poniedziałek, 9 stycznia 2023

Thomas Olde Heuvelt "Echo"

Tytuł: Echo
Autor: Thomas Olde Heuvelt
Wydawnictwo: Albatros


Turystyka górska staje się coraz bardziej popularna, zaś sami turyści – coraz bardziej nieostrożni. W samej tylko Polsce, w Tatrach, doszło do prawie tysiąca wypadków – poślizgnięć, upadków z kilkuset metrów, z czego dziewiętnaście osób zmarło. Oczywiście, im wyższe i bardziej niedostępne pasma górskie, tym turystów jest mniej, zdarza się jednak, że ofiarami gór jest nawet kilka osób z danej wyprawy. Na samym Mount Evereście spoczywa około trzysta ciał wspinaczy. Na stokach Kanczendzongi na zawsze została najwybitniejsza polska himalaistka Wanda Rutkiewicz. Nigdy nie odnaleziono ciała Jerzego Kukuczki, Macieja Berbeki i wielu innych. Wejścia na najwyższe szczyty świata zawsze są spektakularne, ale również często kończą się tragiczne. Tyle tylko, że niektóre śmierci są anonimowe, zaś wiele osób nieostrożnie wchodzi w góry bez planów czy wiedzy o nich.

Nick Greves i jego niemiecki kolega Augustin nie byli wytrawnymi wspinaczami, chociaż nie byli też nowicjuszami. Wędrówki po Alpach wymagały od nich niezłej kondycji, ale nie były to mordercze wyzwania. Do czasu… Stare zdjęcie, które Nick zobaczył w szwajcarskim pubie, przedstawiające tajemniczą górę Maudit sprawiło, że zmienili wcześniejsze plany i postanowili zdobyć jej szczyt. Bez przygotowania, bez rekonesansu, a nawet bez zebrania podstawowych informacji, wyruszyli w drogę. Mimo iż ani w przewodnikach ani w sieci nie znaleźli na temat góry żadnych informacji, jakby nie istniała, to jednak podjęli decyzję. Być może już w momencie spojrzenia na zdjęcie góra zaczęła ich przyciągać, a oni brnęli dalej pomimo przeszkód, które pojawiły się na początku drogi.

Brak ścieżki, ostrzeżenia na szlaku, zwalone drzewa nie powstrzymały ich, a kolejne trudy wzmagały tylko w nich wolę walki. I nawet kiedy zwrócili uwagę na dziwne zdarzenia w drodze, wahania nastrojów, zagubienie w czasie, dezorientację czy oczywiste pomyłki na mapie, nie posłuchali wewnętrznego głosu, by uciekać. W rezultacie trafili do niezwykłej Doliny Echa, która okazała się tak samo upiorna, jak i rozległa. Bezkres, dziwne wrażenia dźwiękowe, omamy wzrokowe, a do tego wszechobecne kawki alpejskie, które ponoć odbierają wspinaczom duszę… to część ich drogi, która trwała dłużej, niż zamierzali. Podobnie jak szaleńcza droga na szczyt – tam, gdzie nigdy nie powinni się znaleźć.

Już po drodze czuli, że góra przyciąga ich, zmusza do podjęcia nieracjonalnych decyzji, osacza i zawłaszcza. Augustin w pełni poddał się temu szaleństwu, przynajmniej tak wynika z relacji Nicka. Z relacji człowieka, któremu góra „wyjadła” pół twarzy. W takim właśnie stanie znaleźli go ratownicy górscy. Po jego towarzyszu pozostał tylko czekan, natomiast Nick został zabrany do szpitala. Od tej chwili dziwne wrażenie, które towarzyszyło wspinaczom, dotyczące zawładnięcia przez górę, udziela się wszystkim. Co więcej, wokół odnalezienia mężczyzny panuje dziwna zmowa milczenia, zaś lekarz prowadzący zupełnie inaczej kwalifikuje ranę. Fakt, że ukochanemu brakuje połowę twarzy odstręcza partnera Nicka, Sama, choć to, co bardziej go przeraża, to dziwne reakcje organizmu, kiedy tylko zbliża się do pacjenta. Dlatego ucieka do Stanów Zjednoczonych, choć podróż ta nie przynosi ukojenia. Ostatecznie wraca do Nicka, ale nawet nie wie, z czym razem będą musieli się zmierzyć. Można bowiem odnieść wrażenie, że duszą mężczyzny zawładnął mrok. A raczej, że zawładnęła nim Maudit. Zaczynają dziać się też różne dziwne rzeczy, począwszy od ptaków wylatujących z okaleczonej twarzy Nicka, przez dziwne zachowanie psycholożki po spotkaniu z nim, czy objawy choroby wysokościowej u wszystkich znajdujących się w pobliżu, aż po samobójstwo chirurga szczękowego operującego Nicka. Czy oni wszyscy są ofiarami choroby psychicznej pacjenta, czy może czegoś znacznie bardziej pierwotnego?

Na to pytanie będziemy szukać odpowiedzi w książce niezwykle przerażającej, mrocznej, klimatycznej, pt. „Echo”, autorstwa Thomasa Olde Heuvelta. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros powieść to genialny thriller, który dawkować trzeba sobie powoli, bowiem w trakcie lektury i my czujemy ogarniający nas mrok. Góra Maudit patrzy na nas poprzez okaleczoną twarz Nicka, a my wkrótce zaczynamy mieć koszmary. To zasługa genialnej narracji, która wciąż utrzymuje się (i nas) na tym samym poziomie sprawiając, że chwilami opadamy bezsilnie od takiego brzemienia. Mimo tego nie porzucamy lektury, brniemy dalej podobnie jak Nick i Augustin. Co nas czeka na samym końcu tej wspaniałej książki? A co najważniejsze, czy jesteśmy na tyle odważni, by się przekonać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz