niedziela, 29 marca 2015

Małgorzata Klunder „Robert i Róża. Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej (Tom 1)”

Tytuł: Robert i Róża. Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej (Tom 1)
Autor: Małgorzata Klunder
Wydawnictwo: Replika



Mówi się, że „Poznaniak to Szkot wysiedlony za rozrzutność” i ten stereotyp mieszkańca miasta, jako osoby do bólu wręcz oszczędnej pokutuje od lat. Jest jednak w Poznaniu pewna rodzina, która oszczędzać może na wszystkim … oprócz książek. Rodzina to zresztą niezwykła, chciałoby się nawet powiedzieć – niedzisiejsza, obalająca nie tylko wszelkie stereotypy, ale wymykająca się wszelkim próbom klasyfikacji. Mowa o rodzinie Niziołków (tak, tak, to nie błąd w pisowni), grupie ludzi połączonych nie tylko więzami krwi, ale przepełnionych wspólną pasją. Pasją do „Władcy Pierścieni”, a właściwie do książek jako takich, z „Władcą Pierścieni na czele.

Członków tej rodziny, a także ich bogaty księgozbiór, przedstawia nam latorośl, córka Róży i Roberta Niziołków. Małgorzata Klunder w pasjonującej książce „Robert i Róża. Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej (Tom 1)” snuje opowieść o dorastaniu, a także o czasach przed jej przyjściem na świat. Można by rzecz, że osobliwe nazwisko zdeterminowało przyszłość całego rodu, którego członkowie swobodnie cytują twórcę najbardziej znanego w fantastyce literackiego świata, także dziesiątki innych pozycji literackich (nie tylko z kręgu fantastyki).

Predestynowany do bycia osobliwością nie tylko za sprawą nazwiska Robert poznaje Różę Kotoń i na samym akcie poznania kończy się właściwie typowo filmowy scenariusz, jakiego oczekujemy od życia. Bo u Niziołków nic nie przebiega tak, jakby oczekiwali tego inni. Kilkumiesięczna znajomość wystarczyła, by z Nizołka zrobili się Niziołkowie, owładnięci pasją czytania, wydający wszystkie zarobiona na korepetycjach pieniądze na książki. Znając zamiłowanie (oj, to chyba zbyt łagodne słowo) męża do „Władcy Pierścienia”, Róża szybko nadrobiła zaległości, wykazując się niezwykłą skrupulatnością w sporządzaniu notatek, które w przyszłości nie raz pomogą rozsądzić nie tylko rodzinne, a nawet te na linii nauczyciel-rodzic. On z miłości do tolkienowskiego świata nauczył się angielskiego, ukończył zresztą anglistykę, planując karierę tłumacza, Róża zgłębiała różniczki i macierze, co nie przeszkadzało jej przerabiać na własną materiał z literatury polskiej. Zresztą właśnie to zamiłowanie do książek uczyniło z niej doskonałą nauczycielkę matematyki (po wyjaśnienie tej kuriozalnej sytuacji odsyłam do książki). 

Kiedy spotyka się kobieta, która w młodości chciała być chłopakiem i rycerzem, czytała namiętnie Niziurskiego i Bahdaja oraz mężczyzna, który z zapałem uczył się walijskiego, to taka para po prostu nie mogła spłodzić zwyczajnych dzieci – zwyczajnych w rozumieniu wizerunku współczesnego Polaka, co to książek nie czyta i życiem się nie interesuje. Dlatego kiedy na świecie pojawiają się Małgorzata, Jasiek i najmłodsza Eleanora, to możemy tylko w napięciu oczekiwać, jakie talenty (i pomysły) się pojawią. 

Nie sposób nie poddać się wzruszeniu podczas lektury książki Klunder, nie sposób też nie ocierać łez i nie tarzać się ze śmiechu czytając chociażby o szkolnych przygodach dzieci, o metodach wychowawczych Róży czy osobliwym podejściu do kwestii zaznajamiania młodzieży ze słowem Bożym zapisanym w Piśmie Świętym. Już sama osoba brata narratorki, Janka, przemierzającego tereny parafii w Krzesinach na motorze, budzi – z całym szacunkiem – chroniczny napad „głupawki”, a to tylko jeden z wielu motywów, które w treść książki wpleść kazało samo życie.

Kończąc lekturę, z żalem rozstawałam się z tą niezwykłą rodziną, dla której nieodłączną częścią rzeczywistości są oczywiście książki. Podziwiać można nie tylko sam kunszt autorki i zdolność do operowania słowem (zapewne wyssaną z mlekiem matki), ale i przesłanie. Zostałam bowiem zaopatrzona w solidna dawkę optymizmu i wiary w ludzi, a także listę kilku pozycji typu „must have”. Z chęcią złożyłabym również wniosek o adopcję, pragnąc stać się częścią klanu Niziołków, ale na razie pozostaje mi zadowolić się oczekiwaniem na tom drugi. Aż chciałoby się powiedzieć, że "Czarodziej nigdy się nie spóźnia, nie przychodzi też zbyt wcześnie. Czarodziej zjawia się dokładnie wtedy, kiedy ma na to ochotę", zatem pokornie czekam na kolejną wizytę klanu Niziołków w moich skromnych progach.



poniedziałek, 23 marca 2015

Sharon Lechter „Myśl i bogać się dla Kobiet”

Tytuł: Myśl i bogać się dla Kobiet
Autor: Sharon Lechter
Wydawnictwo: Studnio EMKA


Kiedy ponad siedemdziesiąt lat temu Napoleon Hill pisał swoją książkę „Myśl i bogać się”, formułując trzynaście głównych kroków do sukcesu nawet nie przypuszczał, że wpłynie ona na życie wielu ludzi. Lektura poradnika, otwierającego drogę do finansowej wolności, do życia pełnego pasji, inspirowała i inspiruje do zmiany i do działania.  Hill oparł swoją książkę na rozmowach przeprowadzonych z ponad pięciuset mężczyznami, ludźmi sukcesu, a także z tymi, którzy ponieśli klęskę. Skala prowadzonych przez niego badań pozwoliła na stworzenie uniwersalnego przewodnika sukcesu. Uniwersalnego, ale w podtekście adresowanego do mężczyzn, bowiem w czasach autora kobiety odgrywały marginalną rolę w biznesie.
Dziś, w obecnych warunkach ekonomicznych i gospodarczych, zaistniała potrzeba stworzenia podobnej publikacji dla kobiet. Udowodnione jest, iż płeć piękna dokonuje nieco innych wyborów, inny jest też schemat działania kobiet i mężczyzn, dlatego konieczne są inne wzorce. Tym sposobem, nakładem wydawnictwa Studio Emka, ukazała się kobieca odpowiedź na dzieło Hilla. „Myśl i bogać się dla Kobiet” to zbiór wskazówek pochodzących od kobiet sukcesu, opatrzonych komentarzem Sharon Lechter. Autorka wielu książek, uznany autorytet w dziedzinie edukacji finansowej, dzieli się z nami swoimi doświadczeniami, prowadząc ku zmianie naszych przekonań, podejścia do pracy i bogactwa, ku zmianie życia. Nie tylko pomysł na książkę, ale także jej rozkład został oparty na pomyśle Hilla – znajdziemy tu zatem osobiste historie wpływowych kobiet, które zastosowały kroki zawarte w danym rozdziale i mogą zaświadczyć o ich skuteczności.
„Trzynaście sprawdzonych krokach do bogactwa”, przedstawionych z kobiecej perspektywy, to droga wymagająca od nas aktywności i pracy nad sobą. Przed czytelnikiem (a właściwie czytelniczką) stoi zadanie obudzenia w sobie żądzy, będącej siłą motywującą do działania. Konieczne będzie również zdefiniowanie słowa „wiara”, nie w odniesieniu do religii, ale określonego stanu umysłu, którego osiągnięcie definiuje nasz los. Dowiemy się również, jaką rolę w kształtowaniu naszego nastawienia odgrywa dialog wewnętrzny i jakie znaczenie w dążeniu do bogactwa ma wiedza. Wraz z autorką będziemy również pracowały nad rozbudzaniem wyobraźni, nauczamy się przekładać pragnienia na działanie za pomocą planów. Konieczne będzie zmniejszenie prawdopodobieństwa odkładania decyzji i nauka podsycania w sobie zaangażowania, tak, by nie zrezygnować w drodze na szczyt.
Lechter, w ślad za Hillem, podkreśla znaczenie grupy doradczej oraz przybliża kwestię … przetwarzania energii seksualnej. Przekonamy się również, jak wielką rolę w dążeniu do realizacji celu odgrywa podświadomość oraz przyjrzymy się mózgowi, bowiem to w tym organie mają miejsce procesy myślowe. Docenimy ponadto działanie mechanizmu, dzięki któremu ukryta wiedza staje się dostępna w trakcie podejmowania decyzji, czyli intuicji, oswoimy również swój strach. Czternasty krok, który nie pojawił się u Hilla, powstał w efekcie pracy nad książką – pojawiła się bowiem potrzeba omówienia przeszkód, z którymi mierzy się niemal każda kobieta, pragnąca żyć zgodnie z wewnętrzną potrzebą i pragnieniem.
„Ta książka nie zmieniła mojego życia, ale raczej zainspirowała mnie i dała mi siłę do podejmowania decyzji, działania i zmiany samej siebie” – powiedziała jedna z rozmówczyń autorki o książce Hilla. Tymi samymi słowami można podsumować poradnik „Myśl i bogać się dla Kobiet” Sharon Lechter. Lektura książki musi pociągać za sobą działanie, dlatego warto skorzystać z ćwiczeń i zadań, których wykonanie zaleca autorka. Przyczynią się one do samopoznania, posłużą poznaniu swoich pragnień, automotywacji, pozwolą przekształcić negatywne myśli w takie, które stanowić będą bodziec do realizacji celów. Poradnik niesie ze sobą ogromny ładunek energetyczny, inspiruje, otwiera nas na różne możliwości, które aż się proszą o wykorzystanie. Słowa kobiet, które już odniosły sukces dowodzą, że jest on możliwy, wystarczy tylko  obrać go sobie za cel i  dążyć do jego realizacji!

niedziela, 22 marca 2015

Justin Go "Wyścig z czasem"

Tytuł: Wyścig z czasem
Autor: Justin Go
Wydawnictwo: MUZA SA


„Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu” – tak właśnie miłość widział Vincent van Gogh, trwale łącząc ją z wolnością oraz stawianiem szczęścia ukochanej osoby ponad swoje. Można odnieść wrażenie, że dziś nie ma już takich miłości. Wychowani w dobie egoizmu, dążenia do celu zabiegamy o miłości, a kiedy już ją znajdziemy, kurczowo się jej trzymamy niezależnie od tego, jaka jest jakość tego uczucia i czy tak naprawdę jest ono miłością. Często bowiem mylimy to uczucie z desperackim pragnieniem, by nie zostać samemu.

Uczucie, którym obdarzyli się bohaterowie doskonałej powieści Justina Go „Wyścig z czasem” pokochali się jednak tą miłością prawdziwą, tą bezinteresowną o której mówił Van Gogh. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA książka to niezapominana opowieść o miłości napiętnowanej przez wojnę, o wspinaczce oraz o wielkim spadku, o zdobycie którego trzeba zawalczyć. Przyjemność w lekturze znajdą wszyscy ci, którzy cenią sobie głębokie historie, przesycone emocjami, historie poruszające nasze serca i dusze. 

Autorka przedstawia nam młodego mieszkańca Kalifornii, Tristana Campbella. Dwudziestotrzyletni chłopak stoi właśnie przed poważną decyzją, co robić dalej po skończeniu studiów, kiedy przeznaczenie wybiera za niego. Otrzymana wiadomość z londyńskiej kancelarii burzy jego bezpieczny świat – Tristan dowiaduje się, że prawdopodobnie jest spadkobiercą wielkiego majątku. Spadek po Ashleyu Walsinghamie, słynnym uczestniku wyprawy na Mount Everest, który zginął samotnie podczas drogi na szczyt, czeka na beneficjenta. Mężczyna, przed wyruszeniem na wyprawę, zapisał bowiem w spadku niemal wszystko co posiadał, pewnej kobiecie. Nigdy jednak nie wystąpiła ona o potwierdzenie swoich praw do należnego jej spadku. W testamencie ustanowiono zarząd powierniczy, który sprawować miał nadzór nad majątkiem do czasu, aż zostanie on przekazany bezpośrednim potomkom owej kobiety. Do chwili obecnej przekazanie majątku nie było jednak możliwe. Co więcej – zgodnie z wolą Ashleya, jeśli przez osiemdziesiąt lat nikt po majątek się nie zgłosi, ma on być rozdysponowany pomiędzy liczne instytucje charytatywne. Do końca tego okresu zostało zaledwie siedem tygodni, dlatego też kancelaria postanowiła poinformować jedynego potencjalnego spadkobiercę, jednocześnie wyznaczając mu odpowiedzialne zadanie – ma on przedstawić ostateczny dowód, że jest bezpośrednim potomkiem Imogen Soames-Andersson, kobiety, którą bezgranicznie kochał Ashley. 

Ashley kochał i był kochany, właśnie dale tego Imogen pozwoliła mu odejść. Pragnęła bowiem postawić go przed wyborem, którego dokonać nie mógł i odwieść go od powrotu na front, zatem ostatecznie wolała go opuścić. Ich miłość choć krótka, przetrwała lata. Poznali się zaledwie tydzień przed wyruszeniem Ashleya do Francji. Chłopak z bogatego domu nie miał tak naprawdę pojęcia, czym jest wojna, z czym przyjdzie mu się zmierzyć na froncie. Mimo wszystko jakby podświadomie, starał się wykorzystać czas spędzony z Imogen tak, jakby był on jego ostatnim. Dziewczyna obiecuje czekać na niego cierpliwie, codziennie zresztą piszą do siebie listy w oczekiwaniu na powtórne spotkanie. Do niego dochodzi wkrótce, bowiem Ashley odnosi ciężką ranę w bitwie pod Sommą. Pomyłkowo zostaje nawet uznany za zmarłego dlatego też, kiedy na jaw wychodzi błąd urzędników, Imogen wyrusza niezwłocznie do Francji, nie zważając na niebezpieczeństwo. Spotykają się w szpitalu w Albert, nieopodal linii frontu, gdzie Imogen wyjawia mu pewną tajemnicę. To jest niestety ich ostatnie spotkanie, bowiem dziewczyna żąda od niego, by nie wracał na wojnę. Dokonując wyboru, oboje skazują się na cierpienie ale wiedzą, że próba zmiany zdania unieszczęśliwiłaby drugą osobę. Tu, w Albert, urywa się też ślad po Imogen… 

Czy Tristanowi uda się rozwiązać zagadkę, z którą nie poradzili sobie pracownicy kancelarii? Czy uda się mu udowodnić, że to Imogen, a nie jej siostra Eleanor, była jego prababką? Droga do prawdy wiedzie przez archiwa British Library, przez Szwecję i bibliotekę w Uppsali, Paryż i Bibliothéque Nationale, przez północną Francję, gdzie po raz pierwszy Ashley widział Imogen nad Sommą, a nawet przez Islandię. Czas płynie jednak nieubłaganie, a chłopakowi wciąż nie udaje się odkryć tego ostatecznego dowodu. Znajduje jednak coś więcej – nie dość, że z fragmentów układanki wyłania się historia pięknej choć nieszczęśliwej miłości, to jeszcze w drodze Tristan znajduje swoją miłość. 

„Wyścig z czasem” to książka wzruszająca i piękna, zachwycająca nie tylko złożoną fabułą, ale również sprawnością, z jaką Justin Go operuje słowem. Wykreowani bohaterowie targani namiętnościami, pełni sprzeczności są niezwykle plastyczni, emocjonalni, angażują nas bez reszty w przeżywane przez nich wydarzenia. Zagadki jakie stawia przed Tristanem autor zmuszają i czytelnika do zastanowienia się nad wyborem najlepszych dróg, wciąż analizujemy otrzymane informacje pragnąc wspomóc bohatera w tym trudnym dla niego czasie próby. To sprawia, że od książki nie można się oderwać, że można nazwać ją spektakularnym debiutem autora i z niecierpliwością oczekiwać na kolejną powieść, nad której publikacją Justin Go już pracuje.



poniedziałek, 16 marca 2015

Rom Brafman „Sukces wbrew oczekiwaniom. Co tkwi u podstaw naszych wielkich dokonań?”

Tytuł: Sukces wbrew oczekiwaniom
Autor: Rom Brafman
Wydawnictwo: Studio EMKA

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego jedni ludzie odnoszą sukces, podczas gdy inni z trudem mogą związać koniec z końcem? Dlaczego niektórzy sięgają szczytu nawet wówczas, kiedy ich start wcale nie był łatwy? W jaki sposób byli w stanie zrobić spektakularne kariery, mają udane życie towarzyskie i uczuciowe, pomimo licznych przeszkód na drodze oraz traumatycznych wydarzeń? Dlaczego dzieje się tak, że piętrzące się kłopoty potrafią jednym podciąć skrzydła, podczas gdy drugich motywują do działania?
O tym, jakie są determinanty sukcesu i w jaki sposób zmienić swoje zachowanie, by osiągnąć założone cele, pisze Rom Brafman, w fascynującej książce „Sukces wbrew oczekiwaniom. Co tkwi u podstaw naszych wielkich dokonań?”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Studio EMKA pozycja, zdecydowanie różni się od setek poradników dotyczących tej tematyki, zarówno treścią, jak i podejściem do zagadnienia. Nie znajdziemy tu pustych frazesów, rad nie wnoszących nic do naszego życia. Brafman proponuje nam intrygujący wykład poświęcony psychologicznemu ujęciu sukcesu, wzbogacony licznymi przykładami oraz wynikami badań. Mimo naukowej wymowy książki, nie znajdziemy tu jednak skomplikowanej terminologii czy słownikowych definicji. Autor w dość swobodnym stylu snuje rozważania, sięgając po udokumentowane przypadki ludzi, którzy pomimo przeciwności losu odnieśli oszałamiający sukces.
Autor prezentuje nam teorię, zakładającą istnienie tzw. tunelowców. To te osoby, które szczególnie w trudnych chwilach skupiają się na sobie, by zyskać wgląd w to, co mogą zmienić. Nie szukają oni czasu na szukanie winnych swoich problemów, nie oskarżają ludzi obecnych w otoczeniu, nie obwiniają za wszystko rządu i jego polityki, nie powołują się na niesprzyjające okoliczności. Przejmują natomiast pełną odpowiedzialność za swoje życie, wykorzystują swoją siłę sprawczą, by zmieniać otaczającą ich rzeczywistość i radzić sobie z kłopotami.
Działania „tunelowców” nie ograniczają się wyłącznie do kontroli nad ludźmi i wydarzeniami. Starają się oni znaleźć sens w najdrobniejszych elementach swojego życia, nadać sens i cel wszystkiemu, co ich otacza. Umieją cieszyć się chwilą, pielęgnują oni w sobie pasję, podsycają ciekawość, nie poddają się zwątpieniu. Po lekturze książki Brafmana oraz wynikach przytoczonych przez nich badań nie mamy wątpliwości, że taka postawa przynosi spodziewane rezultaty. Przekonuje nas o tym Percy Spencer, a także Abraham Lincoln oraz życiorysy innych postaci przywołanych przez autora.
„Sukces wbrew oczekiwaniom” to książka, którą czyta się ze zdumieniem odkrywając, jak wiele w naszym życiu zależy od nas. Kluczem do sukcesu jest jednak przyjęcie właściwej postawy wobec życia, odpowiednie skierowanie światła (spojrzenia) oraz … poczucie humoru. Aby nie zapomnieć o zasadach zawartych w publikacji, Brafman zebrał je wszystkie w punktach i umieścił na końcu książki. Stanowią podsumowanie jego rozważań, do którego sięgnąć możemy w każdej chwili, bez konieczności odszukiwania właściwego fragmentu w tekście.



poniedziałek, 9 marca 2015

Jacqui Marson „Bycie miłym to przekleństwo. Jak nauczyć się asertywności i z łatwością mówić NIE”

Tytuł: Bycie miłym to przekleństwo. Jak nauczyć się asertywności i z łatwością mówić NIE
Autor: Jacqui Marson
Wydawnictwo: MUZA SA

Jesteś gotowa nieść pomoc zawsze i każdemu? Z uśmiechem na usta pożyczasz swoje ostatnie pieniądze koleżance wiedząc, że na ich zwrot będziesz musiała długo czekać? Opiekujesz się dziećmi siostry, choć wolałabyś spędzać w tym czasie czas na beztroskim leniuchowaniu? Brakuje ci doby na relaks, na realizację własnych pasji, a nawet na pracę, ponieważ cały dzień spełniasz życzenia i prośby innych? Zawsze można na tobie polegać, jesteś pierwsza, która zgodzi się na realizację dodatkowych zadań w pracy, która poświeci nawet weekend z rodziną, by tylko usłyszeć pochwałę z ust szefa? STOP! Jeśli w tych pytaniach odnalazłaś siebie, jeśli te pytania są ci boleśnie bliskie to znak, że cierpisz na brak asertywności. Jeśli poświęcasz się na innych, robiąc to swoim kosztem, jeśli zamiast czerpać z tego przyjemność jesteś sfrustrowana i masz wszystkim za złe, że cię wykorzystują, czas popracować nad zmianą swoich zachowań. Czas zadbać o siebie. Czas przekonać się, że bycie miłym to przekleństwo…
O tym, jak uporać się z Przekleństwem Bycia Miłym, jak uwolnić się od oczekiwań innych względem własnej osoby, jak zacząć żyć pełnią życia w taki sposób, jaki pragniemy, pisze Jacqui Marson, psycholog kliniczny. W swojej pracy miała możliwość spotkać wiele kobiet, na których życiu ciążyło przekonanie, że muszą postępować dokładnie tak, jak inni chcą, aby być osobami lubianymi i docenianymi. Co więcej, sama autorka zmagała się z ograniczającymi ją przekonaniami, z wzorcami myślowymi, które kazały jej udowadniać wszystkim, jaka jest silna i ile zniesie. W swoim poradniku „Bycie miłym to przekleństwo. Jak nauczyć się asertywności i z łatwością mówić NIE”, opublikowanym nakładem wydawnictwa MUZA SA, posługuje się licznymi przykładami ze swojej pracy terapeutycznej i życia prywatnego, by wskazać nam drogę do szczęścia i niezależności. Książka jest adresowana zarówno do mężczyzn, jak i do kobiet, choć nie da się ukryć, że to płeć piękna, wychowana na grzeczne i potulne księżniczki, ma największy problem z odmawianiem innym.
Poradnik składa się z jedenastu rozdziałów, a każdy z nich przybliża historię wybranych osób mających problem z asertywnym oddziaływaniem, a także wprowadzenia merytorycznego oraz ćwiczeń zaproponowanych przez autorkę. Aby rzeczywiście skorzystać z tej pozycji, by wykorzystać ją do zmiany swojego życia, do samorozwoju, warto czytać ją dokładnie, zaznaczając najistotniejsze kwestie oraz sumienne wykonując zadania, pozwalając sobie przy tym na chwile refleksji. Kiedy już rozpoczniemy proces zmian, warto sięgać tylko do wybranych zagadnień czy też metod pracy.
Marson pokazuje nam, że nie ma przypadków beznadziejnych, że zmiany są możliwe, należy tylko zrobić pierwszy krok. Przedstawia nam m.in. Indirę, traktowana przez rodzinę niczym całodobową pomoc, Susie, która zawsze starała się wszystkich zadowolić, Monikę mającą problem w kontaktach społecznych i wielu innych pacjentów, zaś ich historie uświadamiają nam, że nie ma jednego prostego rozwiązania naszego problemu. Autorka przedstawia nam jednak szeroki wachlarz możliwości i ćwiczeń, z których możemy skorzystać, kiedy już rozpoznamy swoje dawne przekonania i wzorce zachowań. Otrzymamy również zestaw narzędzi pomocnych przy planowaniu i przygotowaniu innego sposoby zachowania oraz komunikowania się z otoczeniem, pozostawiając nam jednocześnie wybór, po które z nich sięgniemy.
Książka „Bycie miłym to przekleństwo” nie tylko przekonuje nas, że nasze życie może zyskać nową jakość, ale wręcz zwraca nam to życie, oddając stery w nasze ręce. Po „przepracowaniu” problemu będziemy pomagać ze szczerym uśmiechem na ustach, ale tylko wówczas, kiedy ta pomoc nie będzie okupiona własną krzywdą. Odzyskamy przez to kontrolę, co więcej – lepiej poznamy siebie i swoje pragnienia. Lektura daje nadzieję wszystkim, którzy z powodu braku asertywności tkwili w pułapce oczekiwań wobec nich, którzy poświęcili długie lata starając się przypodobać innym, którzy życzliwość przypłacili zdrowiem, karierą czy związkiem. To także lektura dla psychologów, pedagogów czy trenerów biznesu, dostarczająca nowych metod i narzędzi, a także ciekawych historii pacjentów, możliwych do wykorzystania na prowadzonych zajęciach. 

czwartek, 5 marca 2015

Viktor Mayer-Schönberger, Kenneth Cukier "BIG DATA. Rewolucja, która zmieni nasze myślenie, pracę i życie"

Tytuł: BIG DATA. Rewolucja, która zmieni nasze myślenie, pracę i życie
Autor: Viktor Mayer-Schönberger, Kenneth Cukier
Wydawnictwo: MT Biznes


Żyjemy w świecie nowych technologii, a postęp wymusza nieustanne zmiany, zarówno w sferze działania, jak i myślenia. Na rynku pojawiają się miliony nowych produktów, każdego dnia upadają setki firm, które nie są w stanie dorównać konkurencji bądź też zaspokoić potrzeb coraz bardziej wymagających klientów. Dlatego też, jeśli chcemy odnaleźć się w tym gąszczu informacji nas otaczających, jeśli nie chcemy, by technologia stała się naszą zgubą, konieczne jest przyznanie i akceptacja faktu, iż jesteśmy częścią społeczeństwa informacyjnego. Konieczne jest tym samym dostrzeżenie fenomenu, jakim jest big data.
Czym jednak jest dokładnie to tajemniczo brzmiące określenie? Big data nie ma precyzyjnej definicji, bowiem w czasach gwałtownego postępu i przetwarzania miliardów informacji w każdej minucie, żadna definicja nie może taka być. Jednak podejmując próbę przybliżenia zjawiska można stwierdzić, że big data jest zdolnością społeczeństwa do korzystania z dostępnych informacji w taki sposób, by możliwe było lepsze zrozumienie rzeczywistości. Big data pozwala nam przewidzieć, w jakim tempie i na jakim obszarze będzie rozwijała się epidemia choroby, jak będą kształtowały się ceny biletów i kiedy warto je zakupić, a także odpowiada na dziesiątki innych pytań, co wymaga dokładnej analizy danych.
Termin big data i wszystko, co się z nim wiąże, ostało opisane w fascynującej książce opublikowanej nakładem wydawnictwa MT Biznes. „BIG DATA. Rewolucja, która zmieni nasze myślenie, pracę i życie”, to książka która otwiera nam oczy na przemiany zachodzące we współczesnym świecie i która ułatwia nam podejmowanie decyzji oraz działanie. Autorzy, Viktor Mayer-Schönberger oraz Kenneth Cukier, traktują omawiane zjawisko w kategoriach rewolucji, przełomu, który niepostrzeżenie dokonał się na naszych oczach. Uważają oni, że „termin ten obejmuje to, co może być zrealizowane w dużej skali, a nie może być wykonane w małej, w celu uzyskania nowej wiedzy lub stworzenia nowej wartości w sposób, który zmieni rynki, organizacje, relacje między rządami a obywatelami itd.”.
Big data jest początkiem wielkiej transformacji, zmiany, która już się rozpoczęła i której nie da się powstrzymać. W dziesięciu rozdziałach książki, autorzy zawarli dokładny opis tego, jaki jest przebieg tego zjawiska oraz w jaki sposób możemy go wykorzystać, by lepiej funkcjonować nie tylko na konkurencyjnym rynku, ale i w całym naszym życiu. Technologia i związana z nią ilość mniej lub bardziej użytecznych informacji generowanych każdego dnia, stanowi wyzwanie dla naszej interakcji z otoczeniem. O tym jak wygląda teraźniejszość, w której przewidywanie już opiera się na big data, dowiemy się w rozdziale pierwszym, omawiającym zmiany w metodach analizy informacji. Rozdział drugi zwraca uwagę na ilość analizowanych danych, co najczęściej zwalnia nas z konieczności zachowania dużej dokładności, o czym przeczytamy w rozdziale trzecim.
Obserwowanie dużo większego spektrum pozyskiwanych z różnych źródeł informacji wymusza na nas odejście od powszechnego dotychczas poszukiwania przyczyn określonego zjawiska. Mimo iż jesteśmy zaprogramowani na myślenie przyczynowo-skutkowe, big data wymusza skupienie się na schematach i powiązaniach pomiędzy danymi Umożliwi to zrozumienie danego zjawiska i zinterpretowanie komunikatu, że COŚ się dzieje, zaś taka wiedza wystarcza w zupełności do podjęcia działań. Na tych powiązaniach, korelacjach, Mayer-Schönberger oraz Cukier skupiają się w rozdziale czwartym, zaś kolejny rozdział opisuje proces danetyzacji, czyli zbierania informacji o wszystkim. Dzięki takiemu działaniu możliwe jest wykorzystanie danych w zupełnie inny niż dotychczas sposób, a w konsekwencji – wytworzenie nowej jakości uzyskiwanych informacji.
W rozdziale szóstym i siódmym dokonana została analiza wpływu zjawiska big data na naturę biznesu, rynków i społeczeństwa. W kolejnym z rozdziałów autorzy zaznaczają jednak, że pomimo pozytywnych zmian pod wpływem big data, istnieją również pewne zagrożenia. Są one związane przede wszystkim z przetwarzaniem danych osobowych, a dokładnie z możliwościami dokonania identyfikacji osoby, której te dane dotyczą. Big data nie tylko zwiększa ryzyko utraty prywatności, ale i zmienia charakter tego ryzyka, co zmusza do poszukiwania nowych rozwiązań w zakresie ochrony. Ponadto, zjawisko to ogranicza naszą prywatność, a także stwarza złudne wrażenie, że możemy polegać na liczbach, które przecież bywają zwodnicze. Zmiany w generowaniu i przetwarzaniu informacji pociągają za sobą konieczność budowy modelu ochrony prywatności, o czym przeczytamy w rozdziale dziewiątym. Kolejny, ostatni już rozdział,  pozwoli nam na snucie domysłów, jak będzie wyglądał świat w przyszłości. Rewolucja big data to przecież dopiero początek przemian …
Autorzy otwierają nas na prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji, że to algorytmy będą stanowiły podstawę podejmowania każdej decyzji, zarówno jeśli chodzi o prawdopodobieństwo wystąpienia u kogoś ataku serca (za czym idzie konieczność zapłaty wyższej stawki ubezpieczenia) czy ryzyka nie zapłacenia raty kredytu (którego w efekcie bank po prostu nie udzieli). Co więcej, być może sprawdzi się scenariusz rodem z filmów science fiction, czyli prewencyjne aresztowania osób, które mogłyby popełnić w przyszłości przestępstwo.
Zaniepokojony? I słusznie, jednak unikanie tematu nie zmieni tego, że big data stała się faktem. Jedyne co możemy zrobić, to zapoznać się z książką Mayer-Schönbergera oraz Cukiera, zaakceptować zaistniałe zmiany i wykorzystać je z pożytkiem dla siebie. To czyni pozycję „BIG DATA” lekturą niezbędną dla wszystkich, którzy chcą być świadomym tego, co dzieje się w otaczającej nas rzeczywistości, dla studentów, polityków, osób prowadzących działalność gospodarczą. Praktycznie dla wszystkich, bowiem każdy z nas każdego dnia odbiera informacje, koduje je, przetwarza, przesyła dalej, wyciąga z nich wnioski,  podejmując na ich podstawie właściwe (lub nie) decyzje.  

niedziela, 1 marca 2015

Lorrie Moore "Kora"

Tytuł:Kora
Autor: Lorrie Moore
Wydawnictwo: PWN


„Chociaż czasem straszliwe trzęsienie ziemi albo niszczycielska burza rodzą we mnie przekonanie, że natura jest okrutna, zrozumiałem, że takie właśnie są zmienne koleje drogi zwanej losem. Natura również wędrowała w poszukiwaniu iluminacji” - pisał Paulo Coelho. Nie zawsze jednak musi to być traumatyczne przeżycie czy wstrząs, wystarczy bowiem określona sekwencja porażek czy problemów, byśmy zaczęli zastanawiać się nad życiem i naszym miejscem w nim, nad naturą porażek i skomplikowaną drogą, jaką ma do przejścia człowiek.
Właśnie o tej zwyczajnej – niezwyczajnej ludzkiej drodze, o jednostkach przeżywających częściej upadki niż wzloty, o smutku, samotności i rozczarowaniu, czyli o prozie życia przejmująco pisze Lorrie Moore. Wykładowczyni na kursach kreatywnego pisania, profesor wydziału anglistyki, ale przede wszystkim … mistrzyni słowa, oddaje w nasze ręce osiem wyjątkowych opowiadań, zebranych w tomie „Kora”. Jest to pozycja tym bardziej wyjątkowa, że przełamuje niemal piętnastoletnie milczenie autorki, choć na taką publikację czekać warto. I mimo iż nie jestem zwolenniczką krótkich form literackich, to w tym przypadku autorka ujęła mnie swoją wrażliwością, umiejętnością analitycznej obserwacji, trafnymi komentarzami oraz barwnym obrazem człowieka, który wyłania się w tych wszystkich historii.
Zbiór otwiera opowiadanie „Wysiadka”, które doskonale portretuje ludzi w średnim wieku, zmuszonych do ponownego odnalezienia się w świecie randek. Autorka przełamuje konwencje, czyniąc tym razem mężczyznę ofiarą. Z życia Iry, skromnego pracownika budżetówki odchodzi nie tylko żona, ale i ośmioletnia córka. Trudno bowiem krótkie spotkania z Bekką nazwać sprawowaniem rodzicielskiej opieki szczególnie, że mężczyzna z trudem radzi sobie z własnym życiem, nie mówiąc już nawet o opiece nad małą dziewczynką. Samotność potrafi być bardzo dotkliwa, zatem kiedy na przyjęciu u przyjaciół Ira poznaje pediatrę, Zorę, niezależnie od jej wad, upatruje w tej znajomości szansę na stabilizację. Tyle tylko, że dla kobiety całym światem jest jej nastoletni syn i ewentualny mężczyzna u jej boku musi to uwzględnić. Gdzie leży jednak granica pomiędzy matczyną miłością, a chorą relacją?
O tym, jak kruche jest życie przekonamy się z lektury kolejnego opowiadania „Krzak jałowca”. Słowa ks. Jana Twarowskiego „Spieszmy się kochać ludzi nabierają tu szczególnej wymowy, a śmierć Robin Ross, mimo iż złośliwa natura choroby nie dawała nadziei na poprawę, wciąż zaskakuje. Z kolei opowiadanie „Strata czasu” stanowi odbicie małżeńskiego pożycia, które – szczególnie po latach spędzonych wspólnie – dalekie jest od ideału. Kit i Rafe poznali się przed laty działając w ruchu pokojowym, zaś obecnie, po dwudziestu latach małżeństwa jedyne co ich łączy poza dziećmi, to nienawiść. Otrzymane papiery rozwodowe, z listem od męża wspominającym, że nadchodząca rocznica ślubu, powinna być jednocześnie ostatnią, stają się również przyczynkiem do dyskusji na temat gatunku samców. Jego przedstawiciele nazywani są przez Jan, przyjaciółkę Kit, mianem NOL (czyli niewdzięczne olewusy lebry).
„Wrogowie”, to niejednoznaczna opowieść o relacji pomiędzy sztuką a pieniędzmi, o poziomie, który sobą i swoim zachowaniem reprezentujemy. Żona głównego bohatera, Suzy, wspomina o „gonitwie za pieniędzmi konkurującej z gonitwą za walorami (…)”, zaś postacie sportretowanie w opowiadaniu wydają się potwierdzać prawdziwość tych słow. W najlepszym z całego zbioru opowiadaniu „Skrzydła”, przeczytamy natomiast o przemijaniu, o starości i samotności, ale również o różnych podejściach do życia. Poznajemy KC, która jest w stałym związku z Denchem, choć relacje pomiędzy nimi przypominają raczej zabawę dwójki dzieci w dom. Niespełnieni muzycy finansujący własne trasy koncertowe, żyjący za okazjonalnie zdobyte pieniądze, nie mają na tym świecie nic stałego – tak wygląda ich rzeczywistość. Dopiero piękna przyjaźń, jaka rodzi się pomiędzy KC, a pewnym miłym staruszkiem, sąsiadem Miltonem, zmieni jej punkt widzenia świata oraz priorytety.
W „Odniesieniach” poruszony został problem wchodzenia w relację z innymi w sytuacji, kiedy w rodzinie występuje problem choroby umysłowej oraz motyw kłamstwa i ucieczki, jakiej dopuścił się Pete nie mając odwagi zakończyć związku patrząc partnerce prosto w oczy. „Rewizja”, nieco słabsze opowiadanie, po raz kolejny porusza temat damsko-męskich stosunków, ale również prezentuje różne podejścia do życia, podobnie zresztą jak tekst „Dziękuję za wspólnie spędzony czas”.
Nie wszystkie słodko-gorzkie historie opowiedziane przez Moore do mnie przemówiły, niezmiennie jednak zachwycał sposób ich opowiadania. Wszystkie one zwracają uwagę niezmiennym perfekcjonizmem, płynnością tekstu, czarem słowa. Moore władająca piórem kojarzy mi się z baletem, tak bowiem lekkie są te teksty, poruszające przecież ważkie tematy. To pierwsza książka autorki którą miałam przyjemność przeczytać, ale zachwyt nad kunsztem, nad techniczną stroną opowiadań popycha mnie do nadrobienia tej karygodnej zaległości.