Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawnik. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 listopada 2019

Remigiusz Mróz "Wyrok"

Tytuł: Wyrok 
Autor: Remigiusz Mróz 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 


Diagnoza – szczególnie agresywna odmiana raka i brak szans na leczenie, a nawet celowości podjęcia jakiejkolwiek terapii, załamałaby każdego. Każdego za wyjątkiem pewnej charyzmatycznej prawniczki, pijącej za dużo alkoholu, kawy i jedzącej stanowczo zbyt dużo mięsa, rzucającej przekleństwami na lewo i prawo, nie darzącej szacunkiem słabeuszy i idiotów, zdolnej wygrać każdą sprawę, nawet taką, która z góry skazana jest na porażkę. 

O kim mowa? Oczywiście o Chyłce, którą tysiące czytelników obdarzyło nie tylko sympatią, ale którzy czują wielki podziw dla niej samej bądź też najzwyczajniej w świecie boją się jej (co jest nawet bardziej zrozumiałe). Śmiertelna choroba nie wpłynęła nawet niewielkim stopniu na błyskotliwy umysł prawniczki, choć coraz gorsza kondycja fizyczna wyłączyła ją już z życia zawodowego. Przynajmniej oficjalnie, bowiem trudno nie angażować się w sprawy kancelarii Żelazny & McVay szczególnie wówczas, kiedy Oryński, już jako mecenas, otrzymuje swoją pierwszą sprawę, która już z daleka pachnie przegraną. Może to niestety wpłynąć negatywnie na całą jego dalszą karierę zawodową, rzucić cień na jego profesjonalizm i odebrać szanse na sukces i intratne sprawy w przyszłości. 

czwartek, 18 kwietnia 2019

Remigiusz Mróz "Umorzenie"

Tytuł: Umorzenie 
Autor: Remigiusz Mróz 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 



Prawda jest pojęciem subiektywnym, a racja nigdy nie leży po stronie tego, kto rzeczywiście ją ma, ale po stronie tego, kto jest sprytniejszy. Taki wniosek można wysnuć obserwując zmagania oskarżonych z wymiarem sprawiedliwości czy działania państwa w stosunku do obywateli. Z prawidłowości tej, bez skrupułów korzysta oczywiście Joanna Chyłka, której kolejne ciosy zadawane przez życie nie odebrały ani ducha walki, ani nie stępiły ciętego języka. A tym potrafi zadawać bolesne ciosu, o czym wielokrotnie przekonał się nie tylko Zordon, ale i jej przeciwnicy (a także te osoby, które darzy sympatią, bowiem wystawienie się na pastwę jej dowcipu to wręcz powód do dumy). 

niedziela, 29 lipca 2018

John Grisham "Theodore Boone. Afera"

Tytuł: Theodore Boone. Afera
Autor: John Grisham
Wydawnictwo: Albatros



„Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz” – to popularne przysłowie powtarzane przez pokolenie rodziców i dziadków, rzeczywiście może być kluczem do sukcesu. Nie odnosi się jednak wyłącznie do rzeczywistości szkolnej, obejmuje również praktykę, uczenie się każdego dnia poprzez podejmowanie nowych wyzwań, praktykę, nieustanne szukanie nowych celów i weryfikowanie sposobów ich osiągania. Są jednak takie zawody do których dostęp wymaga jednak wielu lat wytężonej nauki, bądź też to właśnie w strukturach szkolnych można odebrać najlepsze do nich przygotowanie. 

sobota, 21 lipca 2018

Whitney G. "Domniemanie niewinności. Prawo miłości"

Autor: Whitney G.
Wydawnictwo: Kobiece


Ich związek zaczął się od kłamstwa, kiedy to na portalu dla prawników udawali kogoś, kim nie są. Andrew był Thoreau, zaś Aubrey była Allyssą, prawniczką, choć tak naprawdę dopiero studiowała prawo. Traf chciał, że los zetknął ich ze sobą, a na dodatek kłamstwo wyszło na jaw w najbardziej zaskakujący sposób, kiedy to Aubrey starała się o staż w jego kancelarii. Mimo tego, on wiedział, że ją pragnie. Nigdy nie udawał, że za stoi za tym coś więcej, niż tylko pożądanie, zresztą jego zasada „jednej nocy” była powszechnie znana. Mimo tego sam wpadł w swoją pułapkę. 

wtorek, 8 maja 2018

Remigiusz Mróz "Testament"

Tytuł: Testament 
Autor: Remigiusz Mróz 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 


„I dziś możemy powiedzieć, że owszem, nie możemy żyć w przeszłości, ale żyje ona w wielu z nas. Między innymi w ludziach, którzy są odpowiedzialni za to, co spotkało mojego klienta. Nie pozwólmy, by oni pisali jego przyszłość” – te słowa doskonale oddają naturę Polaka, gotowego bezustannie nurzać się w przeszłości, rozpamiętywać, rozdrapywać. Współczesność mnoży przykłady takiego podejścia, burzymy pomniki tych, których historia niegdyś uznawała za bohaterów Narodu, rozdrapujemy rany wojenne, jakby nie pamiętając, że i wśród nas byli oprawcy, buntujemy się przeciwko roszczeniowym właścicielom ziemskim nie zaważając na to, że upominają się wyłącznie o to, co niegdyś zabrało im Państwo. I niezależnie od tego, jakie mamy zdanie na ten temat, to pewne jest, że przeszłości nie unikniemy. Co więcej, wielu jest w stanie za nią zabić? 

sobota, 24 września 2016

Nicholas Sparks "Spójrz na mnie"

Tytuł: Spójrz na mnie 
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros 


„Przekleństwem ludzkości jest, (...) że wszystko ciągle płynie, przelewa się, rusza i każdy musi być odczuty i oceniony przez każdego. (...) Człowiek jest uzależniony od swojego odbicia w duszy drugiego, chociażby ta dusza była kretyniczna” – pisał Gombrowicz i choć od tej chwili minęły lata, to ludzie wciąż opierają swoje sądy na ocenie, wciąż też przeglądają się sobie w oczach innych. Nie sposób nawet ocenić, ilu wartościowych ludzi zostało skreślonych z powodu wyglądu nieprzystającego do otoczenia, ilu osobom wyrządzono krzywdę tylko dlatego, że mieli inny kolor skóry, inną fryzurę, że ich ciało ozdobione było w sposób negatywnie kojarzący się z pewnymi grupami społecznymi.

niedziela, 12 czerwca 2016

Remigiusz Mróz "Rewizja"

Tytuł: Rewizja
Wydawnictwo: Czwarta Strona

„Ignorantia legis non excusat” to stara prawnicza maksyma oznaczająca, iż nieznajomość prawa nie jest dla nikogo usprawiedliwieniem. Tak naprawdę jednak świadomość społeczeństwa nie jest duża, a zawiłości przepisów prawnych, problemy interpretacyjne czy nawet orzeczenia sądu różniące się ustosunkowaniem do danej sprawy w zależności od składu sędziowskiego czy miejsca rozprawy, wcale nie ułatwiają nam życia. Dlatego też coraz więcej obywateli Polski korzysta z usług prawników, coraz więcej reprezentantów firm czuje się bezpieczniej, jeśli podjęte przez nich decyzje poprzedza opinia radcy prawnego.

środa, 11 listopada 2015

Kasia Pisarska „Wiedziałam, że tak będzie”

Tytuł: „Wiedziałam, że tak będzie”
Autor: Kasia Pisarska
Wydawnictwo: MUZA SA

„To uczucie, gdy wiesz, że możesz wszystko, jest niesamowite. To trochę tak, jak wtedy, gdy chodzisz przed wypłatą po sklepach i wszystko ci się podoba, wszystko być chciała, a gdy wracasz z pieniędzmi, udajesz, że niczego ciekawego nie ma. (…) Tylko teraz nie chodzi o torebkę czy kozaki. Chodzi o życie” – chyba nie ma nic bardziej frustrującego, niż posiadanie pieniędzy i brak pomysłu na to, jak je wydać. Szczególnie, jeśli tych pieniędzy jest dokładnie siedemnaście milionów czterysta osiemdziesiąt trzy tysiące, dwieście dwadzieścia cztery … euro. A ty, co byś zrobiła z taką gotówką? Czy szalałabyś w sklepach wykupując całą najnowszą kolekcję Prady? A może wreszcie powiedziałabyś szefowi, co naprawdę o nim myślisz i rzuciła pracę w czasie, jaki potrzebny jest do napisania „adiós”? Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, jak było by wspaniale, gdybyś już nigdy nie musiała martwić się o pieniądze, gdybyś mogła poświęcić się temu, co naprawdę kochasz?

Nawet, jeśli nigdy podobne myśli nie przyszły ci do głowy, to dzięki lekturze powieści „Wiedziałam, że tak będzie” dostajesz szansę, by popuścić wodzę wyobraźni i zanurzyć się w luksusie. Kasia Pisarska, autorka programów telewizyjnych, dodaje odwagi, byś zaczęła marzyć, byś powróciła do przeszłości i przypomniała sobie, jak miało wyglądać twoje życie, jakie miałaś pragnienia, zanim proza życia zabiła twoją spontaniczność i wykorzeniła szaleństwo i odwagę, by wdrażać zmiany. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA może stać się twoją szansą na spełnienie marzeń, nawet jeśli nie możesz pochwalić się wygraną w totka, a twoje konto świeci pustkami.

Laura i Weronika to przeciętne czterdziestolatki, które dawno już zapomniały, co znaczy dobrze się bawić. Pierwsza porzuciła młodzieńcze marzenia o pisaniu książek i utknęła na stanowisku dziennikarki w piśmie modowym, pisząc „ambitne” teksty o kolorach rajstop czy fasonach spódnic, zaś Weronika jest nauczycielką geografii z nędzną pensją i jeszcze gorszym mężem, którego boi się zostawić. Jak bardzo zmieniłoby się ich życie, gdyby wygrały sporą sumę pieniędzy i mogły robić co tyko chcą? Mają się o tym przekonać już wkrótce, bowiem Weronika wygrała we włoskiej loterii Enalotto główną nagrodę – sumę, którą aż strach przeliczać na złotówki, by nie dostać zawrotu głowy. By mąż nie dowiedział się o nagrodzie niezbędna jest osoba Laury, która wygraną ma odebrać. Zgodnie z planem kobiety jadą do Mediolanu, wypłacić pieniądze, założyć kilka kont bankowych i wspólnie korzystać z majątku. Tyle tylko, że od celu ważniejsza staje się sama podróż, pełna niezwykłych przygód, małych katastrof, wspaniałych smaków i interesujących. Podróż, która jednej z nich przyniesie również miłość …

Co zrobiły Laura i Wera mając pełne konta? Jak bardzo zmieniły swoje życie? Co tak naprawdę dają pieniądze i czy rzeczywiście są najważniejsze w życiu? Na te pytania znajdziesz odpowiedź w powieści „Wiedziałam, że tak będzie” autorstwa Kasi Pisarskiej. Liczne zwroty akcji, spora dawka humoru i przystojni Włosi – na to możesz liczyć sięgając po książkę, której lekki styl czyni ją idealną pozycją na urlopowy wypoczynek czy zimowy wieczór. Znajdziesz tu ponadto opisy miejsc, które zobaczyć warto (a nawet trzeba) oraz potraw, na myśl o których cieknie ślinka. Zabrakło mi jednak głębi, rozwinięcia poszczególnych wątków, płynnego przejścia pomiędzy poszczególnymi scenami. Można odnieść wrażenie, że zamiast powieści mamy do czynienia z serialem, gdzie słowo „cięcie” przerywa pracę nad daną sceną. Jestem przekonana, że dopracowanie pewnych kwestii, zagłębienie się w opisywaną historię czy emocje bohaterów sprawiłoby, że zamiast lekkiej i miłej powiastki o której zapomina się po przeczytaniu, otrzymalibyśmy niezwykle wciągająca powieść, do której wraca się wielokrotnie. Na taką książkę liczę w przyszłości, zaś biorąc pod uwagę fantazję autorki i wprawę, z jaką posługuje się piórem jestem przekonana, że jeszcze niejedną powieść Pisarska opatrzy swoim nazwiskiem i… już nie mogę się doczekać, co wymyśli.

sobota, 3 października 2015

Jude Deveraux „Lawendowy poranek”

Autor: Jude Deveraux
Wydawnictwo: Lucky


„Tajemnica nieodłączna jest widocznie od życia tak jak woda od głębi” – te słowa czeskiego pisarza Věroslava Mertla, doskonale oddają naturę sekretów, które każdy z nas kryje przed światem. Różne są powody tego, że wolimy pewnych rzeczy nie zdradzać, że nie dzielimy się wybranymi faktami nawet z bliskimi osobami. Możemy kierować się na przykład pragnieniem ukrycia swojej winy, swoich grzechów, motywować nas może chęć zysku bądź też możemy być przekonani, że chronimy wybrane osoby przez krzywdą. 

Jocelyn Minton wydawało się, że o swojej przyjaciółce, która długie lata zastępowała jej matkę, wie wszystko. Jak się okazało, panna Edilean Harcourt odsłoniła przed dziewczyną zaledwie nikłą część swojego świata, pilnie strzegąc sekretów dotyczących swojej przeszłości. Dopiero kiedy po śmierci panny Edi dziedziczy ona starą posiadłość w Wirginii zaczyna się zastanawiać, kim naprawdę była ta staruszka o wielkim sercu i straszliwych ranach na nogach. Wraz z Jocelyn możemy odkrywać wszystkie tajemnice przeszłości dzięki powieści „Lawendowy poranek”. Opublikowana nakładem wydawnictwa Lucky książka autorstwa Jude Deveraux to jedna z tych powieści, które wzbudzają w nas tęsknotę za nieznanym, za przygodą, które stanowią bodziec do dokonania w swoim życiu zmian. Po lekturę sięgnąć mogą nie tylko wielbiciele powieści obyczajowych, ale wszyscy, którzy potrzebują odrobiny relaksu, którzy kochają stare domy i ich sekrety oraz którzy interesują się wojennymi historiami. Niczym w Matrioszce, rosyjskiej zabawce, autorka ukryła w książce kolejną historię, która sama w sobie jest dobrym materiałem na publikację…

Dla Jocelyn spadek po przyjaciółce jest prawdziwym zaskoczeniem. Przyjaźniła się z panną Edi od lat, aby wspomóc starzejącą się kobietę wybrała nawet uniwersytet blisko domu, ale nigdy nie słyszała najmniejszej wzmianki o Edilean Manor. Dzięki posiadłości kobieta ma jednak szansę rozpocząć nowe życie, z dala od pazernych i złośliwych przyrodnich sióstr, nienawidzącej jej macochy i ojca, dla którego liczy się tylko dobra zabawa. Porzuca nisko płatną posadę asystentki na uczelni i wyrusza do Edilean, miasteczka założonego przez przodków panny Edi. Rzeczywistość, którą zastaje na miejscu, przerasta jej wyobrażenia. Olbrzymi dwuskrzydłowy dom w całkiem dobrym stanie i hektary ogrodu wydają się skromnej nauczycielce snem. O tym, co tak naprawdę odziedziczyła dowiaduje się dopiero od zatrudnionego przez panną Edi prawnika, przystojnego i elokwentnego Ramseya McDowella. Okazuje się, że spadek tak naprawdę jest problemem i skarbonką bez dna, której na dodatek Jocelyn nie posiada. W ręce kobiety przechodzi bowiem sam dom, ale panna Edi w chwili śmierci nie miała ani grosza, który mogłaby przeznaczyć na utrzymanie posiadłości.

Jocelyn staje zatem przed problemem zdobycia środków finansowych, ale w małym miasteczku nie jest łatwo o znalezienie zatrudnienia. W wyniku splotu wydarzeń, które miały doprowadzić do zdobycia serca kobiety przez Ramseya, rozkręca ona interes polegający na wypieku babeczek. Nieocenioną pomoc przy ich zdobieniu oferuje Tess Newland, jedna z dwóch kobiet wynajmujących skrzydła domu, na co dzień zatrudniona w charakterze asystentki Ramseya. Druga z lokatorek, Sara Shaw, nie zna się co prawda na pieczeniu, natomiast specjalizuje się w szyciu i przeróbce sukien. Czy jednak babeczkowy biznes jest w stanie generować takie przychody by bohaterka nie musiała martwić się o utrzymanie domu? A może prościej byłoby znaleźć męża, tak majętnego jak przystojny prawnik i wreszcie realizować marzenie o napisaniu biografii? Jocelyn ten pomysł przychodzi do głowy w chwili zwątpienia, jednak nie chce być od nikogo zależna, a poza tym, mężczyzną, przy którym mocniej bije jej serce wcale nie jest Ramsey, ale ogrodnik Luke Connor. Co prawda ich znajomość rozpoczęła się dość niefortunnie, a pomiędzy nimi wciąż wybuchają kłótnie, ale tak naprawdę powietrze aż iskrzy z pożądania. Jednak nie tylko panna Edi miała tajemnice, które zresztą Jocelyn stara się za sprawą Connora odkryć. Także Luke nie mówi wiele o swojej przeszłości, choć w tym przypadku sekret stosunkowo szybko wychodzi na jaw. Szkoda tylko, że prawda jest tak bolesna …

„Lawendowy poranek” to powieść pełna tajemnic i zwrotów akcji, kryjąca w sobie zarówno sporą dawkę humoru, jak i traumatyczne wydarzenia z przeszłości. Książkę Deveraux pochłania się łapczywie, angażując się w losy bohaterów, głęboko przeżywając wraz z nimi wzloty i upadki. Wzruszająca historia miłości panny Edi i tragedii, jaka ją spotkała oraz opowieść o losach Jocelyn, przenikają się wzajemnie i dopełniają. To już kolejna książka Deveraux która udowadnia, jak dobrym obserwatorem jest autorka oraz z jaką wirtuozerią gra ona na naszych emocjach. Tych zaś w „Lawendowym poranku” z pewnością nie zabraknie …



niedziela, 21 czerwca 2015

Sylwia Zientek „Próżna”

Tytuł: Próżna
Autor: Sylwia Zientek
Wydawnictwo:MUZA SA


„Życie mija zbyt szybko, by warto było tracić czas na pracę tylko po to, aby dotrzymać kroku innym, by nie mieć mniej. Pracować, aby kupić dom, samochód, superciuchy (…) Po co koncentrować się na posiadaniu, jeżeli nie mamy czasu dla tych, których kochamy? Jeśli nie starcza dnia, aby dzielić się tym, co mamy?” – pisze Kacper Godycki-Ćwirko w swojej książce. Pod tymi słowami mogłaby się podpisać większość współczesnej populacji, której treścią życia jest właśnie konsumpcja i mozolne pięcie się po szczeblach kariery. Jednak, gdyby zapytać któregokolwiek z przedstawicieli tej grupy, nie uzyskalibyśmy odpowiedzi, po co tak naprawdę pniemy się wyżej, chcemy więcej. Ambicja nie jest tu wytłumaczeniem, nie o rozwój nam bowiem chodzi, ale tak naprawdę rozpaczliwie próbujemy zapełnić pracą oraz przedmiotami ogromną pustkę, która istnieje w naszym sercu i duszy. 

Doskonałym przykładem ludzi, którzy bezrefleksyjnie prą przed siebie, nie bacząc na koszty i ofiary, są bohaterki (a właściwie niemal wszyscy bohaterowie) powieści Sylwii Zientek „Próżna”. Opublikowana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego MUZA książka, to niezwykle emocjonalna i boleśnie prawdziwa historia osób, które dawno zapomniały (a może nigdy nie wiedziały?) o co tak naprawdę chodzi w życiu. Mają wszystko, dążą do powiększenia już i tak olbrzymich majątków, kolekcjonują kolejnych partnerów bądź partnerki, przeżycia, stopnie zawodowe, idą wciąż dalej, pragną wciąż więcej, nie umieją zatrzymać się nawet na chwile i oddać refleksji. Powieść nie należy do łatwych i lekkich, napisana pięknym językiem, świadcząca o erudycji autorki i rozległej wiedzy na temat kultury i sztuki pozycja, jest bowiem lustrem w którym wielu czytelników może się przejrzeć. Powinna stać się bodźcem do zmiany, do nadania swojemu życiu nowego kierunku, do znalezienia w swoich czynach głębi.

Poznajemy Dianę oraz Penelopę, dwie prawniczki, przyjaciółki tak od siebie różne, a jednocześnie tak samo zagubione we współczesnym świecie, przytłoczone swoimi marzeniami i pragnieniami. Diana jest tą rozważną i stateczną, która skrupulatnie dąży do wytyczonych celów ciężka pracą. Godziny poświęcone na analizowaniu kazusów prawnych, paragrafów, dokumentów, staranność w wykonywaniu zadań i poświęcenie dla kancelarii Duval, Smok i Partnerzy sprawiają, że z biegiem lat zostaje partnerem. Troska o pokonywanie kolejnych szczebli zawodowych wymaga poświeceń i odbywa się kosztem życia rodzinnego. Z mężem Adamem z roku na rok oddalają się od siebie coraz bardziej, zaś próby ratowania związku macierzyństwem, powodują jeszcze większe pretensje i wyrzuty. Dzieci widują ją sporadycznie, a każda minuta nie poświęcona na pracę jest dla niej minutą straconą. Poprawie jakości życia rodzinnego nie pomaga fascynacja Robertem, nieszablonowym partnerem kancelarii, ani romans z przełożonym, Davidem. Czego tak naprawdę Diana pragnie, do czego dąży? Można odnieść wrażenie, że ona sama nie jest już w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Penelopa, Penny – jak każe do siebie mówić – została wychowana w przekonaniu, że jest najlepsza i najpiękniejsza, że jest predestynowana do bycia wynoszoną na piedestał. Śliczna i uwodzicielska, umiejętnie wykorzystuje swoje atuty, by jak najmniej angażować się w pracę, by zdobyć kolejną błyskotkę, by zjeść kolejną kolacje w prestiżowej restauracji. Bardziej niż relacje liczą się dla niej pozory, ludzi ocenia nie po tym, jacy są, ale ile i co mogą dla niej zrobić. Przygodny seks to dla niej codzienność, zachłannie rzuca się na nowe doznania, kolekcjonując rzeczy materialne, korzystając z tego wszystkiego, co za pieniądze oferuje jej świat. Jak pisze autorka: „W wieku dwudziestu dziewięciu lat Penny stała się ucieleśnieniem lansowanego przez większość magazynów wizerunku kobiety, o której wartości decydują trzy najważniejsze rzeczy: figura, kariera, orgazmy”. W rzeczywistości jednak, ten pęd do poznawania i zdobywania jest desperackim krzykiem kobiety, która w żaden inny sposób nie umie oswoić swojej samotności, która nie potrafi zapełnić prawdziwymi relacjami, miłością, pustki.

Jak zakończy się historia tych dwóch kobiet? Dokąd zmierza współczesny świat, w którym ludzie niczym owce biegną bezmyślnie w jednym kierunku – na mityczny szczyt? Na te pytania odpowiada Sylwia Zientek, w pięknej, ale i smutnej w swej wymowie powieści „Próżna”. Piękny język autorki, plastyczne opisy Francji, klimat, który autorka potrafi stworzyć za pomocą słowa sprawiają, że powieść jest wyjątkową, zaś jej lektura staje się czasem głębokich emocjonalnych przeżyć i wewnętrznych dialogów. Autorka ukazując nie tylko dwie kobiety, ale i wszystkich pracowników kancelarii, osoby w ich otoczeniu, nakreśla mały fragment rzeczywistości, stanowiący jednak odzwierciedlenie współczesnych społeczeństw. Jedynie zakończenie, choć zaskakujące, wydaje mi się zbyt banalne, nieprzystające do kierunku, w jakim powieść zmierzała. Czymże jest jednak te kilka zdań w porównaniu z pozostałymi stronnicami książki; historii ukazującej człowieka uwikłanego w rozmaite zależności, zabijanego powoli pragnieniami i dążeniami? Pozostając pod wielkim wrażeniem powieści, jak i muzyki towarzyszącej mi podczas lektury (Concha Buika wciąż była w tle), z niecierpliwością wypatrywać będę kolejnej pozycji autorstwa Sylwii Zientek. Pisarki, która portretuje życie w taki sposób, że widzimy się w tym obrazie, zaś to, co dostrzegamy, wcale się nam nie podoba … 

piątek, 3 kwietnia 2015

William Lashner "Z krwi i kości"

Tytuł: Z krwi i kości
Autor: William Lashner


„Czym w końcu jest kłamstwo? Prawdą w masce” – pisał George Byron, doskonale oddając nie tylko naturę kłamstwa, ale i prawdy. Prawda bowiem bywa złudna, niekiedy leży blisko granicy kłamstwem, niekiedy prawdą jest nie to, co widzimy, ale to, co czujemy. Tysiące ludzi specjalizują się w temacie kłamstwa i prawdy, poczynając od psychologów, na funkcjonariuszach policji skończywszy. Jednak nasz mózg, który lubi być oszukiwany, a co więcej – sam oszukuje, nie zawsze wysyła nam ostrzegawcze sygnały, nie sprawdza się, jako swego rodzaju detektor kłamstwa.
Jak zatem poznać, kto kłamie, a to mówi prawdę? Ile odcieni ma prawda? Dlaczego ludzi posługują się kłamstwem? Na te wszystkie pytania możemy pośrednio znaleźć odpowiedź w porywającej powieści „Z krwi i kości”, autorstwa Williama Lashnera. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA książka, to prawdziwa gratka dla wszystkich fanów thrillerów, w tym thrillerów prawniczych, a także zwolenników sensacyjnych opowieści z prawem i porządkiem w tle.
Autor przedstawia nam Kyle`a Byrne`a, dwunastolatka, w tragicznym dla niego momencie życia. Na zawał serca umiera jego ojciec, znany filadelfijski prawnik, a uczestnictwo w jego pochówku determinuje przyszłe życie chłopca. Okazuje się bowiem, że Kyle jest tak naprawdę synem z nieprawego łoża, kolokwialnie mówiąc – bękartem, zaś szanowany Liam Byrne tak naprawdę nigdy nie poślubił matki chłopca. Dlatego też Kyle zostaje wyproszony z pogrzebu przez wspólnika ojca, Laszko Totha, a to wspomnienie prześladować go będzie przez długie lata…
Mimo upływu czasu Kyle nie może zapomnieć o ojcu. Nigdy nie był z nim związany emocjonalnie, ale wystarczył mu sam fakt jego istnienia. Teraz, kiedy został na świecie sam (nie licząc wujka alkoholika), tym bardziej szuka oparcia w ojcu. Co więcej – notorycznie miewa przeświadczenie, że ojciec go obserwuje, doszukując się podobieństwa do Liama w sylwetkach przypadkowych osób. Sytuacji nie poprawia też styl życia, które Kyle prowadzi. Nigdy nie można na nim polegać, ima się dorywczych zajęć, nie może nawet utrzymać posady barmana w lokalu prowadzonym przez swojego przyjaciela. Z powoduj zadłużenia stracił rodzinny dom i gdyby nie życzliwość przyjaciółki, spałby pod mostem.
Dopiero wiadomość o śmierci Laszko Totha, zamordowanego w swojej kancelarii, przerywa tę stagnację. Chłopak zostaje wciągnięty w rozgrywki, w których stawką jest jego życie. Tajemnicza teczka, o którą dopomina się niejaki pan O`Malley, a właściwie Robert Spangler, okazuje się nieść ze sobą informacje, za które warto zabić. Stawka jest wysoka, bowiem afera sięga senatorskiego stołka i dotyczy przyszłego kandydata na prezydenta. Czy Kyle będzie w stanie odnaleźć zaginione akta? Czy uda mu się powiązać śmierć Liama i Laszko? Jaka jeszcze tajemnica kryje się za tą sprawą?
„Z krwi i kości” Lashnera, odsłania przed nami brudne sekrety ludzi na szczeblach władzy, zastawia na nas pułapki i wodzi bocznymi drogami. Dlatego tkwimy w nieustannym oczekiwaniu na trop, który przywiedzie nas ku prawdzie, dostarczy wskazówek do rozwiązania zagadki.  Mimo iż styl autora nie do końca mi odpowiada, to docenić należy zarówno porywającą fabułę, jak i kreacje bohaterów, niezwykle skomplikowanych, targanych sprzecznymi emocjami, podejmujących zaskakujące decyzje. To wszystko sprawia, że lekturę kończymy z wypiekami na policzkach wątpiąc w prawdę, a właściwie dostrzegając jej złudny charakter.


sobota, 15 czerwca 2013

Isabelle Lafléche "Kocham Nowy Jork"

Tytuł: Kocham Nowy Jork
Autor: Isabelle Lafléche
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie








Kilka lat temu serca publiczności na całym świecie podbiła Ally McBeal - grana przez Calistę Flockhart rzutka prawniczka z wybujałą wyobraźnią.  Ta rola jej życia nie tylko zapewniła spore dochody, ale również sprawiła, że atrakcyjność zawodu prawnika zacznie wzrosła. Gdyby ktoś pokusił się o przeprowadzenie badań na temat tego, ile decyzji o przyszłej karierze w palestrze zostało podjętych pod wpływem amerykańskiego serialu to jestem przekonana, że wyniki byłyby zaskakujące.

Telewidzowie pokochali też bardziej przystającą do polskich realiów „Magdę M.” z Joanną Brodzik, a także „Prawo Agaty” z Agnieszka Dygant. Czy jednak rzeczywistość odmalowana w tych serialach, niekiedy przerażająca, faktycznie tak wygląda? Czy zawód prawnika to intratne umowy, ciągła rywalizacja nie tylko z przeciwnikami klienta, ale również z kolegami z kancelarii? Czy wielogodzinne przygotowania, kończące się nierzadko w nocy pizzą na wynos zamawianą do biura i napojem energetyzującym mają miejsce czy jest to raczej obraz mający na celu wywołanie emocji?

Nie wiem, jak wygląda życie polskiego prawnika, ale życie Francuski w Nowym Jorku z pewnością stanowi pasmo nowych zleceń, rozczarowań, niegodziwości oraz pułapek czyhających na jej drodze. Można się o tym przekonać sięgając po znakomitą, ale też budzącą niechęć do tzw. „korporacyjnych szczurów” powieść Isabelle Lafléche. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Literackiego pozycja to budzący grozę obraz z życia prawnika zatrudnionego w kancelarii, którego życie upływa na nieustannym zabieganiu o stołek partnera i rozgrywkach toczonych nie na sali sądowej, ale w macierzystej firmie. Prawnika,  którego efektywność odmierza finansowy zegar, zaś odmowa sprzedaży swej duszy jest traktowana jako policzek.
„Kocham Nowy Jork” czyta się z zapartym tchem szczególnie, iż autorka doskonale wie, o czym pisze. Jako była prawniczka, która podjęła niepopularną decyzję o wyrwaniu się z tego prawniczego cyrku, autorka nie tylko doskonale oddaje atmosferę panującą w kancelarii, ale też demaskuje prawdę o zawodzie prawnika. I zanim zaczniemy zachwycać się bajońskimi sumami na kontach prawników, warto się zastanowić, jaką cenę za to płacą pretendujący do stanowiska młodszych partnerów ludzie.

Wypalenie zawodowe, wrzody, problemy rodzinne – to tylko niektóre z konsekwencji zgody na wtłoczenie w tryby maszyny. Trzeba mieć na dodatek świadomość, że kancelaria może nas połknąć, przeżuć i wypluć tylko za to, że nie będziemy dostatecznie operatywni, że nie nabijemy licznika, że skarbiec nie zapełni się gotówką. Etyka? Koleżeństwo? Współpraca? Pomiędzy pracownikami jednej kancelarii wydaje się to niemożliwe. Nie, kiedy jesteś prawnikiem w Nowym Jorku i właśnie przeniosłaś się  z Francji do siedziby spółki Edwards&White – wiodącej firmy prawniczej, mającej sieć oddziałów rozsianych na całym świecie.
Dla Catherine Lambert zmiana kraju oznacza awans zawodowy, a specjalizująca się w prawie spółek piękna pani adwokat będzie miała możliwość w pełni rozwinąć skrzydła. Pod warunkiem jednak, że będzie potulnie wypełniać polecenia współpracowników kancelarii, zapanuje nad złośliwymi sekretarkami oraz kolegami, z których każdy tylko czeka na najmniejsze potkniecie konkurenta. Ceniąca piękno i harmonię wielbicielka markowych kostiumów została wrzucona na głęboką wodę i im wcześniej zda sobie sprawę, że umiejętność pływania w wodzie pełnej piranii jest jedyną szansą na przeżycie, tym lepiej dla niej. Jedynym życzliwym jej człowiekiem jest jej asystent, Rikash, z którym łączy ja zamiłowanie do dobrze skrojonych ubrań i wyprzedaży. On też wprowadza ją w skomplikowany świat powiązań i poddaństwa, w którym umiejętność stawania na baczność i ślepe posłuszeństwo wobec przełożonych są nieodzowne. Wszelka niesubordynacja, zwrócenie uwagi klientowi czy odmowa wykonania zadania są nieakceptowane, podobnie, jak wyjście z kancelarii przed zmierzchem.

Jak w takich warunkach ułożyć sobie życie? Jak spotkać miłość, kiedy niekiedy nie ma czasu nawet na zmianę garderoby? Catherine będzie musiała uczyć się na własnych błędach i zrozumieć, że nikomu nie można ufać. Nawet (a szczególnie wówczas), jeśli ten ktoś jest przystojnym dyrektorem finansowym spółki Browser , a zarazem jej klientem…

„Kocham Nowy Jork” to powieść napisana lekkim językiem, w której akcja toczy się wokół kancelarii i specyfiki pracy prawników, ale dotyka też ważnych kwestii moralnych. Autorka z humorem (choć niekiedy bardziej na miejscu byłyby łzy) opisuje codzienność zamkniętych w swoich biurach przedstawicieli prawa, dla których sens życia ogranicza się jedynie do kolejnej spawy, kolejnej umowy i kolejnego klienta. W tym wyścigu zatracają gdzieś siebie, swoje ideały, zatracają też fascynację zagadnieniami natury prawnej. Czy i Catherine zmieni się pod wpływem otoczenia czy też udowodni, model zachowania pracowników nie jest jedynym słusznym? A może znajdzie inne rozwiązanie? Warto się o tym przekonać …