sobota, 29 czerwca 2019

Lisa Jewell "Widzę cię"

Tytuł: Widzę cię 
Autor: Lisa Jewell 
Wydawnictwo: Edipresse Książki 


Mówi się, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby całymi dniami, miesiącami pielęgnować w sobie nienawiść tylko po to, by dopełnić aktu zemsty? Jakim trzeba być człowiekiem, by z zimną krwią układać plan, ustawiając przy tym ludzi, niczym pionki na szachownicy? 

Na część z tych pytań odpowiada książka pt. „Widzę cię”, autorstwa Lisy Jewell. To znana wszystkim miłośnikom gatunku autorka, która w swoich powieściach łączy zagadkę z dreszczykiem emocji oraz … ze śmiercią. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Edipresse Książki powieść, to lektura idealna na letni wypoczynek czy długie, jesienne wieczory, choć niestety zbytnia lekkość, schematyczność oraz skłonność do przesady odbiera książce tak wskazaną głębię. Niemniej jednak po tę pozycję sięgnąć mogą nie tylko miłośnicy twórczości Jewell, ale również wszyscy, poszukujący kryminalnych zagadek (nawet jeśli w połowie książki domyślają się, kto może być mordercą). 

Kiedy Joey po kilkuletniej nieobecności wraca do Bostonu wraz ze świeżo poślubionym na jednej z hotelowych plaż na Ibizie mężem Alfiem, nie spodziewa się, że jej brat Jack, wraz z zoną zamieszkali w jednym z domów, o którym dziewczyna zawsze marzyła. Nie spodziewała się zresztą także tego, że bratowa będzie chłodną i zdystansowaną analityczką systemową, ani tego, że wspólnie zaproponują Joey i Alfiemu gościnę, zanim nowożeńcy „staną na nogi”. Patrząc na te małą stabilizację, jaką osiągnął brat, Joey nie może pogodzić się z tym, jak wygląda jej życie – niemal trzydziestoletnia młoda mężatka, bez oszczędności, praktycznie bez żadnego wykształcenia, z wielkim chaosem w głowie i nędzną pracą w centrum zabaw dla dzieci. 

Być może dlatego, na zasadzie przeciwwagi, zaczyna interesować się życiem sąsiadów, a właściwie jednego z nich – Toma Fitzwilliam, przystojnego, dużo starszego od siebie mężczyzny, dyrektora państwowej szkoły. Jest on cenionym przez rząd specjalistą, który zostaje delegowany tam, gdzie szkoły chylą się ku upadkowi, kiedy grozi im to, że zostaną zamknięte. Wraz z żoną i nieco dziwnym synem przenoszą się zatem nieustannie z miejsca na miejsce, zaś sam mężczyzna urasta w oczach nauczycieli, uczniów i ich rodzin do rangi bohatera. Fascynujący, w pełni oddany uczniom zwraca uwagę swoim pedagogicznym podejściem, choć niekiedy … niepokojąco wydaje się on wykraczać poza relacje uczeń-nauczyciel… 

Joey nie ogranicza się tylko do obserwacji sąsiada, ale za wszelką cenę stara się nawiązać z nim bliższe relacje. Posuwa się nawet do tego, że odwiedza ich dom pod pretekstem zrobienia zdjęć dla męża, poznając przy tym osobliwą żonę Toma. Czy to jednak ona jest winna śmierci Pani Fitzwilliam? A może zrobił to sam mąż? Mordercę tropić będziemy dzięki lekturze książki „Widzę cię”, choć niestety nie będzie to aż tak ekscytujące, jak mogłoby być. Doskonały pomysł na fabułę zabiły niestety liczne, niedokończone wątki, z których niektóry tylko pozornie składają się na spójną całość, wprowadzając – celowe mam nadzieję – zamieszanie, ale w rezultacie czyniąc książkę nieco płytką. 

Zabrakło tu rysu psychologicznego, zabrakło pogłębionej analizy charakterologicznej postaci, zabrakło wyjaśnień, które zmieniłyby wrażenie, że wszyscy bohaterowie Jewell mają problemy ze sobą. A szkoda, bowiem powieść miała naprawdę wielki potencjał, który mógł sprawić, że lektura odcisnęłaby piętno na naszej duszy. Tymczasem dostajemy rozchwianą emocjonalnie młodą mężatkę ze skłonnościami do zdrady, podstarzałego dyrektora, który zbytnio zacieśnia więzy z młodymi uczennicami, dwie nastolatki, w tym jedną z chorą psychicznie matką wierzącą w spiskową teorię dziejów, syna dyrektora, który ma skłonności do stalkingu, nastolatkę z Aspergerem – a to tylko kilka postaci pojawiających się na kartach książki. Żadna z nich nie została dobrze scharakteryzowana, a sam wątek morderstwa jest mocno niedopracowany. Mimo wszystko po lekturze nie pozostaje rozczarowanie. Może tylko lekki niedosyt, że można było zrobić to lepiej…


2 komentarze:

  1. Tytuł brzmi ciekawie, zarys fabuły też, szkoda, że to wszystko burzy ilość wątków w których można się pogubić...

    OdpowiedzUsuń