Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennik. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 października 2024

Miriam Synger "Dziennik Rut"

Tytuł: Dziennik Rut
Autor: Miriam Synger
Wydawnictwo: Znak


Wiele się mówi o tolerancji, ale tak naprawdę, jako naród, wcale tolerancyjni nie jesteśmy. Kiedy to konieczne, kiedy komuś dzieje się krzywda, potrafimy się zmobilizować i ruszyć do pomocy, ale często ta pomoc jest ograniczona to zbiórki darów, czy finansowych datków. Wciąż boimy się inności, zachowujemy dystans wobec tego, czego nie znamy, w wieku z nas siedzi sporo z ksenofoba. Dlatego nie jest łatwo funkcjonować będąc innej rasy czy wyznania, a nawet orientacji seksualnej w środowisku ludzi, którzy nie rozumieją (a często nawet nie chcą zrozumieć).

wtorek, 19 listopada 2019

Kiafas Giorgios "Dziennik. Wyprawa 1907"

Tytuł: Dziennik. Wyprawa 1907 
Autor: Kiafas Giorgios 
Wydawnictwo: Foxgames 


Gry komputerowe czy tradycyjne planszówki to dla ciebie codzienność i bez problemu pokonujesz zarówno kolejne poziomy, jak i uczestników? Hasła krzyżówek nie mają dla ciebie tajemnic, zaś sudoku zajmuje ci zaledwie kilka chwil? Jesteś prawdziwym mistrzem w rozwiązywaniu zagadek, charakteryzujesz się bystrością, umiejętnością dostrzegania szczegółów czy analizy faktów? Jesteś przekonany, że Sherlock Holmes i panna Marple razem wzięci nie daliby ci rady, a w awanturniczym podejściu do życia i chęci przeżywania przygody prześcigasz samego Indianę Jonesa? 

poniedziałek, 14 listopada 2016

Ewa Jarocka, Sebastian Kuffel "Zeszyt łobuza i jego kumpli"

Autor: Ewa Jarocka, Sebastian Kuffel
Wydawnictwo: Septem


Mówi się, że podczas deszczu dzieci się nudzą. Nudzą się także wówczas, kiedy oderwane od ekranów komputera czy smartfonów nie mają żadnej alternatywy, żadnej propozycji na wypełnienie wolnego czasu. Wówczas do głowy przychodzić im mogą najbardziej szalone i często niezbyt bezpieczne pomysły, które pojawiają się równie szybko, jak zmarszczki na czołach zmartwionych rodziców. Głośna, niekiedy nawet pełna agresji „zabawa”, jest też sposobem na zwrócenie na siebie uwagi opiekunów, jest wołaniem o zainteresowanie.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Dominika Zaręba, Ania Jamróz „Mój dziennik podróży”

Autor: Dominika Zaręba, Ania Jamróz
Wydawnictwo: Bezdroża


W góry? Na Mazury? A może nad morze? Planujesz wczasy aktywne, na kajaku lub na rowerze? Z rodzicami, a może na koloniach lub obozie? Niezależnie od tego, gdzie odpoczywać będziesz w trakcie wakacyjnej przerwy, warto zadbać o dobrą zabawę, dużo ruchu, nowych wrażeń oraz o nowe znajomości. Takie wakacje dostarczą mnóstwo energii, by móc od września znów oddać się nauce w szkolnych murach. Jednak nawet wówczas, kiedy dopadnie cię chandra, kiedy opadniesz z sił, kiedy praca domowa wyda ci się nudna, będziesz mógł przypomnieć sobie, jak wspaniale było podczas tych wakacyjnych miesięcy i jak dobrze, że … za dziesięć miesięcy znów nadejdą wakacje. 

niedziela, 15 lutego 2015

Stephanie Lehmann "Butik na Astor Place"

Tytuł: Butik na Astor Place
Autor: Stephanie Lehmann
Wydawnctwo: MUZA SA



Choć było to stosunkowo niedawno, dziś trudno sobie wyobrazić czasy, kiedy kobiety nie miały prawa głosu, kiedy były uznawane za istoty niższego gatunku, kiedy szansą na ich przetrwanie było małżeństwo albo ciężka praca, nie dająca szans na utrzymanie się.  Samotna kobieta była traktowana jak ladacznica, dostęp do wyższych stanowisk był praktycznie niemożliwy, zaś edukacja seksualna nie istniała. Mimo tych ograniczeń początek wieku XX, to czas wielkich przemian w świadomości społeczeństwa, to okres technologicznej rewolucji, rozkwitu rynku kosmetyków kolorowych, popularności wielkich domów towarowych.
W takich właśnie klimatach osadzona jest akcja fascynującej powieści Stephanie Lehmann „Butik na Astor Place”. Opublikowana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego MUZA książka, to nie tylko wciągająca wyprawa do 1907 roku, ale i wycieczka po współczesnym Nowym Jorku. Autorka, splatając ze sobą w zadziwiający sposób losy dwóch kobiet, z XX i XXI wieku, pokazuje nie tylko ich skomplikowane życiowe wybory, ale społeczno-kulturowe tło, które często te wybory warunkuje. Jest to jedna z tych pozycji, które zadowalają nawet najbardziej wymagających czytelników, które pomimo wielowątkowości zachowują lekkość i płynność, które pochłania się łapczywie, których bohaterowie stają się nam bliscy.
Autorka przedstawia nam Amandę Rosenbloom, właścicielkę butiku z ubraniami vintage na Astor Place. Ten sklep jest spełnieniem jej marzeń o niezależności, dzięki niemu łączy swoje zainteresowanie przeszłością, fascynację modą, zdolności krawieckie, z możliwością zarobkowania. Jednym z najbardziej fascynujących aspektów prowadzenia tego rodzaju biznesu, jest poszukiwanie prawdziwych perełek z ubiegłego wieku, wypatrywanie skarbów wśród stert przeciętnych i znoszonych ubrań. Dlatego też, kiedy otrzymuje zlecenie wyceny ubrań od jednej z nowojorskich staruszek, Jane Kelly, ochoczo zabiera się do przeglądania szykownych zestawów i dodatków. W jednym z nich, w futrzanej mufce, znajduje niezwykły przedmiot – ukryty w podszewce pamiętnik z 1907 roku, sprzed 100 lat. Jego autorką jest młodziutka i niewinna dziewczyna, Olive Wescott, córka kierownika sklepu Woolwortha na Trzydziestej Czwartej Ulicy. Przeniosła się ona na Manhattan z miasteczka Cold Spring i pełną piersią chłonęła atmosferę tego niezwykłego miasta, miasta pełnego możliwości ...
Mimo odebranego wykształcenia oraz umiejętności praktycznych, zdobytych w sklepach prowadzonych przez ojca, droga do wymarzonego zawodu jest dla Olive zamknięta. Zarobkowo pracują bowiem wyłącznie kobiety niższego stanu, a i te zazwyczaj robią to do momentu zamążpójścia. Tymczasem marzeniem dziewczyny jest posada specjalistki do spraw zakupów w jednym z domów towarowych. Wbrew czasom w których żyje, przedkłada ona karierę zawodową nad wygodne życie u boku mężczyzny. Jednak, mimo tolerancji ojca dla jej niecodziennych zainteresowań biznesem, pozwala on jej wyłącznie na pracę za ladą i to hobbystycznie, bez otrzymywania wynagrodzenia. Tym samym dziewczyna nie ma możliwości przedstawienie w innych sklepach tak cennych w owych czasach referencji.
Wszystko zmienia się, kiedy ojciec Olive ginie w wypadku samochodowym – jego automobil, jeden z niewielu wówczas jeżdżących po mieście – stoczył się w dół ulicy, zaś kierowca poniósł śmierć na miejscu. Dziewczyna nie może dalej mieszkać w samotnie w hotelu, w którym zatrzymała się wraz z ojcem – w Nowym Jorku z 1907 roku tylko kobiety rozwiązłe podróżują same, dlatego dyrekcja mimo całego współczucia jest bezwzględna. Na dodatek okazuje się, że Olive nie stać na wynajęcie niczego innego. Ojciec, prowadzący wystawne życie i nigdy nie wspominający nawet o finansowych kłopotach, padł ofiara kryzysu i stracił cały majątek. Dziewczynie pozostaje po nim tylko pamięć i … długi. Mogłaby w takiej sytuacji wrócić do rodzinnego miasteczka, gdzie mieszka jej ciotka, ale wówczas byłaby skazana na życie, od którego zawsze podświadomie uciekała. Konieczne byłoby znalezienie majętnego męża, inaczej nie miałaby za co żyć.
Olive, wykazując się niezwykłą determinacją, wiedzą oraz pozwalając sobie na fałszerstwo listu polecającego, poszukuje pracy sprzedawczyni w domu towarowym i już wkrótce udaje jej się otrzymać posadę w Sieger-Cooper, w dziale z artykułami toaletowymi. Nareszcie ma możliwość wykazania się niezwykłą umiejętnością zaspokajania potrzeb klientów, co w połączeniu z jej wytwornymi manierami i przyjemną aparycją czyni z niej niezwykle skuteczną ekspedientkę…
Jak potoczą się losy Olive? Jak, sto lat później, żyje Amanda? Czy współczesnej mieszkance Nowego Jorku uda się zerwać toksyczny związek, dla którego nie ma przyszłości? Czy znajdzie miłość? W jaki sposób historia z przeszłości wpłynie na teraźniejszość? Tego dowiemy się z tej wspaniałej, napisanej z rozmachem powieści, która przybliża nam historię miasta, zabiera na wędrówkę ulicami, które dziś wyglądają zupełnie inaczej. Stephanie Lehmann udało się doskonale odtworzyć klimat dawnych czasów, wraz z Amandą i czytanym przez nią dziennikiem cofamy się do przeszłości, poznając światopogląd ówczesnych mieszkańców Nowego Jorku, uczestnicząc w przełomowych wydarzeniach, obserwując zmiany w podejściu kobiet do pracy i życia, a także do spraw cielesnych. Dzięki niezwykle pieczołowitemu odtworzeniu realiów, a także niezwykle plastycznemu nakreśleniu bohaterów, zapominamy o „tu i teraz”, całkowicie dając się pochłonąć książce. Rozstajemy się z bohaterkami z nutką nostalgii za dawnymi czasami, za pięknymi ubraniami, za blichtrem domów towarowych, stanowiących synonim luksusu, a nie jak dziś – komercji. Na pocieszenie możemy jednak przeczytać, stanowiący integralną część publikacji, wywiad z autorką, w którym Lehmann ujawnia nam źródła inspiracji i … składa obietnicę stworzenia  kolejnej powieści.


czwartek, 22 stycznia 2015

Nathalie W.Herrman "Codzienne inspiracje. 365 oświecających afirmacji na każdy dzień roku"

Tytuł: Codzienne inspiracje. 365 oświecających afirmacji na każdy dzień roku
Autor: Nathalie W.Herrman
Wydawnictwo: Illuminatio


Są takie momenty w życiu, że brak nam sił do walki, że rzeczywistość zaczyna nas przerastać. Są takie chwile, że nie widzimy wyjścia z danej sytuacji, przytłaczają nas problemy, zaś podejmowane wyzwania kończą się porażką. Mamy wówczas dwa wyjścia – możemy poddać się i zrezygnować z własnych marzeń, albo kroczyć dumnie z podniesioną głową, wierząc, że po każdej burzy wychodzi słońce.
Nieocenioną pomocą w trudnych chwilach jest wsparcie bliskich, którzy wyciągną rękę, dobrym słowem zagrzeją do walki. Czasami jednak to nie wystarczy… Czasami też nie mamy wokół siebie zaufanych przyjaciół, nie mamy rodziny czy znajomych, którzy w nas wierzą. Jednak nawet wówczas o to wsparcie i inspirację, możemy zadbać samemu … Bodźcem do działania, natchnieniem, może być wówczas lektura książki „Codzienne inspiracje. 365 oświecających afirmacji na każdy dzień roku”. Autorka, Nathalie W.Herrman, to trenerka osobista, doradca rozwoju osobistego i mistrz reiki. Z wyczuciem, niezwykłą subtelnością, dzień po dniu wspierać będzie nas w działaniach, a także w samorozwoju tak, byśmy poszukiwali szczęścia nie w czynnikach zewnętrznych i otoczeniu, ale w sobie.
Dzień po dniu, W.Herrman może nam towarzyszyć w działaniu, zmuszać do refleksji, do zatrzymania się w biegu tak, byśmy mieli szanse wsłuchać się w swoje pragnienia, w siebie samego. Kolejne kartki odmierzają upływający czas, jednak mijające dni żegnamy bez żalu – wszak wciąż uczymy się czegoś nowego, rozwijamy. Autorka wita nas inspirującym cytatem, zdradza swoje myśli i dzieli osobistymi doświadczeniami czy przemyśleniami, by zakończyć każdy wpis afirmacją, mającą realny wpływ na nasze życie. Ten niezwykły kalendarz możemy potraktować niczym poradnik na temat satysfakcjonującego życia i przeczytać od razu od pierwszej do ostatniej strony, bądź też sączyć stopniowo, smakując każdy dzień zgodnie z naturalnym rytmem przyrody. Wówczas, warto umieścić książkę na stoliku nocnym bądź nosić w torebce i wybrać porę, podczas której odkryjemy mądrość przypisaną do danej daty. Niech te klika krótkich chwil będzie tylko nasze, z dala od zgiełku otaczającego nas świata.
Pamiętajmy, że „Każdy dzień to nowy początek (…)” – i z nadzieją na lepsze jutro sięgnijmy po poradnik W.Herrman. Dajmy sobie pomóc, przekonajmy się, że otwarcie się na nowe możliwości, nowe doznania, nowych ludzi, może wnieść nową jakość w nasze życie. Zacznijmy od systematycznej lektury, zmieńmy nawyki, zmieńmy siebie, a wówczas zmiani się świat wokół nas ..


czwartek, 25 września 2014

Karol Kłos "Latarnik"

Tytuł: Latarnik
Autor: Karol Kłos
Wydawnictwo: Poligraf


„Ta latarnia wciąż na mnie patrzy z wysoka, wciąż mnie obserwuje. Ona jedyna wie, co nas łączy nierozerwalnie ze sobą, ona wciąż o tym pamięta. Gdy wspinam się na nią po schodach, drży z niecierpliwości, nie mogąc doczekać się mojego wejścia” – czy można pisać pięknie o swojej pracy? Czy może istnieć wdzięczniejszy temat, niż tajemnicza, rozbudzająca wyobraźnię latarnia morska? To ona wszak jest celem licznych wycieczek, oto ona prowadzi marynarzy bezpiecznie do portu, to ona daje schronienie samotnikom, którzy wpatrzeni w bezkres morza oddają się refleksji i uniesieniu.

To jednak nie latarnia, a latarnik jest bohaterem niezwykłej książki Karola Klosa. „Latarnik”, opublikowany nakładem wydawnictwa POLIGRAF, to w istocie dziennik, w którym każdy wpis ma swój numer. Nie jest to pozycja o zwartej fabule, nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, jest natomiast proza życia, sporo humoru oraz własnych przemyśleń na temat otaczającego świata. To właśnie ten spokój, prostota, a przy tym niezwykła poetyckość tekstów dotyczących zwyczajnych, codziennych spraw czyni lekturę niezwykle przyjemną i wartą zapamiętania. 

W książce odnajdziemy klimat niczym u Hemingwaya, a każdy wpis jest inicjowany jakimś wydarzeniem bądź spostrzeżeniem. Wszystkie one składają się na niezwykle barwne życie zaangażowanego społecznie bohatera, życie, które wciąga i nas. Z lektury dowiadujemy się sporo o funkcjonowaniu latarni oraz charakterze pracy latarnika, poznajemy stosunki społeczne w skali mikro (relacje pomiędzy współpracownikami) oraz makro (w Zatoce Puckiej, a także w kraju), a w tle przewijają się problemy lokalne, a także te wynikające z procesu globalizacji. 

Autor porusza temat bezrobocia, które jest dla małych miejscowości niczym rak toczący zdrową tkankę, a także zagadnienia związane ze zdrową dietą, szkodliwością picia, czy pielęgnacją cery. Wspomina dawne czasy, kiedy jeszcze pracował społecznie przy powstawaniu telewizji kablowej, spotyka się również z dawnymi kolegami na zjeździe absolwentów. Przytacza również bulwersujące wydarzenie, jakim było oskarżenie o kradzież pieniędzy z kasy latarni, opowiada o początkach współpracy z lokalną gazetą.

Dziennik prowadzony jest z niezwykła lekkością, świadczącą o doskonałym warsztacie autora, o starannym przemyśleniu jego formy, a także o niezwykle „ciętym języku” i odwadze pisania o sprawach ważnych nie tylko dla ogółu, ale i dla jednostki. Śmiech miesza się tu z łzami, codzienność z wyjątkowością chwil, zaś teraźniejszość z przeszłością. Mimo to, nie jest to lektura banalna, nie jest to też książka, którą należy łapczywie pochłonąć. „Latarnik” jest bowiem pozycją, którą warto smakować wpis po wpisie, odkrywając wszystkie smaki i smaczki, podążając pajęczyną słów utkaną przez autora.