niedziela, 26 sierpnia 2018

Schodzimy pod ziemię, czyli Grottes de Betharram, Francja

Planując pobyt w Lourdes (relacja TU i TU) wiedzieliśmy, że chcemy skupić się nie tylko na sacrum, a turystyka pielgrzymkowa nie jest dla mnie wystarczającą formą spędzania czasu. Wizyty w sanktuarium czy podążanie ścieżką św.Bernadetty były ważnymi aspektami wyjazdu, ale okolice Lourdes oferują o wiele więcej atrakcji, nie tylko dla osób wierzących. Jedną z nich są Grottes de Betharram - jedne z najpiękniejszych jaskiń na świecie, przez które przebiega 3-kilometrowa trasa turystyczna (całość liczy ponad 5 km korytarzy). Ten kompleks podziemnych jaskich w południowo-zachodniej Francji, położony około 15 km w kierunku od zachodnim od Lourdes to prawdziwy cud natury, zaś dla zwiedzających (w tym, a może nawet przede wszystkim dla dzieci) – przygoda życia. 

Wstęp do grot to koszt dość wysoki – 14.50 euro za bilet (osoba dorosła), ale wrażenie jest warte tej ceny. Lepiej zabrać ze sobą coś do okrycia, bowiem temperatura w grotach to 14 st.C, a w niższych partiach spada o kolejne 2 stopnie. My popełniliśmy błąd wybierając się tam w koszulkach z krótkim rękawem, w rezultacie nieco zmarzliśmy, a po wyjściu przeżyliśmy prawdziwy szok termiczny, przy 29 st.C na zewnątrz. Konieczne jest też wygodne obuwie, bowiem w pewnych miejscach jest dość ślisko i może być niebezpiecznie. 

Przy jaskiniach znajduje się spory parking (przy restauracji, gdzie zresztą jest również wyjście), choć do samego wejścia jesteśmy podwożeni autokarami i dopiero wówczas kupuje się bilet. Przy zakupie warto zgłosić z jakiego kraju jesteśmy, wówczas przewodnik uruchamia również polskie omówienie – w kilku miejscach bowiem w jaskini umieszczone są głośniki z których płyną informacje odnośnie określonych formacji, dodatkowo podświetlanych. Również przewodnik, z którym wędrowaliśmy, znał kilka polskich słów (w tym tak trudne jak nietoperz!), zwracał wiec naszą uwagę na intrygujące szczegóły, z czarującym uśmiechem biegając pomiędzy nami, a wielką grupą francuską. Brawa dla Niego! 

fot. J.Gul
Dzwon / Nietoperz
fot. J.Gul

Jaskinie zostały odkryte w 1819 roku przez oficera Gwardii Napoleona, a już od 1836 roku cieszyły się zainteresowaniem badaczy, w tym profesora Mermet. Pierwszymi wielkimi odkrywcami są trzej członkowie sekcji Alpine Club Pau: Larry, Campan i Ritter. W 1888 roku odkryli oni szereg tuneli łączących górne poziomy w jaskiniach z poziomami najniższymi. W 1889 roku Armand Vire, dyrektor Podziemnego Laboratorium Biologii w Muzeum Historii Naturalnej dokonał kolejnych eksploracji jaskini, odkrywając podziemną rzekę. Kolejne odkrycia i badania wiążą się z osobą Leona Ross, malarza i fotografa, a także Edouarda Alfreda Martel, który wraz z Leonem Ross, zastosował farbowanie rzeki by poznać jej przebieg. Z kolei w 1907 roku, historyk Emile Cartailhac odkrył liczne ślady i zadrapania pozostawione na ścianach przez niedźwiedzie. W roku 1900, Leon Ross rozpoczął budowę dróg w jaskini, umożliwiając tym samym ich zwiedzanie. 

fot. J.Gul
fot. J.Gul

Jaskinie są udostępnione dla zwiedzających od 1903 roku i niemal od samego początku wyposażone one były w oświetlenie elektryczne. Trasa turystyczna ciągnie się 2,8 km z różnicą poziomów 80 metrów i przebiega na pięciu poziomach, a jej pokonanie zajmuje około półtorej godziny. Pod ziemią zobaczyć można m.in. powstałe w ciągu milionów lat imponujące formacje skalne w postaci stalaktytów i stalagmitów, a także stalagnaty, tworzące się z prędkością 1 cm na 100 lat. Niektóre z tych formacji skalnych przypominają swoim kształtem znane nam rzeczy czy zwierzęta – jest na przykład nietoperz, słoń, zobaczymy również minaret czy wielki dzwon. Przez dno jaskini przepływa rzeka (długość jej podziemnego odcinka wynosi 3,5 km), dlatego część trasy pokonuje się barką co stanowi dodatkową atrakcję. Mimo iż przeprawa jest krótka, około 5 minut, a sama barka ma nieco dziecinny wygląd, to jednak jest to urozmaicenie pieszej wędrówki. Znacznie większą atrakcją jest podziemna kolejka, którą jedzie się około 10 minut, dość szybko, zatem zapięcie pasów jest konieczne. Przejażdżka podziemnym pociągiem odbywa się przez sztuczny tunel wykopany w latach 1913 - 1924. Musimy przygotować się na gwałtowne zakręty, a także stalaktyty wiszące nad głowami, w pewnych miejscach nawet przycięte, z uwagi na ryzyko uderzenia w nie. Kolejka wyjeżdża już na powierzchnię, a jazda nią stanowi ostatni etap zwiedzania.

fot. J.Gul
fot. J. Gul
Zanim jednak opuścimy to miejsce, warto wstąpić do restauracji przy wyjściu z kolejki. Ten piękny, stary budynek został odnowiony, stając się kwintesencją francuskiego stylu i elegancji. Mieści się tu sklepik (bardzo drogi) oraz kawiarnia, w której skusiliśmy się na bardzo dobrą kawę. Espresso było nawet tańsze niż w innych kawiarniach – 1,20 Euro. Jedyny minus tu, to toalety. Niemal we wszystkich kabinach zamiast muszli jest … dziura w ziemi, również unoszący się zapach nie zachęca do skorzystania. Nawet umywalka w kształcie muszli, nieco pretensjonalna w takim wnętrzu, a jednak przywodząca na myśl sosnowiecki pałac Dietla i słynną wannę z „Między ustami a brzegiem pucharu”, nie pozwala zapomnieć o tym niskim standardzie nie korespondującym z wyglądem budynku. Rzecz zdecydowanie do poprawy!

fot. J.Gul

2 komentarze: