wtorek, 1 stycznia 2019

Muzyczna podróż do Warszawy

Koniec roku 2018 okazał się być nie tylko bardzo szybki i barwny, obfitował też w podróże. Jeszcze wspominam muzyczny i świąteczny Lipsk, a już (ponownie wraz z Towarzystwem Muzycznym im. Ignacego Jana Paderewskiego), wybrałam się do Stolicy. Muzyczna Warszawa zaskoczyła, bowiem miałam okazję przekonać się, jak wiele jest miejsc przesiąkniętych nie tylko duchem historii, ale właśnie dźwięków. Mimo iż było to zaledwie czterogodzinne zwiedzanie, to udało nam się zrealizować zamierzenia – odwiedziliśmy bowiem zarówno grób Paderewskiego, jak i grobowiec rodziny Kerntopfów, która otoczyła muzyka – jeszcze jako małego chłopca – opieką. Pozostając w muzycznych klimatach, zawitaliśmy też na grób Anny German i gościliśmy w domu, w którym mieszkał Moniuszko. To, że udało się zrealizować cel było zasługa m.in. mojej rodziny (dziękuję ciociu i Kasiu), która nie tylko wspaniale nas ugościła, ale i dostarczyła wytycznych, jak przekuć chęć odwiedzin tak odległych od siebie miejsc w tak krótkim czasie, w realny plan.

Muzyczną wędrówkę rozpoczęliśmy ulicą Długą, w której kierunku udaliśmy się po wyjściu z metra. Ulica ta, to dawny długi trakt, łączący przeprawę przez Wisłę i Starą Warszawę z Wielką Wolą (starsza część ulicy, na której odbywały się targi, w XVII wieku, była nazywana Szeroką czy Błońską).

fot. J.Gul
fot. J.Gul
fot. J.Gul
fot. J.Gul
Pierwszym punktem na naszej mapie podróży miały być Krypty Bazyliki Archikatedralnej pw.Św.Jana Chrzciciela w Warszawie. Niestety okazało się, że podziemia czynne są od godziny 10.00, zatem nie pozostało nam nic innego, jak nieco zmodyfikować plan zwiedzania i w pierwszej kolejności udać się na położony na Woli Cmentarz Ewangelicko-Augsburski Parafii Świętej Trójcy (otwarty w tym okresie od 7.00 do 16.00). Można się tam dostać ze Starego Miasta tramwajem nr 20 i 23. Założony w 1792 roku cmentarz jest pierwszym w Polsce cmentarzem zaprojektowanym przez architekta – Szymona Bogumiła Zuga. Uwagę zwraca przede wszystkim jego czytelny plan przestrzenny. W okresie wojen, powstań narodowych był niejednokrotnie terenem krwawych walk. 

fot. J.Gul
fot. J.Gul

fot. J.Gul
Na cmentarzu tym znajdują się bezcenne pomniki o wielkiej wartości artystycznej i historycznej. Rzeczywiście, przechadzając się jego alejkami można poczuć ducha przeszłości. My jednak mieliśmy do odwiedzenia szczególnie jeden wyjątkowy grób, rodziny powiązanej z Ignacym Janem Paderewskim.

Warszawa zawsze była bardzo ważnym miejscem dla Paderewskiego. Ta jedna z najwybitniejszych postaci XX-wiecznej Polski, urodziła się w Kuryłówce na Podolu w listopadzie 1860 r. Paderewski pochodził z rodziny patriotycznej, jego ojciec brał udział w Powstaniu Styczniowym. Wcześnie osierocony, Ignacy przejawiał od dzieciństwa zdolności muzyczne. Do Stolicy przybył z ojcem jako dwunastoletni chłopiec, miał bowiem zacząć naukę w Instytucie Muzycznym (z trzymiesięcznym opóźnieniem). Stanął przed koniecznością zakupu pianina niezbędnego do ćwiczeń oraz znalezienia kwatery. Panowie skierowali swoje kroki do Kerntopfa, producenta fortepianów i pianin. Syn właściciela fabryki, Edward Kerntopf, polubił chłopca od pierwszego wejrzenia i postanowił bezinteresownie mu pomóc. Zaproponował, by Ignacy korzystał za darmo z fortepianu stojącego u niego na składzie, a także zaoferował mu bezpłatną kwaterę w swoim domu. Pani Magdalena Kerntopf otoczyła natomiast nowego członka rodziny (tak właśnie potraktowano Ignacego) matczyną opieką.

fot. J.Gul

fot. J.Gul
Tuż obok Cmentarza Ewangelicko-Augsburskiego, znajduje się Cmentarz Ewangelicko-Reformowany (w dni powszednie czynny od godz. 8.00 do 18.00, w weekend od 9.00 do 18.00; jesienią i zimą do zmroku). Również i ten cmentarz został założony w 1792 roku, a obie nekropolie podczas wszystkich walk o stolicę były wykorzystywane przez obrońców jako naturalne fortyfikacje. 

Cmentarz jest miejscem spoczynku wielu zasłużonych obywateli Warszawy. My poszukiwaliśmy grobu Anny German - piosenkarki, ale trafiliśmy również na miejsce spoczynku Stefana Żeromskiego, Juliusza Kadena-Bandrowskiego i Andrzeja Szczypiorskiego - pisarzy oraz Jeremiego Przybory– współtwórcy „Kabaretu Starszych Panów”. Najdłużej poszukiwaliśmy grobu Anny German. Mimo iż przy wejściu na cmentarz znajduje się lista sławnych osób wraz ze wskazanym miejscem ich pochówku, to oznaczenie cmentarza jest mało intuicyjne.

fot. .Gul

fot. J.Gul
fot. J.Gul
W 2014 roku cmentarz, wraz z sąsiednimi nekropoliami na Powązkach, został umieszczony na liście Pomników Historii.

Po zwiedzaniu cmentarza czasu pozostało nam już niewiele. Musieliśmy wrócić na Krakowskie Przedmieście - tu, obowiązkowym punktem była wizyta w domu, gdzie w latach 1858 do 1860 mieszkał Stanisław Moniuszko - kompozytor, organista, dyrygent i pedagog, twórca polskiej opery narodowej. W swym dorobku miał opery (m.in.Halka, Straszny dwór, Hrabina, Flis), wodewile (np. Nocleg w Apeninach, Loteria, Nowy Don Kiszot), kantaty (np. Milda, Sonety krymskie czy Widma oparte na Dziadach Adama Mickiewicza), muzykę do baletów (np. Figle szatana, Monte Christo czy Libella albo Zemsta owada), msze, litanie i oratoria, a także pieśni (m.in.Znaszli ten kraj, Prząśniczka, Dziad i baba”). 


fot. J.Gul
fot. J.Gul
Okazało się, że w domu mieści się kawiarnia Green Caffè Nero, nie mogliśmy odmówić sobie zatem szybkiej, gorącej kawy. Niestety zamówiona przeze mnie czarna była kiepska, a Paweł stanowczo odmówił wypicia latte. Pyszne były jednak kanapki z wołowiną (męska część wyprawy spałaszowała aż dwie), a klimat kawiarni, jej wnętrze pełne książek (i ta antresola!) oraz sympatyczna obsługa sprawiły, że z pewnością kiedyś tu wrócę. Tyle tylko, że na herbatkę.

fot. J.Gul
Posileni mogliśmy wreszcie zrealizować ostatni punkt programu. Przekroczyliśmy próg Archikatedry świadomi, że do odjazdu pociągu pozostało zaledwie 50 minut. Zdecydowaliśmy się jednak jechać taksówką MPT TAXI (ze Starego Miasta do Dworca Centralnego zapłaciliśmy 20 zł), będąc mile zaskoczonym uprzejmością taksówkarza. Szkoda, że nie zapisałam numeru taksówki, ale jeśli czyta blog i pamięta szaleńców którzy wpadają do Warszawy na grób Paderewskiego, to chciałam mu bardzo podziękować za szybkie odstawienie na pociąg.

Bazylika Archikatedralna pw. Św. Jana Chrzciciela znajdująca się przy ulicy Świętojańskiej 8 na  Starym Mieście, to jedna z najstarszych świątyń w Warszawie, nazywana katedrą św. Jana, a zarazem druga najstarsza (po parafii św. Katarzyny na Służewie) parafia w mieście Początki katedry sięgają XIII wieku, kiedy to powstał w tym miejscu prawdopodobnie drewniany kościół parafialny książąt mazowieckich. Pierwsza wzmianka o kościele pochodzi z 1339 roku i dotyczy odbywającego się tutaj procesu przeciw Krzyżakom. Świątynia, podniesiona w 1406 roku do rangi kolegiaty, przez długi czas była macierzystą świątynią Archidiakonatu Warszawskiego. Po przeniesieniu stolicy do Warszawy, świątynia została połączona gankiem z Zamkiem Królewskim i nabrała większego znaczenia.

Elewacja kościoła, wymurowana z gotyckiej cegły, nawiązuje do gotyku mazowieckiego, Wieńczy ją fryz kamienny, na którym wyrzeźbiono symbole związane z liturgią Kościoła. Na szczyt Bazyliki składają się pola, podzielone pionowymi sterczynami z czerwonej cegły oraz ostrołukowe zakończenia płytkich, tynkowanych wnęk – to dwubarwne rozwiązanie czyni ją charakterystyczną budowlą. Piękne, wykute w blasze miedzianej drzwi, są dziełem artysty plastyka Adama Jabłońskiego. Podzielone zostały na segmenty, w których odzwierciedlone zostały najważniejsze zdarzenia w dziejach Bazyliki: przeniesienie kolegiaty z Czerska, kazanie ks. Skargi, zaprzysiężenie Konstytucji 3 Maja oraz sakra biskupia Achillesa Rattiego, późniejszego papieża Piusa XI.
fot. J.Gul

fot. J.Gul
Prezbiterium
fot. J.Gul
Prezbiterium
fot. J.Gul
Organy i zabytkowe odrzwia wejściowe
fot. J.Gul
Jedną z najpiękniejszych kaplic bazyliki, jest Kaplica Świętego Jana Chrzciciela (znana wcześniej jako Kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej). Powstała ona w ramach powojennej odbudowy katedry według projektu Jana Zachwatowicza, wnętrze w ceramice zaprojektował Zbigniew Łoskot. Do kaplicy prowadzi monumentalny, wczesnobarokowy portal, zaś naprzeciw wejścia przedstawiono Jana Chrzciciela w otoczeniu patriarchów i proroków. Na prawo od wejścia znajduje się brązowa tablica nagrobna kardynała Augusta Hlonda.

Kaplica św. Jana Chrzciciela
fot. J.Gul

Uwagę zwraca też Kaplica Cudownego Pana Jezusa Ukrzyżowanego, a właściwie Krucyfiks Jerzego Baryczki. Przez tę kaplicę będziemy opuszczać podziemia.

fot. J.Gul
Przy wejściu, po lewej stronie bazyliki, możemy podziwiać liczne epitafia, m.in. Ignacego Jana Paderewskiego.

fot. J.Gul
To właśnie na spotkanie z nim wyruszyliśmy do podziemi (koszt zakupu cegiełki – 5 zł) warszawskiej bazyliki. Groby wielkich postaci i związane z ich życiem opowieści ożywiają pod ziemią, a świadomość, że mamy tam do czynienia z przekrojem wieków (i ze śmiercią), pobudza wyobraźnię.

Zejście do podziemi
fot. J.Gul
Krypty katedralne są właściwie jedyną zachowaną w całości częścią dawnej świątyni, a zarazem wyjątkową nekropolią. To miejsce pochówku m.in. Kardynała Augusta Hlonda, Metropolity Gnieźnieńskiego i Warszawskiego, Prymasa Polski, znajduje się tu też m.in. sarkofag Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz sarkofag dziecka z królewskiego rodu Wazów.

fot. J.Gul
fot. J.Gul

W jednej z krypt spoczywa Henryk Sienkiewicz, zaś naprzeciw znajduje się grób Gabriela Narutowicza wraz z umieszczonymi po obu stronach tablicami nagrobnymi prezydentów Stanisława Wojciechowskiego i Ignacego Mościckiego. Jest tu również stworzona w 1951 roku krypta arcybiskupów warszawskich, gdzie spoczywają Zygmunt Szczęsny Feliński, Wincenty Teofil Chościak Popiel, Antoni Fijałkowski i Józef Glemp. 

fot. J.Gul
fot. J.Gul
Naszym prawdziwym celem była jednak najmłodsza i największa krypta. W niej znajdują się: właściwy nagrobek Ignacego Mościckiego, gdzie spoczywają jego sprowadzone do Polski prochy, a także Ignacego Jana Paderewskiego (jego prochy sprowadzono do Polski w 1992 roku) oraz generała Kazimierza Sosnkowskiego. Na ścianie krypty widnieje łacińska sentencja Pax vobiscum bene de Patria meriti ("Pokój Wam, dobrze zasłużonym dla Ojczyzny").

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Zmęczona ale szczęśliwa wracałam do domu żegnać Stary Rok przekonana, że choć ta podróż była krótka i szalona, to wkrótce wyruszę w kolejną. 

2 komentarze:

  1. Chciałabym bardzo wybrać się do Warszawy.. tylko mam trochę daleko ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta podróż - z racjonalnego punktu widzenia - nie powinna się odbyć. Ale nawet na kawę do Warszawy warto wpaść. Choc przyznam, że ja mam przysłowiowy "żabi skok" dzięki intercity.

      Usuń