sobota, 24 sierpnia 2019

Radom nie taki straszny

Zaawansowana ciąża mocno już ograniczyła wyjazdy i zmieniła niektóre plany. Mimo iż postanowiłam nie oddalać się już tak bardzo od Sosnowca, to jednak nie mogłam odmówić sobie krótkiego wypadu do Radomia. Co prawda nie była to rekreacyjna wyprawa, a na zwiedzanie miasta miałam zaledwie dwie godziny, ale to, co zdołałam zobaczyć przekonało mnie, że wiele jest zarówno w samym Radomiu, jak i w okolicy do zobaczenia. Niezwykłą wygodą jest bezpośredni pociąg z Sosnowca, IC, który umożliwił mi w miarę komfortową podróż, trwającą niewiele ponad 3 godziny. 

Mimo iż okolica dworca nie zachwyca i przypomina lata 80., to warto zagłębić się w Miasto, zarówno w okolice nieco wyludnionego Rynku, jak i deptaku, czyli ul. Żeromskiego, która tętni życiem. Lata świetności miasta przypadają na czasy panowania dynastii Jagiellonów. Zaczęły się one od wyboru Jadwigi na królową Polski w 1384 roku. W 1401 roku podpisano pierwszy akt  unii Polski z Litwą, w 1505 roku uchwalono konstytucję nihili novi mówiącą o tym, że nic w państwie nie będzie się działo bez zgody szlachty, a w 1506 roku wydano pierwszy zbiór ustaw-Statut Łaskiego. ustanowienie w Radomiu w 1613 roku siedziby Trybunału Skarbowego Koronnego spowodowało napływ szlachty, a tym samym wzrosło zarówno znaczenie, jak i dochody miasta. W XVII wielkie pożary i "potop" szwedzki przyczyniły się do jego upadku. Ponowny rozkwit przypadł na lata Królestwa Polskiego oraz okres międzywojenny. Położenie miasta w "trójkącie bezpieczeństwa", czyli na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego sprawiło, że ulokowano to m.in. najnowocześniejszą w Polsce fabrykę broni (słynne pistolety wis). Dziś widać, że miasto powoli podnosi się z marazmu, jaki trwał od kilkudziesięciu lat. wiele kamienic jest odnawianych, odsłoniętych zostało to wiele tablic pamiątkowych. a choć jest jeszcze dużo do zrobienia, miasto zdecydowanie pięknieje... 

Dworzec PKP
fot. J.Gul

Dworzec PKP
fot. J.Gul

Przyjeżdżając do Radomia, przede wszystkim chciałam odwiedzić Muzeum im. Jacka Malczewskiego, szczególnie, że kiedy w 2010 roku w Sosnowcu była wystawa obrazów Malczewskiego, wypożyczonych m.in. z tego muzeum, nie mogłam być na niej obecna. Muzeum istnieje od 1923 roku. Od 3 listopada 1999 roku nosi nazwę Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. Siedzibą muzeum jest gmach dawnego kolegium OO.Pijarów wzniesiony w połowie XVIII wieku według projektu Antonio Solariego. Budynek był w późniejszym okresie rozbudowywany w stylu klasycystycznym. Skrzydło południowe budynku opiera się o średniowieczne mury obronne z basztą strażniczą. 

Muzeum im. Jacka Malczewskiego
fot. J.Gul
Tablice na ścianie Muzeum
fot. J.Gul

Ekspozycja stała, którą udało nam się dzięki uprzejmości pracowników jeszcze zwiedzić, czyli „Jacek Malczewski (1854-1929)” obejmuje najbardziej znane obrazy artysty, m.in. „Zatruta studnia z chimerą”, „Autoportret z muzą”, „Mój pogrzeb”, uzupełnione o obrazy z kolekcji prywatnych oraz archiwalia związane z Jackiem Malczewskim i jego rodziną. 

po lewej: Autoportret z kwiatem ostu / po prawej: Autoportret - życie i śmierć

Nekrolog Jacka Malczewskiego / odlew prawej ręki artysty / maska pośmiertna artysty

Co prawda w okresie letnim muzeum jest czynne do godz. 15.oo, to jednak ostatni zwiedzający może wejść na wystawy na godzinę przed zamknięciem. To dlatego nie mogliśmy niestety zobaczyć już reszty muzealnej ekspozycji. 

Naprzeciwko muzeum wznosi się neorenesansowy ratusz, powstały w 1848 roku według projektu Henryka Marconiego. Charakterystyczne są boniowane ściany oraz wieża zegarowa, z której codziennie o 12.00 odtwarzany jest hejnał miejski – melodia skomponowana przez kompozytora polskiego średniowiecza – Mikołaja z Radomia. Niestety byliśmy w Radomiu już po tej godzinie, zatem nie udało nam się go usłyszeć. 

Ratusz
fot. J.Gul



Na środku Rynku widzimy odtworzony po zniszczeniu przez hitlerowców pomnik Czynu Legionów komendanta Piłsudskiego. Najstarsze kamienice okalające rynek (po stronie ratusza), to Dom Gąski i Dom Esterki – dwie urokliwe barokowe kamieniczki mieszczańskie wzniesione w XVII wieku, podczas mojej wizyty niestety w remoncie. W 1656 roku, podczas potopu, w Domu Gąski kwaterował w 1656 roku król Szwecji, Karol Gustaw. Legenda Głosi, że Dom Esterki pierwotnie został wzniesiony przez Króla Kazimierza Wielkiego dla ukochanej Esterki. Obecnie kamieniczki mieszczą Muzeum Sztuki Współczesnej. 

Kamieniczki Gąski i Esterki
fot. J.Gul
Główną i reprezentacyjną ulicą, częściowo zamienioną w deptak, jest wspomniana już ulica Żeromskiego, zaczynająca się przy dawnych granicach miasta Kazimierzowskiego. Idąc deptakiem mijamy Pomnik Lecha i Marii Kaczyńskich - pierwszą w Polsce rzeźbę przedstawiającą Lecha i Marię Kaczyńskich, odsłoniętą 18 czerwca 2013 w Radomiu, której autorem jest Andrzej Renes.

Pomnik Lecha i Marii Kaczyńskich
fot. J.Gul
Idąc cały czas prosto, po prawej stronie, na placu Konstytucji 3 Maja, widzimy z kolei pomnik-stolik Witolda Gombrowicza. Rzeźba, wykonana według projektu Sławomira Micka, przedstawia pisarza grającego w szachy. Pisarz bywał w Radomiu wielokrotnie w latach 1924-1939 podczas pobytów w pobliskiej Wsoli. W tej niewielkiej podradomskiej miejscowości znajduje się też muzeum Gombrowicza. Radom mocno promuje twórczość Witolda Gombrowicza - organizowany jest m.in. Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski, a także przyznawana jest Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza dla najlepszego debiutu roku. Choć nie przepadam za tym twórcom, to przyznam, że pomnik jest naprawdę interesujący.

Pomnik Gombrowicza
fot. J.Gul
We wschodniej części Placu Konstytucji 3 Maja ustawiono kolejny pomnik - tym razem Leszka Kołakowskiego. Przedstawia on wspartego na lasce profesora, siedzącego przy okrągłym kawiarnianym stoliku, na którym znajduje się kapelusz i napis 
"LESZEK KOŁAKOWSKI 
1927-2009
FILOZOF"
Po prawej stronie stolika stoi puste krzesło. Uroczystość odsłonięcia pomnika odbyła się 23 października 2016 r. w 89 rocznicę urodzin profesora. 

fot. J.Gul

Mijamy również piękny budynek loży masońskiej z 1818 roku zaprojektowany przez Jakuba Kubickiego, w którym dziś ma siedzibę Prokuratura Okręgowa. Sama loża funkcjonowała w Radomiu w latach 1814 – 1821.

prokuratura
fot. J.Gul
Tak dochodzimy do parku im. Tadeusza Kościuszki, naprzeciw pałacu Sandomierskiego (przed nim napis I love Radom). Na skraju parku wznosi się monumentalny i dość osobliwy pomnik Jana Kochanowskiego, siedzącego w dość nieskromnej pozie. Pomnik autorstwa Jana Kucza został odsłonięty w 2006 romu. Na granitowym, płaskim postumencie umieszczona jest wykonana z brązu rzeźba poety. Jan Kochanowski siedząc obejmuje prawą ręką córkę Urszulę, natomiast w lewej trzyma otwartą książkę.

Pomnik Kochanowskiego
fot. J.Gul
Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie usytuowany w głębi parku, po wschodniej stronie głównej alei im. Księdza Biskupa Jana Chrapka, pomnik Chopina. Tonące kwiatach popiersie z brązu autorstwa Ryszarda Kozłowskiego naprawdę zwraca uwagę i mnie osobiście zachwyca.

fot. J.Gul

Radom - gdzie zjeść 

Z racji tego, iż od rana byliśmy w drodze, postanowiliśmy przed odjazdem wykorzystać mnogość restauracji i kawiarenek usytuowanych wzdłuż głównego deptaku i przysiąść na obiedzie i na kawie. Przed wyjazdem co prawda szukaliśmy wskazówek, gdzie w Radomiu można dobrze zjeść, ale ostatecznie nic nas nie przekonało, postanowiliśmy zdać się zatem na łut szczęścia.Nieco się przeliczyliśmy, bo o ile kawa i deser wyły wyborne, to miejsce, które wybraliśmy na obiad - zaledwie średnie. 

Obiad postanowiliśmy zjeść w Bistro No37 (Żeromskiego 37), którego nowoczesne wnętrze zdecydowanie przypadło mi do gustu (lubię skrajności). 

fot. J.Gul
P. zdecydował się na zamówienie dania dnia, mnie po raz kolejny skusiło danie dla dzieci, czyli paseczki z kurczaka z frytkami (12 zł). Ograniczone menu, a także liczba klientów bistro dawały nadzieję na świeże dania i dobrą kuchnię. Czas oczekiwania na posiłek wynosił ponad 10 minut, co boleśnie możliwości zwiedzania miasta, ale jeśli chodzi o obiad, nie jest niczym nadzwyczajnym. Niestety rozczarowujące danie również niczym nadzwyczajnym się nie okazało. 

Co prawda P. pochwalił zupę (krem z cukinii z ziołami), jednak już podsuszone frytki i panierka z filetem (nie mylić z filetem w panierce) okazały się rozczarowujące (całe danie 15,90 zł). Podobnie było u mnie – frytki nie miały w sobie wilgotności ziemniaka, za to paski kurczaka panierowane w płatkach kukurydzianych, całkiem konkretne, jeśli chodzi o grubość i wielkość, były za to zupełnie niedoprawione. Tak naprawdę całe danie zlało się smakowo ze sobą, w efekcie postanowiłam skończyć tylko mdłego kurczaka, a frytki oddać P. 

fot. J.Gul
Rozczarowująca wizyta, po której człowiek nie czuje się sytym, zatem postanowiliśmy wykorzystać resztę czasu do odjazdu pociągu nie na zwiedzanie, ale na dobrą kawę, która nieco odczarowałaby ten mało atrakcyjny posiłek, a przy okazji kulinarną mapę Radomia. 

I rzeczywiście, tuż za Bistro znaleźliśmy urocza kawiarnię (Żeromskiego 39) Marcus Cafe, gdzie zachwyca zarówno wystrój, obsługa, jak i ciasta - wszystkie wyglądają wspaniale. Co prawda z uwagi na upał zamiast rozkoszować się pięknym wnętrzem woleliśmy usiąść na dworze pod parasolem, ale za to podana kawa biała oraz kawałek czekoladowego tortu z wiśniami (najlepszy, jaki jadłam) okazały się być wyjątkowym doznaniem smakowym! Gorąco polecam te kawiarenkę, bo ponoć wszystko tam jest takie pyszne.

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz