piątek, 27 lutego 2015

Katarzyna Michalik-Jaworska "Blizny"

Tytuł: Blizny
Autor: Katarzyna Michalik-Jaworska
Wydawnictwo: Dobra Literatura


Od wieków trwa dyskusja, czy sami sterujemy własnym życiem, czy też nasze przeznaczenie zapisane jest w gwiazdach. Podobny dylemat, będący właściwie konsekwencją poprzedniego, dotyczy wątpliwości, czy większy wpływ na nasz los mają cechy dziedziczne czy też własne działania, tzw. siła sprawcza. Poznanie odpowiedzi jest kluczowe, dla rozwiązania takich problemów, jak dziedziczenie biedy, bezrobocia, skłonności do przemocy fizycznej czy alkoholu. Paradoksalnie, pewien schemat zachowań powtarzają najczęściej te osoby, które szczególnie cierpiały z powodu określonego sposobu postępowania rodziców czy opiekunów i teoretycznie powinny go unikać. Czy jednak alkoholik powinien być rozgrzeszony tylko dlatego, że jego rodzice pili? Czy agresja ojca usprawiedliwia agresję wobec żony i dzieci? Pamiętajmy, iż oprócz nawyków, mamy jeszcze wolną wolę, która przesuwa ciężar wyborów (i odpowiedzialności za nie) w naszą stronę.
O alkoholizmie, jego konsekwencjach oraz ranach, jakie pozostawia on na naszej duszy, pisze Katarzyna Michalik-Jaworska w przejmującej powieści „Blizny”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Dobra Literatura książka to również przejmujące studium nad miłością, również tą trudną, odrzuceniem, a także samotnością, jakiej niekiedy doświadczamy otoczeni ludźmi. Nie są to łatwe tematy, również lektura do łatwych nie należy, boleśnie bowiem dotyka różnych aspektów naszego życia i zwraca uwagę na błędy jakie popełniamy oraz zagrożenia i pułapki, które na nas czekają. Autorka zmusza nas nie tylko do refleksji nad własnym życiem, ale i do uważności, do wsłuchiwania się w to, co mówią inni, ale także w ich milczenie – ono może być bardziej wymowne niż słowa, może być wołaniem o ratunek…
„Umierałam wiele razy. Śmiercią tragiczną, beznadziejną, bezsensowną i rozpaczliwą. Oprócz śmierci fizycznej jest też śmierć emocjonalna i śmierć cywilna. Tragiczne jest to, że po nich się jeszcze oddycha, choć czasem już wbrew woli” – pisze autorka, niejako przygotowując nas na to, z czym spotkamy się na kartach książki. Ale na cierpienie Miry nie można się przygotować. Ta, której narodziny były niemal cudem, która przyszła na świat tylko i wyłącznie dzięki determinacji matki, później przez tą matkę została odrzucona, umierając wiele razy...
Zanim jednak do tego doszło przeżyła samobójstwo ojca, który nie znalazł w sobie siły, by iść dalej przez życie. To Mira znalazła go w piwnicy, to ona zastanawiała się co znaczy zmiana koloru i rysów twarzy, dlaczego ojciec nie podejdzie do niej, dlaczego zamiast opowiadać jej o ukochanych gołębiach, po prostu wisi. Kiedy ojca zastąpił pijący bijący ojczym, świat zawiódł Mirę po raz kolejny. Szczególnie, że na świecie pojawił się nowy człowiek – dziecko, które ostatecznie zabrało jej i jej bratu matkę. I do w dosłownym tego słowa znaczeniu, bowiem w obawie przed porywczością męża, a także dla swojej wygody, odesłała on dzieci do dziadków. Wyrzuty sumienia zagłuszała pieniędzmi i kupowanymi ubraniami, dziwiąc się, że córka zamiast mamo, mówi do niej: Anno.
Mira uporządkowała swój wewnętrzny świat dzięki nauce. To książki dały jej motywację, pokazały, że rzeczywistość można zmienić. Udało jej się dostać na studia na filologię polską, a dzięki stypendium utrzymywała się sama w Warszawie. Jeszcze będąc studentką spotkała przyszłego męża i zaszła w ciążę – nieplanowaną, która zmienić miała po raz kolejny wszystko. Dziecko, Hania, urodziła się z obniżonym napięciem mięśniowym, wymagała zatem intensywnej rehabilitacji. Mira poświęciła się tego zadaniu w zupełności, tracąc powoli kontakt z mężem i z całym światem. Przekonana o swoim heroizmie, o braku zrozumienia jej przez toczenie, smutki koiła alkoholem…
Gdzie przebiega ta granica pomiędzy degustacją, a piciem? Ile kieliszków należy wypić, by zostać uznanym za alkoholika? Czy poświęcenie jest właściwą drogą? Czy może stać się alternatywą dla życia? Czym jest i powinna być tak naprawdę matczyna miłość? Na te wszystkie pytania odpowiada Katarzyna Michalik-Jaworska, w boleśnie prawdziwej książce „Blizny. Autorka zdecydowała się na poruszenie mało popularnego, wręcz krępującego tematu, jakim jest alkoholizm, szczególnie ten dotyczący kobiet. Tabu to przełamała jedna z modelek, która kilka lat temu pod wpływem alkoholu spowodowała wypadek, jednak wciąż o alkoholu mówi się zbyt mało, zbyt lekceważąco się do niego podchodzi. Tymczasem stanowi on pokusę, a także poważne zagrożenie tym poważniejsze, że dotyczące nie tylko alkoholika, ale i jego otoczenia. DDA, czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików to bowiem jedna z wielu konsekwencji picia.
Autorka doskonale przedstawia spiralę uzależnienia, myśli i wątpliwości mu towarzyszące, a także doprowadzone do perfekcji kłamstwa i manipulację. W powieści widzimy alkoholizm Miry w nieco szerszym kontekście, możemy bowiem zaobserwować, jego korzenie, ale również ze smutkiem stwierdzić, że zatacza on coraz większe kręgi. Autorka, prawdziwie mistrzowsko władając słowem nacechowała słowa emocjami, które odczuwamy i my. Docenić należy też niezwykły zmysł obserwacji oraz empatyczność. Michalik-Jaworska nie ocenia, a jedynie przedstawia wydarzenia, pozostawiając wnioski czytelnikowi. To wszystko czyni „Blizny” powieścią prawdziwą, portretującą problemy i osoby, które otaczają nas każdego dnia, a może nawet i osobę, którą … widzimy w lustrze. 

wtorek, 24 lutego 2015

Turney Duff „Ciemna strona Wall $treet”

Tytuł: Ciemna strona Wall $treet
Autor: Turney Duff
Wydawnictwo: MT Biznes


Jordan Ross Belfort być może cieszyłby się niechlubną sławą wyłącznie wśród wąskiego grona ludzi, gdyby nie film „Wilk z Wall Street”, w którym główną role zagrał sam Leonardo DiCaprio. Film ten powstał na podstawie książki pod tym samym tytułem, autorstwa Belforta. Ta biografia jednego z największych amerykańskich maklerów giełdowych i mówców motywacyjnych, który został oskarżony o oszustwa finansowe i skazany na karę pozbawienia wolności, odsłania prawdziwą twarz giełdowego parkietu, wielkich pieniędzy, wielkich przekrętów i … wielkiej rozpusty.

Ile w tym obrazie jest prawdy? Obawiam się, że wszystko, albo niemal wszystko jest zgodne z rzeczywistością – możemy się o tym przekonać podczas lektury wstrząsającej książki Turneya Duffa, byłego tradera, który z osoby bezrobotnej wspiął się na wyżyny po to, by spaść ze szczytu głową w dół. „Ciemna strona Wall $treet”, opublikowana nakładem wydawnictwa MT Biznes to książka dla tych wszystkich, którzy marzą o karierze finansisty, analityka czy brokera. To książka dla tych, którym Wall Street kojarzy się wyłącznie z dużymi pieniędzmi, drogimi garniturami, pięknymi kobietami i sportowymi samochodami…

Po lekturze inaczej spojrzymy na tych, którzy zarządzają naszymi funduszami, którzy w naszym imieniu przeprowadzają milionowe transakcje, którzy przypłacają stres z tym związany załamaniami czy nałogami. Ta biografia stanowi przestrogę, ale również dowód na to, że można żyć inaczej. Jak sam Duff pisze: „Ta książka symbolizuje dla mnie początek, środek i nowy początek”. Autorowi udało się wydostać – zarówno ze szponów Wall Street, jak i uwolnić od alkoholu i narkotyków, a obecnie nie chce on mieć nic wspólnego z transakcjami giełdowymi. Pozostaje tylko życzyć ci czytelniku, żebyś również zastanowił się nad swoją dalszą karierą, albo chociaż powstrzymał się od pewnych destrukcyjnych zachowań. 

Autor zabiera nas w swoje rodzinne strony, do Kennebunk w stanie Main, do czasów, kiedy jako nastolatek robił wszystko, by nie dać się ukształtować ojcu na jego obraz i podobieństwo. Uporządkowane życie pełne reguł, zasad i ciężkiej pracy nie pociągało Turneya. Wówczas nie wiedział jeszcze, że ten postawny mężczyzna przed którym czuł respekt, kilkanaście lat później nie będzie potrafił uruchomić windy w ekskluzywnym apartamencie syna. Zanim jednak do tego doszło, Turney skończył Ohio University i planował karierę dziennikarską. Życie jednak zweryfikowało te marzenia, nie pomogła nawet przeprowadzka do Nowego Jorku, by być w pobliżu większości redakcji i firm reklamowych. Zrezygnowanego młodego mężczyznę uratował jego wuj Tucker, od lat obracający się w środowisku nowojorskiej finansjery. Tak Turney dostał się do banku Morgan Stanley, do działu obsługi klienta prywatnego. 

Wykorzystując wrodzony urok osobisty i umiejętności komunikacyjne Duffowi udało się uniknąć wielu problemów oraz wyjść cało z największych opresji. Co więcej, jego kreatywność i zdolność do zachowania zimnej krwi została doceniona i od tego czasu rozwój jego kariery to wynik samozaparcia, szczęścia i odrobiny szaleństwa. Z banku trafia do nowego funduszy hedgingowego, Galleon Group, założonego przez Raja Rajaratnama, gdzie dołącza do drużyny legendarnego duetu Dave`a i Gary`ego. Tam uczy się życia, działania i – niestety – uczestniczy w wielu transakcjach, również tych odbywających się na granicy prawa. Przekonuje się, że w świecie funduszy nic nie dzieje się przez przypadek i uczy się doceniać rolę informacji. Tam również nabiera hedonistycznych (i destrukcyjnych) przyzwyczajeń.

Stanowisko głównego tradera w Argusie, będące sporym awansem, jest w rzeczywistości równią pochyłą. Wielkie transakcje i wielkie pieniądze oznaczają tylko więcej pokus. Dochodzi do sytuacji, kiedy przestaje wystarczać pensja rzędu dwustu tysięcy, kiedy z powodu połączenia kokainy z alkoholem godziny przeciekają mu przez palce, a kłamstwo wymyka się spod kontroli …

„Ciemna strona Wall $treet” Turneya Duffa to niezwykła historia tradera, która odsłania przed nami zupełnie inne, wstydliwe oblicze Wall Street, after work. Ta twarz wcale nie jest przyjemna, bowiem wykrzywia ją kokainowa maska, otaczają opary alkoholu i wątpliwy zapach ciemnych interesów. Mimo że autorowi nie udało się uniknąć branżowego słownictwa, typowego dla transakcji giełdowych, to książkę czyta się bez większych kłopotów, choć z coraz większym niesmakiem. Okazuje się, że za eleganckimi garniturami, białymi koszulami i drogimi gadżetami kryją się bezwzględni karierowicze, którzy dla żądzy zysku i dobrej zabawy zrobią wszystko. Przynajmniej do czasu, kiedy koło fortuny przestanie być dla nich tak łaskawe, a oni sami skończą jak Duff – poza Wall Street. Chociaż, akurat to nie jest najgorsza z opcji...

Katarzyna Bonda "Maszyna do pisania. Kurs kreatywnego pisania"

Tytuł: Maszyna do pisania. Kurs kreatywnego pisania
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: MUZA SA


„Pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej” – można by zanucić te słowa z linią melodyczną piosenki Jerzego Stuhra. Czy jednak rzeczywiście pisać, podobnie jak śpiewać, może każdy? Co odróżnia pisarza od osoby mającej na swoim koncie grafomańskie popisy? Czy miarą pisarza jest ilość wydanych, czy raczej sprzedanych książek? Na te wszystkie pytania musi sobie odpowiedzieć każdy, kto kiedykolwiek marzył o tym, żeby owym pisarzem zostać i – co więcej – móc się z tego utrzymać.
Okazuje się jednak, że aby zostać pisarzem wcale nie trzeba mieć wrodzonego talentu. Konieczna jest jednak determinacja, samodoskonalenie oraz upór w drodze do celu, który pozwoli nam przełknąć kolejna odmowę ze strony wydawnictwa. Pisanie, jak każde rzemiosło, wymaga solidnych podstaw, na których dopiero możemy budować prawdziwą jakość. Jak zdobyć te podstawy? Dróg prowadzących do wiedzy jest wiele, począwszy od studiów, kursów stacjonarnych czy prowadzonych on-line. Można również sięgnąć po książki z tego zakresu, choć takich na razie na rynku jest niewiele. Tym bardziej, uwagę zwraca publikacja Katarzyny Bondy, dziennikarki, pisarki i scenarzystki. „Maszyna do pisania”, opublikowana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego MUZA, to zarazem kurs kreatywnego pisania prowadzony przez autorkę, jak i garść interesujących wspomnień dotyczących przede wszystkim drogi do celu, jakim było zostanie pisarką.
Bonda przekonuje, że pisania można się nauczyć. Owa mityczna wena jest tak naprawdę tylko dobrym pomysłem, który byłby niczym, gdyby nie godziny ciężkiej pracy spędzonej nad konstruowaniem fabuły i bohaterów, uzgadnianiem faktów czy redakcją tekstu. Dzięki książce, a właściwie poradnikowi służącemu wyposażeniu potencjalnego pisarza w solidną wiedzę na temat samej opowieści, sylwetki bohatera, kreacji przestawionego świata, fabuły, narracji i dialogu, stworzymy podwaliny pod nasze przyszłe, literackie dzieło.
Podczas lektury „Maszyny do pisania” przekonamy się zatem, jak ważne jest opowiadanie historii, jaką rolę odgrywają w tym emocje, a także, jak istotny jest detal. Autorka wskazuje dostępne źródła poszukiwań, pisze o roli notatnika, w którym można (a nawet trzeba) zapisywać wszystkie pomysły na książkę. Zwraca również uwagę na sześć komplementarnych poziomów, na których powinna funkcjonować dobra opowieść i prezentuje listę najpopularniejszych gatunków literackich, by łatwiej było wybrać ten, w którym czujemy się najlepiej.
Z racji tego, iż „każda książka to opowieść o konkretnym człowieku i jakiejś historii z jego życia” Bonda poświęca cały rozdział bohaterowi. Zachęca do myślenia o nim jak o realnym człowieku, którego dopiero poznajemy, pisze o obliczach postaci, o psychologii, celu oraz linii cech bohatera. Przywołuje archetypy postaci i podaje receptę na dobrze skonstruowanego bohatera, którego śmiało można „wrzucić” w historię. Z racji tego, iż nasz bohater nie może istnieć zawieszony w próżni, autorka wyjaśnia, w jaki sposób osadzić go w przestrzeni. Wspólnie zadbamy zatem o miejsce i czas akcji, o symbole czy dźwięki. Umiejętność wykorzystania wszystkich elementów strukturalnych opowieści jest niezbędna, by w pełni zapanować nad fabułą i osiągnąć u naszego przyszłego czytelnika tzw. „efekt WOW!”. Bonda podkreśla, jak istotne jest właściwe ustawienie konstrukcji zdarzeń, odsłania przed nami metodę ośmiu sekwencji oraz omawia strukturę wyprawy bohatera według Josepha Campbella.
Komunikacja jest ważna nie tylko w realnym świecie, ale również w tym literackim, zatem musimy zwrócić uwagę na dialog. „Pisania dialogów trzeba się nauczyć, tylko niektórzy mają ten dar od urodzenia” – instruuje Bonda pocieszając nas i zachęcając do ćwiczeń. Zwraca również uwagę na to, jak ważna jest redakcja tekstu, odwołując się przy tym do naszej samokrytyki, a także podpowiada, jak zachęcić wydawcę do wydania książki, przygotowując profesjonalny pakiet materiałów. Poleca również lektury mające charakter warsztatowy i pozwalające przeprowadzić własne studia nad ich fabułą.
Połączenie teorii z praktyką sprawia, że „Maszyna do pisania” jest książką, która powinna stać się jedną z najważniejszych pozycji w biblioteczce każdego pisarza (zarówno przyszłego, jak i tego, który na swoim koncie ma już publikacje). Przejrzysta struktura tekstu, dokładne omówienie poszczególnych aspektów pracy twórczej, a właściwie procesu, jakim jest pisanie książki, pozwala krok po kroku zapoznawać się z elementarną wiedzą i wykorzystywać ją w tworzeniu bohaterów, fabuły i dialogów – w tworzeniu własnej książki. Publikacja Katarzyny Bony może stać się kamieniem milowym na drodze naszej pisarskiej kariery, jeśli tylko postanowimy popracować nad własnym sukcesem. Zatem …do dzieła (a właściwie do pióra)!




czwartek, 19 lutego 2015

Baptist De Pape "Siła Serca. Odkrywanie prawdziwego celu w życiu"

Tytuł: Siła Serca. Odkrywanie prawdziwego celu w życiu
Autor: Baptist De Pape
Wydawnictwo: PWN


Serce to nie tylko mięsień utrzymujący nas przy życiu. Równie ważne jak kwestie biologiczne są te, związane z duchowością. Serce pozwala nam kochać, pozwala współczuć, pragnąć. Często przejmuje także funkcje myślowe, zaś kierowanie się jego podszeptami pozwala nam poczuć pełnię życia, doświadczać niezwykłych emocji i uniesień.
Niekiedy serce i jego decyzje kłócą się z rozumem, wydają się być irracjonalne. Tak właśnie było w przypadku pewnego prawnika, który postanowił odrzucić propozycję pracy w prestiżowej korporacji, by podążyć własną ścieżką. Baptist De Pape, o nim bowiem mowa, ku niezadowoleniu rodziców, zaczął zadawać sobie pytania, czego tak naprawdę oczekuje od życia, co jest jego prawdziwym celem. Praca za biurkiem z pewnością nim nie była, natomiast dzięki koncentracji i wejrzeniu w siebie, odnalazł cel, jakim było … serce.
„Miałem zbadać ową moc serca, energię, która mną zawładnęła. Moim zadaniem było znaleźć największych współczesnych myślicieli, pisarzy, nauczycieli duchowości i zapytać ich, co myślą o sercu” – pisze autor książki „Siła serca. Odkrywanie prawdziwego celu w życiu”. Opublikowana nakładem wydawnictwa PWN książka, stanowi owoc tych poszukiwań i wspaniałą lekturę, napełniającą nas spokojem i nadzieją na to, że i my odnajdziemy swój cel. Po tę wyjątkową pozycję sięgnąć mogą ci, którzy poszukują sensu, którzy podświadomie czują, że znajdują się nie w tym miejscu, w którym pragną być, wszyscy zagubieni i samotni, wątpiący w siebie i sens życia.
Książka składa się z trzech części, z których pierwsza wskazuje nam drogi prowadzące do serca. Dzięki inspirującym cytatom, wsłuchaniu się w język serca, odkryjemy właściwy kierunek wskazany przez głos naszej duszy. Autor podkreśla, iż zbyt często nasza aktywność i szukanie szczęścia ogranicza się do gonitwy za pieniędzmi, domami, luksusowymi samochodami oraz innymi dobrami materialnymi. Dlatego tak ważne jest, by usłyszeć głos serca, by nawiązać z nim więź, a wówczas będziemy w stanie odzyskać równowagę i właściwie ustalić priorytety.
Część druga pomaga nam wyzwolić nasze wewnętrzne moce, zwraca uwagę na uczucie wdzięczności za wszystko, co znajduje się w naszym życiu, za ludzi, z którymi się spotykamy. Autor podkreśla, że nasze życie jest jedynie kształtem umożliwiającym funkcjonowanie w świecie fizycznym, podczas gdy dusza przekracza wszystkie zmysłowe odczucia, wymiary i inne elementy fizycznego świata. Dlatego też, dopiero kiedy zaakceptujemy swoją duchowość, będziemy w stanie dostrzec łączność pomiędzy różnymi sferami i zrozumieć, że jesteśmy „najpierw i przede wszystkim duszą”. De Pape wymienia również główne cechy autentycznej mocy: miłość, pokora, przebaczenie, jasność. Wskazuje, że moc nie jest nastawiona na rywalizację i zdobycie przewagi, że otwierając serce sięgamy do swojej intuicji, która pozwala nam „odbierać rzeczywistość niewidzialną, niemożliwą do poznania za pomocą pięciu zmysłów”.
W części trzeciej autor porusza tematy związane z pieniędzmi, tak przez nas pożądanymi, które jednak nie pomagają znaleźć celu ani nie mają tak naprawdę wpływu na nasze szczęście. De Pape podkreśla również związek naszego zdrowia i więzi z sercem, pisze o tym, jak ważna jest wszechobecna energia miłości.
Zapraszając do współtworzenia tej książki takie osobistości, jak chilijska autorka Isabel Allande, poetka i powieściopisarka Maya Angelou, światowej sławy lekarz i pisarz Deepak Chopra, pisarz Paulo Coelho i wielu innych, którzy otworzyli się na własną duchowość, autorowi udało się stworzyć pozycję wyjątkową, bo rzeczywiście powstałą z miłości - z miłości do życia, do otaczających nas ludzi i do siebie. „Siła serca” nie odmieni diametralnie naszego życia, jednak lektura książki może stać się bodźcem do rozważań, do przemyśleń i do wsłuchania się w swój wewnętrzny głos. Tam właśnie znajdziemy siłę do działania, tam ma szanse narodzić się nasza moc …


wtorek, 17 lutego 2015

John Perry "Sztuka odwlekania"

Tytuł: Sztuka odwlekania
Autor: John Perry
Wydawnictwo: Illuminatio



W 1930 roku, niejaki Robert Benchley, w swoim felietonie zamieszczonym na łamach „Chicago Tribune” stwierdził, że „jesteśmy zdolni do wykonania nieskończonej pracy, o ile nasze aktualne zajęcie nie jest związane z tym, co powinniśmy akurat robić”. Sformułował tym samym pierwsze powszechne prawo opieszałości, o czym doskonale wiedzą wszyscy ci, którzy ze skłonności do przekładania realizacji rzeczy pilnych na dalszy, nieokreślony termin, uczynili mistrzostwo.
O tym, jak wykorzystać swoje słabe strony i wznieść się ponad nabytą (bądź wrodzoną) skłonność do robienia wszystkiego, żeby tylko nie robić tego, co jest priorytetem, pisze John Perry. Filozof, wykładowca Stanford University, autor poczytnego eseju „O planowanym odwlekaniu”, który w 2011 roku otrzymał nagrodę Antynobla w dziedzinie literatury, dziś dzieli się z polskim czytelnikiem swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniami związanymi z tendencją do odkładania na później. Niewielkich rozmiarów książeczka „Sztuka odwlekania”, opublikowana nakładem wydawnictwa Illuminatio, to zabawna, ale niezwykle celna diagnoza, postawiona tysiącom ludzi, którzy w ten sposób idą przez życie. Podtytuł książki: „Poradnik efektywnego guzdrania się, marudzenia i przekładania na później”, to najlepsza reklama, a przy tym sedno owej publikacji.
Autor, tłumaczy motywy powstania tej książki (czyli mnóstwo terminowych prac, które trzeba było odwlec), dokładnie objaśniając mechanizm planowanego odwlekania. Nie ma przy tym na myśli powstrzymywania się od działania, polegającego na przysłowiowym „zbijaniu bąków”. Odwlekanie jest bowiem bardzo ciężką i wymagającą pracą, która może prowadzić do perfekcjonizmu, a już na pewno do zwiększenia swojej produktywności. Wydaje się to nielogiczne? Nic bardziej mylnego! Wszak planowane odwlekanie – według Perry`ego – oznacza modyfikowanie listy rzeczy do wykonania i to w taki sposób, by jak najlepiej wykorzystać swoją skłonność do przekładania rzeczy pilnych na później.
„(…) Niezwykła strategia, dzięki której opieszali przeobrażają się w produktywnych członków społeczeństwa, osoby poważane i podziwiane za cały swój dobytek i użytek, jaki robią z wolnego czasu” – tak opisuje nazwany przez siebie sposób działania autor poradnika, w kolejnych rozdziałach opisując metody znane większość czytelników z własnego doświadczenia. Znajomość reguł, którymi rządzi się planowana opieszałość, pozwoli stać się jeszcze bardziej produktywnym, a pozbyć się poczucia winy z powodu koncentrowania się na rzeczach mniej pilnych.
Autor zwraca uwagę na specyfikę list spraw codziennych i ich motywacyjną rolę, pisze o muzyce dodającej nam energii, charakteryzuje typowego „odwlekacza” i jego działania w zetknięciu z komputerem (w tym kontekście określenie „pożeracz czasu” zyskuje jeszcze głębszy wymiar). Apeluje również o poziomą organizację pracy – o tolerancję dla spraw leżących na widoku i zachęcających do pracy. Szeroko rozwodzi się również nad zaletami odwlekania (tak, tak, jest ich kilka) i poszukuje odpowiedzi na pytanie, czy odwlekanie rzeczywiście musi aż tak bardzo irytować otoczenie.
„Sztuka odwlekania” Johna Perry`ego nie jest, wbrew pozorom, wyłącznie zabawną książeczką, napisaną ze sporą dawką autoironii. To również zbiór głębokich przemyśleń na temat samego siebie, a także uniwersalnych mechanizmów, charakterystycznych dla naszego zachowania. Mimo tego, autorowi udało się nadać poradnikowi lekką formę, potęgowaną jeszcze przez wspaniałe ilustrację. I choć nie mam osobiście skłonności do prokrastynacji, to poradnik z pewnością wykorzystam na zajęciach z zarządzania czasem. Prezentuje on bowiem rewolucyjną teorię, obalającą wizerunek „odwlekacza”, jako osoby niesolidnej i leniwej. Odwlekacz pracuje niekiedy za dwóch – o ile nie zajmuje się zadaniami priorytetowymi. Wystarczy zatem lekka modyfikacja niezbędnych do wykonania zajęć i z osoby potępianej, stanie się on pracownikiem roku!

niedziela, 15 lutego 2015

Stephanie Lehmann "Butik na Astor Place"

Tytuł: Butik na Astor Place
Autor: Stephanie Lehmann
Wydawnctwo: MUZA SA



Choć było to stosunkowo niedawno, dziś trudno sobie wyobrazić czasy, kiedy kobiety nie miały prawa głosu, kiedy były uznawane za istoty niższego gatunku, kiedy szansą na ich przetrwanie było małżeństwo albo ciężka praca, nie dająca szans na utrzymanie się.  Samotna kobieta była traktowana jak ladacznica, dostęp do wyższych stanowisk był praktycznie niemożliwy, zaś edukacja seksualna nie istniała. Mimo tych ograniczeń początek wieku XX, to czas wielkich przemian w świadomości społeczeństwa, to okres technologicznej rewolucji, rozkwitu rynku kosmetyków kolorowych, popularności wielkich domów towarowych.
W takich właśnie klimatach osadzona jest akcja fascynującej powieści Stephanie Lehmann „Butik na Astor Place”. Opublikowana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego MUZA książka, to nie tylko wciągająca wyprawa do 1907 roku, ale i wycieczka po współczesnym Nowym Jorku. Autorka, splatając ze sobą w zadziwiający sposób losy dwóch kobiet, z XX i XXI wieku, pokazuje nie tylko ich skomplikowane życiowe wybory, ale społeczno-kulturowe tło, które często te wybory warunkuje. Jest to jedna z tych pozycji, które zadowalają nawet najbardziej wymagających czytelników, które pomimo wielowątkowości zachowują lekkość i płynność, które pochłania się łapczywie, których bohaterowie stają się nam bliscy.
Autorka przedstawia nam Amandę Rosenbloom, właścicielkę butiku z ubraniami vintage na Astor Place. Ten sklep jest spełnieniem jej marzeń o niezależności, dzięki niemu łączy swoje zainteresowanie przeszłością, fascynację modą, zdolności krawieckie, z możliwością zarobkowania. Jednym z najbardziej fascynujących aspektów prowadzenia tego rodzaju biznesu, jest poszukiwanie prawdziwych perełek z ubiegłego wieku, wypatrywanie skarbów wśród stert przeciętnych i znoszonych ubrań. Dlatego też, kiedy otrzymuje zlecenie wyceny ubrań od jednej z nowojorskich staruszek, Jane Kelly, ochoczo zabiera się do przeglądania szykownych zestawów i dodatków. W jednym z nich, w futrzanej mufce, znajduje niezwykły przedmiot – ukryty w podszewce pamiętnik z 1907 roku, sprzed 100 lat. Jego autorką jest młodziutka i niewinna dziewczyna, Olive Wescott, córka kierownika sklepu Woolwortha na Trzydziestej Czwartej Ulicy. Przeniosła się ona na Manhattan z miasteczka Cold Spring i pełną piersią chłonęła atmosferę tego niezwykłego miasta, miasta pełnego możliwości ...
Mimo odebranego wykształcenia oraz umiejętności praktycznych, zdobytych w sklepach prowadzonych przez ojca, droga do wymarzonego zawodu jest dla Olive zamknięta. Zarobkowo pracują bowiem wyłącznie kobiety niższego stanu, a i te zazwyczaj robią to do momentu zamążpójścia. Tymczasem marzeniem dziewczyny jest posada specjalistki do spraw zakupów w jednym z domów towarowych. Wbrew czasom w których żyje, przedkłada ona karierę zawodową nad wygodne życie u boku mężczyzny. Jednak, mimo tolerancji ojca dla jej niecodziennych zainteresowań biznesem, pozwala on jej wyłącznie na pracę za ladą i to hobbystycznie, bez otrzymywania wynagrodzenia. Tym samym dziewczyna nie ma możliwości przedstawienie w innych sklepach tak cennych w owych czasach referencji.
Wszystko zmienia się, kiedy ojciec Olive ginie w wypadku samochodowym – jego automobil, jeden z niewielu wówczas jeżdżących po mieście – stoczył się w dół ulicy, zaś kierowca poniósł śmierć na miejscu. Dziewczyna nie może dalej mieszkać w samotnie w hotelu, w którym zatrzymała się wraz z ojcem – w Nowym Jorku z 1907 roku tylko kobiety rozwiązłe podróżują same, dlatego dyrekcja mimo całego współczucia jest bezwzględna. Na dodatek okazuje się, że Olive nie stać na wynajęcie niczego innego. Ojciec, prowadzący wystawne życie i nigdy nie wspominający nawet o finansowych kłopotach, padł ofiara kryzysu i stracił cały majątek. Dziewczynie pozostaje po nim tylko pamięć i … długi. Mogłaby w takiej sytuacji wrócić do rodzinnego miasteczka, gdzie mieszka jej ciotka, ale wówczas byłaby skazana na życie, od którego zawsze podświadomie uciekała. Konieczne byłoby znalezienie majętnego męża, inaczej nie miałaby za co żyć.
Olive, wykazując się niezwykłą determinacją, wiedzą oraz pozwalając sobie na fałszerstwo listu polecającego, poszukuje pracy sprzedawczyni w domu towarowym i już wkrótce udaje jej się otrzymać posadę w Sieger-Cooper, w dziale z artykułami toaletowymi. Nareszcie ma możliwość wykazania się niezwykłą umiejętnością zaspokajania potrzeb klientów, co w połączeniu z jej wytwornymi manierami i przyjemną aparycją czyni z niej niezwykle skuteczną ekspedientkę…
Jak potoczą się losy Olive? Jak, sto lat później, żyje Amanda? Czy współczesnej mieszkance Nowego Jorku uda się zerwać toksyczny związek, dla którego nie ma przyszłości? Czy znajdzie miłość? W jaki sposób historia z przeszłości wpłynie na teraźniejszość? Tego dowiemy się z tej wspaniałej, napisanej z rozmachem powieści, która przybliża nam historię miasta, zabiera na wędrówkę ulicami, które dziś wyglądają zupełnie inaczej. Stephanie Lehmann udało się doskonale odtworzyć klimat dawnych czasów, wraz z Amandą i czytanym przez nią dziennikiem cofamy się do przeszłości, poznając światopogląd ówczesnych mieszkańców Nowego Jorku, uczestnicząc w przełomowych wydarzeniach, obserwując zmiany w podejściu kobiet do pracy i życia, a także do spraw cielesnych. Dzięki niezwykle pieczołowitemu odtworzeniu realiów, a także niezwykle plastycznemu nakreśleniu bohaterów, zapominamy o „tu i teraz”, całkowicie dając się pochłonąć książce. Rozstajemy się z bohaterkami z nutką nostalgii za dawnymi czasami, za pięknymi ubraniami, za blichtrem domów towarowych, stanowiących synonim luksusu, a nie jak dziś – komercji. Na pocieszenie możemy jednak przeczytać, stanowiący integralną część publikacji, wywiad z autorką, w którym Lehmann ujawnia nam źródła inspiracji i … składa obietnicę stworzenia  kolejnej powieści.


piątek, 13 lutego 2015

Astrid Lindgren "Braciszek i Karlsson z Dachu"

Tytuł: Braciszek i Karlsson z Dachu
Autor: Astrid Lindgren
Wydawnictwo: Jung-off-ska



Elinka, Bob, Maciuś, a może Kalinka – jak ma na imię twój przyjaciel? Zapewne jest bardzo sympatycznym chłopcem bądź dziewczyną, skorym do zabawy i do uśmiechu. Pewne jest jednak, że niezależnie od tego, jak jest wspaniałym towarzyszem, nie może się nawet równać z Karlssonem, jegomościem o przysadzistej sylwetce i o niecodziennym zachowaniu.

środa, 11 lutego 2015

Bill McGowan, Alisa Bowman "Traf w sedno. Jak mówić, aby przekonać"

Tytuł: Traf w sedno. Jak mówić, aby przekonać
Autor: Bill McGowan, Alisa Bowman
Wydawnictwo: MT Biznes



Ambrose Gwinett Bierce, amerykański dziennikarz i satyryk, powiedział kiedyś: „Jeśli będziesz przemawiał w gniewie, będą to słowa, których zawsze będziesz żałował”. Jednak żałujemy nie tylko słów wypowiedzianych w gniewie – kompromitujemy się wówczas, kiedy nie mamy czasu na przemyślenie wypowiedzi, kiedy decydujemy się na spontaniczność, kiedy decydujemy się występować publicznie nie będąc przygotowanym. Tymczasem słowa mają niezwykłą moc. Mogą nas wynieść na szczyty, ale i zniszczyć, mogą zepsuć w jednej chwili pieczołowicie tworzony wizerunek.

Co zatem zrobić, żeby nigdy nie narazić się na pośmiewisko, by przez niewłaściwe słowa nie zaprzepaścić swoich szans? Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć – powiedziałby zapewne Bill McGowan, założyciel Clarity Media Group, coach zajmujący się komunikacją i współpracujący jako trener z aktorami, dyrektorami, politykami czy dziennikarzami. Z każdym, dla którego to co i jak mówi, jest kluczowe dla utrzymania status quo i rozwoju kariery. Dzięki wydawnictwu MT Biznes, teraz i Ty możesz zostać wspaniałym mówcą i porywać tłumy. Książka „Traf w sedno. Jak mówić, aby przekonać”, będąca wspólnym dziełem Billa McGowana oraz Alisy Bowman, to kompendium wiedzy dotyczącej efektywnej komunikacji. To przepustka do awansu, do otrzymania roli życia, do zabłyśnięcia na rodzinnej kolacji czy też do zdobycia pracy dzięki doskonałej prezentacji swojej osoby i dokonań na rozmowie kwalifikacyjnej. 

„Na rynku jest wiele tego rodzaju poradników (…)”- mógłbyś powiedzieć. Jednak poradnik „Traf w sedno…” daleki jest od teoretycznych rozważań czy porad nie mających zastosowania w życiu codziennym. Autor w kolejnych rozdziałach dzieli się swoimi doświadczeniami, zdobytymi w trakcie czterech tysięcy przeprowadzonych sesji coachingowych i przedstawia zestaw prostych zasad, których przestrzeganie oraz częste praktykowanie, pozwoli uzyskać wspaniałe efekty. McGowan podkreśla jednak, że lektura książki to tylko jeden czynników gwarantujących sukces. Drugim jest bowiem praktyka i „przygotowanie, przygotowanie i jeszcze raz przygotowanie”. 

Sięgając po książkę usłyszysz brzmienie języka sukcesu, bowiem „za każdym razem, gdy otwierasz usta, masz szansę aby informować, wywierać wpływ i inspirować”. Aby tak się jednak stało, niezbędne jest użycie odpowiedniego języka, zarówno werbalnej, jak i niewerbalnej komunikacji, który nie tylko wpłynie znacząco na odbiór twojej osoby przez otoczenie, ale pomoże ci odzyskać wiarę we własne możliwości. Wypowiedzenie właściwych słów we właściwym momencie może zadecydować o teraźniejszości, ale i determinować przyszłość. Niezbędne jest jednak zostanie Mówcą Doskonałym, a co za tym idzie używanie tonu dopasowanego do komunikatu, osoby oraz momentu. 

Autor stawia przed czytelnikami takie same cele, jak przed swoimi klientami. Wspinaczka na kolejne szczeble korporacyjnej hierarchii; osiąganie tego, na czym ci zależy; wyrażanie treści w krótszym czasie; zwycięstwo nad lękiem; większa wydajność oraz skuteczniejsze pozyskiwanie środków – oto zadania stojące przed tobą po lekturze książki. Aby jednak zostać Mówca Doskonałym konieczne będą wspomniane ćwiczenia, kształtowanie wyróżniającego charakteru, krótkie i zwięzłe komunikaty wygłaszane z wielkim przekonaniem oraz epatowanie zachwytem. 

McGowan zwraca uwagę na zasadę nagłówka, czyli na doskonałe rozpoczęcie przemowy, decydujące o porażce bądź sukcesie. Zdradza również zasadę Scorsese i omawia znaczenie wizualnych szczegółów, które podpowiadają słuchaczom konkretne obrazy. Pisze o związkach pomiędzy gotowaniem a rozmową, o ryzyku związanym z szybkim mówieniem, a także o zagraniach związanych z przemawianiem, które pozwolą ci skutecznie ukryć przerażenie. Te i inne cenne rady znajdziesz w poradniku „Traf w sedno. Jak mówić, aby przekonać”, który – przy odrobinie wysiłku – może uczynić z ciebie Mówcę Doskonałego. Czytelny układ graficzny książki, istotne kwestie zamieszczone w tabelach, rysunki prezentujące właściwe postawy – to wszystko pomaga w przyswojeniu treści podanych przez McGowana, a także w zmianie własnej postawy.

Lektura poradnika stanowi nieocenione źródło wiedzy przede wszystkim dla tych, którzy zawodowo zajmują się wystąpieniami publicznymi, a także dla tych, którzy pragną przełamać swoją złą passę spowodowaną błędami komunikacyjnymi. To pozycja, która powinna znaleźć się w biblioteczkach ludzi mediów, ale i każdego z nas. Wszak komunikujemy się codziennie, codziennie też wypowiadane słowa oddziałują nie tylko na nas, ale i na rozmówców. Warto zatem zadbać, by były one właściwe…

Krystyna Śmigielska "Kochanek pani Grawerskiej"

Tytuł: Kochanek pani Grawerskiej
Autor: Krystyna Śmigielska
Wydawnictwo: Replika



„U nas nigdy nie będzie dobrze. Prywata i korupcja rządzą tym chorym państwem (…)” – słuchając doniesień sejmowych, obserwując bieżące wydarzenia, polityków zmieniających przekonania w zależności od tego, w jakim ugrupowaniu czekają ich większe możliwości i pieniądze, patrząc na kraj uginający się pod irracjonalnymi żądaniami różnych grup zawodowych, te słowa zyskują szczególnej wymowy. Wkładając je w usta jednego ze swoich bohaterów, Krystyna Śmigielska udowodniła, iż jest doskonała obserwatorką otaczającej ją rzeczywistości. Kolejne afery, korupcje, układy, lobbowanie na rzecz określonych grup czy obszarów, to wszystko stanowi część życia politycznego, choć nie tylko w naszym kraju.
Autorka osadziła jednak akcję „Kochanka pani Grawerskiej” właśnie w Polsce, doskonale dokumentując istniejące realia, czyniąc przez to książkę bardziej autentyczną. Połączenie polityki z miłością daje zaś mieszankę wybuchową, przyciągającą czytelnika do lektury i utrzymującą w nieustannym napięciu. Choć książka nie zaskakuje i nie zachwyca, to jednak pozwala na spędzenie relaksujących chwil. Jeśli do tego sprowokuje do przemyśleń na temat kondycji państwa polskiego i osób na szczeblach władzy, to tym lepiej…
Śmigielska przedstawia nam Martę Grawerską, żonę rzutkiego prezesa spółki Orient, mającego polityczne aspiracje. Dla statusu materialnego poświęciła swoją wolność i niezależność, pozbawiała się prawdziwego uczucia, godząc się na rolę marionetki. „Masz karty kredytowe, samochód, ładny, duży apartament w centrum miasta (…). Dużo nie wymagam! Kiedy trzeba, masz stać przy mnie i dobrze wyglądać” – mówi do niej Grawerski, pokazując rolę i znaczenie, jakie żona odgrywa w jego życiu. Pnący się po szczeblach mężczyzna potrzebuje tylko i wyłącznie reprezentacyjnej towarzyszki, która ociepli jego wizerunek, dopełni wrażenie doskonałego przywódcy, mającego uporządkowane, szczęśliwe życie rodzinne. Takiemu człowiekowi przecież warto zaufać, warto zawierzyć mu swój los – czyż zatem nie jest idealnym kandydatem na polityka?
Samotna i nieszczęśliwa w małżeństwie Marta decyduje się na podjęcie ryzykownej gry, jaką w jej przypadku jest romans. Można się tylko domyślać, w jakim stopniu jego ujawnienie  zburzyłoby wizerunek szczęśliwego małżeństwa i jak rozwścieczyłoby samca alfa, jakim jest Marek. Dlatego Marta decyduje się na potajemne spotkania, a także na wyjazd z dala od terenów, na których mogłaby spotkać kogoś znajomego. Jednak podróż do hotelu, który ma się stać miłosnym gniazdkiem, zmieni całe jej życie, wpływając również na losy osób z jej otoczenia. Zostaje porwana, zaś oprawcy grożą ujawnieniem niechlubnych szczegółów interesów jej męża – są ponoć w posiadaniu kompromitujących dokumentów. Okazuje się, że interesy prowadzone nie tylko przez Marka, ale i współpracujących z nim polityków, nie zawsze były zgodne z literą prawa. Zastanawiacie się, co będzie w stanie poświęcić Marek, by odzyskać żonę? Pytanie powinno raczej brzmieć, czy będzie w stanie coś poświęcić…
„Kochanek pani Grawerskiej” to - pomimo politycznych konotacji - lektura lekka, choć daleka od banału. Mamy wartko toczącą się akcję, mamy ludzi uwikłanych w nielegalne interesy, wątki korupcjogenne, brawurowe porwanie oraz zdesperowaną i łaknąca miłości kobietę. Autorka mistrzowsko stopniuje napięcie, przykuwając naszą uwagę i wciągając w ryzykowną grę. Niestety, wszystkie te atuty są umniejszone przez postać głównej bohaterki, która nie tylko nie budzi mojej sympatii, ale napawa mnie wręcz niechęcią.
Trudno zrozumieć rozczarowanie Marty, która nie powinna mieć złudzeń co do jej roli u boku męża. Trudno słuchać jej narzekań, będąc jednocześnie świadomym, jak wielką wagę przywiązuje do materialnej strony bytu. Jej konwersacja z porywaczami, jej zachowanie w niewoli razi swoją sztuczności, irracjonalnością, a kulminacją tego jest romans z jednym z nich. O wiele bardziej autentyczny jest Marek, który nie kryje swojej chorej ambicji i żądzy posiadania władzy. Marta mówi o nim: „(…) to zagubiony człowiek. Uchwycił się władzy i z niej chce czerpać siłę (…). Brak mu ideałów, on w nic nie wierzy”. I w tym swoim braku wiary jest tak prawdziwy …
Mimo mojego rozczarowania konstrukcją osoby Marty, która odebrała mi przyjemność płynącą z lektury powieści, nie mogę nie docenić kunsztu autorki. Doskonale skonstruowana fabuła, wątki splatające się ze sobą w logiczny ciąg zdarzeń i elektryzująca mieszkanka tematów stanowią powód, dla którego po kolejną książkę pisarki z pewnością sięgnę. Zanim jednak pojawi się ona na rynku, pozostaje mi zapoznać się z poprzednimi tytułami jej autorstwa.




niedziela, 8 lutego 2015

Kristin Cashore "Wybrańcy"

Tytuł: Wybrańcy
Autor: Kristin Cashore
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Mimo, iż ta historia nie rozpoczyna się słowami: „Za górami, za lasami…”, to jednak opowiada o krainach, z których istnienia nie zdajemy sobie sprawy. Owe siedem królestw znajdujących się na pewnym kontynencie, którymi władało siedmiu władców. Król Ror, władca Lienidu, był władcą sprawiedliwym, nie zawierał sojuszy, ale też i nie wszczynał wojen. Randa, król Middlanów, to zarządca bezwzględnie egzekwujący rozkazy. Jego ziemie graniczą z dwóch stron z wrogimi królestwami: Estillem i Westerem, zaś z dwóch pozostałych z Nanderem i Sunderem. Siódme królestwo stanowiła Monsea, podobnie jak Lienid oddzielona od reszty kontynentu łańcuchem górskim. Rządził nią Leck, król wyrozumiały, mający w sobie wiele serdeczności dla poddanych, opiekujących się szczególnie dziećmi oraz zwierzętami. Poślubił on Ashen, siostrę Rora, króla Lienidu, zaś z tego związku narodziła się księżniczka Bitterblue. W przeciwieństwie do wielu dzieci  narodzonych w królestwach, dziewczynka jest normalnym dzieckiem – nie została obdarzona.
Dar objawił się jednak u Katsy, krewnej króla Randa, bohaterki wciągającej i brawurowo napisanej powieści fantasy „Wybrańcy”. Kristin Cashore stworzyła świat surowy i pełen reguł współżycia społecznego, a jednocześnie świat niejednoznaczny, pełen osób obdarzonych niezwykłymi talentami, które można wykorzystać do czynienia dobra bądź też zła. To pozycja adresowana szczególnie do miłośników gatunku, ale również dla tych wszystkich, które dopiero rozpoczynają przygodę z fantastyką.
Autorka przedstawia nam Katsę, dziewczynę mającą Dar zabijania. Jest jedną z Obdarzonych, czyli tych, których oczy mają różny kolor, którzy odznaczają się wyjątkowymi zdolnościami. Są oni odbierani rodzicom po urodzeniu i oddawani do dyspozycji władcy danego królestwa – to on decyduje, jak bardzo przydatny jest ów Dar. Katsa, dysponująca niezwykłą siłą i zdolnością walki, jest szczególnie przydatna w królestwie, zaś Rada bez skrupułów korzysta z jej usług, bezwzględnie egzekwując za jej pomocą swoje rozkazy i wytyczne. Do czasu, aż dziewczyna zaczyna się buntować przeciwko bezmyślnemu okrucieństwu, sabotując jego działania i zakładając tajną organizację niosącą pomoc potrzebującym.
To właśnie z ramienia Rady przybywa do Sunderu, gdzie w pałacowych lochach jest przetrzymywany pewien starzec, ojciec króla Rora. Dlaczego jednak ktoś chciałby porywać księcia Tealiffa, ojca króla Lienidu? Kto naprawdę stoi za tym porwaniem i jaki jest jego cel? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Katsa, która wraz z wnukiem staruszka, księciem Greeningiem, zwanym przez rodzinę Po, wyrusza w drogę, poszukując winnego uprowadzenia. Droga wiedzie do najmniej podejrzanego władcy, króla Monsei, którego przeszłość niknie w mrokach niewiedzy, zaś sposób sprawowania rządów budzi wiele wątpliwości. Wszystko wskazuje na to, że podobnie jak Po i Katsa jest on Obdarzony, choć doskonale ukrywa ten fakt symulując uszkodzenie oka. Jego Dar jest jednak o wiele bardziej niebezpieczny niż umiejętności walki pary bohaterów – ma on bowiem zdolność wpływania na innych, zatruwania ich umysłów, mącenia myśli w taki sposób, by niczemu się nie dziwili i nie zwracali uwagi na jego sadystyczne praktyki. Mocy prezentowanej przez Lacka nie może oprzeć się nawet Katsa, dlatego też to Po postanawia z nim walczyć szczególnie po wydarzeniach, których byli świadkami.
W rezultacie Katsa, mając pod opieką księżniczkę Monsei, będzie musiała zmierzyć się z licznymi przeciwnościami, a dodatkowo … ze strachem o ukochanego. Odżegnująca się od małżeństwa dziewczyna, której pragnieniem jest wieczna wolność, została złapana w sidła miłości i wszystko wskazuje na to, że jest to odwzajemnione uczucie. Kiedy jednak jest się Obdarzonym, nic nie jest takie proste.
„Wybrańcy” Kristin Cashore to pierwszy tom z cyklu Siedem Królestw, który zaspokoi nawet najbardziej wymagających czytelników. Znajdziemy tu dynamiczną akcję, pieczołowicie nakreślone światy, których plastyczność uruchamia wyobraźnię, a także doskonale skonstruowanych bohaterów. Mimo stopnia skomplikowania, autorka doskonale poradziła sobie z zachowaniem logicznego ciągu wydarzeń, zabierając nas w niebezpieczną wyprawę do siedmiu królestw. Czy wyjdziemy z tej podróży żywi?




piątek, 6 lutego 2015

Zakopane - zimowa stolica Polski

Z tej wyprawy miał powstać kolejny odcinek „Literackich podróży”. Niestety wyjazd do Zakopanego miał służbowy charakter, a napięty program zajęć nie pozwolił do zabranie również Was do zimowej stolicy Polski.
Jednak odnoszę wrażenie, że niewiele straciłam – przynajmniej jeśli chodzi o samo centrum miasta. Mimo tego, iż w przeszłości Zakopane urzekło Henryka Sienkiewicza, Stanisława Witkiewicza, mimo że stało się w  mekka dla licznych grup pisarzy, aktorów, poetów czy kompozytorów, słynne Krupówki przypominają obecnie raczej bazar. Padły ofiarą komercji i powszechnie królującej tandety, odbierając cały urok i czar miastu.  Aby odnaleźć „ducha”  Zakopanego, wystarczy zboczyć nieco z utartych dróg, odciąć się od tandetnych koszulek, kolorowych balonów czy nie mających nic wspólnego z regionalną kuchnią gofrów.

fot. J.Gul
Tym razem do Zakopanego podróżowała ze mną fantastyka!


I choć udało mi się zrobić zaledwie kilka zdjęć przed odjazdem,  to obiecuję, że wkrótce  odbędziemy spacer ulicą Kościeliska, zdobędziemy Gubałówkę i zachwycimy się Morskim Okiem. 

fot. J.Gul

Niegdyś, była to wiejska ścieżka, która łączyła Nawsie przy ulicy Kościeliskiej z Kuźnicami. Dziś – królestwo tandety.

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Wystarczy jednak zboczyć nieco ze szklaku kramów i popularnych "sieciówek" by trafić na jedno z najstarszych muzeów regionalnych w Polsce - Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego. Swoją działalnością obejmuje ono nie tylko Tatry ale także podtatrzańskie krainy: Podhale, Spisz i Orawę oraz Pieniny.
fot. J.Gul