sobota, 3 października 2015

Jude Deveraux „Lawendowy poranek”

Autor: Jude Deveraux
Wydawnictwo: Lucky


„Tajemnica nieodłączna jest widocznie od życia tak jak woda od głębi” – te słowa czeskiego pisarza Věroslava Mertla, doskonale oddają naturę sekretów, które każdy z nas kryje przed światem. Różne są powody tego, że wolimy pewnych rzeczy nie zdradzać, że nie dzielimy się wybranymi faktami nawet z bliskimi osobami. Możemy kierować się na przykład pragnieniem ukrycia swojej winy, swoich grzechów, motywować nas może chęć zysku bądź też możemy być przekonani, że chronimy wybrane osoby przez krzywdą. 

Jocelyn Minton wydawało się, że o swojej przyjaciółce, która długie lata zastępowała jej matkę, wie wszystko. Jak się okazało, panna Edilean Harcourt odsłoniła przed dziewczyną zaledwie nikłą część swojego świata, pilnie strzegąc sekretów dotyczących swojej przeszłości. Dopiero kiedy po śmierci panny Edi dziedziczy ona starą posiadłość w Wirginii zaczyna się zastanawiać, kim naprawdę była ta staruszka o wielkim sercu i straszliwych ranach na nogach. Wraz z Jocelyn możemy odkrywać wszystkie tajemnice przeszłości dzięki powieści „Lawendowy poranek”. Opublikowana nakładem wydawnictwa Lucky książka autorstwa Jude Deveraux to jedna z tych powieści, które wzbudzają w nas tęsknotę za nieznanym, za przygodą, które stanowią bodziec do dokonania w swoim życiu zmian. Po lekturę sięgnąć mogą nie tylko wielbiciele powieści obyczajowych, ale wszyscy, którzy potrzebują odrobiny relaksu, którzy kochają stare domy i ich sekrety oraz którzy interesują się wojennymi historiami. Niczym w Matrioszce, rosyjskiej zabawce, autorka ukryła w książce kolejną historię, która sama w sobie jest dobrym materiałem na publikację…

Dla Jocelyn spadek po przyjaciółce jest prawdziwym zaskoczeniem. Przyjaźniła się z panną Edi od lat, aby wspomóc starzejącą się kobietę wybrała nawet uniwersytet blisko domu, ale nigdy nie słyszała najmniejszej wzmianki o Edilean Manor. Dzięki posiadłości kobieta ma jednak szansę rozpocząć nowe życie, z dala od pazernych i złośliwych przyrodnich sióstr, nienawidzącej jej macochy i ojca, dla którego liczy się tylko dobra zabawa. Porzuca nisko płatną posadę asystentki na uczelni i wyrusza do Edilean, miasteczka założonego przez przodków panny Edi. Rzeczywistość, którą zastaje na miejscu, przerasta jej wyobrażenia. Olbrzymi dwuskrzydłowy dom w całkiem dobrym stanie i hektary ogrodu wydają się skromnej nauczycielce snem. O tym, co tak naprawdę odziedziczyła dowiaduje się dopiero od zatrudnionego przez panną Edi prawnika, przystojnego i elokwentnego Ramseya McDowella. Okazuje się, że spadek tak naprawdę jest problemem i skarbonką bez dna, której na dodatek Jocelyn nie posiada. W ręce kobiety przechodzi bowiem sam dom, ale panna Edi w chwili śmierci nie miała ani grosza, który mogłaby przeznaczyć na utrzymanie posiadłości.

Jocelyn staje zatem przed problemem zdobycia środków finansowych, ale w małym miasteczku nie jest łatwo o znalezienie zatrudnienia. W wyniku splotu wydarzeń, które miały doprowadzić do zdobycia serca kobiety przez Ramseya, rozkręca ona interes polegający na wypieku babeczek. Nieocenioną pomoc przy ich zdobieniu oferuje Tess Newland, jedna z dwóch kobiet wynajmujących skrzydła domu, na co dzień zatrudniona w charakterze asystentki Ramseya. Druga z lokatorek, Sara Shaw, nie zna się co prawda na pieczeniu, natomiast specjalizuje się w szyciu i przeróbce sukien. Czy jednak babeczkowy biznes jest w stanie generować takie przychody by bohaterka nie musiała martwić się o utrzymanie domu? A może prościej byłoby znaleźć męża, tak majętnego jak przystojny prawnik i wreszcie realizować marzenie o napisaniu biografii? Jocelyn ten pomysł przychodzi do głowy w chwili zwątpienia, jednak nie chce być od nikogo zależna, a poza tym, mężczyzną, przy którym mocniej bije jej serce wcale nie jest Ramsey, ale ogrodnik Luke Connor. Co prawda ich znajomość rozpoczęła się dość niefortunnie, a pomiędzy nimi wciąż wybuchają kłótnie, ale tak naprawdę powietrze aż iskrzy z pożądania. Jednak nie tylko panna Edi miała tajemnice, które zresztą Jocelyn stara się za sprawą Connora odkryć. Także Luke nie mówi wiele o swojej przeszłości, choć w tym przypadku sekret stosunkowo szybko wychodzi na jaw. Szkoda tylko, że prawda jest tak bolesna …

„Lawendowy poranek” to powieść pełna tajemnic i zwrotów akcji, kryjąca w sobie zarówno sporą dawkę humoru, jak i traumatyczne wydarzenia z przeszłości. Książkę Deveraux pochłania się łapczywie, angażując się w losy bohaterów, głęboko przeżywając wraz z nimi wzloty i upadki. Wzruszająca historia miłości panny Edi i tragedii, jaka ją spotkała oraz opowieść o losach Jocelyn, przenikają się wzajemnie i dopełniają. To już kolejna książka Deveraux która udowadnia, jak dobrym obserwatorem jest autorka oraz z jaką wirtuozerią gra ona na naszych emocjach. Tych zaś w „Lawendowym poranku” z pewnością nie zabraknie …



4 komentarze:

  1. Tej autorki czytałam pierwszy tom panien młodych z Nantucket bodajże i nie było tak źle ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, autorka jest wyjątkowo "płodna", jeśli chodzi o książki i przyznam, że nie wszystkie jej powieści czytam z taką samą przyjemnością. Jednak "Lawendowym porankiem" autorka pokazuje swoją dobrą formę, a od powieści nie można się oderwać:-)

      Usuń
  2. Skoro są zwroty akcji, jestem bardzo na tak!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jedna z lepszych książek autorki. Szczególnie wojenna historia zwraca uwagę, ale dylematy Jocelyn również wciągają. Szczególnie, że pojawia się dwóch przystojnych mężczyzn:-)

      Usuń