wtorek, 26 lipca 2022

Ewa Formella "Obiecuje ci szczęście"

Tytuł: Obiecuje ci szczęście
Autor: Ewa Formella
Wydawnictwo: Replika


Szczęście jest uczuciem subiektywnym, a każdego uszczęśliwia coś innego. Jednak poprawne relacje rodzinne, poczucie bliskości, świadomość, że w bliskich mamy wsparcie, pomaga w odnalezieniu tego szczęścia. I sprawia, że zaczynamy go poszukiwać nie w rzeczach materialnych, a w sobie. Niestety niewiele osób może pochwalić się szczęśliwą rodziną, zawsze znajdzie się ktoś, kto poprawne stosunki zniszczy, kto będzie sprawcą nieszczęść, kto zada ból i doprowadzi do płaczu. Nie bez przyczyny ilość rozwodów wciąż rośnie, choć tak naprawdę prawdziwym nieszczęściem jest pozostawanie w związku bez miłości, w którym doświadczamy tylko zranienia, upokorzenia.

Wie o tym doskonale Kalina Waloch, bowiem jej rodzice stanowią modelowy przykład toksycznego związku. Dyktatura ojca i uległość matki, która wolała chować głowę w piasek i odwracać wzrok od nieszczęścia doprowadziła do tego, że lich córka Monika opuściła dom i już nigdy do niego nie powróciła. Zakochana, liczyła na zrozumienie, tymczasem spotkała się z agresją rodziców, którzy się jej wyrzekli. Zatem nawet po zerwaniu związku nie wróciła już do rodzinnego domu, z trudem wiążąc koniec z końcem, ale czerpiąc satysfakcję z bycia samowystarczalną i niezależną. Monika podejmuje pracę w żłobku, jako opiekunka, kontynuuje również naukę, bowiem jej ambicje są dużo większe. Tym bardziej że wie, iż nie ma oparcia ani w rodzicach, którzy nie chcą jej znać, ani w siostrze, która nie odpowiedziała nigdy na jej listy.

Przewrotny los znów łączy siostry, choć w dość niecodzienny sposób. Otóż chora na raka Monika umiera, pozostawiając na świecie rezolutną córeczkę Tosię. Co prawda Monika miała znajome, które mogłyby się zając dzieckiem, przynajmniej przez jakiś czas, ale Kalina nie wyobraża sobie, że mogłaby oddać dziewczynkę. Śmierć Moniki jest dla kobiety szokiem, ale fakt, że posiadała ona córkę, jeszcze większym. Tym bardziej, że nie ma pojęcia, co się mogło stać z ojcem dziewczynki, nieobecnym w chwili śmierci Moniki.

Sam fakt, że Kalina przygarnia Antoninę, jest szokiem chyba dla niej samej. Zatwardziała singielka nie wyobraża sobie wejścia w związek, dość już napatrzyła się na związek rodziców by wiedzieć, że nigdy nie chce tak żyć. Poświęciła się zatem karierze, z dystansem podchodząc do mężczyzn. Wieczory zaś spędzając samotnie z lampką wina. Alkohol pomaga ukoić jej smutek, choć nie zdaje sobie sprawy z tego, że bez niego jest jej trudno radzić sobie z codziennością.

Tosia ma szansę zmiękczyć jej serce, ale czy na tyle, by zaczęła ufać koledze z pracy, Bronkowi, który już od długiego czasu widzi w niej kogoś więcej, niż koleżankę z pracy. Dlatego też deklaruje pomoc w odnowieniu mieszkania Kaliny i przystosowania go do potrzeb nowej lokatorki. Planuje zdobyć serce dziewczynki, a później również jej opiekunki. Czy mu się to uda? Czy kiedykolwiek stworzą z Kaliną rodzinę? Czy Tosia będzie jej częścią? Co się stało z ojcem dziewczynki?

Na te wszystkie pytania będziemy mogli odpowiedzieć dzięki lekturze słodko-gorzkiej powieści pt. „Obiecuję ci szczęście”, autorstwa Ewy Formella. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Replika książka, mimo sielskiej okładki, kojarzącej się bardziej z romansem, niż powieścią obyczajową, dotyka poważnych kwestii, takich jak toksyczne związki, błędy młodości, ale przede wszystkim alkoholizm. Ten ostatni temat dotyczy wielu bohaterów książki, również – jak się okazuje – męża Moniki. Jej historię odkrywamy wraz z Kaliną, która znajduje pamiętnik kobiety. Ten zabieg, zastosowany przez autorkę, zwiększa nasze zaangażowanie i sprawia, że tak naprawdę od książki nie możemy się oderwać. I to niezależnie od tego, czy jesteśmy miłośnikami powieści obyczajowych, czy oczekiwaliśmy romantycznej opowieści.

Formella z lekkością opowiada historię, trudną i złożoną, która jednak dotyczy wielu rodzin, a być może wielu czytelników. Prawdopodobieństwo tej opowieści sprawia, że zaczynamy identyfikować się z bohaterami i ich otoczeniem, a być może zaczynamy dostrzegać niepokojące sygnały, dysfunkcje i w swoim domu, lub… w sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz