Browary Tyskie już od wielu miesięcy figurowały na mojej liście „must see”, ale ostatecznie zawsze obierałam inny kierunek. Kończący się rok i świadomość konieczności rozliczenia się przed sobą z postawionych celów sprawiła, że w sobotni poranek wskoczyłam do autobusu do Katowic z mocnym postanowieniem, że nareszcie znajdę się w tych Tychach!
Do browaru można łatwo dojechać, przesiadając się w Katowicach (al.Korfantego) na autobusy 2, 4. Bilet w jedną stronę na 90 min kosztuje 4,40zł (przewoźnik: MZK Tychy). Po kilkudziesięciu minutach wysiadamy pod kompleksem budynków browaru (wejście od ul. Katowickiej). Należy pamiętać, że browar jest czynnym zakładem pracy, zatem obecność na jego terenie jest w pełni regulowana. Dlatego też na zwiedzanie obowiązuje rezerwacja miejsc, której oczywiście … nie miałam. Na szczęście sympatyczna obsługa recepcji rozwiązała mój problem (mina kota ze Shreka działa!) i mogłam dołączyć do grupy studentów. Zamiast standardowego programu zostałam tym samym uczestniczką „Eko-zwiedzania”, z dodatkowymi atrakcjami – poza wykładem o procesach technologicznych obejmujących produkcję piwa, zwiedzanie zabudowań Tyskich Browarów Książęcych poszerzone zostało o degustację piw sezonowych oraz panel sensoryczny z cervesario, piwnym znawcą i kiperem. Punktualnie o 12.00 ruszyliśmy zatem eksplorować tereny zakładu przekonując się przy okazji, że … Tychy browarem stoją!