czwartek, 3 lipca 2014

Mary Paterson „Mnisi i ja”

Tytuł: Mnisi i ja
Autor: Mary Paterson
Wydawnictwo: Illuminatio


Z roku na rok przyspiesza tempo naszego życia. Wiecznie zajęci, obojętni, o poszarzałych twarzach, biegniemy przed siebie nie rozglądając się na boki. Wspomagani kolejnym kubkiem kawy, nakręceni krążącą w żyłach adrenaliną, zastanawiamy się nad tym, jak przetrwać kolejny dzień, jak pokonać przeciwnika. Jednocześnie deklarujemy, iż naszym głównym celem jest znalezienie szczęścia, że jeszcze tylko jeden szczyt, jeden tysiąc, dzieli nas od absolutu. 

Kończymy załamani, rozczarowani, bowiem cel do którego zmierzaliśmy okazał się być ułudą, lepsze stanowisko, pełne konto i nowe ciuchy znów nie zapewniły nam poczucia szczęścia, znów nie okazały się tym, czego tak naprawdę pragnęliśmy. Jednak, nawet ta chwila, nie staje się dla nas momentem opamiętania, nawet w obliczu rozczarowania naszym życiem, nie oddajemy się refleksji. Wolimy stłumić pustkę, smutek, rozczarowanie sobą oraz światem wyznaczając kolejne cele, robiąc kolejne plany i ponownie zajmując miejsce w peletonie ślepców…

Właśnie do tych, którzy nie chcą poddawać się społecznej presji posiadania, którzy od życia oczekują czegoś więcej, którzy nie chcą tylko trwać, ale doświadczać, adresowana jest książka Mary Paterson „Mnisi i ja”. Opublikowana nakładem Illuminatio pozycja, jest zapisem niezwykłej podróży autorki, odbywanej pod przewodnictwem niezwykłego człowieka, duchowego mistrza, Thich Nhat Hanha. Podróży w głąb siebie, mającej na celu nie tylko zatrzymanie się w szaleńczym biegu, ale i wypełnienie pustki po stracie najbliższych i nadanie życiu nowego kierunku.

„Chęć zatrzymywania dla siebie tego, czego się nauczyliśmy, jest nie tylko czymś karygodnym, ale także destrukcyjnym. Wszystko, czego nie oddajemy za darmo i w dużej ilości, zostaje przez nas utracone” – te słowa amerykańskiej pisarki Annie Dillard, stały się motywacją do podzielenia się z czytelnikami osobistymi doświadczeniami Paterson i refleksjami na temat pobytu w klasztorze Plum Village we Francji.

Czterdziestodniowa pielgrzymka, na którą zdecydowała się lat autorka, pozostawała w zgodzie z filozofią starożytnych joginów. Sześć tygodni spędzonych w Akwitanii, życie wraz z przebywającą tam wspólnotą buddyjską, medytacje, praca w ogrodzie, czerpanie z mądrości przekazywanej przez Thich Nhat Hanha – to wszystko otworzyło Paterson na świat, stanowiło cenną lekcję uważności, samoakceptacji i wybaczania.

W trakcie pobytu w odosobnieniu, którego tematem przewodnim było skupienie na podejściu do nowego porządku świata, autorka przekonała się jak bardzo aktualne i uniwersalne są nauki buddyjskich mnichów. Również i czytelnikom Paterson przybliża Cztery Szlachetne Prawdy (Istnieje cierpienie. Cierpienie ma swoja przyczynę. Istnieje droga prowadząca do ustania cierpienia. Droga prowadząca do ustania cierpienia do Szlachetna Ośmioraka Ścieżka) oraz elementy składowe owej Ścieżki w Ośmiu Aspektach (tj. właściwy pogląd, właściwe myślenie, właściwe słowo, właściwy czyn, właściwe zarobkowanie, właściwe dążenie, właściwe skupienie, właściwa medytacja), dzieląc się wiedzą zdobytą podczas swojej podróży. 

Paterson opowiada nie tylko o zwyczajach panujących w klasztorze, wyjątkowym człowieku, jaki był mistrz zen, pisarz, aktywista na rzecz pokoju i praw człowieka, nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla, Thich Nhat Hanh czy o ludziach zagubionych, tak jak i ona poszukujących sensu w życiu. Autorka pisze również o swojej drodze do oświecenia, o ciężkiej, codziennej pracy nad przełamywaniem swoich ograniczeń, o pozbywaniu się fałszywych przekonań i jadu zatruwającego serce. Życie również w klasztorze wystawia ją na próby, dając możliwość sprawdzenia siebie i zweryfikowana swoich niedoskonałości. Niezwykle wnikliwie Paterson analizuje emocje, które pojawiły się w niej podczas kąpieli, rozmowy z Vanną czy w sytuacji przywłaszczenia sobie przez turystę jej słuchawek. Otwarcie przyznaje się do chwil słabości, ale też dokumentuje swoją pracę nad „przyjęciem schronienia w sobie samym”, uważnością czy wchodzeniem w relacje z osobami, co do których nie żywi ciepłych uczuć, a nawet … wręczaniem im kwiatów (buddyści obdarowują kwiatami swoich „wrogów”, zamiast dawać je tylko tym, których kochają).

„Mnisi i ja” nie jest lekturą, która pojawia się w naszym życiu ku rozrywce. To ważna lekcja, przekonująca do otworzenia się na negatywne emocje z pełnym zrozumieniem, to dowód, jak istotną umiejętnością jest bycie uważnym, świadomym tego, co się dzieje w chwili obecnej. Po książkę Paterson nie sięgną osoby, które oczekują lekkiej w odbiorze publikacji, którą można przeczytać pomiędzy śniadaniem a obiadem. Książka odciska bowiem na nas swoje piętno, zmusza do delektowania się nią i refleksji. To pozycja, która podobnie jak odosobnienie autorki, jest podróżą w głąb własnej świadomości i swojego serca…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz