środa, 30 sierpnia 2023

Hugh Lofting "Doktor Dolittle i jego zwierzęta. Klasyka Świetlika"

Autor: Hugh Lofting
Wydawnictwo: Świetlik



Chciałabym wierzyć, że wśród Was jest więcej przyjaciół zwierząt (i to nie tylko tych czworonożnych) niż wrogów. Niestety jeśli chodzi o inne zwierzęta niż psy i koty, to różnie z tym bywa. Bierze się to między innymi stąd, że nie znamy zwyczajów zwierząt, nie rozumiemy ich potrzeb, charakterów, a przez to boimy się ich lub niewłaściwie odczytujemy ich zachowania, podczas kiedy wynikają one jedynie z natury.

Na szczęście jest ktoś, dla kogo różnego rodzaju (nawet te najdziwniejsze) zachowania zwierząt nie są żadna tajemnicą. Ktoś, kto nie tylko uwielbia zwierzęta, szanuje je, troszczy się o nie i leczy, ale i … rozumie ich mowę. I to dosłownie, niezależnie od tego, o jakim zwierzęciu mówimy. Tym kimś jest doktor medycyny Jan Dolittle. Mieszkający w miasteczku Puddleby mężczyzna, w nieodłącznym cylindrze na głowie był właścicielem małego domku z wielkim ogrodem i uwielbiał zwierzęta (tak naprawdę bardziej, niż ludzi). W prowadzeniu domu pomagała doktorowi siostra, Sara, która wciąż narzekała na ogrom pracy wynikający z malej menażerii hodowanej przez doktora. Ten w domu i ogrodzie trzymał różnego rodzaju zwierzęta, od złotych rybek w stawie poczynając, aż po ulubieńców, czyli kaczkę Dab-Dab, psa Dżipa, prosiaczka Gub-Gub, papugę Polinezję i sowę Tu-Tu.

Niestety tak liczna gromada zwierząt odstraszała pacjentów doktora, aż w końcu przychodził do niego jedynie Sprzedawca Mięsa dla Kotów, któremu zwierzaki zupełnie nie przeszkadzały. Niestety gromada zwierząt wciąż się rozrastała, natomiast pieniędzy na utrzymanie ubywało. I nawet kiedy doktor sprzedał swoje pianino (oczywiście wcześniej wyprowadziwszy z niego myszki), to i tak funduszy nie na długo starczyło. To właśnie ów Sprzedawca Mięsa dla Kotów podsunął doktorowi pomysł, jak podreperować stan finansów – zamiast ludzi, leczyć zwierzęta, które przecież kochał. Ta myśl okazała się być żyłą złota szczególnie, że dzięki papudze Polinezji, doktor nauczył się doskonale mowy zwierząt. Teraz każdy jego pacjent, niezależnie od gatunku, mógł powiedzieć dokładnie, co go boli, a doktor szykował lekarstwo na jego dolegliwości.

Niestety, choć idea leczenia zwierząt była szlachetna, to dobre serce doktora znów go zgubiło. Schronienie znalazł bowiem u niego krokodyl, który uciekł z cyrku i zamieszkał u Jana Dollitle i wystraszył niemal wszystkich pacjentów. I znów doktor popadł w nędzę, a choć oszczędzał na sobie jak mógł, to jednocześnie wiedział, że nie może oszczędzać na zwierzętach, które przecież potrzebowały dobrze zjeść. I nawet mimo pomocy zwierząt, doktorowi trudno było utrzymać całe to domowe zoo. Na dodatek przyszła zima i zwierzęta coraz bardziej odczuwały zubożenie.

Właśnie w takiej chwili, kiedy zarówno doktor, jak i jego zwierzęta byli głodni i zmarznięci i tak naprawdę sami potrzebowali pomocy, zjawiła się zziajana małpka Czi-Czi, z niepokojącą wiadomością. Otóż z otrzymanej przez kuzyna małpki wiadomości wynikało, że wśród afrykańskich małp wybuchła epidemia. I jeśli doktor im nie pomoże, to nie wiadomo ile małp będzie w stanie przeżyć. Ta wiadomość odmienia życie wszystkich. Oczywiście doktor nie jest w stanie pozostawić zwierząt bez pomocy, wyrusza zatem do Afryki! To jednak nie koniec, a zaledwie początek tej fascynującej historii, opisanej przez Hougha Loftinga w książce „Doktor Dolittle i jego zwierzęta”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Świetlik książka dla dzieci, w pięknej szacie graficznej, to szkolna lektura, bowiem ta opowieść niesie ze sobą wiele treści, które pomagają w rozpoznaniu wartości, pokazują pewne pożądane zachowania i odkrywają przed nami świat zwierząt. Co więcej, wraz z doktorem przeżywamy wspaniałe (niekiedy niebezpieczne) przygody. Nie tylko żeglujemy po wzburzonym morzu, poznajemy króla – władcę królestwa Jolliginki, trafiamy do loch i uciekamy przed piratami. A to zaledwie część niezwykłych przygód, do których zaproszeniem jest ta wspaniała lektura.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz