poniedziałek, 19 lipca 2021

Kate Morton "Milczący zamek"

Tytuł: Milczący zamek
Autor: Kate Morton
Wydawnictwo: Albatros



Są takie powieści, do których można wracać wielokrotnie, za każdym razem odkrywając w nich nowe pokłady niezwykłości, nowe słowa, dźwięki, a nawet barwy. Takie powieści, których bohaterowie momentalnie stają się nam bliscy, wraz z którymi płaczemy, śmiejemy się, kochamy czy nienawidzimy, którzy towarzyszą nam niemal całe nasze życie, na różnych etapach rozwoju. Niezależnie od tego, czy będzie to „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa czy „Wichrowe Wzgórza” Emily Brontë, to takie tytuły elektryzują kolejne pokolenia czytelników, trudno jest przejść koło nich obojętnie.

Czy taką właśnie książką jest „Milczący zamek”, autorstwa Kate Morton? Z pewnością dla wielu osób tak, dla tych, którzy pragną zatopić się w słowa, którzy kochają mroczną atmosferę i wszechobecne tajemnice. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros książka to wyjątkowa pozycja, która wprowadzi niepokój do naszego serca i duszy, ale która jednocześnie wciągnie nas do swojego świata, a – jeśli tylko nie będziemy ostrożni – uwięzi na zawsze w sieci tajemnic. To zatem powieść dla odważnych, którzy kochają tajemnice i zagadki, którzy uwielbiają mroczną atmosferę i którzy są w stanie usłyszeć śpiew starych murów.

Poznajemy Edith Burchill, trzydziestoletnią redaktorkę podupadającego wydawnictwa w chwili, kiedy stoi na rozdrożu. Właśnie zakończył się jej kilkuletni związek, a mężczyzna, który ją porzucił, wspaniałomyślnie opłacił tylko kilka dalszych miesięcy wynajmu mieszkania, na które teraz, jako osoby samotnej, nie jest jej stać. Jest zatem zmuszona spać na kanapie u swojego szefa i przyjaciela zarazem, jednocześnie ratując wydawnictwo. To właśnie w sprawach zawodowych jedzie do hrabstwa Kent, w okolice, gdzie znajduje się tajemniczy zamek Milderhurst. Zrujnowany obiekt wydaje jej się znajomy i to nie tylko za sprawą listu, otrzymanego w przeszłości przez jej matkę, która przebywała tu w trakcie wojny przez kilka miesięcy. Edith odnosi wrażenie, jakby kiedyś już tu była i czuje przemożną chęć zwiedzenia zamku, mimo iż zwykle nie działa impulsywnie.

Okazuje się, że zamieszkiwany przez trzy leciwe siostry obiekt nie jest do zwiedzania, ale ostatecznie jego właścicielki decydują się zorganizować spacer po zamku. A każda z nich jest bardziej specyficzna od drugiej, choć ani Perspehone ani Seraphina, bliźniaczki, nie dorównują swoja ekscentrycznością najmłodszej z sióstr, Juniper. Choć w miasteczku mówi się, że dotknęła ją demencja, to równie chętnie powtarzane są plotki o jej szaleństwie po tym, jak rzucił ją narzeczony. I rzeczywiście, Juniper sprawia niezwykle upiorne wrażenie, łącząc w sobie naiwną świeżość i nieuchronną starość, wciąż wracając wspomnieniami do minionych wydarzeń i pewnej tajemnicy. Mimo tego, iż stan umysłu najmłodszej właścicielki zamku pozostawia wiele do życzenia, to jakby intuicyjnie wyczuwa bliskość pomiędzy sobą a Edith, nazywając ją imieniem swojej matki.

W czasie wojny to bowiem Juniper wybrała matkę Edith z grupy ewakuowanych z Londynu dzieci, to ona nawiązała z nią najsilniejszą więź, i to ona była nadawcą listu, który zaginiony, po pięćdziesięciu latach trafił do adresatki. Co było w tym liście? Tego matka Edith nie chce jej zdradzić, a wszystko wskazuje, że tajemnic, które skrywa jej serce, jest więcej, Czy list zawierał oskarżenia wobec kobiety? Czy matka Edith złamała obietnicę, którą złożyła Juniper? Czy to ona była odpowiedzialna po części za szaleństwo, które ogarnęło umysł młodej, zakochanej dziewczyny?
Przekonamy się dzięki lekturze tej niezwykłej opowieści, przesyconej tajemnicami, szaleństwem oraz … śmiercią. Gdzieś w tle czai się zaś upiorna opowieść o Człowieku z Błota, napisana przez Raymonda Blythe`a, którego ponoć ów potwór prześladował, dręcząc i doprowadzając do samobójstwa, a przynajmniej do nieszczęśliwego wypadku. Doskonale wykreowani bohaterowie, wielowątkowa akcja tocząca się na kilku płaszczyznach czasowych i świadomość, że nie mamy pojęcia, w którym kierunku akcja się rozwinie, przyciągają niczym magnes do książki. A choć wiele jest głosów, że to najsłabsza książka autorki, ja nazwałabym ją raczej najbardziej ulotną, najdziwniejszą i nieoczywistą.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz