wtorek, 26 listopada 2019

Remigiusz Mróz „Parabellum. Prędkość ucieczki”

Tytuł: Parabellum. Prędkość ucieczki
Autor: Remigiusz Mróz 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 



O II wojnie światowej powstało już wiele publikacji, począwszy od naukowych po beletrystykę. Ogrom ludzkich tragedii i związane z tym emocje otwierają przestrzeń dla literackich poczynań, mniej lub bardziej udanych. Czytamy o wojennych losach żołnierzy, o cierpieniu narodów przeznaczonych do unicestwienia, o nadludziach i próbach ich „produkcji”, ale – paradoksalnie – jednym z najczęściej poruszanych w kontekście wojny tematów, jest miłość. 

O tej miłości pisze też Remigiusz Mróz, którego większość czytelników kojarzy ze wspaniałą serią kryminalnych opowieści z charyzmatyczną Chyłką. Tym razem poznajemy pisarza w nieco innej odsłonie, choć jak sam wspomina w przedmowie, od tej książki wszystko się zaczęło. O jakiej powieści mowa? „Prędkość ucieczki”, stanowiąca pierwszy to porywającej trylogii „Parabellum”, to piękna historia osadzona w realiach II wojny światowej, a właściwie w pierwszym jej okresie. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona książka zachwyci nie tylko te wszystkie osoby, które cenią sobie twórczość pisarza, które z niecierpliwością oczekują na kolejne pozycja autora. To również propozycja dla tych, którzy z powieściami autora nie mieli okazji się zetknąć, dla których będzie to pierwsze spotkanie z jego talentem. 

Mróz przenosi nas w czasie do 1939 roku, do czasu, kiedy wichry wojny nie przetoczyły się jeszcze przez Polskę. Choć zagrożenie zbrojnym atakiem jest realne, wszyscy wierzą w siłę polskiej armii oraz ewentualną pomoc sojuszników. Właśnie w takim momencie Staszek, młodszy z braci Zaniewskich, decyduje się złączyć swoje życie z ukochaną Marią, Żydówką. Mężczyzna właśnie ukończył studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego i wkrótce rozpocząć ma pracę w jednym z miejskich szpitali. Zaręczyny są naturalną kontynuacją tego związku z piękną studentką architektury, choć ojciec Staszka nie jest tą relacją zachwycony, przeszkadza mu bowiem pochodzenie dziewczyny. Ostatecznie jednak wyraża zgodę, a młodzi mogą rozpocząć planowanie wspólnego życia, choć tak naprawdę wszystkie ustalenia okażą się mało istotne w obliczu zbliżającego się zagrożenia. 

Szczególnie Maria jest świadoma konsekwencji bycia Żydówką, wspomina wydarzenia w Bytomiu i trafnie przewiduje masową eksterminację jej narodu. Dlatego też namawia Staszka do wspólnej ucieczki do Francji, gdzie przebywa jej ciotka. Korzystając w pomocy przyjaciela rodziny, przedstawiciela warszawskiego półświatka, Holzera, zakochani zdobywają nowe papiery i wyruszają w drogę makiawelicznym planem. Rusza z nimi także sam Holzer, bowiem fałszywe dokumenty pochodzą od trzech austriackich dziennikarzy, którzy zginęli podczas prowokacji… 

Podczas gdy Staszek ucieka, starając się ocalić ukochaną kobietę, jego starszy brat, sierżant Bronek Zaniewski, walczy z wrogiem. Stacjonujący przy południowej granicy Polski oddział Bronka został zmieciony z powierzchni ziemi, a jemu samemu cudem udało się przeżyć. Teraz, wraz kilkoma kolegami, ocalałymi z masakry, zmierza w głąb kraju podążając za wrogiem… 

Lektura powieści, z racji swej tematyki i wszechobecnego zagrożenia gwarantuje niesłabnące emocje, szczególnie że Mróz operuje wyjątkowo plastycznym językiem, wciągając nas w wir wydarzeń i nie dając odpocząć nawet na chwilę od trudnych decyzji, jakie muszą podejmować bohaterowie czy wyzwań, które przed nimi stoją. Na dodatek autor potwierdza swoje mistrzostwo w kreowaniu kobiecych postaci – Maria, kobieta wykształcona, silna, nie wahająca się przed podjęciem ważkich decyzji przyciąga uwagę. Podobnie zresztą jak Christian Leitner, idealny Aryjczyk, zwolennik Hitlera, człowiek niezwykle zasadniczy i konsekwentny w swoim działaniu strateg. Ci bohaterowie, w połączeniu z frapującą fabułą sprawiają, że od książki trudno się oderwać, trudno też od razu po jej zakończeniu nie sięgnąć po drugi tom historii. 


6 komentarzy:

  1. Tej książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale czuję się teraz zachęcona :) Z resztą, u mnie to jest tak, że Mróz jest dobry na wszystko i to jedyny z mrozów, który toleruję ;) Ciężkie więc dni nadchodzą - dla mnie i moich kości łaknących ciepła, ale taką krioterapię rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, też nie lubię zimy, ale za to jest pretekst, by skulić się na kanapie z książką w dłoni :-)

      Usuń
    2. Dokładnie! Właśnie tak ostatnio sobie myślałam, że dziwnie się czułam latem, kiedy o 21 chciało mi się spać, a na dworze nie dość, że nadal było jasno, to jeszcze ciepło i wszyscy moi znajomi dopiero zaczynali życie ;) Teraz bez skrępowania, bez żadnego żalu moje serce się raduje, gdy się ściemnia i jest chłodniej, bo nie potrzebuję żadnych wymówek, gdyż każdy w jakiś sposób jesiennieje ;) A książkowe światy jeszcze mocniej zapraszają w swoje skromne progi :) Tam się chętnie wybieram, bo nie trzeba ubierać czapki i szaliczka ;)

      Usuń
    3. Popieram. To przynajmniej jeden powód, by lubić jesień/zimę!

      Usuń
  2. Tą serię będę koniecznie chciała nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń