piątek, 16 czerwca 2023

Alina i Czesław Centkiewiczowie "Zaczarowana Zagroda" - streszczenie szczegółowe

Tytuł: Zaczarowana Zagroda
Autor: Alina i Czesław Centkiewiczowie


"Zaczarowana Zagroda" to jedna z lektur w klasach I-III szkoły podstawowej. Napisana została przez Alinę i Czesława Centkiewiczów, autorów książek podróżniczych, głównie o tematyce polarnej. Akcja książki dzieje się na stacji badawczej zlokalizowanej na Antarktydzie.

Na „Stacji imienia profesora Dobrowolskiego” na Antarktydzie prowadzone są badania nad pingwinami Adeli (białookimi). Grupa badaczy pod przewodnictwem profesora pragnie oznakować zwierzęta, aby poznać ich trasy wędrówek podczas zimy polarnej. W tym celu budują zagrodę z brył lodu, przypominającą igloo bez dachu. Zaganiają tam grupę pingwinów, aby następnego dnia je oznakować aluminiowymi obrączkami nazwą stacji badawczej, kolejnym numerem oraz datą założenia obrączki. Chcą zawiadomić wszystkich pływających polarników, marynarzy i łowców wielorybów pływających po morzach Antarktydy, by mogli oni – widząc pingwina z obrączką – zanotować gdzie i kiedy je widzieli, a następnie powiadomić stację badawczą o tym fakcie.

Planują zagonić do zagrody około pięćdziesiąt ptaków. Pingwinki Adeli nie bały się ludzi, ale wcale nie miały ochoty iść tam, gdzie przyrodnicy je zaganiali. Jedne opadały na lód i ślizgając się na brzuszkach jak na saneczkach oddalały się od badaczy, inne szukały schronienia w wodach oceanu. Wśród złapanych pingwinów był też Elegancik, nazwany tak z uwagi na czarną łatę przypominającą krawat. Do północy udało im się zagonić do zagrody trzydzieści pingwinów i lodową płytą zasunęli wejście do zagrody.

Następnego dnia profesor pierwszy udał się do zagrody i stanął tak zaszokowany, że aż fajka wypadła mu z ust. Przecierał z niedowierzaniem oczy, bowiem zagroda okazała się być pusta. Z grupy trzydziestu pingwinów, w zagrodzie pozostał tylko jeden, wspomniany Elegancik. Zdenerwowany profesor pobiegł do izby, gdzie spali jego współpracownicy i zaczął ich budzić nakazując podwyższenie muru zagrody i ponowne zagonienie pingwinów. Przyrodnicy rzucili się do pracy podwyższając lodowe ściany i wygładzając je tak, by nie było żadnych uskoków sprzyjających ucieczce. Resztę dnia powtórnie zaganiali pingwiny do zagrody, choć nie było to łatwe, bo pingwinki uciekały już tylko widząc w oddali ludzi. Do północy badaczom udało się zamknąć w zagrodzie zaledwie dwadzieścia ptaków. Tej nocy profesor nie mógł zasnąć i pobiegł do zagrody jeszcze przed oficjalną pobudką. Niestety sytuacja powtórzyła się. Tym razem z dwudziestu nielotów po nocy został Elegancik i jeszcze jeden mniejszy pingwin. To, gdzie podziało się resztę ptaków i w jaki sposób uciekły, pozostawało zagadką. Badacze zastanawiali się nawet czy to możliwe, by – wbrew temu, co o pingwinach było wiadomo – mogły one latać.

Profesor postanowił, że teraz zagonią tylko kilka ptaków do „zaczarowanej zagrody” i od razu zaobrączkują. Nie był to jednak szczęśliwy dzień dla badaczy. Andrzej wpadł do lodowatej wody, kiedy załamał się pod nim lód, Janek rozbił sobie kolano goniąc pingwina, a profesor zgubił ulubioną fajkę, z którą się nigdy nie rozstawał.

Tajemnicę uciekających pingwinów odkrył pilot helikoptera z sąsiadującej stacji badawczej, w której uczeni mierzyli temperaturę powietrza, szybkość, z jaką wieją wiatry i przeprowadzali wiele innych obserwacji. Mężczyzna nie mógł przestać się śmiać, mimo iż łzy ciekły mu już po policzkach. Z zainteresowaniem zapytał przyrodników, czy może tresują pingwiny do cyrku. Okazuje się, że ptaki tworzyły piramidę, po której wspinały się kolejno i zjeżdżały na drugą stronę po lodowym murze. Odkrycie zagadki rozbawiło badaczy, a profesor stwierdził, że tak właśnie wyglądają te czary dzięki którym pingwiny znikały. Stwierdził też, że sposób ucieczki świadczy o mądrości tych ptaków.

Minęły najgorsze zimy na Antarktydzie, a słońce coraz wyżej wznosiło się nad horyzontem. Przebywający wciąż w stacji badawczej polarnicy coraz częściej wspominali pingwiny, które na krach uciekały przed zimą w cieplejsze rejony. Profesor czerwonymi punkcikami na mapie oznaczał długie szlaki ich wędrówek. Z różnych punktów oceanów okalających Antarktydę docierały do stacji radiotelegramy dotyczące oznakowanych pingwinów. Łowcy wielorybów zgłaszali, że na krach Oceanu Indyjskiego znaleziono stado pingwinów z obrączkami stacji, a japońscy rybacy z wód Oceanu Spokojnego wspominali o zaplątanym w sieci, oznakowanym ptaku. Amerykańscy marynarze donosili z kolei o pingwinku z obrączką i czarną łatką przypominającą krawat, który w trakcie wynurzania łodzi podwodnej na powierzchnię Oceanu Atlantyckiego wskoczył na pokład. W tym ostatnim profesor od razu poznał Elegancika wspominając ptaka i mówiąc, że chciałby go jeszcze kiedyś zobaczyć. Nie wiedział wówczas, że jego życzenie wkrótce się spełni.

Pingwiny w trakcie lata polarnego wróciły bowiem w okolicę stacji badawczej udając się do tych samych gniazd uwitych z kamyków, co poprzednio. Uradowani badacze dostrzegli Elegancika i inne oznakowane pingwiny. Profesor obiecał im, że nigdy ich już nie zagoni do żadnej zagrody. Pingwiny patrzyły się z ciekawością na człowieka, który tak naprawdę tak mało o nich widział. Gdyby potrafiły mówić zapewne same powiedziałyby dawno badaczom, że zawsze wracają na skały Antarktydy, do domów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz