niedziela, 18 lutego 2018

Grzegorz Kalinowski "Pogromca grzeszników"

Autor: Grzegorz Kalinowski 
Wydawnictwo: MUZA 



„Lata dwudzieste, lata trzydzieste / Kiedyś dla wzruszeń będą pretekstem” – śpiewała Ludmiła Warzecha, roztaczając przed nami wspomnień czar. Nie była wówczas świadoma, że lata 30. nie wszyscy mogą wspominać z sentymentem, a już na pewno nie czytelnicy powieści kryminalnej autorstwa Grzegorza Kalinowskiego. Wszechstronny zawodowo autor dał się już poznać wirtuozerią słowa za sprawą powieści sensacyjno-historycznej „Śmierć frajerom”, teraz zaś powraca znowu, bo odsłonić przed nami tajemnicę stołecznego półświatka. 

Opublikowana nakładem Wydawnictwa MUZA książka „Pogromca grzeszników”, to mocne uderzenie w przestępcze środowisko Warszawy w latach 30., to również wyjątkowy klimat kabaretów i dusznych redakcji, a także osobliwe podejście do pracy przedstawicieli służb państwowych. Po książkę sięgnąć mogą wszyscy miłośnicy powieści retro, a także doskonale skonstruowanych opowieści o zbrodniach, choć zapewne nie każdy odnajdzie się w tej dusznej atmosferze, pełnej wspomnień o artystach i wydarzeniach sprzed lat. 

Punktem wyjścia do snucia opowieści, jest brutalne morderstwo do którego doszło w jednej ze stołecznych kamienic, zamieszkiwanych przez Żydów. Ofiara – jedna z najbardziej znanych warszawskich prostytutek, a po zakończeniu kariery, stręczycielek, jest kandydatką na pierwsze strony dla prasy. Znaleziona w swoim mieszkaniu ze zmasakrowaną twarzą Gołda Ejzenberg, znana w środowisku jako Madame Gala, to kobieta o fascynującym życiorysie. Urodzona w rodzinie bogatych kupców z Witebska, w wieku siedemnastu lat uciekła z domu, zostając luksusową prostytutką, a następnie – w nieznanych okolicznościach – udało jej się wyrwać spod kontroli i rozpocząć działalność na własna rękę. Czy miała bogatego sponsora? A może protektorem była ochrana – tajna policja zapewniająca jej bezpieczeństwo w zamian za informację? 

Wygląda na to, że usunięciem Madame Gali byłaby zainteresowana spora rzesza ludzi, tym trudniejsze zadanie mają prowadzący śledztwo dochodzeniowcy z Urzędu Do Spraw Ciężkich Zbrodni. Aspirant Kornel Strasburger i przodownik Zygmunt Stolarczyk, zwani w Urzędzie Śledczym Dodkiem i Sztekkerem ruszają do pracy, choć śledztwo zapowiada się wyjątkowo ciężko. Na miejscu zbrodni nie ma żadnych śladów, zaś zabójstwo wygląda tak, jakby było konsekwencją włamania – znikają bowiem cenne przedmioty, które luksusowa dziwka z pewnością posiadała. Wkrótce jednak okazuje się, że morderstwo burdelmamy to dopiero początek serii zbrodni, zaś śledczym po piętach depcze lokalny dziennikarzyna ze stołecznego brukowca „Expressu Warszawskiego” Edward Giez, który w sprawie morderstw w środowisku sutenerskim upatruje trampoliny do awansu na stanowisko redaktora. 

Co tak naprawdę dzieje się na ulicach Warszawy w latach 30.? Czy w zaułkach czai się przebiegły zbrodniarz, który doskonale wie, jak pozbawiać ofiary życia, nie pozostawiając przy tym śladów? Czy z morderstwami może mieć coś wspólnego niemiecki zbrodniarz Peter Kürten, „Wampir z Dusseldorfu”? A może współczesne zbrodnie mają swoje korzenie w wydarzeniach sprzed lat, we wspominanym w książce „alfons-pogromie” z roku 1905 (które to wydarzenia rzeczywiście miały miejsce)? 

Odpowiedzi na pojawiające się pytania szukać możemy w powieści „Pogromca grzeszników”, która nie przejdzie bez echa na polskim rynku wydawniczym. Choć osobiście ciężko mi się było odnaleźć w klimatach stołecznych spelunek, zadymionych klubów i kawiarni, wolę bowiem zdecydowanie współczesne realia, to jednak docenić muszę mistrzostwo, z jakim Grzegorz Kalinowski kreśli zarówno tło wydarzeń, jak i sam ich przebieg. Czytelnik ma możliwość zanurzenia się w środowisko warszawskich sutenerów, prostytutek, poznaje również artystów, którzy w tamtych czasach robili karierę, a także niezwykłą atmosferę, charakteryzującą międzywojenną Warszawę. Tym samym powieść Kalinowskiego jest prawdziwą gratką dla miłośników gatunku, pióra autora i osób zafascynowanych dziejami Warszawy, szczególnie tymi mniej oficjalnymi. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz