wtorek, 3 października 2017

Artur Nowaczewski "Hostel Nomadów"

Autor: Artur Nowaczewski
Wydawnictwo: ISKRY


„Tak jawiła mi się Bułgaria – pełna sprzeczności, w jednych miejscach ofensywna, nowobogacka, czterogwiazdkowa, w innych zdawała się rozpadać i znikać”. Te słowa opisujące państwo położone w południowo-wschodniej Europie, na Bałkanach, mogą budzić zdumienie szczególnie wśród osób, które znają ten kraj wyłącznie z perspektywy luksusowych hoteli na Słonecznym Brzegu. Tymczasem Bułgaria jest krajem naznaczonym słodko-gorzką historią, jest krajem z niezwykłym klimatem i krajobrazami, smakami, a także z ludźmi, którzy przybywają tu z różnych krajów, gnani wichrami historii lub własną ciekawością. 

Właśnie ta ciekawość, ale też pragnienie górskiej wędrówki i spotkania ze znajomym ze szkolnej ławki, kierowała Arturem Nowaczewskim, poetą, krytykiem literackim i podróżnikiem, który wyruszył z plecakiem poznać prawdziwą Bułgarię. Swoje doświadczenia z powrotów do tego niezwykłego kraju opisał w książce „Hostel Nomadów”, pozornie tylko zwykłej opowieści opublikowanej nakładem Wydawnictwa ISKRY. To pozycja, która zabiera nas w drogę, która odsłania przed nami cienie i blaski życia w tym kraju, który przez kilka wieków funkcjonował w granicach Imperium Osmańskiego. Książkę można polecić nie tylko tym, którzy wybierają się do Bułgarii z biurem podróży, ale przede wszystkim tym, którzy – podobnie jak autor – pragną odkryć niezwykły jej koloryt. 

Wraz z autorem podróżujemy po kraju, eksplorujemy jego górskie rejony – podchodzimy pod Musałę, najwyższy szczyt Riły, wchodzimy na Malowicę, wędrujemy szlakiem Kom-Emine. Odwiedzamy również monastyr Rożeński, niewielką cerkiew skrytą wśród winorośli, leniwie chodzimy uliczkami Płowdiwu, oglądając pomnik sołdata Aloszy czy dom, w którym przez krótki okres czasu mieszkał francuski poeta, Alphonse de Lamartine.

Ale książka Artura Nowaczewskiego, to nie tylko wszystkie niezwykłe miejsca które odwiedził, czy szlaki, którymi wędrował. To przede wszystkim spotkani w tej drodze ludzie, zarówno ci sprzed lat, jak choćby Jordan, przyjaciel z dzieciństwa, z czasów kiedy autor przebywał w Korei Północnej, jak i ci poznani podczas podróży, nierzadko bezimienni, a jednak warci zapamiętania. To para Czechów przebywająca w górach w podróży poślubnej, to nieznajomy Kostadin, świętujący siódmą rocznicę ślubu czy też mężczyzna zwany przez wszystkich „djado”, żebrzący przed cerkwią Świętych Siedmioczislenników, będący tak naprawdę największym darczyńcą tej cerkwi. 

To zaledwie kilka miejsc i kilka niezwykłych osobowości, o których pisze Nowaczewski, a wszystko to składa się na książkę niezwykłą, bo utkaną z doświadczenia, ze wzruszeń, ze smaków, zapachów i widoków, rozciągających się z górskich szczytów. Plastyczny język autora, w połączeniu z jego niezwykłą wrażliwością i doskonałym zmysłem obserwacji sprawia, że książka „Hostel Nomadów” zaciekawia, zostawia w nas pragnienie dalszego zgłębiania tajemnic kraju, wędrówki nie tylko szlakiem przebytym przez Nowaczewskiego, ale i swoimi drogami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz