wtorek, 17 lutego 2015

John Perry "Sztuka odwlekania"

Tytuł: Sztuka odwlekania
Autor: John Perry
Wydawnictwo: Illuminatio



W 1930 roku, niejaki Robert Benchley, w swoim felietonie zamieszczonym na łamach „Chicago Tribune” stwierdził, że „jesteśmy zdolni do wykonania nieskończonej pracy, o ile nasze aktualne zajęcie nie jest związane z tym, co powinniśmy akurat robić”. Sformułował tym samym pierwsze powszechne prawo opieszałości, o czym doskonale wiedzą wszyscy ci, którzy ze skłonności do przekładania realizacji rzeczy pilnych na dalszy, nieokreślony termin, uczynili mistrzostwo.
O tym, jak wykorzystać swoje słabe strony i wznieść się ponad nabytą (bądź wrodzoną) skłonność do robienia wszystkiego, żeby tylko nie robić tego, co jest priorytetem, pisze John Perry. Filozof, wykładowca Stanford University, autor poczytnego eseju „O planowanym odwlekaniu”, który w 2011 roku otrzymał nagrodę Antynobla w dziedzinie literatury, dziś dzieli się z polskim czytelnikiem swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniami związanymi z tendencją do odkładania na później. Niewielkich rozmiarów książeczka „Sztuka odwlekania”, opublikowana nakładem wydawnictwa Illuminatio, to zabawna, ale niezwykle celna diagnoza, postawiona tysiącom ludzi, którzy w ten sposób idą przez życie. Podtytuł książki: „Poradnik efektywnego guzdrania się, marudzenia i przekładania na później”, to najlepsza reklama, a przy tym sedno owej publikacji.
Autor, tłumaczy motywy powstania tej książki (czyli mnóstwo terminowych prac, które trzeba było odwlec), dokładnie objaśniając mechanizm planowanego odwlekania. Nie ma przy tym na myśli powstrzymywania się od działania, polegającego na przysłowiowym „zbijaniu bąków”. Odwlekanie jest bowiem bardzo ciężką i wymagającą pracą, która może prowadzić do perfekcjonizmu, a już na pewno do zwiększenia swojej produktywności. Wydaje się to nielogiczne? Nic bardziej mylnego! Wszak planowane odwlekanie – według Perry`ego – oznacza modyfikowanie listy rzeczy do wykonania i to w taki sposób, by jak najlepiej wykorzystać swoją skłonność do przekładania rzeczy pilnych na później.
„(…) Niezwykła strategia, dzięki której opieszali przeobrażają się w produktywnych członków społeczeństwa, osoby poważane i podziwiane za cały swój dobytek i użytek, jaki robią z wolnego czasu” – tak opisuje nazwany przez siebie sposób działania autor poradnika, w kolejnych rozdziałach opisując metody znane większość czytelników z własnego doświadczenia. Znajomość reguł, którymi rządzi się planowana opieszałość, pozwoli stać się jeszcze bardziej produktywnym, a pozbyć się poczucia winy z powodu koncentrowania się na rzeczach mniej pilnych.
Autor zwraca uwagę na specyfikę list spraw codziennych i ich motywacyjną rolę, pisze o muzyce dodającej nam energii, charakteryzuje typowego „odwlekacza” i jego działania w zetknięciu z komputerem (w tym kontekście określenie „pożeracz czasu” zyskuje jeszcze głębszy wymiar). Apeluje również o poziomą organizację pracy – o tolerancję dla spraw leżących na widoku i zachęcających do pracy. Szeroko rozwodzi się również nad zaletami odwlekania (tak, tak, jest ich kilka) i poszukuje odpowiedzi na pytanie, czy odwlekanie rzeczywiście musi aż tak bardzo irytować otoczenie.
„Sztuka odwlekania” Johna Perry`ego nie jest, wbrew pozorom, wyłącznie zabawną książeczką, napisaną ze sporą dawką autoironii. To również zbiór głębokich przemyśleń na temat samego siebie, a także uniwersalnych mechanizmów, charakterystycznych dla naszego zachowania. Mimo tego, autorowi udało się nadać poradnikowi lekką formę, potęgowaną jeszcze przez wspaniałe ilustrację. I choć nie mam osobiście skłonności do prokrastynacji, to poradnik z pewnością wykorzystam na zajęciach z zarządzania czasem. Prezentuje on bowiem rewolucyjną teorię, obalającą wizerunek „odwlekacza”, jako osoby niesolidnej i leniwej. Odwlekacz pracuje niekiedy za dwóch – o ile nie zajmuje się zadaniami priorytetowymi. Wystarczy zatem lekka modyfikacja niezbędnych do wykonania zajęć i z osoby potępianej, stanie się on pracownikiem roku!

2 komentarze:

  1. Nie napiszę nic odkrywczego: "Nic dodać, nic ująć". Co nie zmienia faktu, że "odwlekacz" zasadniczo odmienną jest postacią od pragmatycznego "spychologa" :) Oczywiście, z korzyścią dla tego pierwszego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś. Ale raczej nie dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń