Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dania. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 27 czerwca 2019

Ballarini Giovanni "Złota łyżka. 1000 najlepszych przepisów kuchni włoskiej"

Tytuł: Złota łyżka. 1000 najlepszych przepisów kuchni włoskiej 
Autor: Ballarini Giovanni 
Wydawnictwo: Jedność 


Pyszne makarony, aromatyczne sosy, mnogość ziół i dorodnych warzyw, wyraziste w smaku sery, pyszne, delikatne desery – nic dziwnego, że kuchnia włoska jest jedną z najpopularniejszych kuchni świata i jedną z dwóch (obok francuskiej) najpopularniejszych kuchni europejskich. Jedzenie jest wpisane niemal w kulturę Włoch tym bardziej, że Włosi gotują bardzo różnorodnie, w zależności od regionu, co przekłada się na ogromne zainteresowanie smakoszy i fakt, że każdy jest w stanie znaleźć w ich kuchni coś dla siebie. 

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Roberto Alborghetti "Przy stole z papieżem Franciszkiem"

Tytuł: Przy stole z papieżem Franciszkiem 
Autor: Roberto Alborghetti 
Wydawnictwo: Jedność 


Często bywa tak, że życie nadzwyczajnych ludzi tak naprawdę jest bardzo zwyczajne, a ich potrzeby i drogi ich zaspokojenia w niczym nie różnią się od naszych. Tak właśnie było z naszym papieżem, Janem Pawłem II oraz jego kulinarnymi gustami. Choć na wszystkich oficjalnych spotkaniach, proszonych obiadach czy kolacjach jadał najbardziej wykwintne dania, to na jego stole pojawiały się potrawy najprostsze, najczęściej włoskie, bowiem Ojciec Święty uważał bowiem, że „by poznać kulturę danego kraju, trzeba również jeść to, co je ten naród”. Do ulubionych potraw Jana Pawła II należało m.in. spaghetti z sosem pomidorowym, jarzynowa zupa minestrone i pieczona cielęcina. Przepadał też za pierogami i szarlotką bądź sernikiem na deser, a wszyscy pamiętają tez jego umiłowanie do wadowickich kremówek, które zawsze wspominał z sentymentem. 

środa, 13 marca 2019

Anne Loiseau „Kuchnia dla zabieganych. Dania przygotowane w weekend na cały tydzień”

Tytuł: Kuchnia dla zabieganych. Dania przygotowane w weekend na cały tydzień
Autor: Anne Loiseau 
Wydawnictwo: Jedność 



Żyjemy szybko, coraz częściej też czujemy, że brakuje nam czasu na wszystkie ważne sprawy. Cierpi na tym rodzina, cierpią kontakty ze znajomymi, cierpi na tym też nasze zdrowie. W ciągu dnia zadowalamy się szybkimi, niezdrowymi przekąskami, które mają na celu zabić nasz głód, wieczorem zaś próbujemy „nadrobić” brak większych posiłków w ciągu dnia i najadamy się, obciążając naszą wątrobę i powoli, każdego roku, pracujemy nad zawałami serca, fundując sobie wysoki poziom cholesterolu i zapychając swoje tętnice. Czy jednak można to zmienić wobec coraz większego tempa naszego życia? Czy jest sposób, by w ciągu tak zapracowanego tygodnia mimo wszystko cieszyć się z pysznego, domowego (i zdrowego!) posiłku? 

piątek, 2 lutego 2018

Christine Zalejski "Ugotuj mi mamo'

Autor: Christine Zalejski 
Wydawnictwo: JEDNOŚĆ


Prawidłowe żywienie dzieci zapewnia im nie tylko właściwy rozwój w okresie niemowlęctwa, ale ma również wpływ na dorastanie dziecka, rozwój mózgu i mięśni, a także prawidłowe funkcjonowanie. Od około szóstego miesiąca życia, karmienie naturalne lub mlekiem dla dzieci, przestaje zapewniać właściwą dawkę energii, białka, żelaza, cynku, a także niektórych witamin. Niezbędne staje się stopniowe wprowadzanie odpowiednich produktów uzupełniających, bowiem podając je w odpowiednich proporcjach, zapewniamy maluchowi harmonijny rozwój. Dzięki prawidłowego odżywianiu, dziecko lepiej może wykorzystać swój potencjał intelektualny, ale również uniknie uciążliwej nadwagi czy niedowagi. Tymczasem zaledwie 40 proc. małych dzieci w Polsce jest karmionych według zaleceń ekspertów, zaś dieta pozostałych pozostawia wiele do życzenia.

sobota, 29 lipca 2017

Mélanie Martin "Szybkie przekąski"

Autor: Mélanie Martin
Wydawnictwo: Jedność 


Świat coraz bardziej przyspiesza, my zaś jesteśmy uwikłani w różnego rodzaju czasochłonne relacje, obowiązki służbowe pochłaniają nas w coraz większym stopniu, a na dodatek każdego dnia bombardują nas dziesiątki mniej lub bardziej istotnych informacji. Pragnąc zaoszczędzić czas, robimy to kosztem życia rodzinnego i domowych aktywności, a także – niestety – kosztem własnego zdrowia. Mamy zbyt mało ruchu, a na dodatek często omijamy posiłki, rezygnując ze śniadania czy obiadu, w ciągu dnia sięgając po niezdrowe batoniki czy cukierki. Jak temu zaradzić? 

wtorek, 6 czerwca 2017

Ewa Hangel "Vege kociołkowanie. Sprawdzone przepisy”

Autor: Ewa Hangel
Wydawnictwo: Studio EMKA


Od czasu do czasu warto oderwać się od pracy oraz od codziennych obowiązków i odpocząć. Badania jednak pokazują, że coraz mniej doceniamy nasz czas wolny, coraz gorzej wychodzi nam relaks i wykorzystywanie weekendów czy urlopu na regenerację sił. Tymczasem, to uzupełnienie zapasów energii, zarówno fizycznej, jak i psychicznej jest nam niezbędne do tego, by utrzymać równowagę oraz dobre zdrowie. 

środa, 5 kwietnia 2017

Louisa Thomsen Brits "Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie"

Tytuł: Księga hygge
Autor: Louisa Thomsen Brits
Wydawnictwo: Sensus


„Są ludzie, którzy nie zauważają małego szczęścia, ponieważ daremnie czekają na duże” – te słowa amerykańskiej powieściopisarki, Buck Pearl, doskonale wpisują się w pewną filozofię życia, która zdobywa coraz większą popularność w ostatnich latach. Mowa oczywiście o hygge – pojęciu przetłumaczalnym wyłącznie obrazowo, związanym z doświadczaniem, z komfortem bycia z sobą, z innymi ludźmi, z zadowoleniem i ze skupieniem. To koncentracja na tym, by być a nie mieć. W czasach, kiedy wystawy sklepowe kuszą wszelakimi dobrami, kiedy stosunki międzyludzkie stają się coraz bardziej płytkie, pozorne, nagle nastąpił zwrot w kierunku prostoty i pytań o to, czego naprawdę potrzebujemy do życia.

środa, 14 grudnia 2016

Bożonarodzeniowe tradycje

www.pixabay.com
Boże Narodzenie nierozerwalnie wiąże się z pewnymi tradycjami i zwyczajami, nie tylko tymi dotyczącymi dekorowania, ale również określonych form zachowania. To święta błyszczące światłem lampek choinkowych, zachwycające świątecznym drzewkiem, pachnące piernikiem, zupą grzybową czy barszczem. Jakie są te świąteczne tradycje? Czy liczne ozdoby rzeczywiście pełnią tylko dekoracyjną funkcję, czy raczej niosą ze sobą pewne przesłanie?

czwartek, 6 października 2016

Fritzi Paul "Kuchnia miłości"

Autor: Fritzi Paul
Wydawnictwo: Prozami


„(…) Amore jest zawsze dla dwojga, nigdy dla jednej osoby. Nie jesteśmy stworzeni do tego, by być samotnym, pustym cannelloni” – te mądre słowa włoskiego szefa kuchni są chyba najlepszą radą dla wszystkich osób borykających się z miłosnymi dylematami. To również dowód na to, że niezależnie od niepowodzeń warto otworzyć się na miłość, warto kochać i być kochanym. Tymczasem bardzo często, reakcją na zranienie, jest zamknięcie się na nową znajomość, jest zamiana serca w twardy głaz i rezygnacja z wartościowej osoby w naszym życiu i z tego pięknego uczucia, jakim jest miłość.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Agnieszka Zając „Bezglutenowe wariacje kulinarne”

Autor: Agnieszka Zając
Wydawnictwo: Oficyna wydawnicza RW2010


O glutenie, a właściwie diecie bezglutenowej, szczególnie głośno zrobiło się w Polsce dzięki Agacie Młynarskiej. Przez lata zmagała się ona z bólami brzucha, leczyła się na astmę i atopowe zapalenie skóry i żaden z lekarzy nie skojarzył pojawiających się problemów z nietolerancją pokarmową. Tymczasem jest ona uczulona na gluten i laktozę – wykazały to dopiero badania genetyczne przeprowadzone w chwili, kiedy dziennikarka w poważnym stanie znalazła się w szpitalu. Od tego czasu wokół glutenu i diety bezglutenowej pojawiło się wiele kontrowersji, narosło też wiele mitów, powodujących dezorientację lub złe pojmowanie diety.

czwartek, 26 maja 2016

Karolina i Maciej Szaciłło "Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem"

Autorzy: Maciej Szaciłło, Karolina Szaciłło
Wydawnictwo: Zwierciadło


Zmieniające się otoczenie i rzeczywistość polityczno-gospodarcza wymusza na nas dostosowanie się do wielu wymogów, w tym wymogów rynku pracy. Stajemy się coraz bardziej mobilni, jesteśmy w stanie dojeżdżać również do pracy wiele kilometrów w ciągu dnia. Wydłużają się też godziny samej pracy, deklarujemy dyspozycyjność i gotowość do pozostawania w pracy również po jej wyznaczonych godzinach. Wszystko to, w połączeniu ze stresem dnia codziennego oraz z brakiem ruchu sprawia, że cierpimy na wiele dolegliwości. Jeśli do tego dodamy brak czasu na przygotowanie regularnych posiłków i ich spożywanie, całodzienną głodówkę rekompensowaną spożywaniem zbyt dużych ilości przetworzonego jedzenia przed snem, możemy być pewni, że z czasem cierpieć będziemy nie tylko z uwagi na dodatkowe kilogramy w pasie, ale coraz częstsze problemy zdrowotne.

Jednak przygotowanie wartościowych i smacznych posiłków wcale nie musi wiązać się z całodziennym pobytem w kuchni. W podróż po kulinarnych smakach świata, po rozmaitości kulinarnych rozwiązań, które umożliwiają nam konsumpcje dania przy niewielkim wkładzie pracy, zabierają nas Karolina i Maciej Szaciłło w swojej książce „Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem”. Publikacja zawiera zdrowe i szybkie dania do i po pracy, składające się na tygodniowe menu, które możemy wykorzystać w pełni bądź też swobodnie modyfikować, wybierając te dania, które szczególnie cieszą podniebienia nasze i naszych domowników. Po książkę powinny sięgnąć szczególnie osoby, które brak czasu traktują jako wymówkę, które winę za dodatkowe kilogramy czy rozmaite choroby zrzucają na karb stresującej i wymagającej pracy. Jednak książka zachwycić może każdą osobę, gotową na kulinarne eksperymenty i otwartą na nowe smaki i zapachy.

Autorzy kolejnymi przepisami udowadniają, że nawet spędzając w kuchni około 60 do 80 minut jesteśmy w stanie przygotować zdrowe i smaczne potrawy. Kluczem do sukcesu jest odpowiednio ułożona lista zakupów oraz różnej wielkości pojemniki, w których przenosić możemy smaczne posiłki. Podane przepisy nie zawierają białej pszennej mąki, bowiem – podobnie jak biały, rafinowany cukier – jest ona pozbawiona cennych dla organizmu składników. W zamian za to autorzy proponują mąkę z ciecierzycy, gryczaną, orkiszowa, żytnią, sojową, ryżową i kukurydzianą. Jako zamiennik cukry występuje m.in. ksylitol, melasa buraczana czy naturalny miód, zaś stosowane w przepisach tłuszcze, to m.in. olej lniany czy olej kokosowy. Podane przepisy występują w dwóch modelach: wiosenno-letnim oraz jesienno-zimowym, oba zaś zawierają sezonowe owoce i warzywa. Każdy dzień tygodnia jest poświecony kuchni danego kraju, zatem mamy Dzień Włoski, Francuski, Grecki, Egipski, a to tylko przykład tych inspirujących, kulinarnych wypraw. 

Wyręczając nas w przygotowaniu listy, autorzy prezentują gotowy zestaw produktów niezbędnych dla danego modułu, w książce znajdziemy również przepisy na domowe masło sklarowane ghee, czerwoną pastę curry, pikle z dyni, cukinii i papryki oraz pastę harissa, mieszanki przypraw, zakwas żytni i cytryny kiszone. Karolina i Maciej Szaciłło przygotowali również dla nas propozycje na weekend, kiedy nieco więcej wolnego czasu pozwala nam na eksperymentowanie w kuchni i przygotowanie takich smakołyków, jak polenta z kaszy krakowskiej z glazurowanymi młodymi marchewkami ora czekoladowy flan z wiśniami na deser czy orkiszowa pizza i lekka panna cotta. Ponadto, polentę możemy wykorzystać jako element składowy innego posiłku w ciągu tygodnia, podobnie jak ciasto na pizzę i inne proponowane dania lub ich składowe.

Wśród propozycji z różnych zakątków świata, polecanych w ciągu tygodnia, możemy skosztować takich smakołyków, jak włoska sałatka z makaronu i pesto, należące do menu kuchni greckiej kofty z marchewki z cytrynowym ryżem i sałatką czy czerwone curry z fasolką szparagową i tofu, pochodzące prosto z Tajlandii. Te i wiele innych przepisów składa się na wspaniałą i pełną smaków świata publikację „Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem”, doskonałą nie tylko jako źródło kulinarnych inspiracji, ale również jako prezent dla równie zabieganej jak my osoby. Istotny jest fakt, iż menu zostało skomponowane pod nadzorem dietetyczki z Instytutu Żywności i Żywienia, która czuwała nad tym, aby posiłki były odpowiednio zbilansowane. Przy kolejnych posiłkach znajdziemy również informację, w jaki sposób danie można zapakować tak, aby nie straciło na smaku oraz na swych właściwościach. To wszystko, w połączeniu z pięknymi zdjęciami sprawia, że aż chce się nad zdrowiem pracować i … jeść te wspaniałe potrawy!

piątek, 13 maja 2016

Joanna Drzazga, Gosia Wieruszewska „Pysznie dla rodziny i przyjaciół”

Autor: Joanna Drzazga, Gosia Wieruszewska
Wydawnictwo: MUZA SA


Pod nasze strzechy wróciła moda na przyjęcia organizowane w domu, tzw. domówki. Lata jadania w restauracjach, uważane jednocześnie za pewien wyznacznik statusu materialnego, mniej lub bardziej udane eksperymenty kolejnych szefów kuchni – to wszystko już za nami. Zaczynamy doceniać domową kuchnię, ale jednocześnie udowadniamy, że wcale nie musi być ona tłusta i nudna.

O tym, jak wspaniałą zabawą może być gotowanie dla rodziny i przyjaciół, jak sprawnie przygotować domowe przyjęcie, a co najważniejsze – co podać, by spotkanie stanowiło nie tylko wydarzenie towarzyskie, ale i prawdziwą ucztę dla zmysłów, dowiemy się z poradnika Joanny Drzazgi i Gosi Wieruszewskiej. Opublikowana nakładem wydawnictwa Muza książka „Pysznie dla rodziny i przyjaciół”, to ponad sto przepisów na przystawki, dania główne i smaczne desery, ale przede wszystkim to trzydaniowe zestawy, które zdejmują z naszych barek decyzje dotyczące komponowania menu na proszony obiad. W tej wyjątkowej książce kulinarnej znajdziemy dania o różnym stopniu trudności wykonania, dzięki czemu sięgnąć po nią może debiutant kulinarny, jak i osoba biegła w przygotowywaniu smacznych posiłków cieszących podniebienie. 


Przed przystąpieniem do gotowania możemy zapoznać się ze wskazówkami autorek dotyczącymi zakupów i najważniejszych produktów oraz krótkim instruktażem obejmującym m.in. przygotowanie mięsa czy warzyw. Wszystkie przepisy zawarte w książce są opracowane w wersji dla sześciu osób, zaś każdy z nich zawiera informację, kiedy rozpocząć przygotowania kolejnego dania tak, by właściwie rozplanować pracę i cieszyć się posiłkiem wraz z gośćmi, a nie opuścić towarzystwo, by w ostatniej chwili kończyć gotowanie. Zamieszczone infografiki zawierają cenne informacje dotyczące pracy nad danym daniem oraz zakupu niezbędnych produktów. Karty proponowanych zestawów zawierają również informacje dotyczące czasu przygotowania poszczególnych potraw oraz rady odnoszące się do konkretnych posiłków. 

Kolejne zestawy rozbudzą nasz apetyt proponując egzotyczną zupę z dyni z aromatycznym imbirem i kolendrą, sałatę z fetą, carpaccio z warzyw korzeniowych, pieczone udka kaczki z czerwoną kapustą czy kotleciki jagnięce z kuskusem. Każdy doceni gorące curry z jagnięciny i mango, a podniebienie pieścić będzie cielęcina w białym sosie. Również wielbiciele słodkich deserów znajdą coś dla siebie, uwiedzie ich bowiem wykwintna gruszka w winie, zaś wyjątkową atmosferę oczekiwania pozwoli zbudować ciasto na Trzech Króli. Odświeżenie przyniesie sernik Melisy bądź tarta cytrynowa, a miłośnicy czekoladowych szaleństw … oszaleją na punkcie tarty czekoladowej i czekoladowych babeczek. Już teraz można skorzystać z dostępności rabarbaru i przygotować pyszną kruszonkę z rabarbarem, zaś „kruche ciasteczka milionera” pozwolą nam poczuć się jak milion dolarów!


Książka „Pysznie dla rodziny i przyjaciół” jest gwarancją udanej kulinarnej uczty – możemy wybierać z niemal trzydziestu gotowych zestawów, zgodnie z naszymi i naszych gości preferencjami smakowymi. Dzięki wielu przyprawom, które są obecne w przepisach, przygotowane potrawy będą aromatyczne i wyraziste, gwarantując przeżycie prawdziwej kulinarnej przygody. Dopełnieniem tej smakowitej publikacji jest staranna szata graficzna oraz cudowne zdjęcia, które stanowią zaproszenie do iście królewskiej uczty!


środa, 11 listopada 2015

Kasia Pisarska „Wiedziałam, że tak będzie”

Tytuł: „Wiedziałam, że tak będzie”
Autor: Kasia Pisarska
Wydawnictwo: MUZA SA

„To uczucie, gdy wiesz, że możesz wszystko, jest niesamowite. To trochę tak, jak wtedy, gdy chodzisz przed wypłatą po sklepach i wszystko ci się podoba, wszystko być chciała, a gdy wracasz z pieniędzmi, udajesz, że niczego ciekawego nie ma. (…) Tylko teraz nie chodzi o torebkę czy kozaki. Chodzi o życie” – chyba nie ma nic bardziej frustrującego, niż posiadanie pieniędzy i brak pomysłu na to, jak je wydać. Szczególnie, jeśli tych pieniędzy jest dokładnie siedemnaście milionów czterysta osiemdziesiąt trzy tysiące, dwieście dwadzieścia cztery … euro. A ty, co byś zrobiła z taką gotówką? Czy szalałabyś w sklepach wykupując całą najnowszą kolekcję Prady? A może wreszcie powiedziałabyś szefowi, co naprawdę o nim myślisz i rzuciła pracę w czasie, jaki potrzebny jest do napisania „adiós”? Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, jak było by wspaniale, gdybyś już nigdy nie musiała martwić się o pieniądze, gdybyś mogła poświęcić się temu, co naprawdę kochasz?

Nawet, jeśli nigdy podobne myśli nie przyszły ci do głowy, to dzięki lekturze powieści „Wiedziałam, że tak będzie” dostajesz szansę, by popuścić wodzę wyobraźni i zanurzyć się w luksusie. Kasia Pisarska, autorka programów telewizyjnych, dodaje odwagi, byś zaczęła marzyć, byś powróciła do przeszłości i przypomniała sobie, jak miało wyglądać twoje życie, jakie miałaś pragnienia, zanim proza życia zabiła twoją spontaniczność i wykorzeniła szaleństwo i odwagę, by wdrażać zmiany. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA może stać się twoją szansą na spełnienie marzeń, nawet jeśli nie możesz pochwalić się wygraną w totka, a twoje konto świeci pustkami.

Laura i Weronika to przeciętne czterdziestolatki, które dawno już zapomniały, co znaczy dobrze się bawić. Pierwsza porzuciła młodzieńcze marzenia o pisaniu książek i utknęła na stanowisku dziennikarki w piśmie modowym, pisząc „ambitne” teksty o kolorach rajstop czy fasonach spódnic, zaś Weronika jest nauczycielką geografii z nędzną pensją i jeszcze gorszym mężem, którego boi się zostawić. Jak bardzo zmieniłoby się ich życie, gdyby wygrały sporą sumę pieniędzy i mogły robić co tyko chcą? Mają się o tym przekonać już wkrótce, bowiem Weronika wygrała we włoskiej loterii Enalotto główną nagrodę – sumę, którą aż strach przeliczać na złotówki, by nie dostać zawrotu głowy. By mąż nie dowiedział się o nagrodzie niezbędna jest osoba Laury, która wygraną ma odebrać. Zgodnie z planem kobiety jadą do Mediolanu, wypłacić pieniądze, założyć kilka kont bankowych i wspólnie korzystać z majątku. Tyle tylko, że od celu ważniejsza staje się sama podróż, pełna niezwykłych przygód, małych katastrof, wspaniałych smaków i interesujących. Podróż, która jednej z nich przyniesie również miłość …

Co zrobiły Laura i Wera mając pełne konta? Jak bardzo zmieniły swoje życie? Co tak naprawdę dają pieniądze i czy rzeczywiście są najważniejsze w życiu? Na te pytania znajdziesz odpowiedź w powieści „Wiedziałam, że tak będzie” autorstwa Kasi Pisarskiej. Liczne zwroty akcji, spora dawka humoru i przystojni Włosi – na to możesz liczyć sięgając po książkę, której lekki styl czyni ją idealną pozycją na urlopowy wypoczynek czy zimowy wieczór. Znajdziesz tu ponadto opisy miejsc, które zobaczyć warto (a nawet trzeba) oraz potraw, na myśl o których cieknie ślinka. Zabrakło mi jednak głębi, rozwinięcia poszczególnych wątków, płynnego przejścia pomiędzy poszczególnymi scenami. Można odnieść wrażenie, że zamiast powieści mamy do czynienia z serialem, gdzie słowo „cięcie” przerywa pracę nad daną sceną. Jestem przekonana, że dopracowanie pewnych kwestii, zagłębienie się w opisywaną historię czy emocje bohaterów sprawiłoby, że zamiast lekkiej i miłej powiastki o której zapomina się po przeczytaniu, otrzymalibyśmy niezwykle wciągająca powieść, do której wraca się wielokrotnie. Na taką książkę liczę w przyszłości, zaś biorąc pod uwagę fantazję autorki i wprawę, z jaką posługuje się piórem jestem przekonana, że jeszcze niejedną powieść Pisarska opatrzy swoim nazwiskiem i… już nie mogę się doczekać, co wymyśli.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozmowy z autorem: Paweł Jackowski

Paweł Jackowski – absolwent Copenhagen Business School, zamieszkały w Kopenhadze.
Kierownik projektów, przedsiębiorca, muzyk, autor. Od lat mieszka w Danii, gdzie może obserwować życie Polaków, którzy są na emigracji.
W swojej książce "Pokolenie bez granic" obala mity wizerunku Polaków na emigracji.
(źródło: rozpisani.pl)


J.G.: W swojej książce rozpatruje Pan kwestię domu. Zatem … czuje się Pan Polakiem?

P.J.: Tak, jednak jest to dziwne poczucie narodowości. Zawsze będę Polakiem, co nie oznacza, że czuję, że muszę mieszkać w Polsce i że nie mogę czuć się dobrze poza granicami kraju. Jestem z Polski, ale czuję też, że po siedmiu latach w Danii poczucie narodowości się trochę rozmywa.

Co Pana skłoniło do wyjazdu z Polski?

Chęć bycia niezależnym i potrzeba poznania innych miejsc. Będąc w liceum planowałem studia w Polsce, chciałem iść na prawo. Jednak po doświadczeniach pracy za granicą w Anglii poczułem, że studiując w Polsce będzie mi brakować międzynarodowego towarzystwa i poczucia, że muszę wypracować sobie wszystko od zera, co nie wiedzieć czemu, strasznie mnie wówczas pociągało.

Jakie były Pana kryteria wyboru kraju migracji?

Bardziej wybierałem uczelnię i kierunek, a nie kraj. Wpływ na moją decyzję na pewno miał fakt, że moja siostra przeniosła się na duńską uczelnię rok wcześniej i to ona zasugerowała, żebym poszukał ciekawego kierunku w Danii. Nie chciałem na pewno jechać na studia do Anglii, bo pomimo wielu ciekawych doświadczeń, nie uważałem Anglii za miejsca, w którym mógłbym się odnaleźć. Nie chciałem przeprowadzać się do kraju, w którym jest tak dużo Polaków. Chciałem zacząć na nowo, nauczyć się nowego języka i nowej kultury, a po pobycie w Anglii miałem wrażenie, że na ulicach słyszę polski równie często jak angielski.

Jakie były Pana pierwsze wrażenia po przyjeździe do Danii?

Czułem, że życie płynie innym tempem, jest w nim więcej harmonii i porządku. Zanim przeprowadziłem się do Kopenhagi, mieszkałem wcześniej tylko w Koszalinie oraz w Oxfordzie. Kopenhaga była inna pod wieloma względami. Duża ilość rowerów, niska i często surowa zabudowa miasta, zupełnie niezrozumiały język… To były pierwsze spostrzeżenia. Jednak swoją pierwszą opinię na temat Danii wyrobiłem sobie po zakończeniu pierwszego roku na studiach. Dania wydawała mi się wówczas krajem spokojnym, otwartym, jednak w jakiś sposób smutnym i chłodnym.

Udało się Panu oswoić Kopenhagę?

Udało mi się dobrze poznać miasto. Będąc studentem miałem okazję chodzić na różne imprezy, wykłady oraz spotkania, więc była to dobra furtka na rozpoczęcie “oswajania” miasta i poznawania nowych miejsc. Dzięki temu, że grałem w wielu zespołach muzycznych, miałem okazję poznać całkiem sporo klubów i ludzi z różnych warstw społecznych - od murarzy i kierowców autobusów, po doktorantów z fizyki i producentów programów telewizyjnych. To mi dało dobre rozeznanie w tym, co miasto ma do zaoferowania mieszkańcom, jak ludzie się bawią, jak pracują i co robią. Po tylu latach, Kopenhaga stała się “moim” miejscem i mam wrażenie, że zdążyliśmy się już dobrze poznać.

Jak wyglądały studia w Danii? Czy może Pan wskazać – na podstawie doświadczeń własnych i relacji znajomych – podstawowe różnice pomiędzy studiami poza granicami w kraju i w Polsce?

Sam nigdy nie studiowałem w Polsce, także bezpośredniego porównania nie mam. Mogę natomiast powiedzieć, że umiejętności, których zdecydowanie brakowało mi na pierwszym roku studiów, to dobra praca w grupie, konstruktywna komunikacja oraz umiejętność dzielenia się i przyjmowania konstruktywnej krytyki. W Danii student ma bardzo dużo wolności. Nie mówię już o fakcie, że przynajmniej na mojej uczelni, można było w ogóle nie chodzić na wykłady i tylko zaliczać egzaminy (nie ma listy obecności jak w Polsce), ale chodzi o wolność wypowiedzi i rozwoju. Wdawanie się w dyskusję z profesorem nie jest niczym niezwykłym. Są egzaminy, gdzie uczeń sam musi wymyślić temat, na który będzie pisać, wiele egzaminów pisemnych można pisać w grupie (w tym pracę licencjacką i magisterską). Dlatego od początku miałem wrażenie, że żeby dobrze wykorzystać czas na uczelni, trzeba być osobą dojrzałą, która potrafi zarządzać czasem, która potrafi się uczyć samodzielnie i nie boi się zadawać pytań.
Inną rzeczą jest to, że na mojej uczelni było sporo studentów z całego świata, także samo życie na uczelni było międzynarodowe, a wykłady oczywiście po angielsku. Z relacji znajomych studiujących w Polsce mam wrażenie, że nie ma takiego samego zjawiska na polskich uczelniach.

Czy w Danii kiedykolwiek czuł się Pan wyobcowany?

Myślę, że ciężko jest nie czuć się wyobcowanym z daleka od rodziny, przyjaciół i możliwości używania własnego języka w szkole lub w pracy. Tak, czułem, i wciąż czasami czuję się w jakiś sposób wyobcowany.

Czy Pana zdaniem możemy mówić o kompleksie Polaka? Czy mamy podstawy, by czuć się gorsi?

Kompleks Polaka istnieje. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do tego, to proszę się zastanowić, jak często witamy się z Polakami, kiedy słyszymy język polski będąc za granicą. Myślę, że ten kompleks wcale nie wynika z tego, że czujemy się gorsi, a raczej z tego, że będąc za granicą w jakiś sposób chcemy pozostać incognito i bardzo krytycznie patrzymy na innych Polaków. Osobiście nie wstydzę się tego, że jestem z Polski, co przez jakiś czas było dla mnie kłopotem. Poczucie niższości chyba kiełkuje w nas od małego - przez nasze polskie narzekanie i malkontenctwo, ciężko poczuć się dumnym z naszego kraju i sami siejemy ziarno negatywnego myślenia we własnych głowach. Przynajmniej mam takie wrażenie. To poczucie niższości przy zderzeniu z rzeczywistością krajów zachodnich narasta i tworzy kompleks Polaka. Bo powodów do tego, żebyśmy mieli czuć się gorsi, nie ma. O tym właśnie piszę w książce i to chciałem pokazać prezentując historie młodego pokolenia Polaków.

Czy po zamieszkaniu w nowym miejscu przyjął Pan obyczaje i styl życia mieszkańców Danii czy raczej pieczołowicie kultywował polskie tradycje?

Raczej w ogóle przestałem pielęgnować jakiekolwiek tradycje. Nigdy nie byłem dobry w pielęgnowaniu tradycji, pamiętaniu o urodzinach, wiedzy o dawnych obyczajach… Także to się nie zmieniło.

Zdarzały się trudne momenty? Chwile, kiedy chciał Pan pakować się i wracać?

Najtrudniejsze było pierwsze pół roku. Wtedy czułem się bardzo samotny, nie miałem jeszcze przyjaciół w Kopenhadze, nie miałem zespołu muzycznego, miałem różne kompleksy i nie czułem się dobrze sam ze sobą. Dopiero pod koniec pierwszego roku na studiach, poczułem wiatr w żaglach. Czułem się pewniejszy siebie. Wiedziałem, że jeszcze wiele przede mną, ale to ja decyduję o mojej przyszłości i o tym czy moje życie będzie ciekawe i pełne przygód, czy też nie.

Co pomagało w pierwszych miesiącach w Danii?

Muzyka, książki, rozmowy z rodziną i przyjaciółmi. Pamiętam, że słuchałem wtedy namiętnie płyty “Pasjans na dwóch” Andrzeja Sikorowskiego i Grzegorza Turnaua, co było dla mnie takim intymnym połączeniem z Polską i powodem do wielu refleksji.

Czy widzi Pan dla siebie jakieś perspektywy, w przypadku powrotu do Polski? A może powrót – którego spodziewałam się czytając zakończenie – już miał miejsce?

Wyprowadziłem się z Danii na początku 2014 roku i zamieszkałem w Warszawie. Wziąłem półroczny urlop z pracy, ponieważ chciałem zobaczyć jak to jest być, mieszkać i pracować w Polsce, a przy okazji chciałem poświęcić się swoim pasjom. Nigdy jako dorosły człowiek nie miałem okazji zasmakować polskiej rzeczywistości i czułem, że będę żałować jeśli nie spróbuję. Pierwszych pięć miesięcy to był najlepszy okres mojego życia - kończyłem pisać książkę, pracowałem nad swoją firmą, podróżowałem, grałem muzykę… Miałem takie życie, o jakim marzyłem. Po pięciu miesiącach zwolniłem się z pracy w Kopenhadze, ponieważ miałem wrażenie, że nie dowiem się jak to jest mieszkać w Polsce, jeżeli nie pójdę do pracy. Pracowałem przez cztery miesiące jako Project Manager w jednej z warszawskich firm, co pozwoliło mi na wyrobienie własnego zdania na temat tego jak się czuję w Polsce i w Warszawie. Jestem nauczony innej kultury pracy i tęskniłem za spokojem jaki oferowała Kopenhaga, także znalazłem nową pracę w Danii. W styczniu tego roku wróciłem do Kopenhagi. Czyli tak, powrót miał już miejsce, jednak widzę wiele perspektyw w Polsce i być może będę częstym gościem w kraju, jeżeli uda mi się zrealizować kilka nowych pomysłów…

Czy uważa się Pan za osobę sukcesu?

Niestety, mam dość wygórowane ambicje i wciąż uczę się cieszyć ze swoich osiągnięć. Nie uważam siebie za człowieka sukcesu. Jeszcze dużo pracy przede mną i może pewnego dnia poczuję, że odniosłem jakiś sukces. Teraz cieszę się z małych rzeczy i z tego, że mam kontrolę nad rozwojem własnej kariery i zainteresowań. Cieszę się, że mogę realizować swoje plany i rozwijać zainteresowania. Jednak do poczucia sukcesu jeszcze daleko.

Spełniony zawodowo mężczyzna pisze książkę o polskiej emigracji – skąd ten pomysł? Czy to swego rodzaju próba przedstawienia „prawdziwej twarzy” emigranta? Obalenia stereotypu słabo znającego język Polaka, który nadaje się wyłącznie do pracy fizycznej?

Spełniony zawodowo… Dużo powiedziane. Wciąż szukam swojego miejsca w świecie zawodowym i chyba właśnie te poszukiwania zmusiły mnie do refleksji nad życiem na emigracji. Przez pierwszych pięć lat czułem się gorszy z racji tego, że jestem z Polski, chociaż w żaden sposób nie jestem gorszy od Duńczyków. Zacząłem się zastanawiać, czy inni Polacy, którzy również zintegrowali się w innych krajach i realizują swoje marzenia, czują na sobie “piętno Polaka na zmywaku”. Dziwnie to brzmi, ale po prostu chciałem pokazać, że Polak to nie tylko robotnik, ale też artysta, naukowiec, menadżer. Miałem poczucie, że zarówno w kraju, jak i za granicą, panuje przeświadczenie o tym, że wyjeżdża się za granicę do pracy fizycznej, żeby sobie dorobić. A przecież jest cała masa ludzi, którzy wyjechali na studia lub do pracy intelektualnej i potrafili zbudować swoje życie za granicą na nowo. O tych ludziach się nie mówi, a myślę, że to właśnie ich historie powinny być inspiracją dla tych, którzy myślą wyjeździe lub o studiach za granicą, albo też chcą realizować swoje marzenia i ambicje w Polsce. Chciałem pokazać, że nie jesteśmy gorsi, że są wśród nas fantastyczni ludzie, którzy nie boją się wyjechać za granicę by realizować swoje marzenia. Część bohaterów książki wróciła do Polski na stałe, by wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenia pracując w Polsce. Chciałem uwiecznić to zjawisko, to pokolenie ludzi bez granic, którzy zmieniają wizerunek Polski za granicą i którzy, mam nadzieję, będą zmieniać Polskę na lepsze.

Pana rozmówcy wydają się być ludźmi, których emigracja niezwykle wzbogaciła, wyposażyła w zestaw wielu umiejętności, stała się przepustką do dalszej kariery. Nie czuł Pan potrzeby przytoczenia wypowiedzi tych, którym się nie udało?

Co to znaczy “nie udało”? Każdy kto spróbował i miał odwagę wyjechać z kraju z jakiegokolwiek powodu nie może mówić, że się “nie udało”. To jest ironiczne, bo nawet kwestie wyjazdu za granicę rozpatrujemy w kategoriach sukcesu i porażki. A przecież tak nie jest. Czy sukces oznacza zmianę obywatelstwa z polskiego na duńskie, angielskie lub francuskie? Czy może ilość lat spędzonych za granicą? Są osoby, które po wyjeździe z Polski chcą wracać i to nie jest powód, żeby mówić, że coś im się “nie udało”. Jest bardzo fajny przykład w książce, gdzie jeden z bohaterów opowiada o swoim przyjacielu, który również mieszkał w Danii, jednak od razu po studiach chciał wracać. To, że wrócił, nie jest przecież porażką, to powód do radości, zwłaszcza, że ten człowiek ma teraz własną, bardzo dobrze prosperującą firmę.
Nie chciałem jednak, żeby w książce były opinie tych, którzy pomieszkali za granicą pół roku lub rok i wrócili do kraju. Unikałem osób, które pomieszkiwały za granicą, bo wyjechały na wymianę studencką. Wymiana na uczelni jest dość odległa od doświadczeń bohaterów książki. Kto nie wierzy, niech przeczyta.

Jak książkę przyjęło Pana środowisko w Danii? A w Polsce?

Zanim książka wyszła w druku, opublikowałem ją za darmo jako e-book, którego pobrało około 1500 osób. W ciągu ostatniego roku dostałem sporo wiadomości od ludzi, którzy przeczytali książkę i identyfikowali się z bohaterami i problemami, które są w niej opisane. Dwa fragmenty listów można przeczytać na tylnej okładce książki. Także odbiór wśród Polaków na emigracji był głównie pozytywny. Książka w wersji drukowanej została opublikowana tylko w Polsce i nie wiem czy nie jest jeszcze za wcześnie, by oceniać jej odbiór. Widziałem w internecie kilka pozytywnych recenzji, miałem okazję porozmawiać o książce na antenie radia RDC, teraz mam przyjemność rozmawiać z Tobą, także póki co, spotkałem się z pozytywnym odbiorem. Biorąc pod uwagę, że to moja pierwsza książka, a nakład na promocję i marketing jest bardzo mały, uważam, że spotkałem się z dużym zainteresowaniem.

Czy możemy spodziewać się kolejnej książki, na przykład poświęconej Danii?

Wydaje mi się, że ten temat został już wyczerpany w “Pokoleniu bez granic”. Mam pomysły na następną książkę, jednak nie wiem, czy będzie ona dotyczyć życia na emigracji, czy też czegoś zupełnie innego. Na razie jestem ciekaw jak “Pokolenie bez granic” będzie odebrane przez czytelników i czy będzie to książka, po którą sięgnie wielu Polaków.

Bardzo dziękuję za rozmowę.