czwartek, 16 czerwca 2016

Agnieszka Rusin "Miłość w spadku"

Autor: Agnieszka Rusin
Wydawnictwo: Lucky


Śmierć osoby z naszego otoczenia zawsze oznacza kres pewnego etapu w życiu. Uświadamiamy sobie, że już nigdy nie będziemy mogli ze zmarłym porozmawiać, pójść na spacer, podzielić się najgłębszymi sekretami. Śmierć to również czas, by wybaczyć zmarłemu doznane krzywdy, przykrości, by uwolnić się z krępujących więzów i ograniczeń. Rzadko jednak bywa tak, że z odejściem bliskiej osoby związany jest tak wspaniały prezent od losu, jakim jest nowa miłość.

Taka jednak niespodzianka przypadła w udziale trzydziestodwuletniej Marnie, mieszkance małej miejscowości na wschodnich rubieżach kraju. Wychowana przez despotyczną matkę, dla której życiowym celem było wydać bogato za mąż wszystkie swoje córki, nigdy nie odważyła się na jakikolwiek sprzeciw czy zaznaczenie swojej indywidualności. Z pokorą znosiła zarówno rozkazy matki, jak i znienawidzoną pracę w urzędzie pocztowym i niekompetentne kierownictwo, uległą postawę prezentowała również wobec narzeczonego Mateusza. Już same ich zaręczyny świadczyły o tym, że Marina w tym związku jest na gorszej pozycji, bowiem propozycję zalegalizowania wieloletniej znajomości tylko dlatego, że tak wypada, trudno nazwać romantycznym zrywem. Przychodzi jednak taki moment, kiedy kumulowana przez lata frustracja i setki niewypowiedzianych słów muszą znaleźć ujście – u Mariny ten moment jest na tyle spektakularny, że ma miejsce … na jej zaślubinach. W efekcie tego dziewczyna zostawia Mateusza przed ołtarzem, sama zaś ucieka przed gniewem rodzicielki nad morze, gdzie ma nadzieję rozpocząć nowe życie. Wbrew pozorom to nie koniec, a zaledwie początek wciągającej powieści „Miłość w spadku”, autorstwa Agnieszki Rusin. Opublikowana nakładem wydawnictwa Lucky książka jest lekką i barwną opowieścią o cieniach i blaskach codziennego życia, idealną na nadchodzące wakacje – kto wie, może lektura historii Mariki zainspiruje nas do zmian, a my wykorzystamy urlop, by się zakochać?

Już w pociągu jadącym do miejscowości Nadmorskie, Marina spotyka swoją dawną miłość, Pawła. Pochodzący z bogatej rodziny, rozpuszczony jedynak, niegdyś porzucił ją wybierając pod wpływem rodziców, wyjazd do Warszawy. Dziewczyna długo leczyła złamane serce, nic zatem dziwnego, że teraz nie potrafi zaufać Pawłowi, mimo deklaracji nieprzerwanej miłości z jego strony. Dlatego też korzysta z pomocy mężczyzny tylko przez pewien czas, intensywnie szukając pracy. Jak pokazuje jednak jej historia, uroda może być przekleństwem. Odrzucony adorator w centrum uzdrowiskowo-rekreacyjnym, gdzie Marina dostaje prace kelnerki mści się, doprowadzając do jej rychłego zwolnienia. 

Tylko przypadek (a może przeznaczenie) sprawia, że kierowana przez jedną z mieszkanek nadmorskiej miejscowości, zdesperowana Marina trafia do starego domu na skarpie. Poszukują tu opiekunki do starszej osoby, a nagląca potrzeba zapewnienia towarzystwa staruszce sprawia, że dziewczyna zostaje zatrudniona mimo braku doświadczenia. Zgodnie z wytycznymi antypatycznej córki podopiecznej Mariny, staruszka jest zamkniętą w sobie niemową, tymczasem okazuje się być przemiłą damą, noszącą w sercu ogromną tęsknotę. Opiekunka i starsza pani nawiązują silną więź, a Marina odkrywa w sobie niezwykłe pokłady cierpliwości i empatii. Może właśnie delikatność i wrażliwość dziewczyny skłaniają staruszkę do zdradzenia jej wielkiej tajemnicy, dotyczącej wydarzeń sprzed lat, których konsekwencje sięgają czasów współczesnych. 

Jednak nawet Marina nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, jaki miał miejsce po śmierci starszej pani – otóż dziewczyna dziedziczy po opiekunce pamiętnik, na podstawie którego będzie mogła nareszcie napisać swoja upragnioną powieść. To jednak nie wszystkie niespodzianki, jakie pani Rozalia zawarła w testamencie. Otóż ukochany wnuk, który przez ostatnie kilka zapominał o istnieniu babci, otrzymać ma w spadku wspaniały dom w którym się wychował. Warunek jest tylko jeden – ma on poślubić Marinę i wytrwać w tym małżeństwie co najmniej rok…

Czy Marina zgodzi się pomóc Damianowi w przejęciu domu? Czy pewny siebie i arogancki mężczyzna zdobędzie jej sympatię? A może dziewczyna wybierze Piotra, który wciąż stara się być blisko niej? Pytania mnożą się w trakcie lektury, czytelnik zaś z zainteresowaniem i z napięciem śledzi rozwój wydarzeń, nieustannie zastanawiając się, którego z mężczyzn wybierze Marina i czy w końcu dostanie od życia to, czego pragnie – miłości. 

Powieść „Miłość w spadku” nie jest może powieścią wybitną, nie zostaje w naszej pamięci na dłużej, trwałe jest jednak jej przesłanie – szczęścia trzeba szukać w sobie i każdy zasługuje na miłość. Plastyczne opisy Rusin oraz wartka akcja nie pozwalają nam się nudzić, zaś wyzwania stawiane przed bohaterką sprawiają, że gorąco pragniemy, by życie spojrzało wreszcie na Marinę łaskawym okiem. Co więcej, jej historia pokazuje, że niekiedy nasze prośby zostają wysłuchane, jednak tylko wówczas, gdy to my sami zrobimy ten pierwszy, najważniejszy krok.

2 komentarze:

  1. Uważam, że nawet mało wybitne dzieła, zasługują na przeczytanie. Można w nich znaleźć drugie dno, czyli przesłanie. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ten tytuł zachęca do wyjścia poza swoją strefę komfortu, do pojęcia wyzwań, jakie stawia przed nami życie:-)

      Usuń