sobota, 5 grudnia 2020

Wigilijne tradycje

pixabay
Wyjątkowość świąt Bożego Narodzenia polega między innymi na tym, iż przygotowujemy się do nich przez cały grudzień. Temu służy adwent, czyli czas modlitwy i zadumy w oczekiwaniu na przyjście Zbawiciela. Choć dziś przygotowania kojarzą się raczej ze sprzątaniem, co najwyżej z adwentowym kalendarzem, ale nawet taka forma przygotowań jest wyjątkowa, bowiem to z myślą o najbliższych przygotowujemy dom, wybieramy prezenty czy przygotowujemy potrawy. 

Uroczystość Bożego Narodzenia wprowadzono do kalendarza świąt kościelnych w IV wieku. Od tej pory chrześcijanie na całym świecie w różnorodny sposób spędzają ten wyjątkowy czas. I choć w wielu krajach (np. w Wielkiej Brytanii, Francji) święto zatraciło swój religijny charakter, stając się dniem wolnym od pracy, w Polsce wciąż zachowuje się tradycje. Niewiele osób jednak zastanawia się nad tym, skąd biorą się określone zachowania i przedmioty, których staramy się przestrzegać. Tymczasem niemal każda z tych bożonarodzeniowych tradycji wywodzi się z pogańskich rytuałów. 

Choinka, piękna choinka 


Niegdyś na terenie obecnej Ukrainy, Białorusi i na wschodzie Polski królowały diduchy, które były swojego rodzaju amuletami, chroniącymi przed złymi duchami, a także zapowiadającymi obfite plony. Stały w izbach aż do końca świętowania, czyli do święta Trzech Króli. Wieszano na nich orzechy oraz suszone owoce (symbolizowały dobre plony). Diduchy przypominały zatem współczesne choinki, choć tym bliższe były podłaźniczki, czyli czubki drzewek, gałęzi lub same gałęzie drzew iglastych, wciąż zielonych, które były wieszane w izbach pod sufitem. Drzewka te najczęściej dedykowane były owocami, słodkościami, kolorowymi bibułami, a ich obecność miała odstraszać złe duchy oraz zapewniać pannom na wydaniu szczęśliwe zamążpójście. Po zakończeniu Godów podłaźniczki nie były wyrzucane do śmieci, bowiem to przynosiło pecha – stawały się natomiast pokarmem dla zwierząt lub zakopywano je na polach. 

Pod sufitem – tak jak obecnie – wieszano również jemiołę. Umieszczanie jej było związane z obrzędami celtyckimi, druidzi uznawali ją za symbol miłości i pokoju chroniący przed złymi duchami, a także przed pożarami i piorunami. Całowanie się pod jemiołą gwarantowało trwałość związków, zaś sama roślina pozytywnie wpływać miała na potencję. Również jemioła nie była po świętach wyrzucana, a zasuszona była przechowywana przez cały rok, by jej działanie wciąż trwało. 

pixabay
Popularne, podobnie jak dziś, były wieszane na drzwiach wieńce. Najważniejszym ich elementem był ostrokrzew, tak naprawdę kolejny pogański spadek, bowiem Rzymianie używali go do przystrojenia świątyń w czasie Saturnaliów. 

Sama choinka pojawiła się dużo później, prawdopodobnie w średniowieczu. Odgrywała ona rolę drzewa z owocem poznania w świątecznych misteriach, a dopiero około XVI wieku pojawiła się w domach, traktowana jako symbol życia, odradzania się oraz jako łącznik pomiędzy niebem a ziemią. Tak naprawdę jednak podobnymi drzewkami czy gałązkami swoje domy w świątecznym okresie ozdabiali zarówno Grecy, jak i Rzymianie. Najstarsze pisemne świadectwo o drzewku zdobionym na Boże Narodzenie pochodzi z 1419 roku. Niemieccy piekarze z Fryburga ustawili choinkę Szpitalu Świętego Ducha, przybrali ją owocami, opłatkami piernikami, orzechami i papierowymi ozdobami. 

Pierwsze przystrojone choinki, dekorowane jabłkami i ozdobami z papieru, stanęły na terenie dzisiejszej Alzacji. Zwyczaj szybko rozprzestrzenił się w całych Niemczech i stamtąd, falami, na resztę Europy. Do Polski choinka trafiła na przełomie XVIII i XIX wieku, choć na początku stawiana była wyłącznie w bogatych domach, w biednych wciąż wisiały podłaźniczki. 

Niemal wszystkie ozdoby na choince miały znaczenie symboliczne. I tak, gwiazda zatknięta na czubku drzewka, wskazywać miała drogę do domu, światełka odczyniać miały uroki i odpędzać złe duchy, papierowe łańcuchy były symbolem spętania grzechem, dzwoneczki oznaczały radosne nowiny, zaś malowane na srebrno orzechy były znakiem dobrobytu i siły. Anioły, podobnie jak dziś, miały strzec domu. Według tradycji, choinkę powinno się ubierać 24 grudnia

Świąteczne prezenty 



Zwyczaj wręczania prezentów wywodzi się od składania darów … zmarłym. W starożytnym Rzymie czy w słowiańskich osadach w świątecznym okresie darami obdarowywano zmarłych. Na terenach obecnej Italii, w okresie Saturnaliów podarki wręczała sobie miejscowa elita. Prezenty pogańskim Germanom przynosił Odyn (mężczyzna z białą brodą, w długim płaszczu, pędzący na koniu ponad dachami domów), zaś Słowianom – Weles, bóstwo związane z magią oraz urodzajem i bogactwem. 

W naszym regionie Europy w czasie Święta Godowego, konkretnie 5 stycznia (w tzw. Szczodry Wieczór) prezenty otrzymywały dzieci i najbliżsi krewni. Najpopularniejsze były słodycze, suszone i świeże owoce oraz ciasta w kształcie podkówek, rogalików, zwierząt lub lalek (szczodraki). Szczodraki wręczano również kolędnikom, odzwierciedlały one to, jaki był rok (w bogaty były nadziewane i duże, w biedny – małe, bez nadzienia). Obecnie wśród prezentów królują raczej zabawki, książki czy laptopy i inny sprzęt elektroniczny.

Pod choinką prezenty pojawiły się około XIX wieku. Zaś obecny wizerunek świętego Mikołaja zawdzięczamy kampanii coca-coli z 1931 roku. Wówczas wygrał projekt, który dobrze znamy, czyli rubasznego, grubiutkiego Mikołaja z rumianymi policzkami i długą, białą brodą. 

Kolędy 


Zwyczaj śpiewania kolęd, w porównaniu do pozostałych, jest stosunkowo nowy. W pierwotnym znaczeniu kolęda była noworoczną pieśnią wigilijną. W tradycji chrześcijańskiej autorem pierwszej kolędy, rozumianej jako powiązana z narodzinami Jezusa, był św. Franciszek z Asyżu. To on również rozpoczął budowanie szopek i wystawianie jasełek. Wówczas zaczęto śpiewać także kołysanki dla Nowonarodzonego Dzieciątka. W liturgii kościoła katolickiego kolędy można śpiewać od pasterki do niedzieli po święcie trzech Króli (6 stycznia). W polskiej tradycji dopuszcza się kolędowanie do 2 lutego.

Niestety autorzy tych najpopularniejszych kolęd pozostają anonimowi, znamy niewielu z nich, miedzy innymi autorów „Cichej nocy”, czyli austriackiego księdza Josepha Mohra (tekst) oraz Franza Xavera Grubera (melodia). Po raz pierwszy została ona wykonana w trakcie pasterki w 1818 roku w okolicach Salzburga. Najstarsza polska kolęda „Zdrów bądź, królu anielski” z 1424 roku została prawdopodobnie przetłumaczona z języka czeskiego. Dopiero 200 lat później zaczęły powstawać nasze własne kolędy i pastorałki, a ich autorami byli m.in. Piotr Skarga („W żłobie leży”) i Franciszek Karpiński („Bóg się rodzi”). Dziś możemy pochwalić się najbogatszym na świecie zbiorem pieśni bożonarodzeniowych – mamy ich ponad 500.

Pasterka, zwana też północką to uroczysta msza święta odprawiana o północy w kościołach, upamiętniająca przybycie pasterzy, którzy jako pierwsi złożyli hołd nowonarodzonemu Jezusowi. Pierwsze msze o północy 24 grudnia sprawiano w Betlejem i Jerozolimie. W Europie zwyczaj wprowadzono w V wieku, zaś do Polski dotarł wraz z chrześcijaństwem. 

Dawniej w polskiej tradycji drodze na pasterkę odbywały się wyścigi bryczek i furmanek. Wierzono, że ten gospodarz, który pojawi się jako pierwszy w kościele, będzie w kolejnym roku cieszył się największymi zbiorami. 

Wigilijna uczta 


Do dziś wierzymy, że tak, jak w Wigilię, taki będzie cały rok. Istnieje nawet powiedzenie: „Jakiś we Wilię, takiś cały rok”. Przesąd ten wywodzi się z dawnych godowych uczt, wieczerz. Stół uginał się od jadła, miał zapowiadać przyszły urodzaj, był też podzięką za dary od bogów. Słowianie w czasie wigilijnych uczt folgowali sobie na całego, w dobrym tonie było przejeść się. Obfitość jadła symbolizowała dobrobyt, stanowiło zaklinanie urodzaju w nadchodzącym roku. 

Samo słowo wigilia pochodzi z łaciny i oznacza czuwanie. Czuwamy zatem, by uchwycić moment pojawienia się pierwszej gwiazdy. To nawiązanie do gwiazdy betlejemskiej, która – według Biblii – oznaczała narodziny Jezusa i wskazała drogę Trzem Królom. A kiedy gwiazda już zabłyśnie, gromadzimy się wokół wigilijnego stołu. Zgodnie z tradycją uroczystą kolację poprzedza modlitwa i czytanie fragmentu Ewangelii według św. Łukasza przez najstarszego członka rodziny. Potem następuje dzielenie się opłatkiem i składanie sobie życzeń. To łamanie się opłatkiem jest uznawane za najważniejszy moment polskiej wieczerzy wigilijnej. Zwyczaj wywodzi się ze starochrześcijańskiego obrzędu rozdawania chlebów przaśnych. Pierwsze wzmianki pojawiły się pod koniec XVIII wieku. Początkowo dzielono się opłatkiem tylko w polskich dworach szlacheckich i bogatych domach mieszczańskich. W XIX wieku zwyczaj rozpowszechnił się na terenach, na których żyli Polacy. Dziś znany jest też Czechom, Słowakom, Ukraińcom, Litwinom, Białorusinom i Włochom. 

Również obecnie z jedzeniem na wigilijnym stole związanych jest szereg przesądów. Dań ma być dwanaście, tyle wieczorów świętowano bowiem niegdyś magiczny czas przesilenia, poza tym każde było podzięką za kolejny miesiąc danego roku, zaś w czasach chrześcijańskich ilość dań stanowiła nawiązanie do ilości apostołów. 

Choć w przeszłości wierzono również, że aby zapewnić sobie dostatek w przyszłym roku, liczba powinna być nieparzysta. W zależności od zamożności domostwa było ich siedem (to liczba dni w tygodniu, dziewięć (bo tyle było chórów anielskich) lub jedenaście. Na dwanaście potraw mogli sobie pozwolić tylko najzamożniejsi. Dlatego utrwaliło się przekonanie, że bogactwo zapewni podanie dwunastu dań. Aby w nadchodzącym roku nie doświadczyć głodu, trzeba spróbować każdej z nich. I choć menu wigilijne nieco różni się w zależności od regionu, pewien kanon jest niezmienny. Najbardziej typowe potrawy : barszcz z uszkami grzybowymi (w niektórych regionach wymiennie z białym żurem, zupą grzybową, owocową lub rybną), ryby przyrządzane na różne sposoby (tradycyjny karp smażony i w galarecie),kapusta z grochem, kapusta z grzybami, fasola z suszonymi śliwkami, kluski z makiem, cukrem i miodem, kompot z suszonych owoców).

W części Europy obowiązkowym daniem na stole w czasach Słowian była popularna do dziś kutia. Przyrządzano ją z pszenicy, maku (uchodził za przysmak duchów) oraz miodu (kojarzono go z dobrobytem), co składać się miało na symbol dostatku i szczęścia. Podobną symbolikę miał kołacz, którym biesiadnicy się przełamywali (podobnie jak obecnie opłatkiem). Na stole też pojawia się ryba, będąca symbolem chrześcijaństwa od I wieku, zanim jeszcze powstał kościół katolicki. W wierzeniach ludowych zjedzenie jej podczas kolacji ma być gwarancją zdrowia i dostatku. Karp natomiast symbolizuje Chrystusa, odrodzone życie i siłę. W wielu domach w Wigilię wkłada się do portfela łuskę karpia, co ma zapewnić powodzenie finansowe. 

Suszone owoce, z których gotujemy kompot mają zapewnić nam długowieczność i pomyślność (śliwki odpędzają złe moce i zapewniają długowieczność; jabłka symbolizują miłość i zdrowie rodzynki – obfitość, a gruszki długie życie). Przyrządzana na różne sposoby kapusta ma natomiast w sobie siłę, dzięki której przyroda i człowiek budzą się do życia (wraz z grzybami i grochem ma przynieść szczęście, dostatek oraz chronić przed chorobami), z kolei czerwony barszcz ma dawać nadzieję na zachowanie na długo młodości i doczekanie starości w zdrowiu. Z kolei grzyby są uznawane za magiczną potrawę z innego świata i przy wigilijnym stole symbolizują połączenie ze światem zmarłych i przywołują wspomnienia o tych, którzy odeszli. Popularny makowiec i kluski z makiem związane są z wiarą, jeszcze z czasów starożytności, kiedy to mak symbolizował płodność. Uważany jest też za łącznika ze światem zmarłych (ziarna często gościły na stypach i pogrzebowych). 

Polską tradycją jest umieszczenie pod białym obrusem sianka, symbolizującego narodzenie Jezusa w ubóstwie. Ciągnięto z niego słomki – im dłuższa, tym więcej pomyślności w nadchodzącym roku.

Na wigilijnym stole nie mogło zabraknąć dodatkowego nakrycia dla niespodziewanego gościa. To wyraz pamięci o bliskich, którzy są nieobecni – nie mogli dotrzeć na wieczerzę, np. zza granicy lub zmarli. W Polsce zwyczaj miejsca dla „przybysza” upowszechnił się w XIX wieku. Miał wymowę patriotyczną – dodatkowe nakrycie symbolicznie zarezerwowane było dla członka rodziny przebywającego na zesłaniu na Syberii. 

pixabay




Kalendarz Świąt 

24 grudzień 

Wigilia to czas oczekiwania na wielkie wydarzenie - przyjście na świat Chrystusa jako Człowieka. Kulminacyjnym momentem Wigilii jest nabożeństwo o północy, pasterka. W tradycji chrześcijańskiej podkreślany jest rodzinny charakter tego dnia, miłość, pokój, pojednanie. Wybaczamy winy, mimo różnic w poglądach siadamy do uroczystej, postnej kolacji (choć Kościół zniósł post tego dnia). I polskim zwyczajem zostawiamy przy stole miejsce dla wędrowca. 

25 grudzień - pierwszy dzień Świąt 

To kolejny dzień rodzinnych spotkań – przy świątecznym obiedzie, tym razem nie postnym. Na stołach królują mięsa oraz bigos. To czas odwiedzin u bliskich, z którymi nie udało się spędzić Wigilii. Ci, którzy nie byli na pasterce, tego dnia idą do kościoła. Wielu z nas odwiedza w ten dzień groby bliskich, by pomodlić się na tych, którzy odeszli. To także data bardzo chętnie wybierana na termin ślubu, bo ponoć gwarantuje szczęście w małżeństwie. 

26 grudnia - drugi dzień świąt 

To dzień w kościele poświęcony wspomnieniu pierwszego męczennika, św. Szczepana. Był chrześcijaninem, jednym z diakonów, którzy pomagali apostołom. Około 36 roku za głoszenie chrześcijaństwa został aresztowany, oskarżony o bluźnierstwo i ukamieniowany w Jerozolimie. Przed śmiercią modlił się, by Bóg wybaczył grzechy jego prześladowcom. W okresie Bożego Narodzenia właśnie ten święty jest nam szczególnie bliski. Bo może to dzięki jego pomocy i nam łatwiej wybaczyć tym, którzy nas zranili, zapomnieć o kłótniach i nie pytać, kim jest wędrowiec, dla którego stawiamy dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole. 

1 komentarz:

  1. Aż żałuję, że mam w tym roku remont i nie będę mieć choinki :(

    OdpowiedzUsuń