wtorek, 10 maja 2016

Valerie Bielen „Tylko twoimi oczami”

Autor: Valerie Bielen
Wydawnictwo: Prozami


Wiele ludzi marzy, snuje dalekosiężne plany, ale rzadko kiedy zajmuje się ich realizacją, wynajdując kolejne przeszkody uniemożliwiające wdrożenie zmian. Czasami jednak wydarza się coś, co sprawia, że nawet najbardziej nierealne marzenia stają się rzeczywistością, coś, dzięki czemu przestajemy narzekać, a zabieramy się do działania. Tym bodźcem czasami są traumatyczne wydarzenia, takie jak śmieć bliskiej osoby czy też ciężka choroba, ale niekiedy jest to silny impuls, płynący z naszego serca.

Właśnie taki znak otrzymała Alice Breuer, młoda Niemka, przeglądając jak co dzień gazetę. Ogłoszenie dotyczące pracy jako opiekunka do dzieci w Wenecji zmotywowało ją do zmiany dotychczasowego, monotonnego życia i rzucenia wszystkiego po to, by zasmakować przygody i zobaczyć kraj, w którym zakochana była jej matka. O tym, jak niezwykły scenariusz może napisać dla nas los, przekonamy się dzięki lekturze wciągającej opowieści „Tylko twoimi oczami”, która dowodzi, że marzenia to nie wszystko – trzeba bowiem działać. Po powieść opublikowaną nakładem wydawnictwa Prozami, w którą wplecione zostały zarówno wątki miłosne, jak i sensacyjne, sięgnąć powinny szczególnie te osoby, które wciąż odkładają realizację swoich planów na bliżej nieokreśloną przyszłość, a także wszyscy ci czytelnicy, którzy potrzebują odrobiny nadziei oraz zapewnienia, że miłość można odnaleźć wszędzie, a już w Wenecji szczególnie.

Autorka, Valerie Bielen, przedstawia nam absolwentkę germanistyki i pracownicę księgarni, która zamieniła prawdziwe życie na to, które toczy się na stronnicach pochłanianych przez nią książek. Po śmierci matki, która długo chorowała na stwardnienie rozsiane, świat Alice ograniczył się wyłącznie do podróży do pracy i z pracy, a monotonne życie dawało jej poczucie bezpieczeństwa. W głębi duszy jednak wiedziała, że można chcieć więcej – nawet jej matka przeżyła miłosną przygodę podczas kursu języka włoskiego w Rzymie, zaś Alice jest owocem tego romansu. Zauroczona krajem i językiem włoskim kobieta zaszczepiła tę miłość również w córce, choć nigdy nie było je stać na zagraniczną wyprawę. Dlatego też decyzja Alice o podjęciu pracy jako opiekunki dwójki dzieci u rodziny Scarpów zaskakuje, ale też jest jakby naturalną konsekwencją dotychczasowego życia. Co więcej, jest szansą od losu i bodźcem do tego, by dziewczyna zaczęła wreszcie oddychać pełną piersią, by wyszła ze swojej strefy komfortu, a nawet … zakochała się. 

Choć podróż z Berlina do Wenecji wielu może wydawać się szaleństwem, to Alice podąża za głosem wzywającym ją do działania. Mimo iż praca opiekunki wcale nie jest taka lekka, zaś rodzina wykorzystuje ją do granic przyzwoitości, to dziewczyna jest szczęśliwa, że znalazła się w tym cudownym mieście. Nawet warunki lokalowe nie są w stanie stłumić jej entuzjazmu szczególnie, że z jej balkonu rozpościera się widok na Wenecję. Ale nie tylko na miasto – Alice ma również możliwość obserwowania tajemniczego mężczyzny wpatrującego się w gwiazdy, na którego twarzy maluje się niezwykłe cierpienie.

Szybko okazuje się, że owym nieznajomym jest niejaki Tobia Manin, Amerykanin, który kupił niezwykły dom Palazzo Segantin przed rokiem, ale stroni od ludzi, niemal nie opuszczając murów kamienicy. Zarówno mężczyzna, jak i jego kalectwo – jest on bowiem niewidomy, są przedmiotem plotek całego miasta, którego mieszkańcy snują różne przypuszczenia odnośnie historii kryjącej się za tym pobytem w Wenecji. Okazją do poznania prawdy staje się bal maskowy, który Tobia decyduje się wydać, zapraszając nie tylko całą śmietankę towarzyską miasta, ale i – ku zgorszeniu chlebodawców dziewczyny – również Alice. Suknia z okresu Ludwika XIV, przemienia Alice w prawdziwą księżniczkę, choć tym razem to książę ma swoje sekrety, których nie chce zdradzić. Jednak mimo iż stara się być oschłym i wycofanym, Alice pociąga go, dlatego też szuka z nią coraz częściej kontaktu. 

Również dziewczyna zafascynowana jest tym mężczyzną, choć obawy Alice dotyczą przede wszystkim wielkości jego majątku – jako skromna bibliotekarka nigdy nie miała pieniędzy, dlatego boi się posądzenia o związek z kaleką dla pieniędzy. Tak naprawdę jedyne czego pragnie, to szczęście mężczyzny i spokój jego ducha, którego ten nie może jednak odzyskać. Wciąż rozpamiętuje wydarzenia z przeszłości, swoją rozrzutność, lekkomyślność i lekceważący stosunek do ludzi, wciąż też wraca wspomnieniami do tragicznego w skutkach napadu w wyniku którego stracił wzrok. Chciwość złodzieja kosztowałaby Tobię również życie, gdyby nie jego starszy brat, Stefano, który w ostatniej chwili zastrzelił złoczyńcę. Od tego momentu stara się opiekować kaleką, chroniąc go przed przeciwnościami losu, a także … przed samą Alice, którą uważa za łasą na pieniądze karierowiczkę. 

Stefano budzi w Alice niepokój od chwili, kiedy go zobaczyła, a wydarzenia, których będzie uczestnikiem, tylko utwierdzają ją w przekonaniu, że braterska miłość w jego wykonaniu jest dość zaborcza i jakby wymuszona. Czy jednak Tobia, wdzięczny bratu za uratowanie życia i pomoc, uwierzy w podejrzenia dziewczyny? Czy związek skromnej bibliotekarki z milionerem ma jakąś przyszłość? Czy miłość zrodzona w Wenecji ma szansę przetrwać, czy też – podobnie jak romans matki – będzie tylko chwilową przygodą?

Na te wszystkie pytania Valerie Bielen odpowiada we wciągającej powieści rozgrywającej się w niezwykle romantycznym mieście, które wabi obietnicą spełnienia. Wędrując po uliczkach Wenecji, smakując włoskich specjałów czy po prostu rozkoszując się słońcem, zatracamy się w opowiadanej historii pragnąc, żeby przeżycia Alice i jej uczucia, były i naszym udziałem. Zatapiamy się w marzeniach o życiu u boku ukochanego mężczyzny, nie zważając na zasobność jego portfela, ciesząc się samą jego obecnością i narażając dla niego swoje życie. Lekkość, z jaką autorka snuje swoją opowieść unosi nas do gwiazd, zaś rozgrywające się wydarzenia, w tym wątki pełne napięcia i trwogi odmalowane są w książce „Tylko twoimi oczami” tak sugestywnie, że czujemy się częścią tej historii miłości, nadziei i triumfu dobra nad złem. I zawsze już chcemy czytać takie historie – najlepiej siedząc w jednej z weneckich kafejek, z Tobią u boku…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz