środa, 20 czerwca 2018

M.L.Longworth "Morderstwo przy Rue Dumas"

Autor: M.L.Longworth 
Wydawnictwo: Smak Słowa 



Środowisko akademickie jest dość specyficzne, zaś wykładowcy – jak każda grupa zawodowa – mają swoje sekrety. Czy jednak profesorowie, kojarzący się ze statecznymi ludźmi, ze studiowaniem opasłych ksiąg i oddaniem nauce, byliby skłonni do jakiejkolwiek przemocy? Czy byliby w stanie skrzywdzić kogoś, a nawet … zabić? 

Przekonamy się o tym dzięki lekturze drugiego już tomu kryminalnej powieści z serii „Verlaque i Bonnet na tropie“. W opublikowanej nakładem Wydawnictwa Smak Słowa książce pt. "Morderstwo przy Rue Dumas", autorstwa M.L.Longworth, po raz kolejny zagłębiamy się w mroczne aspekty ludzkiej duszy oraz stajemy przed zagadką morderstwa. Niczym Sherlock Holmes tropić będziemy zbrodnie i zbrodniarzy, a będzie to zadanie wielce trudne, bowiem zarówno podejrzanych, jak i motywów, jest tym razem olbrzymia ilość. W tę pasjonująca grę, której celem jest wytypowanie przestępcy, wciągną się nie tylko czytelnicy, którzy mieli już przyjemność zagłębić się w lekturę części pierwszej. Skomplikowana sprawa kryminalna, pozornie tylko oczywiste motywy zbrodni, a także klimat prowansalskiego miasteczka – to wszystko sprawia, że miłośnicy gatunku ulegną czarowi opowieści, mimo iż styl autora zdecydowanie różni się od tak znanego i cenionego przez miłośników Holmesa stylu sir Arthura Conana Doyle’a. 

Tym razem autor postanawia uśmiercić szanowanego dziekana Wydziału Teologii na Uniwersytecie w Aix, profesora Georges`a Moutte`a. Starzejący się mężczyzna zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie, a wszystko wskazuje na to, że przyczyną śmierci był cios zadany w głowę ciężkim (i wiekowym) przedmiotem. Co dziwniejsze, nie ma śladów włamania, nic też nie wskazuje na to, żeby było to zabójstwo na tle rabunkowym, wydaje się bowiem, że z gabinetu nic nie zginęło. Przed sędzią Antoine`m Verlaque trudne zadanie, bowiem lista podejrzanych jest nad wyraz długa, a wciąż pozostaje otwarta. Specyficzne były bowiem momenty poprzedzające śmierć profesora – otóż miał on ogłosić rezygnację ze stanowiska z powodu przejścia na emeryturę, a także nazwiska zdobywców prestiżowego stypendium. Szczególnie ta pierwsza kwestia budziła powszechne zainteresowanie, bowiem ze stanowiskiem dziekana związana jest nie tylko wysoka pensja i dożywotnie niemal miejsce pracy, ale i …będący mrocznym przedmiotem pożądania niemal dwustumetrowy apartament w siedemnastowiecznej rezydencji, z basenem ogrodowym na dodatek. Na objęcie stanowiska po odejściu Moutte`a liczyły co najmniej trzy osoby: Annie Leonetti, najmłodsza z kandydatów, Bernard Rodier, naukowiec specjalizujący się w działalności zakonu cystersów oraz Giuseppe Rocchia, wykładowca uniwersytetu w Perugii. Każda z tych osób mogłaby skorzystać na pozbyciu się denerwującej przeszkody do kariery, jaką stał się Moutte, który właśnie zakomunikował, że swoją funkcję planuje sprawować dożywotnio. Czy to zatem oznacza dla potencjalnego zastępcy? Ile lat kandydaci mają jeszcze czekać na awans? 

Czy jednak rzeczywiście, mimo niechęci do profesora, to pracownicy uniwersyteccy dybali na jego życie? A może to zawiedzeni kandydaci do prestiżowego stypendium, wśród których są między innymi: Yann Falquerho i Thierry Marchie? Na ich niekorzyść przemawia fakt, że w noc morderstwa włamali się oni do biura profesora odszukać nazwisko zwycięzcy i tak naprawdę to oni znaleźli ciało, tyle tylko, że … ze strachu tego nie zgłosili. Czy to jednak wystarczy, żeby oskarżyć ich o zbrodnie? Zastanawiać się będziemy nad tym razem z Verlaque, który niespodziewanie zmuszony jest nawiązać bliższe relacje z … matką Marine, profesor Florence Bonnet. Mimo wzajemnej niechęci, sędzia będzie musiał skorzystać z jej pomocy, bowiem nikt tak dobrze nie zna specyfiki i tajemnic środowiska akademickiego, jak sam wykładowca. 

Jak zakończy się ta frapująca opowieść? Mimo iż książka „Morderstwo przy Rue Dumas” zdecydowanie nie zasługuje na miano bestsellera, to jednak sam proces rozwiązywanie zagadki, a także wyjątkowa atmosfera książki, niezwykle plastyczny język autorki kreślącej barwne tło wydarzeń sprawiają, że powieść czyta się niezwykle szybko i z zainteresowaniem, nieustannie analizując sytuację i typując nazwisko sprawcy. Możemy być jednak pewni, że M.L.Longworth i tak nas zaskoczy! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz