w swoich ekskrementach i wiele innych postaci, pojawiających się nie tylko na kartach książki, ale i w życiu Susanny. W rozmowach bohaterów i w ich zachowaniach znajdziemy niepokój co do przyszłości, niepewność jutra, ale również niepokojącą świadomość kruchości własnego życia i linii, po której stąpamy.

Kaysen pisze: „Przerwana lekcja muzyki. Taka jak przerwane zostało moje życie (…) jedna chwila sprawiła, że życie znieruchomiało, zatrzymało się. I ta jedna chwila zastąpiła wszystkie chwile następne, czymkolwiek one były lub czymkolwiek mogłyby być”. Można odnieść wrażenie, że książka jest właśnie próbą zrozumienia tych straconych chwil, zrozumienia siebie, a nawet całego rodzaju ludzkiego. To książka przejmująca tym bardziej, że dotyczy kruchości ludzkiej psychiki, poruszająca tym mocniej, że została oparta na rzeczywistych doświadczeniach autorki. Mimo tego, iż pochłania się ją zachłannie, że sączy się do naszego umysłu i duszy pozostawiając trwały ślad, to oczekiwałam od lektury czegoś więcej, może większego stopnia obnażenia się autorki przed czytelnikiem? Mam wrażenie, że większość przemyśleń i obserwacji autorka zachowała jednak dla siebie, pozostając w pewnej strefie komfortu, nie zbliżając się do czytelnika i nie pozwalając zbliżyć się do siebie. Nie przeszkodziło to jednak w wykorzystaniu fabuły książki do stworzenia niezwykłego filmu pod tym samym tytułem, z Winoną Ryder, Angeliną Jolie i Whoopi Goldberg w rolach głównych. Niezależnie jednak od emocji, które wywołuje książka praz film, od stopnia zaspokojenia naszych oczekiwań, po skończeniu spotkania z Susanną, pozostajemy z niepokojem w duszy i z pytaniem, o własną kondycję psychiczną…

sobota, 27 czerwca 2015

Djuna Wojton „Wybory karmiczne"

Tytuł: Wybory karmiczne
Autor: Djuna Wojton
Wydawnictwo: Samsara

Ile razy czułeś się pokrzywdzony, przeklinałeś los, że po raz kolejny pokrzyżował plany? Ile razy zostałeś oszukany, okradziony? Ile razy miałeś złamane serce? Ile razy narzekałeś na swoja pracę? Ile razy chciałeś odmienić swoje życie, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie? Odpowiedź na pytania niesie zazwyczaj bolesną prawdę – nie jesteś zadowolony ze swojego życia, ale jednocześnie nie robisz nic, by go zmienić. Co więcej, winą za swoje porażki obarczasz otoczenie, przyjmując rolę ofiary i … nie wychodząc ze swojej strefy bezpieczeństwa, choćby nie wiadomo, jak była ciasna.
Jeśli taki scenariusz, schemat zachowań dotyczy właśnie ciebie, to  z pomocą przychodzi Djuna Wojton – uzdrowicielka duchowa, tarocistka i astrolożka. Zanim dopuścisz do głosu swój sceptycyzm, warto sięgnąć po książkę „Wybory karmiczne. Jak podejmować dobre decyzje, które zmienia życie na lepsze”. Wydawnictwa Samsara. To prawdziwy drogowskaz, który pomaga wkroczyć na właściwe tory, a przede wszystkim poznać siebie i swoje pragnienia. Nieocenioną pomocą służyć w tym będą liczne ćwiczenia i medytacje zawarte w książce, niosące wskazówki i możliwe ścieżki wyborów, ale nawet lektura nie wsparta aktywnym uczestnictwem, będzie niezwykłym doświadczeniem. Przytoczone bowiem przez Wojton historie mogą stanowić lustro, w którym odbije się twoje życie, wskazując ci ewentualne konsekwencje danego postępowania i inspirując do działania.
W ośmiu rozdziałach autorka proponuje pracę z prawami karmy, ucząc w jaki sposób osiągać cele, nie krzywdząc przy tym innych. Omawia również schematy karmiczne, czyli powtarzalne, przykre sytuacje wynikające z mechanicznych zachowań. Wojton przekonuje również, że można uwolnić się od niechcianych skłonności i dowodzi, że każdy człowiek  może podjąć decyzję, w jaki sposób zareaguje na dane wydarzenie. Dzieli się z czytelnikiem trzystopniową formułą schematu karmicznego, która pomoże uleczyć się z ran i negatywnych, automatycznych reakcji, a także zacząć od nowa.
Wojton zwraca także uwagę na znaczenie czasu, a właściwie na brak wyraźnych priorytetów, co pociąga za sobą działania pod wpływem okoliczności. Ten brak koncentracji na celu i marnowanie godzin na rzeczy mało istotne, nie przybliżające do spełnienia pragnień, stanowi pułapkę, która nie pozwala konstruktywnie spożytkować energii.
„Jeśli jesteś gotowy podjąć ten wysiłek, już dziś możesz zacząć zmieniać swoje życie. Musisz po prostu dopuścić do głosu świadomość i zastąpić zachowania nawykowe przytomnymi reakcjami. Dzięki temu pogłębisz kontakt z własną duszą, staniesz się radosny, a twoje życie nabierze sensu” – pisze Wojton, prowadząc czytelnika krok po kroku ku spełnieniu marzeń. Z każdym rozdziałem odkrywamy nowe prawdy o sobie, uświadamiamy sobie źródła określonych schematów postępowania, walczymy z niezdrowymi przywiązaniami, poznajemy swoje ograniczenia, wyzwalamy kreatywność i opracowujemy plan działania.
„Wybory karmiczne” są jedną z tych książek, które towarzyszą człowiekowi całe życie. Zawiera cenne rady i wskazówki, współgra z cykliczną naturą rozwoju i na każdym etapie życia pomaga zaspokoić inne potrzeby i uporać się z odmiennymi problemami. Tak naprawdę jej ukończenie oznacza nowy początek i prowokuje do zajęcia się kolejnym problematycznym aspektem życia. To książka wyjątkowa, głęboko angażująca czytelnika, zmuszająca do bolesnych niekiedy wędrówek po meandrach umysłu i duszy, ale oczyszczająca...

środa, 24 czerwca 2015

Artur K.Dormann „Ziarna czasu”

Tytuł: Ziarna czasu
Autor: Artur K.Dormann
Wydawnictwo: Prozami

„Czas – bezlitosna potworność. Lecą godziny, dni, tygodnie, bez znaczenia i wagi, aż raptem sekunda i okazuje się, że nie sposób jej cofnąć, nie sposób wymazać” – tak pisał o upływającym czasie Aleksander Minkowski. Od wieków ludzie wysilają się, by ten biegnący czas zatrzymać, by na każdą godzinę przypadało jak najwięcej wykonanych zadań. Mówimy o zarządzaniu czasem, a właściwie – według nowego podejścia –  o zarządzaniu sobą w czasie, nieustannie fantazjując jednak, co by się stało, gdyby naprawdę czas mógł stanąć w miejscu.
O tym, jak dziwne i nierealne jest to uczucie, a przy tym jak daleko idące konsekwencje ze sobą niesie, przekonamy się podczas lektury powieści fantastycznej „Ziarna czasu”. Choć właściwie, opublikowaną nakładem wydawnictwa Prozami powieść można nazwać fantastyczno-filozoficzną, bowiem Artur K.Dormann snuje na jej kartach rozważania dotyczące życia i śmierci, gatunku ludzkiego, przeznaczenia, a także systemu wierzeń. Książka nie jest łatwa w odbiorze, wymaga od czytelnika maksymalnej koncentracji, nie każdy też będzie miał na tyle cierpliwości, żeby odnaleźć w niej drugie dno, żeby odnieść historie i przemyślenia bohaterów do swojego życia oraz – przez analogię – do życia całej ludzkości.  
Autor postanowił zabawić się w Przeznaczenie, splatając ze sobą losy bohaterów, plącząc ich życiowe ścieżki i stawiając przed nimi zadania prowadzące do poznania siebie, ale i do odkrycia sedna istnienia. Poznajemy studenta antropologii, dla którego priorytetem jest wolność i dobra zabawa. Po ukończeniu nauki, dzięki pomocy siostry, trafia on do małego miasteczka Angel Rock i podejmuje pracę w muzeum. Trochę z nudów, a trochę z przekory, zostaje prawdziwym naukowcem, pozyskując dotację na badanie współczesnego malarstwa naskalnego w północnej Afryce. Jego przewodnikiem po świecie sztuki (a przy okazji przewodnikiem duchowym) zostaje człowiek, będący żywą legendą, prorokiem, artystą tworzącym malowidła naskalne, nazywany przez miejscowych Hakim. Tym sposobem młody człowiek, przyzwyczajony do luksusów i wiru wydarzeń, zamieszkuje w jaskini, z dnia na dzień oddalając się od cywilizacji i konsumpcjonizmu, jaki jej towarzyszy. W miarę upływu czasu rośnie też napięcie związane z oczekiwaniem na przybycie gości – niezwykłej piątki…
Każdy z nich otarł się o śmierć i tylko niezwykłe zjawisko, z pogranicza jawy i snu, zdołało ocalić im życie. Emilia dzięki zatrzymaniu czasu uniknęła przywalenia metalową konstrukcją na terenie szkoły, Deirdre udało się wyminąć rozpędzonego wana, Ken przeżył wybuch cysterny, Haruki uniknął śmierci w centrum biznesowym, na które spadł helikopter prasowy zabijając ponad trzydzieści osób, zaś Rajit przeżył tragedię w centrum handlowym.
Co się wówczas stało? Czym była spowodowana ta niezwykła pauza czasoprzestrzenna? Dlaczego powrót do dotychczasowego życia jest tak trudny, że niemal niemożliwy? Być może prawdziwe są słowa jednego z pacjentów zakładu psychiatrycznego, do którego trafił Rajit, który mówi: „Nie powinno cię tu być (…). Twój czas się skończył (…) Siedzisz, oddychasz, zamiast być w drodze pomiędzy kolejnymi żywotami”.
Dla piątki ludzi, różniących się od siebie wieloma czynnikami, wspólny jest tak naprawdę moment, w którym doświadczyli zatrzymania czasu. Wspólne są również sny, które pojawiają się każdej nocy. Przyzywa ich do siebie pustynia, a także wielka skała z niezwykłym malowidłem. Ukoić ich wewnętrzne rozedrganie może tylko odpowiedź na to wołanie i … podróż do Afryki, do miejsca, w którym żyje pewien prorok …
Na tych, którzy sięgną po „Ziarna czasu” czeka prawdziwie intelektualne zadanie, bowiem wywody bohaterów zasługują na głębszą analizę, na przemyślenia, a być może, na dokonanie rachunku sumienia. Mimo fascynującego pomysłu i treści znamionującej talent autora do władania słowem, w odbiorze powieści przeszkadza chaos, który wkradł się na karty książki w wyniku prowadzenia wielowątkowej fabuły i przedstawiania losów pojedynczych bohaterów. Nie pomagają w lekturze również liczne dygresje, nieustanne analizy życia wewnętrznego bohaterów, zwroty akcji. Może właśnie to sprawia, że czuje się rozczarowana i zmęczona książką, a jednocześnie trwam w oczekiwaniu na kolejną powieść autora. 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Joyce Maynard „Gdyby nie ona”

Tytuł: Gdyby nie ona
Autor: Joyce Maynard 
Wydawnictwo: MUZA SA

„Ja i siostra zawsze szukałyśmy powodów do ekscytacji, a jeśli ich nie było, to je wymyślałyśmy. Przychodziły nam do głowy historie tak prawdziwe, że w nie wierzyłyśmy. Później coś wydarzyło się naprawdę. A wtedy gorzko tego pożałowałyśmy”– pisze Joyce Maynard w swojej najnowszej powieści „Gdyby nie ona”. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA książka, to wciągająca historia z wątkiem kryminalnym, w której autorka koncentruje się nie na morderstwach, ale na siostrzanej miłości oraz na dojrzewaniu. To powieść, która zachwyci tych wszystkich, którzy od taniej sensacji wolą opowieści nacechowane obserwacjami otoczenia i refleksjami dotyczącymi zmian związanych z fizycznością oraz relacjami z bliskimi. Można odnieść wrażenie, że seryjne zabójstwa, choć determinują przyszłość wielu osób, stanowiły zaledwie pretekst do poruszania innych tematów.
Przenosimy się do hrabstwa Marin w Kalifornii. Tu, w miasteczku położonym u stóp góry Tamalpais, mieszka rodzina Torricellich. Rachel i jej młodsza siostra Patty różnią się od swoich rówieśników nie tylko statusem materialnym – rodzice z trudem wiążą koniec z końcem – ale i niezwykłą fantazją oraz żądzą przygód. Być może to zawód ojca, detektywa śledczego, rozbudza wyobraźnie dziewczynek, a może po prostu brak innych rozrywek skłania je do kreatywnych, choć niekiedy makabrycznych zabaw. Ich inspiratorką jest najczęściej Rachel, która marzy o zostaniu pisarką i podróżach w poszukiwaniu materiałów do swoich książek. Patty, która darzy siostrę bezgranicznym zaufaniem, wykonuje każde zlecone jej zadanie nawet wówczas, kiedy ociera się o niebezpieczeństwo. Siostry łączy niezwykle silna więź, wzmocniona jeszcze odejściem ojca – pierwszego mężczyzny, którego obdarzyły wielkim uczuciem, do którego przez długie lata porównywały swoich kolegów, potencjalnych partnerów.
Można odnieść wrażenie, że ojciec opuścił je tak naprawdę dwa razy – raz, odchodząc do kochanki, natomiast po raz drugi, prowadząc śledztwo w sprawie tajemniczego mordercy. Mordercy, który uderzył tuż za domem dziewczynek, mordując Charlene Gray i porzucając jej ciało przy szlaku Steep Ravine. Dziewczyna została znaleziona w nietypowej pozycji klęczącej, z oczami zaklejonymi taśmą klejącą. Zabójca, na pamiątkę tego wydarzenia, zabrał sobie pewną rzecz jej garderoby, a mianowicie … sznurówki. Ten sam scenariusz powtarzać się będzie całe miesiące, zaś z uwagi na zamknięte szlaki i zwiększoną częstotliwość patroli, również morderca przystosowuje się do sytuacji, ofiar szukając coraz dalej. Na miejscu zbrodni policja nigdy nie znajduje żadnych śladów, nie mają również żadnych światków czy podejrzeń. Mimo iż ojciec dziewczynek i inni prowadzący sprawę funkcjonariusze policji poświęcają wszystko, czyniąc sprawę Wampira ze Wzgórza priorytetem, ich praca nie przynosi efektów.
Rachel i Patty, kierowane żądzą przygody, a także pragnieniem pomocy ojcu, wpadają na makiaweliczny pomysł. Postanawiają poprowadzić własne dochodzenie, obierając zupełnie inną strategię działania niż policja i … osiągając odmienne efekty. Jednak czy można się łudzić, że dwie dziewczynki zdołają zdemaskować groźnego przestępcę, który bez skrupułów zabił kilkanaście dziewcząt i kobiet? Siostry nie są świadome niebezpieczeństwa na jakie się narażają szczególnie, że znając ich fantazję, nikt nie chce im wierzyć. Na dodatek jedna z nich, Rachel, posiada niezwykły dar – widzi obrazy z przeszłości. Czy takie wizje ktokolwiek może potraktować poważnie, skoro nawet ich ojciec zakazuje im wstępu na wzgórze i zajmowania się sprawą Wampira?
Morderstwa stanowią w książce centralny punkt wokół którego zbudowana jest fabuła, ale jednocześnie autorce udało się uczynić z nich tło, które podkreśla zarówno różnice pomiędzy dziewczynkami, jak i pozwala obserwować charakter ich relacji na przestrzeni lat. Jak zakończy się ta książka? Zaskoczeniem – tylko tyle mogę zdradzić, nie odbierając czytelnikowi makabrycznej przyjemności płynącej z lektury, a także z towarzyszenia siostrom w procesie ich dorastania – w pierwszych fizycznych objawach dojrzałości, pierwszych pocałunkach z chłopakami, pierwszych próbach poszukiwania własnej tożsamości. To sprawia, że „Gdyby nie ona” jest powieścią trzymającą w napięciu, przykuwającą uwagę; książką, od której nie można się oderwać. To moje pierwsze spotkanie z autorką, lecz jej zdolność do operowania słowem, płynność wypowiedzi i doskonałe panowanie nad akcją sprawiają, że z chęcią sięgnę po wcześniejsze książki Maynard, czekając jednocześnie z niecierpliwością na następne dowody jej talentu.

niedziela, 21 czerwca 2015

Sylwia Zientek „Próżna”

Tytuł: Próżna
Autor: Sylwia Zientek
Wydawnictwo:MUZA SA


„Życie mija zbyt szybko, by warto było tracić czas na pracę tylko po to, aby dotrzymać kroku innym, by nie mieć mniej. Pracować, aby kupić dom, samochód, superciuchy (…) Po co koncentrować się na posiadaniu, jeżeli nie mamy czasu dla tych, których kochamy? Jeśli nie starcza dnia, aby dzielić się tym, co mamy?” – pisze Kacper Godycki-Ćwirko w swojej książce. Pod tymi słowami mogłaby się podpisać większość współczesnej populacji, której treścią życia jest właśnie konsumpcja i mozolne pięcie się po szczeblach kariery. Jednak, gdyby zapytać któregokolwiek z przedstawicieli tej grupy, nie uzyskalibyśmy odpowiedzi, po co tak naprawdę pniemy się wyżej, chcemy więcej. Ambicja nie jest tu wytłumaczeniem, nie o rozwój nam bowiem chodzi, ale tak naprawdę rozpaczliwie próbujemy zapełnić pracą oraz przedmiotami ogromną pustkę, która istnieje w naszym sercu i duszy. 

Doskonałym przykładem ludzi, którzy bezrefleksyjnie prą przed siebie, nie bacząc na koszty i ofiary, są bohaterki (a właściwie niemal wszyscy bohaterowie) powieści Sylwii Zientek „Próżna”. Opublikowana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego MUZA książka, to niezwykle emocjonalna i boleśnie prawdziwa historia osób, które dawno zapomniały (a może nigdy nie wiedziały?) o co tak naprawdę chodzi w życiu. Mają wszystko, dążą do powiększenia już i tak olbrzymich majątków, kolekcjonują kolejnych partnerów bądź partnerki, przeżycia, stopnie zawodowe, idą wciąż dalej, pragną wciąż więcej, nie umieją zatrzymać się nawet na chwile i oddać refleksji. Powieść nie należy do łatwych i lekkich, napisana pięknym językiem, świadcząca o erudycji autorki i rozległej wiedzy na temat kultury i sztuki pozycja, jest bowiem lustrem w którym wielu czytelników może się przejrzeć. Powinna stać się bodźcem do zmiany, do nadania swojemu życiu nowego kierunku, do znalezienia w swoich czynach głębi.

Poznajemy Dianę oraz Penelopę, dwie prawniczki, przyjaciółki tak od siebie różne, a jednocześnie tak samo zagubione we współczesnym świecie, przytłoczone swoimi marzeniami i pragnieniami. Diana jest tą rozważną i stateczną, która skrupulatnie dąży do wytyczonych celów ciężka pracą. Godziny poświęcone na analizowaniu kazusów prawnych, paragrafów, dokumentów, staranność w wykonywaniu zadań i poświęcenie dla kancelarii Duval, Smok i Partnerzy sprawiają, że z biegiem lat zostaje partnerem. Troska o pokonywanie kolejnych szczebli zawodowych wymaga poświeceń i odbywa się kosztem życia rodzinnego. Z mężem Adamem z roku na rok oddalają się od siebie coraz bardziej, zaś próby ratowania związku macierzyństwem, powodują jeszcze większe pretensje i wyrzuty. Dzieci widują ją sporadycznie, a każda minuta nie poświęcona na pracę jest dla niej minutą straconą. Poprawie jakości życia rodzinnego nie pomaga fascynacja Robertem, nieszablonowym partnerem kancelarii, ani romans z przełożonym, Davidem. Czego tak naprawdę Diana pragnie, do czego dąży? Można odnieść wrażenie, że ona sama nie jest już w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Penelopa, Penny – jak każe do siebie mówić – została wychowana w przekonaniu, że jest najlepsza i najpiękniejsza, że jest predestynowana do bycia wynoszoną na piedestał. Śliczna i uwodzicielska, umiejętnie wykorzystuje swoje atuty, by jak najmniej angażować się w pracę, by zdobyć kolejną błyskotkę, by zjeść kolejną kolacje w prestiżowej restauracji. Bardziej niż relacje liczą się dla niej pozory, ludzi ocenia nie po tym, jacy są, ale ile i co mogą dla niej zrobić. Przygodny seks to dla niej codzienność, zachłannie rzuca się na nowe doznania, kolekcjonując rzeczy materialne, korzystając z tego wszystkiego, co za pieniądze oferuje jej świat. Jak pisze autorka: „W wieku dwudziestu dziewięciu lat Penny stała się ucieleśnieniem lansowanego przez większość magazynów wizerunku kobiety, o której wartości decydują trzy najważniejsze rzeczy: figura, kariera, orgazmy”. W rzeczywistości jednak, ten pęd do poznawania i zdobywania jest desperackim krzykiem kobiety, która w żaden inny sposób nie umie oswoić swojej samotności, która nie potrafi zapełnić prawdziwymi relacjami, miłością, pustki.

Jak zakończy się historia tych dwóch kobiet? Dokąd zmierza współczesny świat, w którym ludzie niczym owce biegną bezmyślnie w jednym kierunku – na mityczny szczyt? Na te pytania odpowiada Sylwia Zientek, w pięknej, ale i smutnej w swej wymowie powieści „Próżna”. Piękny język autorki, plastyczne opisy Francji, klimat, który autorka potrafi stworzyć za pomocą słowa sprawiają, że powieść jest wyjątkową, zaś jej lektura staje się czasem głębokich emocjonalnych przeżyć i wewnętrznych dialogów. Autorka ukazując nie tylko dwie kobiety, ale i wszystkich pracowników kancelarii, osoby w ich otoczeniu, nakreśla mały fragment rzeczywistości, stanowiący jednak odzwierciedlenie współczesnych społeczeństw. Jedynie zakończenie, choć zaskakujące, wydaje mi się zbyt banalne, nieprzystające do kierunku, w jakim powieść zmierzała. Czymże jest jednak te kilka zdań w porównaniu z pozostałymi stronnicami książki; historii ukazującej człowieka uwikłanego w rozmaite zależności, zabijanego powoli pragnieniami i dążeniami? Pozostając pod wielkim wrażeniem powieści, jak i muzyki towarzyszącej mi podczas lektury (Concha Buika wciąż była w tle), z niecierpliwością wypatrywać będę kolejnej pozycji autorstwa Sylwii Zientek. Pisarki, która portretuje życie w taki sposób, że widzimy się w tym obrazie, zaś to, co dostrzegamy, wcale się nam nie podoba … 

Erich Kästner „35 maja, albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych”

Tytuł: 35 maja, albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych
Autor: Erich Kästner (czyta Piotr Fronczewski)
Wydawnictwo: Jung-Off-Ska


Fantazja potrafi kreować najbarwniejsze ze światów, dzięki niej nie ma rzeczy niemożliwych.  W „Opowieściach z Narnii” do odnalezienia krainy, w której rządzi magia, wystarczyła stara szafa, zaś w „Księdze Tysiąca i Jednej Nocy” pełnym niespodzianek, fantastycznym podróżom towarzyszył latający dywan.  U Ericha Kästnera również pojawia się szafa i, choć o czarodziejskim dywanie nie ma mowy, to sam ten piętnastowieczny, rzeźbiony mebel stojący w przedpokoju stryja Rabarbara wystarczy, by zabrać bohaterów  podróż do mórz południowych.
„35 maja, albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych” to wspaniały audiobook, który dzięki wydawnictwu Jung-Off-Ska, który jest naszym biletem do krainy fantazji. Książka Kästnera, czytana przez Piotra Fronczewskiego, zachwyci nie tylko młodych podróżników, ale także tych wszystkich, którzy chcą wyjść poza schematy, którzy stawiają na kreatywność i niekonwencjonalne podejście do otaczającej ich rzeczywistości.
Poznajemy sympatycznego Konrada, bratanka wspomnianego Rabarbara. Wspólnie z chłopcem ubolewamy nad niesamowicie trudnym zadaniem domowym, mającym rozbudzić wyobraźnię tych, którzy są uzdolnieni matematycznie i twardo stąpają po ziemi. Jak tu bowiem napisać wypracowanie o morzach południowych, kiedy nigdy się nie było nawet w pobliżu? Całe szczęście, że akurat jest czwartek, czyli dzień, w którym chłopca ze szkoły odbiera jego niekonwencjonalny stryj. Tylko w jego towarzystwie można spotkać mówiącego czarnego konia, Negro Kaballo, byłego cyrkowca zwolnionego w ramach redukcji etatów, który natychmiast zaradzi problemowi.
I tak, dzielna trójka, wykorzystując starą szafę stryja, przedostaje się do Kraju Pasibrzuchów, zamieszkiwanego przez otyłych leni, a przy tym niezwykłych innowatorów, maksymalnie usprawniających każda czynność. Wraz z bohaterami odwiedzamy stację doświadczalną, w której nie ma marzeń nie do spełnienia, a kiedy czasami nasze wizje wymkną się spod kontroli, wystarczy tylko krzyknąć „A kysz!” i … fantazjować dalej. Kolejne krainy to ciąg dalszy niezwykłych przygód, jakie na naszej drodze stawia wyobraźnia. Poznajemy cesarza Karola Wielkiego i trafiamy na igrzyska olimpijskie, wędrujemy przez las zabawek, czeka nas również wizyta w Świecie na Opak, w którym władzę mają dzieci. Na wielbicieli techniki czeka ultranowoczesne Elektropolis, choć jak się okazuje świat, w którym nowe technologie pełnią dominującą rolę, wcale nie jest taki interesujący.
To jeszcze nie koniec tak wspaniałej wędrówki. Czeka nas jeszcze Ocean Indyjski i wody pełne rekinów, a także spotkanie z księżniczką Pietruszeczką oraz ucieczka przed wielorybem. Teraz już Konrad nie może powiedzieć, że nie ma o czym pisać. Nikt też nie podda w wątpliwość siły jego wyobraźni!
„35 maja, albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych” pozwala oderwać się od przyziemnych problemów i inaczej spojrzeć na świat i zwykłe czynności. Niezwykła historia sama w sobie stanowi przełamanie pewnych schematów myślowych, ale może również stać się wstępem do różnego rodzaju zabaw pobudzających kreatywność. A teraz wybaczcie, uciekam skonsumować potrawkę z moskitów i galaretkę z meduz…




środa, 17 czerwca 2015

Nancy Parent „Chrum! Jestem świnką”

Tytuł:  Chrum! Jestem świnką
Autor: Nancy Parent
Wydawnictwo: Olesiejuk

Małe dzieci poznają świat nie tylko przez obserwację, słuchanie, ale również przez dotyk. Dlatego też tak cenna jest możliwość połączenia wszystkich tych trzech kanałów odbioru bodźców przy codziennych czynnościach – służy to wszechstronnemu rozwojowi malucha.
Książeczka dla dzieci „Chrum! Jestem świnką”, jest właśnie jednym z takich elementów, dzięki którym dzieci lepiej rozumieją otaczający ich świat. Twarda oprawa czyni ją odporną na ciekawość malucha i wielokrotne czytanie, zaś niewielkie rozmiary są dopasowane do małych rączek. Wyraziste, nasycone kolory pozwalają identyfikować poszczególne fragmenty ilustracji, stanowiąc dodatkowy atut i pomagając w przeprowadzeniu szeregu zabaw przy udziale książeczki. Zabawna, przyjacielska świnka, która towarzyszy dziecku w trakcie lektury książki, a po naciśnięciu wydaje dźwięki, przyciągnie uwagę nawet tych dzieci, które nie skupiają się jeszcze w takim stopniu, by za rodzicami śledzić czytany tekst.



Autorka, Nancy Parent, przedstawia wspomnianą świnkę, która lubi błotne kąpiele w swojej zagrodzie. Z racji tego, iż jest małym łakomczuchem, po kąpieli w błotku wędruje do ogrodu po przekąskę, zaś wypoczęta i najedzona oddaje się swojej ulubionej rozrywce – gonieniu kur czy straszeniu stracha na wróble. Nic jednak nie jest tak atrakcyjne, jak pieczony przez gospodynię placek z wiśniami, będący ulubionym ciastem świnki…



Te kilka prostych zdań oddaje cechy charakterologiczne świnki, pozwala też próbować swoich sił w czytaniu nawet tym dzieciom, które dopiero niedawno rozpoczęły naukę. Ta, jak i pozostałe książeczki z serii „Kim jesteś?”, opublikowanej nakładem wydawnictwa Olesiejuk, pozwalają dziecku poznawać świat i oswajać się z nim. To szczególnie cenna umiejętność, która tak naprawdę – w pierwszym okresie życia dziecka –  zależy od rodziców i/lub opiekunów. Postawmy zatem na wszechstronny rozwój malucha z książeczkami przedstawiającymi świnkę, owieczkę, kucyka oraz krówkę. 

Tom Kelley, David Kelley „Twórcza odwaga. Wyzwól własny twórczy potencjał”

Tytuł: Twórcza odwaga. Wyzwól własny twórczy potencjał
Autor: Tom Kelley, David Kelley
Wydawnictwo: MT Biznes

Innowacyjność, nieszablonowość, kreatywność – te słowa coraz częściej pojawiają się w ofertach pracy, jako pożądane cechy potencjalnego kandydata. Poszukując nowych sposobów wykonywania dotychczasowych zadań, nowych sposobów prezentacji oferty czy sprzedaży, nowego podejścia do produktu, firmy pragną zaistnieć na konkurencyjnym rynku, wyprzedzić konkurencje, otworzyć sobie nowe drogi rozwoju. Ale przymioty te nie dotyczą tylko przedsiębiorstw i nas samych – postrzeganych przez pryzmat pracowników. Dzięki kreatywności i otwartości na nowe rozwiązania możemy nieustanie się rozwijać również na płaszczyźnie osobistej, poszukując nowych dróg i możliwości, możemy również odnaleźć swoje przeznaczenie.
O tym, w jaki sposób możemy czerpać w pełni z naszych możliwości, jakim sposobem dodać sobie odwagi w procesie realizacji swoich planów i zamierzeń, do stawiania pytań, na które można usłyszeć zaskakujące odpowiedzi, możemy przeczytać w niezwykłym poradniku „Twórcza odwaga. Wyzwól własny twórczy potencjał”, opublikowanym nakładem wydawnictwa MT Biznes. Autorzy, Tom Kelley i David Kelley, posługując się własnym przykładem, pokazują w jaki sposób kreatywność może odmienić życie danej osoby, a nawet losy produktów i firm. David Kelley jest założycielem IDEO, jednej w wiodących firm zajmujących się innowacją oraz projektowaniem, a także twórcą d.school, swego rodzaju szkoły kreatywności na uniwersytecie Stanforda. Tom Kelley jest partnerem biznesowym brata oraz autorem tak frapujących pozycji, jak „Sztuka innowacji” oraz „Dziesięć twarzy innowacji”.  Własne doświadczenia zawodowe autorów, a także historie ich studentów czy pracowników, pozwalają im stać się ekspertami w dziedzinie innowacji i z pełnym przekonaniem promować ideę kreatywnego podejścia do życia.
W swojej książce autorzy wyjaśniają istotę innowacji przekonując, że zdolność do twórczego działania nie jest stałą cechą wrodzoną, że „we wszystkich nas drzemie ogromny twórczy potencjał i czeka, aby go uwolnić”. Przekonujemy się również, że twórcze przedsięwzięcia są obecnie podstawą rozwoju i służą miedzy innymi rozpoznawaniu potrzeb klientów i jak najlepszemu dopasowaniu oferty produktowej, a także realizacji własnych pasji i spełnianiu marzeń. Według autorów, twórcza odwaga jest sposobem poznawania świata i możliwości płynących z otoczenia, jest bodźcem do poszukiwania nowych dróg oraz nowych rozwiązań. Mimo iż przyznają oni, że nie ma uniwersalnej metodologii wprowadzania w życie nowych pomysłów, to identyfikują oni następujące etapy występujące w procesie: inspiracja, synteza, pomysły i eksperymenty oraz implementację, szczegółowo omawiając każdy z nich. Pokazują również, w jaki sposób pielęgnować twórcze myślenie i pokonać wewnętrzne lęki. Szczególnie cenny jest rozdział siódmy, w którym autorzy oddają w nasze ręce zestaw ćwiczeń, z których każde odpowiada jakiemuś zagadnieniu bądź problemowi z zakresu innowacji. Każde z nich możemy wykonać samodzielnie, każde z nich otworzy przed nami nowe możliwości pokazując, jak wiele możliwych rozwiązań jest dostępnych dla każdego problemu. Możemy korzystać ze wszystkich propozycji autorów bądź tez wybranych metod, najbardziej odpowiadających naszym potrzebom czy preferencjom – osobiście niezmiennie sobie cenię mapę myśli, natomiast zaintrygowało mnie ćwiczenie z kreatywności numer 3 – błyskawiczna sesja generowania pomysłów. Jestem przekonana, że zarówno moi współpracownicy, jak i studenci, z chęcią posłużą się tą metodą, pozwalającą rozpalić kreatywność.
„Twórcza odwaga” to poradnik nieszablonowy, pokazujący na licznych przykładach, w jaki sposób kreatywności i innowacyjne podejście do zadań może wpływać na przyszłość. To jedna z tych pozycji, po którą powinni sięgnąć nie tylko właściciele firm, niezależnie od branży, w jakiej działają, ale także każda z osób, pragnących się rozwijać, zarówno na płaszczyźnie osobistej, jak i zawodowej. Tom i David Kelley dostarczają nam do tego narzędzi, zaś przytoczone przez nich dowody pozytywnego wpływu kreatywności na życie, same w sobie inspirują do działania!

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Deepak Chopra „Jak zaspokoić apetyt, głód życia i pragnienie szczęścia?”

Tytuł: Jak zaspokoić apetyt, głód życia i pragnienie szczęścia?
Autor: Deepak Chopra
Wydawnictwo: Vivante


Kolejna dieta okazała się nieskuteczna? Utrata kilku kilogramów skutkowała przybraniem na wadze kilkunastu, po upływie zaledwie kilku tygodni od zakończenia diety? Myśląc o odchudzaniu i restrykcjach z tym związanych już czujesz się głodna? Wydaje ci się, że przyjmujesz minimalne ilości pokarmu, a mimo tego wciąż tyjesz? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałaś twierdząco to oznacza, że tradycyjne diety nie są dla ciebie, że prawdziwy problem leży dużo głębiej – nie w dodatkowych kilogramach, ale w umyśle i duszy.
O braku równowagi i przyczynach, które czynią kolejne diety nieskutecznymi, pisze Deepak Chopra, jeden z duchowych przywódców, a także specjalista chorób wewnętrznych i endokrynolog. Łącząc wiedzę medyczną z duchowością stworzył on rewelacyjną metodę odchudzania, która tak naprawdę jest metodą na zmianę dotychczasowego życia, na nadanie mu nowej jakości. Książka „Jak zaspokoić apetyt, głód życia i pragnienie szczęścia?” to – jak obiecuje autor – metoda na trwałą utratę wagi, świetne samopoczucie i lekkość duszy. Opublikowany nakładem wydawnictwa Vivante poradnik, to nie tylko interesujące ujęcie tematu diety, ale i ukazanie związku pomiędzy świadomością a odchudzaniem. Dodatkowo, integralną częścią książki są przepisy proponowane przez autora, na potrawy „pełne czystości, energii i równowagi”.
Autor, rozpoczynając swój wykład, uświadamia nam powiązania istniejące pomiędzy jedzeniem, wagą i głodem przekonując, że stosowanie diety opiera się na motywacji i właśnie to jest przyczyną porażek w odchudzaniu. Często wybieramy bowiem drogę wyrzeczeń, z nadzieją na szybką utratę kilogramów ograniczamy swoje racje żywnościowe bądź decydujemy się na nudną, monotematyczną dietę, która na dodatek pozbawia nas cennych składników pokarmowych. Tymczasem wystarczy kilka zmian, polegających na wsłuchaniu się w sygnały płynące z organizmu, by rozpocząć proces utraty wagi. Proponowane przez Choprę podejście uwzględniające związek umysłu z ciałem wymaga jedynie odkrycia, w jaki sposób się nasycić – i nie chodzi tu wyłącznie o jedzenie.
Autor stawia na zdrowe pożywienie, wypełnienie swojego serca radością, współczuciem i miłością, zdobywanie wiedzy oraz spokój ducha i samoświadomość. Wówczas zajadanie stresu czy pustki w sercu nie będzie konieczne, nie będziemy musieli dokonywać wyboru pomiędzy krótkotrwałą przyjemnością, a długotrwałym cierpieniem. Jak pisze Chopra: „Zaczynasz się objadać, aby zrekompensować niedostatek czegoś innego”. Tłumacząc w swojej książce w jaki sposób powstają negatywne nawyki żywieniowe (autor posłużył się własnym przykładem), zwraca on uwagę na fakt, że często wpadamy na własne życzenie w spiralę nadwagi, spożywamy posiłki pod wpływem stresu, nie kontrolujemy ich ilości, uporczywie przeszkadzamy naturze, nie pozwalamy swojemu mózgowi sterować uczuciem głodu.
Autor zachęca nas do rozwiązania quizu, pozwalającego zidentyfikować przyczyny objadania się, które dotyczą nas osobiście (tzw. wyzwalacze), zachęca do zwiększenia świadomości, wykorzystując trzy podstawowe techniki, dzięki którym wprowadzimy trzy podstawowe obszary mózgu w stan równowagi. Poznamy ponadto podstawowe zasady ajurwedy, którymi warto kierować się planując swoje menu. Zadbamy zatem o wkomponowanie w każdy posiłek wszystkich smaków, o stosowanie przypraw, poznamy również dostępne działania prewencyjne, które pomogą zapobiegać pojawieniu się chorób.
„Możesz ignorować własne ciało, ale ono nie będzie ignorowało ciebie” – przekonuje autor namawiając do tego, byśmy świadomie pozwolili zadbać o nas ciału, by stało się ono naszym największym sojusznikiem w walce o zdrowie. By ta walka była przyjemna, byśmy nie stracili motywacji, autor udowadnia, że spożywane potrawy wcale nie muszą być niesmaczne, a dieta monotonna. Wszystkie proponowane w książce Deepaka Chopry przepisy zostały skomponowane zgodnie z zasadami ajurwedy, zaś większość z nich zawiera wszystkie sześć zalecanych smaków. Potrawy te nie wymagają skomplikowanych działań, bez trudu przyrządzi je nawet osoba, która w kuchni stawia dopiero pierwsze kroki. Fakt ten oraz głęboka mądrość płynąca ze słów autora, który proponuje nam najbardziej naturalny ze wszystkich istniejących sposobów na odchudzanie – wsłuchanie się w siebie i reagowanie na rzeczywiste potrzeby organizmu – sprawiają, iż poradnik jest prawdziwym drogowskazem, prowadzącym nas ku lepszemu życiu. Lepszemu, bowiem wypełnionemu spokojem, wewnętrzną równowagą i lekkim pożywieniem, które odżywia ciało, a nie skazuje go na wielogodzinne męki trawienia. Pożywieniu, które traktuje ciało niczym świątynie, przyjaciela, a nie śmietnik!

niedziela, 14 czerwca 2015

Jacek Brzozowski „W oczach jej błękitu”

Tytuł: W oczach jej błękitu
Autor: Jacek Brzozowski
Wydawnictwo: e-bookowo.pl


Pośmiertne odbicie ciała Jezusa na Całunie Turyńskim to nie jedyna, niewytłumaczalna zagadka dla współczesnych badaczy. Wizerunek Maryi, pozostawiony podczas objawień w 1531 roku na płaszczu Indianina, Juana Diego, to kolejny przykład obrazu, o niezwykłych właściwościach i pochodzeniu. Na obrazie tym nie ma ponoć śladów pędzla, nie płowieją kolory, nie widać również zniszczeń spowodowanych przypadkowym oblaniem żrącym kwasem, znane są ponadto historie cudów z nim związanych. Nic zatem dziwnego, że obraz Matki Bożej z Guadelupe to dzieło bezcenne, zaś jego kradzież byłaby niepowetowaną stratą nie tylko dla mieszkańców Meksyku, ale wszystkich narodów.  
Okazuje się jednak, że są ludzie, którzy dla egoistycznych pobudek, są w stanie skalać świętość, którzy bez skrupułów są w stanie odebrać zastępom wiernych ten niezwykły skarb. W poszukiwania tego dzieła angażuje się Watykan, który jest zmuszony współpracować ze służbami wywiadowczymi poszczególnych krajów. O tym kuriozalnym zdarzeniu pisze Jacek Brzozowski, znany czytelnikom z fascynującej książki „Horyzont zdarzeń”. Jego najnowsza powieść, „W oczach jej błękitu”, opublikowana nakładem wydawnictwa e-bookowo.pl, to trzymająca w napięciu historia, odsłaniająca przed nami kulisy pracy wywiadowczej, a nawet … tajemnice konfesjonału. Odnaleźć tu można ślady Dana Browna czy Toma Knoxa, przygoda i sensacja łączą się z wątkiem miłosnym, a nad opowieścią unosi się atmosfera tajemniczości i podejrzliwości. Jak bowiem zaufać komukolwiek, kiedy sam Kościół wykorzystuje instytucje spowiedzi tylko po to, by zdobywać informacje? Kiedy tajemnica spowiedzi jest zaledwie przykrywką dla tego najsprawniej działającego wywiadu na świecie?
Akcja książki rozgrywa się między innymi we Francji oraz w Egipcie, zaś jej główny bohater - Jean Paul Bernard, agent francuskiego wywiadu to obdarzony talentem językowym i poszukujący miłości finansista. A właściwie były finansista, który rozczarowany korporacyjnymi układami, postanowił przywłaszczyć sobie prawie dwa miliony euro. Być może to genialny w swej prostocie plan Bernarda, a może umiejętność władania językami oraz sprawność fizyczna uchroniły go przed wieloma latami w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Służby specjalne poszukiwały bowiem analityka, który wsparłby swoimi umiejętnościami śledztwo dotyczące giełdowych spekulacji, składając skazanemu propozycję nie do odrzucenia.
Tym razem Jean Paul zostaje włączony do specjalnej grupy, mającej na celu odnalezienie świętego obrazu i przy okazji rozpracowanie podejrzanego Constantina Grigorescu, ambasadora Rumunii w Egipcie. Obdarzony niezwykłymi zdolnościami ambasador jest hipnotyzerem, a jego umiejętność wprowadzania ludzi w trans stwarza olbrzymie możliwości i jest śmiertelnie niebezpieczna. Prowadzona akcja zyskuje kryptonim „Trishagion”, zaś jej dowódcą operacyjnym jest … ksiądz, niejaki Giacomo.
Wraz z bohaterem odwiedzimy mediolański dom aukcyjny, przeniesiemy się również do Muzeum Kairskiego, w którego podziemiach odbywa się handel skradzionymi, bezcennymi dziełami sztuki. Niejednokrotnie otrzemy się o śmierć, której cień będzie nam towarzyszył przez całą akcję pod postacią karty Tarota. Nasze zmysły omami piękna kobieta o nieznanej tożsamości, towarzyszka ambasadora, zaś kult „Santa Muerte”, sekta czcicieli figurki śmierci, budził będzie przerażenie. Świat bezcennych dzieł sztuki, rytualnych mordów i pięknych kobiet przyciąga nas niczym magnes i nawet nie dostrzegamy, kiedy nasza przygoda z książką się kończy.
„W oczach jej błękitu” to kolejny etap rozwoju Jacka Brzozowskiego-autora, a  przy tom dowód jego szerokich zainteresowań. Lektura przynosi nie tylko sporo informacji na temat dzieł sztuki i obrotu nimi oraz brawurowych kradzieży, ale zmusza nas do ostrożności w formułowaniu swoich myśli, sądów i … grzechów. I choć pewne fragmenty powieści, pewne epizody niepotrzebnie rozpraszają, skróciłabym również część dialogów, rozbudowując przy tym wątek dotyczący działalności sekty, to mimo tego godziny spędzone na lekturze z pewnością nie były stracone. Doskonałym uzupełnieniem, a właściwie kontynuacją powieści jest również strona internetowa, na której możemy zapoznać się z wszystkimi obrazami, o których czytamy, w tym z obrazem Matki Bożej z Guadelupe. Dzięki temu możemy ponownie przeżywać wydarzenia rozgrywające się na kartach powieści, czekając na kolejną powieść Brzozowskiego. Jakie mity obali tym razem? Kogo zaczniemy się obawiać?



Elizabeth Haran „Rzeka przeznaczenia”

Tytuł: Rzeka przeznaczenia
Autor: Elizabeth Haran
Wydawnictwo: Akurat

„[...] paradoksy chodzą tymi samymi drogami co prawda. Jeśli chcemy badać rzeczywistość, musimy jej najpierw kazać tańczyć na linie. O prawdach można wydawać sąd dopiero wtedy, gdy się stają akrobatami” – pisał Oscar Wilde, ujmując dosadnie sytuację, której zapewne wielu z nas zdołało doświadczyć. Prawda, mimo iż najbardziej naturalna, bywa bolesna, może niszczyć i ranić, choć takie same konsekwencje przypisuje się kłamstwu. Jak to zatem z tą prawdą jest? Czy zawsze zasługujemy naprawdę? Czy każdy z nas powinien ją poznać? Jakie skutki może mieć fałszowanie obrazu rzeczywistości?

wtorek, 9 czerwca 2015

Marcel Allain & Pierre Souvestre "Fantomas. Zakochany książę"

Tytuł: Fantomas. Zakochany książę
Autor: Marcel Allain & Pierre Souvestre
Wydawnictwo: Fontanna 


Ameryka miała Richarda Trentona Chase – seryjnego mordercę i nekrofia czy Teda Bundy`ego, któremu przypisuje się nawet sto zabójstw. Niechlubną sławę Francji przyniósł Giles de Rais, arystokrata, żołnierz, gwałciciel i morderca, zaś Indie z pewnością pragną zapomnieć o Thugu Behramie, przywódcy hinduskiej sekty thugów, której podstawowym zakresem działalności było dokonywanie rytualnych mordów. W mrocznych biografiach morderców możemy znaleźć nawet rodzime korzenie – Elżbieta Batory, nazwana krwawą hrabiną, siostrzenica polskiego króla Stefana Batorego, wyjątkowo lubowała się w cudzej krwi. Morderstwa, choć bestialskie i bezduszne, są wdzięcznym i przyciągającym uwagę tematem, nic zatem dziwnego, że środki przekazu są pełne informacji o zgonach, wyrokach skazujących, zaś sami przestępcy urastają do rangi celebrytów.

niedziela, 7 czerwca 2015

Katarzyna Bonda "Okularnik"

Tytuł: Okularnik
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: MUZA SA


Osoby policyjnych profilerów fascynują, kojarzą się z odkrywaniem mrocznych tajemnic, z doskonałą znajomością kierujących działaniami ludzi motywów oraz skomplikowanej psychiki przestępców. I choć w Polsce zawód ten nie jest jeszcze popularny, a niezależny profiler, funkcjonujący poza policyjnymi strukturami, nie ma tak naprawdę zbyt wiele pracy, nie zmienia to faktu, że coraz częściej sylwetka psychologa rozwiązującego kryminalne zagadki pojawia się w książkach rodzimych autorów. 

Nie inaczej jest w przypadku autorki bestsellerowych powieści, dziennikarki i scenarzystki, Katarzyny Bondy. Miłośnikom kryminałów nie trzeba jej przedstawiać – po tak głośnych książkach, jak „Sprawa Niny Frank” czy „Florystka”, nadszedł czas na serię książek o pięknej i utalentowanej profilerce, Saszy Załuskiej. Czytelnicy, którzy mieli przyjemność poznać już panią psycholog i jej historię dzięki lekturze „Pochłaniacza” (żywioł Powietrza), z pewnością nie zawahają się przed sięgnięciem po „Okularnika”, reprezentującego żywioł Ziemi. Niestety, mam wrażenie, że autorka padła ofiarą swojej perfekcji, bowiem o ile pierwszy tom powieści porywał, przerażał i sprawiał, że z niecierpliwością wyczekiwałam na kontynuację, to w trakcie lektury liczącej sobie blisko osiemset czterdzieści stron części drugiej, moje emocje opadły.

Bonda postanowiła maksymalnie skomplikować nie tylko fabułę, ale i życie samej Saszy, która po powrocie do Polski nie może odnaleźć się na rynku pracy. Jako niezależny profiler nie jest dopuszczana do poważniejszych śledztw, nie idzie jej również praca nad doktoratem. Nic więc dziwnego, że znów próbuje dostać się do policyjnych szeregów, jednak aby móc kontynuować swoją karierę, Sasza chce zakończyć zaległe sprawy i zamknąć za sobą przeszłość. Wybiera się zatem do Hajnówki, małego miasteczka na Podlasiu, gdzie ma nadzieję odnaleźć Łukasza Polaka, byłego kochanka, ojca jej córki, a zarazem podejrzanego w sprawie „Czerwonego Pająka”. Dotąd była przekonana, że Łukasz nie żyje, a tymczasem on przebywał w prywatnym ośrodku całodobowej opieki dla zaburzonych nerwowo i psychicznie. Niestety, na miejscu okazuje się, że Łukasz został uznany za wyleczonego i opuścił już placówkę, zaś jego obecne miejsce pobytu jest nieznane.

Prowadząc prywatne dochodzenie, Sasza zostaje wplątana w aferę kryminalną, staje się świadkiem dramatycznych wydarzeń, ale również ma możliwość wykazania się swoim profesjonalizmem. Będzie to niezbędne, bowiem w okolicy wiele się dzieje – w dzień zaślubin zostaje porwana żona miejscowego biznesmena, Piotra Bondaruka. To już trzecie kobieta z jego bliskiego otoczenia, która ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, choć tym razem wszystko wskazuje na to, że tym razem Iwona oddaliła się z własnej woli, ze swoim byłym chłopakiem, wypuszczonym właśnie z więzienia Jerzym Orzechowskim, o pseudonimie Quaku. Ważne wydarzenia w życiu Bondaruka, prowadzącego zresztą szemrane interesy, są zbieżne z makabrycznymi odkryciami – w okolicznych lasach zostają odnalezione ludzkie czaszki, które wydają się być powiązane z dramatycznymi wydarzeniami z przeszłości Hajnówki. Na dodatek, w mieszkaniu wynajmowanym przez Łukasza Polaka, Sasza odnajduje zwłoki młodej dziewczyny, zaś lokalna prasa otrzymuje artystyczne zdjęcie denatki…

Mocna stroną Bondy są jak zawsze postacie, z Saszą Zaluską na czele, ale przyciąga uwagę również dbałość o szczegóły i trud pracy, jaki autorka musiała włożyć w rozpoznanie tematu. Autorka przybliża czytelnikowi przy okazji nową technikę, antroposkopie, opisującą cechy jakościowe na podstawie wzorców antropologicznych. W kryminalistyce metoda ta wykorzystywana jest do rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki, co z uwagi na charakter znalezisk i fakt, że mamy do czynienia z anonimowymi ofiarami, jest szczególnie istotne.

Akcja powieści toczy się wartko, nie ma tu miejsca na przestoje, są za to liczne pułapki czekające na czytelnika, jest tajemniczy mercedes klasy E, model W210, zwany potocznie okularnikiem, nie zabrakło nawet miejscowej szeptuchy, czyli osoby parającej się białą magią. Autorka jak zwykle pieczołowicie czuwa nad rozlicznymi wątkami, których celem jest zbudować pełen obraz minionych i obecnych wydarzeń. 

Mimo tego, że w „Okularniku” wszystkie elementy są na najwyższym poziomie, to jednak nie mogłam podczas lektury oprzeć się wrażeniu, że pragnienie kontroli autorki stłumiło nieco spontaniczność bohaterów i płynność samego tekstu. Różnorodność, jaką serwuje nam Bonda i ciągła troska o to, by nie stracić uwagi czytelnika sprawiają, że w pewnym momencie książka zaczyna męczyć, zaś kolejne postacie, nie wnoszące tak naprawdę nic nowego do sprawy, tylko budzą irytację. „Okularnik” stanowi dla mnie najlepszy dowód na to, że lepsze jest wrogiem dobrego, co jednak nie umniejsza talentu autorki i nie zmienia faktu, że na kolejny tom powieści już czekam z niecierpliwością.



Alison Wolf "Faktor XX. Jak pracujące kobiety tworzą nowe społeczeństwo"

Tytuł: Faktor XX. Jak pracujące kobiety tworzą nowe społeczeństwo
Autor: Alison Wolf
Wydawnictwo: Muza SA

Emancypacja kobiet, ich prawo do głosu, do decydowania o swoim losie to proces, który trwał przez długie lata. Sytuacja kobiet zmieniała się stopniowo, zarówno w wyniku przemian politycznych, rozwoju cywilizacji, jak i pod wpływem samych kobiet, które nie godziły się na przedmiotowe traktowanie, które głośno domagały się praw. Rewolucja francuska z 1789 r. czy walki o niepodległość w Ameryce Północnej były kamieniami milowymi w walce o równouprawnienie, zaś rozwijający się ruch kobiecy wysuwał żądania przyjmowania kobiet w poczet studentów, równej pracy i płacy, zrównania praw małżonków czy innych uprawnień, które dziś wydaja się nam oczywistością. W wielu krajach kobiety mogą wykonywać już większość zawodów zarezerwowanych dotąd dla mężczyzn, stają się kreatorkami własnych biznesów czy wspinają się po szczeblach korporacyjnej kariery. Czy jednak to wyzwolenie ich spod jarzma rzeczywiście się dokonało, czy przed nami jeszcze daleka droga? Jakie skutki dla mikro- i makrootoczenia spowodowała emancypacja kobiet? Jakie nowe dylematy i ograniczenia niesie dla kobiet równouprawnienie?

sobota, 6 czerwca 2015

Steven D.Levitt, Stephen J.Dubner „Myśl jak Freak”

Tytuł: Myśl jak Freak
Autorzy: Steven D.Levitt, Stephen J.Dubner
Wydawnictwo: MT Biznes


Każdego dnia jesteśmy bombardowani setkami informacji, podawanych przez ekspertów w dziedzinie psychologii, ekonomii, medycyny, przez polityków, dziennikarzy, firmy czy agencje badawcze. Zazwyczaj przyjmujemy je jako pewnik, nawet nie zastanawiając się, skąd to przekonanie się w nas bierze, nie polemizując z nim. Niestety, w konsekwencji często jesteśmy jak owca idąca bezmyślnie na rzeź, stajemy się sterowalni, łatwo jest przewidzieć nasze reakcje i nasze sądy. Co więcej, bardzo często podejmowane przez nas decyzje nie są tak naprawdę nasze, a już na pewno nie są oparte na właściwych przesłankach. Podejmowanie decyzji jest rzeczą trudną – zaprotestujesz. Rzeczywiście, ale to nie znaczy, że jesteś zwolniony z wszelkiego działania, a przede wszystkim … myślenia.
Prawda jest bowiem taka, że aby poznać prawdziwe zasady rządzące tym światem, aby obalić stereotypy, fałszywe przekonania i poznać prawdę o naturze rzeczy, musisz zacząć myśleć jak freak. Teraz jest to bardzo proste, dzięki książce „Myśl jak Freak”, opublikowanej nakładem wydawnictwa MT Biznes. Autorzy kontrowersyjnych i budzących rzesze ludzi z letargu książek: „Freakonomia. Świat od podszewki” oraz „Superfreakonomia” znów wracają do gry, by pokazać czytelnikom, w jaki sposób przeprogramować swój mózg!
Dzięki lekturze nie tylko zaczną nasuwać się odpowiedzi na pytania, które gnębiły cię od lat, pozbędziesz się dylematów, identyfikacja rzeczywistości i analiza otoczenia stanie się dziecinnie prosta, a co więcej – dostarczy rzetelnych danych będących podstawą twoich dalszych działań. Przekonasz się również, że wbrew temu, co słyszysz dookoła, nie istnieje jedna właściwa ścieżka, nie istnieje jeden punkt widzenia czy jedno rozwiązanie. Takie myślenie, choć wygodne, tak naprawdę tylko ogranicza, nie pozwala na rozwój czy ostateczną eliminację problemu. Zmieniająca się rzeczywistość wymaga od ciebie elastyczności i kreatywności, wymaga tego, byś nieustannie podejmował decyzje w warunkach niepewności, więc najwyższy czas zacząć myśleć jak freak. Dzięki temu dotrzesz do sedna, odkryjesz drugie dno, będziesz posługiwał się wędką i nie zadowolisz się daną w drodze łaski rybą.
Jeśli miałeś wcześniej okazje sięgnąć po książki autorów wiesz, czego możesz się spodziewać – ich spojrzenie zachwieje w posadach twoim bezpiecznym światem, wytraci cię z równowagi, zmusi do opuszczenia strefy komfortu. Paradoksalnie jednak, dzięki takiemu działaniu będziesz lepiej przygotowany do życia, będziesz myśleć nieszablonowo, takie też stanie się twoje życie. Tym razem autorzy nie ograniczają się do danych naukowych i analizy, ale podają nam gotowe pomysły i recepty. Dostajesz zatem opowieść, która przybliża konkretne kwestie, a następnie dostarcza narzędzi, które tylko czekają, byś mógł ich użyć. Musisz się tylko pozbyć uprzedzeń i … zacząć myśleć jak freak.
Autorzy zabiorą cię na boisko, gdzie wytłumaczą, w jaki sposób możesz doprowadzić reprezentację swojego kraju do mistrzostw świata (gdzie posłać piłkę podczas rzutu karnego), rozwiązują problem służby zdrowia, przekonują, że powodem większość problemów tego świata jest brak umiejętności przyznania się do niewiedzy i dokładnie wyjaśniają, dlaczego tak wiele osób ma odwagę wyrokować co do przyszłości. Levitt i Dubner zauważają, że większość ludzi nie analizuje swoich problemów (z braku czasu czy też z braku takiego nawyku), a już z pewnością nie próbuje patrzeć na problem z odmiennej perspektywy. Autorzy pokazują również, jak efektywny jest sposób myślenia dziecka i jak bardzo pomocne byłoby pozbycie się całego bagażu uprzedzeń, wstępnych założeń, które często uniemożliwiają nam dostrzeżenie stanu faktycznego. Wbrew powszechnej tendencji do tego, by nigdy się nie poddawać, przekonują ponadto, że rezygnacja – choć trudna – niekiedy okazuje się właściwym wyborem.
„Myśl jak freak” nie jest typowym poradnikiem. Być można wcale nie jest poradnikiem. Jest raczej przysłowiowym kijem w mrowisku, który zmusza do zmiany, do porzucenia swoich poglądów, ograniczonej perspektywy i przekonań, które fałszują rzeczywistość. Levitt i Dubner dają jednak wybór, ostrzegają nawet, że myślenie jak freak może stać się szokiem dla twojego otoczenia. Piszą: „Będziesz musiał przyzwyczaić się do tego, że ludzie będą nazywać cię wariatem, oburzać się na twoje słowa, a nawet po prostu wstawać i wychodzić”. Tak się może stać, ponieważ wychodzisz poza schemat, przestajesz być tłumem, stajesz się myślącą jednostką. Stajesz się freakiem, który nareszcie dostrzegł obecność białego królika!


piątek, 5 czerwca 2015

Rozmowy z autorem - Małgorzata Stegenka „Na skrzydłach jak Nick Vujicic”


M.Stegenka
O autorce: Małgorzata Stegenka jest autorką pierwszej na świecie biografii Nicka Vujicica (wyłączając autobiografie Nicka). 
Od wielu lat zaangażowana jest w tematykę niepełnosprawności: wolontariat na rzecz osób niepełnosprawnych, praca w szkole integracyjnej i motywacji chrześcijańskiej.
Współpracuje z kilkoma tygodnikami i miesięcznikami, dla których pisze artykuły. Pracuje jako nauczycielka języka angielskiego i lektorka w szkole językowej. (Źródło: Materiały prasowe Wydawnictwa Rozpisani.pl)


J.G.: W posłowiu do książki czytamy, że pomysł na nią pojawił się w trakcie modlitwy. Może Pani przybliżyć ten moment?

MS.: To bardzo osobiste doświadczenie, o którym trudno mi mówić. Po prostu w trakcie modlitwy poczułam w sobie silne i zarazem ciepłe zaproszenie do pisania książki o Nicku. Starałam się przed tym uciec, gdyż wydawało mi się to zbyt nieprawdopodobne. Sądziłam, że jestem za stara na pisanie, że nie potrafię tego robić, że nie mam na to czasu (pracuję w szkole i wychowuję czwórkę dzieci), że biografię Nicka powinien pisać ktoś z Zachodu (a nie z Polski), ktoś z dorobkiem (ja nie miałam NIC na swoim koncie) i najlepiej jeszcze protestant. Bardzo bałam się tego, co pomyślą o mnie inni, martwiłam się kto to wyda i kto to kupi. Wszystkie argumenty przemawiały na moją niekorzyść. Jednak zrozumiałam, że tu nie chodzi o mnie, ale o przekaz, jaki jest ludziom bardzo potrzebny i że ktoś powinien go podjąć. A ten przekaz i tak mniej lub bardziej był już poukładany w mojej głowie, nie tylko zresztą za sprawą Nicka.

J.G.: Czy wcześniej znała Pani Nicka Vujicica? Czy interesowała się Pani jego działalnością?

MS.: Kilka tygodni wcześniej przed tym wezwaniem zetknęłam się z historią Nicka i ona mnie całkowicie „wciągnęła”. Słuchając Nicka, patrząc na niego doszłam do wniosku, że chociaż wiem już o życiu dużo, to nadal wiele się muszę jeszcze nauczyć. I uczyłam się od Nicka jego spojrzenia na świat, zaufania Bogu, odwagi. Uważałam i nadal uważam, że przesłanie Nicka jest szczególnie cenne dla osób młodych, dla poszukujących sensu życia, dla niepełnosprawnych i wielu innych.

J.G.: Czy fakt, że jest Pani katoliczką, utrudniał czy pomagał w pisaniu książki o protestanckim pastorze?

MS.: Pomagał. Ponieważ wcześniej związana byłam z różnymi ruchami katolickim, moje doświadczenie wiary zostało w nich pogłębione (pisałam książkę z perspektywy osoby głęboko wierzącej). Z drugiej strony zawsze interesowałam się innymi wyznaniami chrześcijańskimi i często rozmawiałam z prawosławnymi, protestantami, a także z chrześcijanami ewangelikalnymi (nowo narodzeni chrześcijanie jak Nick). Miałam świadomość ile nas dzieli. Nick Vujicic, sam jest człowiekiem bardzo otwartym na działanie Ducha Świętego, jednak wiem, że nasze postrzeganie chrześcijaństwa (katolickie i protestanckie) znacząco się rożni w wielu detalach. Na szczęście nie o tym jest ta książka i nie  tego dotyczy także przesłanie Nicka. Ta książka pokazuje jak wiele nas łączy, a tak na prawdę głównie koncentruje się na osobie Nicka, na tym, co w jego życiu dokonał Bóg, i to jest w tym wszystkim najbardziej fascynujące.

J.G.: W jaki sposób zbierała Pani materiał do książki? Wspomina Pani o kontaktach e-mailowych poprzez współpracowników Nicka. Czy trudno było do niego dotrzeć? Przyciągnąć uwagę? Jak zareagował na wiadomość, że ktoś chce opisać jego historię?

MS.: Wysłuchałam setki wystąpień Nicka, przeczytałam dziesiątki wywiadów, artykułów, kilka książek, obejrzałam wiele materiałów wideo. Pisałam też do współpracowników Nicka, do ludzi z nim związanych. Niektórzy zdawali mi relację.
Gdy Nick dowiedział się, że piszę o nim książkę przekazał mi błogosławieństwo, cieszył się.  Ponieważ nie czytał całej książki (napisana jest ona po polsku) nie wiedział czego się po niej spodziewać. Jak dotąd prace katolików o protestantach i vice versa były z reguły bardzo krytyczne. Mam nadzieję, że gdy Nick przeczyta książkę po angielsku (pracuję nad tym) dostrzeże wielkie dobro, jakie ona niesie. Mam też nadzieję, że ta książka będzie mostem postawionym tam, gdzie dotychczas stał mur- między podzielonymi wyznawcami Chrystusa. Każdy, kto tylko ma odwagę i otwarty umysł, jest zaproszony by wejść na ten most i popatrzeć na świat z troszkę innej perspektywy, by dostrzec to, co najpiękniejsze u tych, co „mieszkają” po drugiej stronie. W pewnym sensie ten most sięga dalej, także ku innym religiom, ku niewierzącym i poszukującym. Każdy przecież jest wezwany do tego, by kierować się w życiu miłością bezinteresowną.

J.G.: Poznała Pani Vujicica osobiście. Jak przebiegało spotkanie w Poznaniu?

MS.: To było w sumie krótkie spotkanie, ale dla mnie niezwykłe. Szepnęłam Nickowi na ucho parę zdań, przekazałam list i bardzo długo patrzyłam mu w oczy (pełne miłości bezinteresownej i pokoju). Przypuszczam, chociaż mogę się mylić, że nikt mu się jeszcze tak długo nie przyglądał.  A tak „oficjalnie” to przyszłam do Nicka  wraz z niepełnosprawnym artystą z Polski, Mariuszem Kędzierskim, który narysował portret mówcy bez kończyn jednym palcem (więcej ich nie posiada). Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z tym, co robi Mariusz postawiłam sobie za punkt honoru, że doprowadzę do jego spotkania z Nickiem. Moim marzeniem jest stworzenie fundacji, która pomagałaby takim ludziom w Polsce jak Mariusz.
Mam nadzieję, że gdy Nick przeczyta moją książkę w języku angielskim spotkam się z nim ponownie i dłużej porozmawiamy.

J.G.: Co takiego jest w tym mężczyźnie, że jego występy przyciągają tłumy?       

MS.: Miłość bezinteresowna, pokora, autentyczność i moc Boża. Nick nie stawia Bogu granic.

J.G.: W Polsce jest wiele osób niepełnosprawnych, chorych terminalnie, pogrążonych w depresji, nie umiejących odnaleźć swojej życiowej drogi. Jak Pani sądzi, czy ta książka coś zmieni w ich życiu? Czy Nick coś zmieni w ich życiu?

MS.: Przesłanie Nicka daje szansę każdemu człowiekowi odnaleźć duchowe skrzydła. Ja tak właśnie napisałam tę książkę, by podać receptę na nie. I wcale nie chodzi o to, że każdy ma robić w życiu dokładnie to, co Nick. Ale każdy może odnaleźć wewnętrzną wolność, która daje pokój i radość i inspiruje do dobrego. Polecam nie tylko moją książkę o Nicku, ale także książki Nicka, które w Polsce się ukazały. Można w nich znaleźć wiele cennych wskazówek.

J.G.: Często, gdy dotyka nas jakieś nieszczęście, mówimy: Dlaczego ja? Dlaczego Bóg mnie  ukarał? Nick też miał chwile zwątpienia – mówił: „Skoro Bóg nie zabiera mojego bólu, a moje życie pozbawione jest sensu (…) Powinienem skończyć z tym teraz”. Co Pani odpowiedziałaby osobie, która zadaje sobie takie pytania przekonana, że Bóg ją opuścił, że cierpienia są formą kary?

MS.: Bóg nie opuszcza nikogo. Jak mówi Biblia my cały czas poruszamy się w Nim i jesteśmy. Każde bolesne doświadczenie ma sens. Zgadzam się w zupełności z Nickiem, że Bóg ma najlepszy plan dla każdego człowieka, a Jego zamiary względem człowieka są zawsze pełne pokoju. Mówi o tym ulubiony fragment Nicka z Biblii: Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was – wyrocznia Pana – zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie.  (Jeremiasza 29:11) Człowiek zawsze może odnaleźć ten duchowy pokój, nawet w najtrudniejszych okolicznościach życia. Jeśli nawet go przez jakiś moment nie odczuwa Nick radzi by, uczynił krok do przodu, bo za rogiem, który czasem wydaje się „taki straszny” odnajdzie nadzieję .
J.G.: Nick nie tylko zaakceptował swoją niepełnosprawność, ale uznał ją za swego rodzaju błogosławieństwo. Jak to w ogóle jest możliwe?

To paradoks, jakich dużo w życiu duchowym. Wyobraźmy sobie Nicka z rękoma i nogami. Czy byłby aż tak  przekonywający? Czy poruszałby miliony osób na całym świecie? Raczej nie. To dzięki temu, że nie mając rąk i nóg z pomocą Bożą dokonał rzeczy niemożliwych, Nick jest błogosławieństwem dla tak wielu ludzi. On nie zamieniłby swojego życia bez kończyn na życie z rękoma i nogami. Ma świadomość, że Bóg zlecił mu misję.

J.G.: Książka „Na skrzydłach jak Nick Vujicic” wydaje się być kolejnym etapem Pani rozwoju jako autorki. Czy planuje Pani kolejną książkę? Jeśli tak, to czy również będzie to książka oparta na faktach?

MS.: To nawet nie jest dalszy etap. To tak naprawdę absolutny początek. Nigdy wcześniej nie pisałam. Nie miałam takich planów na życie. Jak zaczęłam pisać książkę o Nicku, to dla treningu sporządziłam kilka artykułów do prasy (głównie katolickiej), żeby po części przekonać się czy moje pisanie w ogóle się komuś spodoba. Kilka z nich zostało przyjętych do publikacji. Nawet „nie bawiłam się” zbytnio w te artykuły, bo całkowicie pochłonęła mnie książka o Nicku Vujicicu. Poza tym musiałam prowadzić codzienne życie, chodzić do pracy, zajmować się domem i czwórką dzieci. Mam pomysły na kolejne książki. W mojej głowie siedzą jakby takie „małe zalążki”, które czekają na swój czas. Jeśli ktoś będzie chciał słuchać tych moich opowieści, pewnie będę dalej je przelewać na papier i z pewnością będą to historie oparte w całości na faktach.

J.G.: Bardzo Pani dziękuję za tę niezwykłą książkę i za rozmowę.

MS.: To ja Pani dziękuję!