poniedziałek, 5 października 2020

Remigiusz Mróz "Precedens"

Tytuł: Precedens 
Autor: Remigiusz Mróz 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 



Wielokrotnie mogliśmy oglądać w filmach, jakim fenomenem jest prawo precedensowe, obowiązujące między innymi w Stanach Zjednoczonych, opierające się na zwyczajach, precedensach, a także wcześniejszych orzeczeniach w podobnej sprawie. Zwykle wygląda to bardzo spektakularnie, niczym wyciąganie przysłowiowego królika z kapelusza i następuje pod koniec pozornie przegranego procesu. Poprzedzone jest jednak ciężką pracą, przedzieraniem się przez sterty notatek z czasów studiów czy wyroków sądowych wydanych w różnych częściach kraju. W Polsce jednak ten system nie obowiązuje i nie ma za bardzo jak liczyć na spektakularny zwrot w sprawie. No, chyba że pojawia się jakiś nowy dowód, albo … sprawę prowadzi Chyłka. 

Joanny Chyłki przedstawiać chyba nie trzeba szczególnie od czasów, kiedy wróciła do gry. Mogłoby się wydawać, że problemy osobiste i zdrowotne – utrata dziecka, rak, zmienią jej optykę i podejście do wielu spraw, ale tak naprawdę nic się nie zmieniło. A raczej zmieniło się o tyle, że jej dowcip stał się jeszcze bardziej cięty, a zachowanie ryzykowne. Teraz, kiedy rak jest w remisji, a Chyłka odzyskuje siły po chemii, teoretycznie powinna odpoczywać. Do kancelarii ma wrócić dopiero za pewien czas, ale wszystko zmienia jeden telefon od jednej z najpopularniejszych polskich aktorek, Aliny Karaś. I to aktorki znanej nie tylko z plotkarskich magazynów, w których sensacyjne doniesienia są podsycane przez samych ich bohaterów, ale z naprawdę niezłych ról. Rozmowa z aktorką jest dość osobliwa i ociera się o makabryczny żart. Karaś bowiem zapowiada, że na FB planuje transmisje live z … przeprowadzonego przez siebie morderstwa. 

O ile aktorkę można by podejrzewać o ćwiczenia do przyszłej roli, to w tym przypadku poszły one chyba nieco za daleko. Faktem jest, że Karaś na wizji zadźgała z zimną krwią człowieka. I to nie byle jakiego człowieka, bowiem jej ofiarą był Henryk Urbanowicz, znany producent i właściciel wytwórni zajmującej się produkcją filmów kinowych. Przynajmniej oficjalnie, bo nieoficjalnie to jedna z osób o wielkich dojściach i wielkich możliwościach. Czy w takiej sytuacji, w jakiej znajduje się Karaś, można liczyć, że nawet taka mistrzyni, jak Chyłka, wskóra coś w trakcie procesu? Aktorka nie tylko na to liczy, ale też jest o tym przekonana, uparcie bowiem twierdzi, że znalazła kruczek prawny, który sprawi, że do procesu nawet nie dojdzie. 

Czy to możliwe, że Karaś jest szalona? Będą mogli (i to dość boleśnie) przekonać się o tym bohaterowie kolejnego już tomu o Chyłce, czyli powieści „Precedens”, autorstwa Remigiusza Mroza. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona książka, to nie tylko doskonały thriller prawniczy, ale również prawdziwe studium zbrodni, a także działania machiny układów. Podejmując się obrony aktorki Chyłka i Kordian narażają się bowiem na prawdziwe niebezpieczeństwo, odkrywając przy okazji sieć powiązań, przy których działania Langera to przysłowiowa bułka z masłem. 

Nieco światła na sprawę rzuca zajmujący się wspominanymi powiązaniami dziennikarz, a właściwie były dziennikarz Szymon Bloch, który zapłacił wysoką cenę za wsadzanie nosa tak, gdzie nie powinien. Okazuje się, że nie jest on jedyną ofiarą systemu, bowiem życie rozpada się każdemu, kto próbuje się zainteresować sprawą. Sama Chyłka i Kordian mają nieszczęście tego doświadczyć. Nie dość, że w kancelarii pojawia się PIP, mieszkanie Chyłki zostaje wyłączone z użycia jako rzekomo zagrażające bezpieczeństwu, to jeszcze ktoś miał śmiałość odholować jej samochód. Nic dziwnego, że w tej sytuacji Chyłka, zamiast się wycofać, prze do przodu. Tylko czy tym razem ta strategia przyniesie rezultaty? 

Przekonamy się o tym dzięki lekturze książki, której bohaterowie już trwale zapisali się w świadomości czytelników, a ich perypetie (w tym miłosne) śledzą miliony czytelników. Brakowało w polskiej literaturze takiej osobowości, jak Chyłka, dlatego też każda powieść z jej udziałem jest gwarancją sukcesu. I tak naprawdę chyba nigdy się nie znudzi, mimo pewnego schematu zastosowanego w książkach i nieustannych docinek rzucanych przez prawniczkę. Być może to już syndrom uzależnienia się ofiary/czytelnika… 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz