niedziela, 4 stycznia 2015

Ian Weir "Trupiarz"

Tytuł: Trupiarz
Autor: Ian Weir
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza PWN


Jan Amos Komeński, wybitny pedagog mówił, że „Nauka rozpoczynać się musi od zmysłowych spostrzeżeń, a nie od opisów rzeczy słowami”. Są jednak takie dziedziny, w których to doświadczenie wymaga prób, eksperymentów, a co za tym idzie – ofiar. Jedną z takich gałęzi nauki, jest medycyna. Szczególnie początek XIX wieku niósł ze sobą dynamiczny rozwój badań nad naturą człowieka, jego budową i funkcjonowaniem. Postęp wiązał się jednak z licznymi kontrowersjami dotyczącymi metod postępowania lekarzy i studentów medycyny. Owe kontrowersje wynikały przede wszystkim z metod pozyskiwania materiału do obserwacji i obiektów do badań…

„Oni wszyscy to robili: chirurdzy i anatomowie, wszyscy byli prosektorami z konieczności, wykorzystującymi też wiwisekcje. Kartografowie żywych organizmów, poszerzający granice wiedzy naukowej, milimetr po krwawym milimetrze” – tak pisze o eksperymentach przeprowadzanych na psach Ian Weir, amerykański scenarzysta i powieściopisarz. W opublikowanej nakładem Grupy Wydawniczej PWN książce „Trupiarz” mamy jednak do czynienia nie tylko z badaniami przeprowadzanymi na zwierzętach, ale przede wszystkim na ludziach. Tym zmarłych i tych, którym podczas operacji zdarza się krzyczeć … To lektura dla czytelników o mocnych nerwach i mało wrażliwym żołądku, nie brakuje bowiem na stronach powieści krwawych scen i plastycznych opisów, „kulasów” składanych na stosach oraz ciał wykopywanych z grobu. Ciał, którym wieczny odpoczynek nie był dany.

Zapowiedzią klimatu książki jest już genialna, mroczna okładka oraz osobliwy, wyczerpujący podtytuł: „Rozrachunek Williama Starlinga z potwornych zbrodni i diabelskich dążeń wraz z wyznaniem nazwisk sprawców i ujawnieniem skrytych czynów bezecnych, przedstawiony tu w świetle dnia i spisany jego własną ręką w roku 1816.” Po takiej zachęcie możemy spodziewać się właśnie opowieści Williama, który występuje w roli Wielce Uniżonego Narratora. To właśnie za jego sprawą przenosimy się do Londynu roku 1816 roku. 

Skończyła się wojna z Napoleonem, z Europy powraca dziewiętnastoletni Will, pełniący funkcję asystenta chirurga wojskowego, Aleca Comriego. Lekarz wynajmuje mieszkanie nad sklepem w Cripplegate, niebezpiecznej dzielnicy Londynu, gdzie królują domy uciech oraz puby. Po bitwie pod Waterloo zdecydował się otworzyć prywatną praktykę, co jednak nie jest takie proste, jeśli chirurg chce się rozwijać i poszerzać swoją wiedzę. Na polu bitwy materiału do pracy miał pod dostatkiem, jednak tu, praca i kształcenie się, wymaga nawiązania współpracy z siatką Trupiarzy, jak nazywano osoby dostarczające lekarzom i studentom ciała zmarłych. 

Ten nielegalny proceder nakręcany był przez obowiązujące przepisy – w samym Londynie były setki osób potrzebujących zwłok do pracy, tymczasem prawo zezwalało Królewskiej Akademii Chirurgii na przejecie na własność tylko czterech morderców powieszonych w Newgate rocznie. Nic zatem dziwnego, że pozostałe ciała chirurdzy i anatomowie zdobywali wykorzystując niezbyt etyczne sposoby i … cmentarne hieny. Jednym z nich, był Jemmy Cheese, którego ciężkiemu pobiciu i aresztowaniu się przyglądamy. 

Ale to nie Jemmy i jego działania przykuwają uwagę Williama, ale postać słynnego chirurga, Dionysusa Athertona, który – niczym doktor Frankenstein – pragnie przekroczyć granicę pomiędzy życiem a śmiercią i … powołać do życia zmarłego. Makabryczne eksperymenty przeprowadza on na tyłach swojego domu, a z racji ich kontrowersyjnej natury, coraz trudniej jest utrzymać tajemnicę. Will desperacko pragnie dociec prawdy na temat działań Athertona, rozpoczyna zatem własne śledztwo. Pomaga mu w tym Anna Smollet, „najbardziej czarująca aktorka w Londynie”, kwiaciarka, nie stroniąca również od sprzedawania swojego ciała. 

Śledzimy również wątek morderstwa niejakiego Cheshire`a oraz niezwykłe wydarzenia rozgrywające się przy udziale dziwnej zjawy, nazwanej przez prasę Gapicielem Bobem. Ów osobnik pojawił się po raz pierwszy w okolicy cmentarza St.Mary Le-Bow, utrzymując, iż został pozbawiony przysługującego mu prawa wiecznego spoczynku. Czytając o incydentach z udziałem Gapiciela, na myśl przychodzi nam Bob Eldritch, którego przywrócić do świata żywych próbował Atherton…

Jak zakończy się ta wielowątkowa historia? Niestety prowadzi do dość mrocznego finału, ale czy ktokolwiek rozpoczynając lekturę „Trupiarza” spodziewał się, że będzie inaczej”? Ian Weir proponuje nam makabryczną powieść, która w pełni pokazuje jego talent do operowania słowem i tworzenia opisów, które ożywają w naszej wyobraźni. Mimo licznych zalet powieść mnie jednak rozczarowała – być może winnym temu jest sam William i jego liczne dygresje. Odnoszę wrażenie, że narracja w trzeciej osobie nadałaby książce płynności oraz uwolniła nas od męczącej niekiedy osoby narratora. Nie zmienia to faktu, że po „Trupiarza” sięgnąć warto, a nawet trzeba, chociażby po to, by podjąć próbę odpowiedzi na pytanie o granice poznania czy moralną stronę nauki.

6 komentarzy:

  1. Właśnie dlatego lubię blogi - bo poznaję książki, na które bym pewnie nie zwróciła uwagi. No co tu dużo mówić, lubię takie klimaty, wolałabym jednak trzecioosobową narrację - lecz i tak sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja również mam zarzut co do narracji - jedyny właściwie. Książka jest mroczna, klimaty mglistego Londynu, starych cmantarzy i zwłok kradzionych w imię nauki. Pozdrawiam i zostawiam z książką...

      Usuń
  2. Najpierw zobaczyłam okładkę, która mi się spodobała. Później przeczytałam recenzję, która także do mnie przemówiła. Cóż, pozostaje mi tylko przeczytać tę książkę. :)

    recenzje-always.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Na pewno, nie jest to książka dla każdego, być może część czytelników po nią nie sięgnie, albo przerwie lekturę. Ale świadomość, że nie wszytko jest fikcją, że ciała rzeczywiście były wówczas cenne i robiono wszytko, by je zdobyć, jest porażajaca i przerażająca:-)

      Usuń
  3. O rany, już recenzja robi wrażenie, po książkę nie ośmielę się sięgnąć. Ja chyba raczej z tych o wrażliwym żołądku ;)) Niemniej trochę odchodząc od tematu - uwielbiam "przyjazny książce" Kaprys Linguiniego. To stary dobry Cafe Room - często bywam i wspaniale wspominam. Wygląda na to, że Sosnowiec pełen jest nastrojowych kawiarni do podyskutowania o dobrej powieści.... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rónież odchodząc od "Trupiarza", to polecam również "Bez ceregieli", na ulicy Suchej. To co prawda typowe miejsce z szybkimi daniami, ale bardzo przyjemne i klimatyczne. Z książką tam jeszcze nie byłam, dlatego oficjalnie nie reklamuję:-) Ps. Swoją drogą to dziwne, że z tak makabrycznego tematu udało się zejść na knajpki. Ciekawe, co Freud by na to powiedział?

      Usuń