piątek, 10 września 2021

Marianne Cronin "Sto lat Lenni i Margot"

Tytuł: Sto lat Lenni i Margot
Autor: Marianne Cronin
Wydawnictwo: HarperCollins


Często życzymy komuś „Sto lat!”, składając te życzenia w rozmaitej formie, nie tylko z okazji urodzin. Rzadko jednak zastanawiamy się nad przesłaniem tych życzeń i tak naprawdę nad ich smutną wymową. Ile bowiem osób jest w stanie dożyć stu lat? Choć z biegiem lat i rozwojem medycyny rzeczywiście długość życia się poprawia, to wciąż stulatkowie stanowią nikły procent populacji.

Może więc warto składając komuś życzenia przeżycia stu lat, pomyśleć o śmierci? Tym bardziej, że ta potrafi nadejść w każdym momencie, nie patrząc w metrykę i równo traktując i starszych i młodszych. Niezależnie od tego, czy śmieć jest wynikiem nagłego zdarzenia czy też efektem długotrwałej choroby, zawsze jest zaskoczeniem dla wszystkich, i tak naprawdę nikt nie jest na nią przygotowany. A szczególnie, jeśli ma się siedemnaście lat i umiera od zawsze. Niezależnie jak długo by to trwało, to – mimo cierpienia – kurczowo trzymamy się życia…

Siedemnastoletnia Lenni Pettersson też umiera i jest tego boleśnie świadoma. Trudno zresztą nie być, kiedy przebywa się na oddziale dla terminalnie chorych, choć obecnie poprawna nazwa choroby terminalnej, to „ograniczająca życie”. Niezależnie od tego, jakiej nazwy użyjemy, pacjenci tego oddziału nie mają złudzeń, że ich choroba się cofnie, a stan poprawi. Są raczej świadomi, że z każdym dniem będą coraz słabsi, a grono znajomych (o ile ktoś ze znajomych ich odwiedza) będzie się boleśnie kurczyło, zaś ci, którzy dotrą na oddział, będą zachowywali się tak, jakby natychmiast chcieli stąd uciec. Lenni też pewnie by uciekła, gdyby mogła. Ale nie jest to możliwe, dlatego gorzknieje coraz bardziej, zadając Bogu pytanie, „Dlaczego?”. To chyba najtrudniejsze z pytań, na które nie potrafi odpowiedzieć nawet ksiądz ze szpitalnej kaplicy. Lenni zagląda tam coraz częściej, szukając okazji do rozmowy i to nie tylko z Bogiem, a także widząc w tym okazję do wyrwania się z ogarniającego ją marazmu.

Bodźcem do aktywności osób nieuleczalnie chorych jest nowy pomysł szpitala, a mianowicie terapia sztuką. Ta forma terapii przynosi niezaprzeczalne korzyści pacjentom, nie tylko wyciszając ich, ale zmniejszając ich dolegliwości bólowe, zwiększając koncentrację, zapobiegając depresji. Różany Pokój, bo tak nazwano pracownię plastyczną w szpitalu w Glasgow oferuje zajęcia dla różnych grup wiekowych, choć akurat Lenni nie jest zainteresowana nawiązywaniem kontaktów ze swoimi rówieśnikami, za to bardzo chce spotkać pewną starszą panią, z którą połączyło ją tajne porozumienie. Margot Macrae, osiemdziesięciotrzyletnia pacjentka, o młodej duszy to fascynująca osoba, z którą Lenni ma jedną cechę wspólną – obie są umierające. I obie mają sto lat, co niezmiernie je fascynuje. Co więcej, staje się to bodźcem do postawienia sobie niezwykłego wyzwania – namalowania stu obrazów przedstawiających ważne chwile, po jednym na każdy rok życia…

Co przedstawiają te obrazy? Jakie chwile były szczęśliwe? Na te pytania odpowiada niezwykle wzruszająca powieść autorstwa Marianne Cronin, pt. „Sto lat Lenni i Margot”, opublikowana nakładem Wydawnictwa HarperCollins. Mimo iż bohaterki tej książki są umierające, nie jest to książka o umieraniu. Tylko o tym, jak wspaniały jest samo to, że żyjemy, że możemy widzieć, czuć, smakować. To doskonała, podnosząca na duchu lektura nie tylko dla osób chorych (w tym terminalnie), ale również dla tych, którzy w biegu zatracili gdzieś umiejętność dostrzegania piękna.

Pogrążając się w lekturze cofamy się do przeszłości, słuchając opowieści o życiu bohaterek, przeniesione na płótno, jesteśmy świadkami ich wzlotów, choć także upadków. Doskonale prowadzona akcja zmierza ku nieuchronnemu zakończeniu, ale z każdą stroną wstępuje w nas nadzieja na to, że my również możemy żyć piękniej, bardziej esencjonalnie. Wystarczy tylko zacząć doceniać to, co mamy i dbać o każdy pojedynczy dzień życia. Bo nigdy nie wiemy, czy nie będzie ostatnim.




1 komentarz:

  1. Znam kilka książek tego wydawnictwa, ale Twojej propozycji jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń