środa, 28 października 2015

Katarzyna Misiołek "Ostatni dzień roku"

Tytuł: Ostatni dzień roku
Autor: Katarzyna Misiołek
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA


„Przyszłość jest co najmniej podwójnie indeterministyczna: z jednej strony niedookreślona przez to, co stanowi obszar realnej swobody decyzyjnej wielkich ugrupowań społecznych (…); z drugiej strony jest niedookreślona przez to, co wcale nie od nas zawisłe, zależy od nierozpoznanych jeszcze obiektywnych własności materialnego Kosmosu” – paradoksalnie, te słowa Stanisława Lema doskonale oddają losy tych, których bliscy zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, dla których każdy dzień, niesie w sobie złudne nadzieje. Tymczasem, według raportów Najwyższej Izby Kontroli, ilość zaginięć od trzech lat stopniowo wzrasta, a w samej tylko Polsce rocznie ginie niemal dwadzieścia tysięcy osób. Dwa tysiące z nich nie odnajduje się nigdy, zaś ich dalsze losy pozostają zagadką, kładąc się cieniem na życiu ich bliskich. Ci bowiem każdego dnia zadają sobie te same pytania, każdego dnia liczą na cud, zaś puste miejsce przy ich świątecznym stole przestaje mieć tylko symboliczny wymiar.

Tragedia, jaką jest bez wątpienia nagłe zniknięcie osoby, miała miejsce w rodzinie Magdy, bohaterki wstrząsającej i niezwykle emocjonalnej powieści autorstwa Katarzyny Misiołek. Opublikowana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego książka „Ostatni dzień roku”, to budząca grozę, ale i skłaniająca do refleksji lektura, która może być doskonałym bodźcem do przewartościowania swojego życia i do zastanowienia się, co tak naprawdę w życiu się liczy. Okazuje się, że nie są to pieniądze czy piękne mieszkanie, ale relacje z bliskimi i świadomość, że nie dzieje im się krzywda, że są zdrowi i szczęśliwi. 

Monika miała wszystko, o czym może marzyć każda młoda kobieta – satysfakcjonującą pracę w bibliotece uniwersyteckiej, kochającego męża, piękne mieszkanie i głowę pełną planów. Kiedy zatem, w ostatni dzień roku, tuż przed spotkaniem ze znajomymi i sylwestrową zabawa ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, można podejrzewać, że albo jej życie nie było takie, jakie się wydawało, albo padła ofiarą zbrodni. I rzeczywiście – okazuje się, że kilka miesięcy temu Monika poroniła, ma za sobą również próbę samobójczą. Po wyjściu ze szpitala leczyła się jednak psychiatrycznie, regularnie zażywała leki, zatem nic nie wskazuje na to, żeby zaginiecie było celowe. Zresztą, czy ktoś może być tak okrutny, by pozostawić za sobą wszystko i wszystkich, by narazić ich na wieczną niepewność?

Znikniecie Moniki determinuje przyszłość jej bliskich, ale to na Magdę, młodszą siostrę zaginionej, ma największy wpływ. Zaczyna ona poddawać w wątpliwość wszystko, co do tej pory osiągnęła, a także swoje dalsze plany, dotyczące związku z Bartkiem, studiów czy kariery naukowej. Z każdym dniem, spędzonym na bezowocnych poszukiwaniach, Magda oddala się od partnera, sens traci uczęszczanie na zajęcia i nauka przedmiotów, które nie są w stanie zdefiniować i wyjaśnić ogromu ludzkich tragedii. Dziewczyna nie daje sobie prawa do odczuwania radości i spełnienia, zaś każdy krok wydaje się desperacką walką o utrzymanie się na powierzchni. Praca w księgarni, poniżej jej aspiracji zawodowych i oczekiwań, wynajęte mieszkanie w niebezpiecznej dzielnicy, przygodny seks z poznanym w klubie starszym mężczyzną – to wszystko autodestrukcyjne działania, wynikające z utraty bezpieczeństwa. Jak bowiem można czuć się bezpiecznym, kiedy własna siostra znika bez śladu?

„Ostatni dzień w roku” to zapis prawdziwego dramatu, który niszczy pojedynczych członków rodziny, który prowokuje do rozmaitych, nie zawsze logicznych działań. Ojciec Moniki i Magdy zamyka się w sobie, zaś matka znajduje ukojenie w podróżach do specjalistów rzekomo pomagających odnaleźć zaginionych ludzi. Co więcej, kobieta zdecydowała się udzielić kilku wywiadów, a w perspektywie ma wydanie książki o Monice i swoich emocjach po jej utracie. Z kolei mąż Moniki, przeżywszy początkową fazę pretensji i niezrozumienia, łatwo daje się pocieszać równie samotnym sąsiadkom, a ostatecznie decyduje się sprzedać wspólne mieszkanie i rozpocząć nowe życie. Znikniecie Moniki rozdzieliło ich, zbudowało pomiędzy nimi mur, mimo ich wszyscy równie mocno cierpią, każde z nich wyraża to w inny sposób.

Czy Magda już zawsze będzie poszukiwała siostry, wypatrując jej twarzy w każdej kobiecie w czerwonym płaszczu? Czy uda jej się poskładać swoje życie z tych okruchów, które zostały po zaginięciu Moniki? Czy da sobie prawo do szczęścia i do miłości? Czy warto karmić się nadzieją? Na te wszystkie pytania odpowiada Katarzyna Misiołek w swojej powieści „Ostatni dzień roku” – książce, która mami sielską okładką, by statecznie rzucić nas na kolana, by przelać na nas ból bohaterów, by oszołomić ogromem cierpienia po stracie bliskiej osoby. Niekiedy mówi się, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od niepewności i zapewne tak właśnie jest. Łudząc się, każdego dnia oczekując na powrót bliskiej osoby, na cud, z każdym wieczorem ponownie umieramy, a nasze serce ostatecznie zaczyna przypominać pustą skorupę. Ten powolny upadek człowieka, to zagubienie, gonitwę myśli, niezrozumienie świata, który pomimo tragedii wciąż pędzi do przodu, doskonale odzwierciedliła Misiołek na kartach powieści. Odmalowała ona całe spektrum ludzkich zachowań, w tym negatywne reakcje otoczenia, a także bezduszne próby wzbogacenia się na ludzkiej krzywdzie. I choć zakończenie może rozczarować, choć można odnieść wrażenie, ż ogrom cierpienia takk przytłoczył autorkę, że jak najszybciej pragnęła zakończyć swoją opowieść, to pozycja należy do tych książek, które na długo zapadają w pamięć. Mam również nadzieję, że jej lektura zmieni podejście ludzi do tych wszystkich, którzy przeżywają stratę, Że pomoże także funkcjonariuszom policji zrozumieć pewne zachowania tych, którzy często są u kresu wytrzymałości, którzy każdego dnia spodziewają się przełomu w śledztwie, którzy wciąż czekają …

4 komentarze:

  1. Odczuwam, że klimat tej książka jest bardzo smutny, a jesienne wieczory sprzyjają takim klimatom, więc mogłabym w najbliższym czasie sięgnąć po tę książkę. Myślę, że nie będzie to zmarnowany czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie będzie - to trudna i bardzo emocjonalna książka, która pozostawia w czytelniku ślad. Warto wygospodarować nieco jesiennego czasu, lektura wymaga bowiem pochylenia się nad nią, zatopienia się w świat bohaterów.

      Usuń
  2. Szkoda, że zakończenie nieco rozczarowuje, ale nie mówię nie. Chętnie bym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, pomimo że to trudna i bolesna tematyka. Mało jest jednak na polskim rynku publikacji poruszających temat zaginięć, a właściwie ich sfery emocjonalnej. Cierpienia tych, którzy wciąż czekają na jakikolwiek znak...

      Usuń