Tego wieczoru pan Jones wybił jak zwykle szklanicę piwa zaczerpniętego z beczki stojącej w sieni jego domu i poszedł spać. Niedługo potem wszystkie zwierzęta: świnie, psy, owce, krowy, kury, gołębie, konie, kaczęta, kot, zgromadziły się w stodole. W ciągu dnia dowiedziały się bowiem, iż stary knur Major chce wszystkim opowiedzieć swój dziwny sen. Major miał 12 lat, a choć się roztył, to miał mądry ryj i dobrotliwy wyraz twarzy, mimo iż nigdy nie wycięto mu kłów. Major zaczyna swój przemowę od stwierdzenia, iż jego słowa będą efektem długich przemyśleń, których owocami pragnie się przed śmiercią podzielić z innymi, mniej doświadczonymi zwierzętami. Następnie zastanawia się nad losem zwierząt żyjących w gospodarstwach całej Anglii. Wszystkie są wyzyskiwane i wręcz ograbione z plonów wyhodowanych wielkim nakładem ich wysiłków. Wyzyskiwaczem i zarazem największym wrogiem zwierząt jest człowiek. Oprócz tego człowiek jest wobec zwierząt niewdzięczny, gdyż wydziela im głodowe racje żywnościowe, a pod koniec ich życia nie opiekuje się nimi tak, jak należy za wieloletnią pracę i wyrzeczenia, ale prowadzi do rzeźnika lub sam uśmierca. Major wzywa wszystkie zwierzęta do wzięcia udziału w powstaniu, które miałoby uwolnić je od ludzkiej tyranii. Nawołuje też, aby zachowały między sobą jedność i sprzymierzyły się przeciwko człowiekowi. Pojawienie się w kącie stodoły szczurów prowokuje krótką dyskusję i głosowanie dotyczące tego czy szczury i króliki również można uważać za przyjaciół zwierząt domowych. Głosowanie zdecydowało, że tak. Major przestrzega też, aby po wypędzeniu człowieka żadne ze zwierząt nie naśladowały ludzkich obyczajów, czyli: picia alkoholu, spania w łóżku, handlu, tyranizowania innych zwierząt oraz zabijania. Na zakończenie sędziwy wieprz opowiada swój sen o ziemi, z której zniknął człowiek i przypomina znaną dzieciństwa piosenkę mówiącą o równości wszystkich zwierząt oraz o zrzuceniu przez nie ucisku. Piosenka zostaje szybko podchwycona przez całe zgromadzenie i powtórzona pięciokrotnie, gdyż wszystkim bardzo się podoba. Hałas budzi jednak pana Jonesa, który myśląc, że do zagrody dostał się lis, strzela przez okno na oślep z dubeltówki, co powoduje, iż wszystkie zwierzęta rozbiegają się w popłochu w kierunku swoich legowisk.
Rozdział drugi
Trzy dni później Major zakończył życie. Był początek marca. Zwierzęta znajdujące się wciąż pod silnym wpływem słów swojego nieżyjącego przywódcy zaczęły potajemnie przygotowywać powstanie. Świnie- uważane za najmądrzejsze, otrzymały zadanie uczenia i kierowania innymi. Wśród świń wyróżniały się dwa knury: Snowball i Napoleon, które wraz z Squealerem uporządkowały nauki Majora, tworząc system zwany Animalizmem. Na tajnych nocnych wiecach trzy knury wykładały innym zwierzętom zasady tego systemu. Wybijały im też z głowy istnienie „Krainy Mlekiem i Miodem Płynącej”, do której zwierzęta rzekomo udają się po śmierci. O krainie tej opowiadał często ulubieniec gospodarza, kruk Mojżesz. Spośród wszystkich zwierząt konie pociągowe Boxer i Clover najszybciej uznały przewagę intelektualną oraz zwierzchnictwo świń i pomagały im, przekazując innym zwierzętom przystępnym językiem przyswojone przez siebie nauki. Zwierzęta od bardzo długiego czasu przymierał głodem, gdyż pan Jones od momentu, kiedy przegrał jakiś proces, rozpił się i przestał się nimi zajmować, co doprowadziło do nieprzewidzianego wybuchu powstania. W sobotę, w wigilię świętego Jana, Jones pojechał do Willingdon i upił się tak, że wrócił dopiero następnego popołudnia. Pozostający bez nadzoru parobkowie wybrali się na polowanie, nie nakarmiwszy zwierząt.
W niedzielę wieczór, gdy Jones odsypiał jeszcze pijaństwo, wygłodniałe zwierzęta włamały się do spichlerza i rzuciły się na skrzynie z ziarnem i obrokiem. Przebudzony Jones wraz z parobkami próbował batami przywrócić porządek, ale rozwścieczone zwierzęta zaatakowały nagle swych prześladowców, kopiąc i gryząc. Zaskoczeni ludzie zaczęli uciekać i zostali przegnali poza obręb folwarku. Dla zwierząt była to nagła i nieoczekiwana radość. Zniszczyły natychmiast wszystko, co przypominało im byłego właściciela i latami znoszone udręki. Tego wieczora po sutej uczcie i siedmiokrotnym odśpiewaniu hymnu „Zwierzęta Anglii”, którego nauczył je na pamiętnym zebraniu stary Major, nowi właściciele folwarku udali się na spoczynek. Następnego ranka, po zwiedzeniu domu pana Jonesa, który oglądały z nabożnym prawie lękiem, zwierzęta postanowiły zachować tę siedzibę jako muzeum. Ponieważ okazało się, że świnie nauczyły się czytać i pisać, Snowball wymalował na bramie napis „Folwark zwierzęcy”, zaś na pokrytej smołą ścianie wielkiej stodoły wypisał siedem przykazań, które były skrótem zasad Animalizmu. Brzmiały one następująco:
1. Wszystko co chodzi na dwóch nogach, jest wrogiem
2. Wszystko co chodzi na czterech nogach lub ma skrzydła jest przyjacielem
3. Żadne zwierzę nie będzie nosić ubrania
4. Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku
5. Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu
6. Żadne zwierzę nie będzie zabijać innego
7. Wszystkie zwierzęta są równe.
Po przeczytaniu na głos nowych praw Snowball rzucił hasło wzywające do podjęcia pracy przy sianokosach. W tym momencie ukazało się, że ktoś musi wydoić krowy. Świnie szybko uporały się z zadaniem, jednak pojawił się problem, co zrobić z mlekiem. Rozwiązał go Napoleon, który stwierdził, że ważniejsze w tym momencie są sianokosy. Zwierzęta ruszyły do pracy, zaś po ich powrocie mleka już nie było.
Rozdział trzeci
Praca przy sianokosach była bardzo ciężka, ponieważ zwierzęta nie mogły korzystać ze wszystkich narzędzi, jednak zbiór siana zakończyły o dwa dni szybciej niż zwykle kończył Jones z parobkami. Uznane za najmądrzejsze świnie objęły kierownictwo nad wszystkimi pracami. Przez całe lato zwierzęta ciężko pracowały, jednak teraz, kiedy były wolne i zarabiały same na siebie, trud stawał się radością. Najciężej ze wszystkich pracował Boxer, który był wszędzie tam, gdzie do wykonania były najtrudniejsze zadania. Wstawał on nawet pół godziny wcześniej niż inni i szybko zabierał się do pracy. Jego hasłem stało się „Będę pracować jeszcze ciężej”. Oprócz klaczy Mollie i kota, które raczej unikały pracy, wszystkie zwierzęta uczciwie pracowały i nie kłóciły się, jak miało to miejsce za rządów pana Jonesa.
Niedziela była świętem o ustalonym rytuale. Śniadanie było godzinę później niż w dzień powszedni, a po śniadaniu zwierzęta spotykały się na wiecu, który rozpoczynało wywieszenie flagi. Były na niej wymalowane na zielonym tle róg i kopyto, które po wytępieniu wszystkich ludzi, miały stać się symbolem Republiki Zwierzęcej. Potem planowano pracę na przyszły tydzień. Wnioski jednak zgłaszały jedynie świnie, zaś inne zwierzęta tylko głosowały. Okazało się, że najbardziej czynni działacze, czyli Snowball i Napoleon zawsze mieli odmienne zdanie. Popołudnie było wolne. Wieczorami zaś świnie uczyły się stolarstwa, kowalstwa i innych rzemiosł, korzystając przy tym z książek odziedziczonych po Jonesie. Snowball organizował komitety zwierzęce, np. „Komitet produkowania jaj” z kurami, „Komitet schludnych ogonów” z krowami, „Reedukacyjny Komitet Dzikich Towarzyszy” dla oswojenia szczurów i królików. Jego działania były jednak w większości bezowocne. Zorganizował on też kursy czytania i pisania cieszące się dużą popularnością, ale większość zwierząt poza psami, kozą Muriel i osłem Beniaminem, nie okazywała w tych dziedzinach żadnych zdolności. Oprócz tego okazało się, że owce, kury i kaczki nie są stanie nauczyć się na pamięć Siedmiu Przykazań. Dla nich więc Snowball sformułował maksymę: ”Cztery nogi dobre, dwie nogi złe”, tłumacząc jednocześnie zaniepokojonym ptakom, że skrzydła traktuje się jako nogi, gdyż jedynie ręka człowieka jest narzędziem służącym do czynienia zła. Napoleon nie wykazał żadnego zainteresowania komitetami Snowballa. Jego zdaniem ważniejsze od czegokolwiek było odpowiednie wychowanie młodych. Realizował zatem swoje plany. Przede wszystkim zabrał dziewięć szczeniąt Jessie i Bluebell, po czym umieścił je w odosobnieniu na strychu siodlarni, będącej jednocześnie sztabem dowodzenia świń, tłumacząc, że przejmuje nad nimi opiekę i odpowiedzialność za ich wychowanie. O wydarzeniu tym szybko zapomniano.
Niebawem wyszło na jaw, gdzie znikało mleko. Okazało się, że jest dolewane do pokarmu świń. Kiedy indziej zaś zdziwienie wywołała decyzja, aby również wszystkie opadłe z drzew jabłka oddać świniom. Wysłały one jednak Squealera, który szybko przekonał zwierzęta, że świnie jak większość zwierząt nie przepadają za mlekiem i jabłkami, ale produkty te zawierają ważne dla podtrzymania ich kondycji intelektualnej składniki. Dodał, że gdyby świnie nie zarządzały folwarkiem, Jones szybko by tu powrócił. Konieczność utrzymania świń w dobrej kondycji była zatem bezdyskusyjna. Zwierzęta przyjęły więc podział pożywienia bez dalszych sprzeciwów.
Rozdział czwarty
Przez całe lato stada gołębi, wypuszczonych przez Snowballa i Napoleona, roznosiły po innych folwarkach wieść o wydarzeniach mających miejsce na Folwarku Zwierzęcym. Właściciele innych folwarków, szczególnie Pilkington i Frederick, początkowo nie zwracali na to uwagi, jednak narastająca krnąbrność ich zwierząt spowodowała, iż zaczęli wyszydzać możliwość istnienia gospodarstwa prowadzonego bez nadzoru człowieka. Rozpuszczali też pogłoski, że mieszkańcy Folwarku Zwierzęcego zdychają z głodu, nawzajem się mordują i torturują. W tym czasie Jones przesiadywał barze Gospody pod Czerwonym Lwem w Willingdon i skarżył się wszystkim na swą niedolę i bunt zwierząt, który spowodował jego wygnanie. Pewnego październikowego dnia wyruszył on w towarzystwie uzbrojonych w kije parobków, aby odbić swoją farmę. Ostrzeżony przez gołębie o zbliżaniu się nieprzyjaciela Snowball, który przestudiował starą książką kampaniach Juliusza Cezara, szybko wydał zwierzętom odpowiednie rozkazy i przygotował folwark do obrony. Najpierw przybyli ludzie zostali zaatakowani z powietrza i obrzuceni gołębimi odchodami. W tym samym momencie zaczęły ich szczypać po nogach gęsi. Po ich odwrocie Snowball poprowadził do ataku owce, Muriel i Beniamina. Zwierzęta te uderzyły na wroga bodąc, popychając i kopiąc. Odpędzone kijami zaczęły uciekać w stronę zabudowań, gdzie przygotowano zasadzkę. Na podwórzu odcięto ludziom drogę odwrotu, do ataku zaś ruszyły trzy konie, trzy krowy i pozostałe świnie. Sam Snowball pędził prosto na Jonesa, który wypalił z dubeltówki do knura. Śrut przeorał mu grzbiet raniąc go, ale ten sam wystrzał zabił też jedną z owiec. Boxer swoim wielkim, podkutym żelazem kopytem uderzył w głowę jednego z młodych parobków, chłopca stajennego z Foxwood, pozbawiając go przytomności. Nawet kot nagle skoczył z dachu na ramiona kolejnego pastucha, wbijając mu w kark pazury. Gryzieni, kopani, dziobani i drapani ludzie wpadli w panikę i szybko uciekli. Boxer miał wyrzuty sumienia, że zabił niechcący żywą istotę i trącał kopytem chłopca stajennego leżącego twarzą w błocie, usiłując przewrócić go na plecy. Jego rozpacz przerwało hasło do poszukiwania Mollie, po której nie było ani śladu. Okazało się, że klacz nie brała udziału w bitwie, tylko ukryła się w stajni, wciskając łeb w żłób z sianem. W tym czasie leżący parobek odzyskał przytomność i uciekł.
Po uroczystym pogrzebie wprawionym owcy, ustanowiono odznaczenia wojskowe – „Bohater Zwierzęcy Pierwszej Klasy”, którym oznaczono natychmiast Snowballa i Boxera, zaś order „Bohater Zwierzęcy Drugiej Klasy” przyznano pośmiertnie zastrzelonej owcy. Po długich dyskusjach nadano również bitwie nazwę „Bitwa pod Oborą” oraz ustanowiono dwie rocznice: dwunastego października na pamiątkę Bitwy pod Oborą oraz 23 czerwca, w wigilię świętego Jana, na pamiątkę wybuchu Powstania.
Rozdział piąty
Wraz z nadejściem zimy Mollie przysparzała coraz więcej kłopotów. Każdego ranka spóźniała się do pracy, narzekała na dziwne dolegliwości i dużo czasu spędzała samotnie. Pewnego razu Clocer zapytała ją na osobności, czy przypadkiem nie rozmawiała tego ranka z parobkiem pana Pilkingtona z gospodarstwa Foxwood, ale Mollie stanowczo zaprzeczyła i uciekła. Clover zaś znalazła w jej żłobie kilka kawałków cukru i kilkanaście pęków kolorowych wstążek. Trzy dni później Mollie zniknęła, zaś gołębie doniosły, iż widziały ją za Willingdon, zaprzęgniętą do eleganckiego powozu człowieka o wyglądzie knajpiarza. Człowiek ten głaskał ją po nosie i podsuwał kostkę cukru, a ona wyglądała na zadowoloną. Zwierzęta przestały mówić odtąd o Mollie.
Tymczasem konflikt między Snowballem i Napoleonem zaostrzał się. Snowball wiele czasu spędzał na studiowaniu starych numerów czasopisma „Rolnik i hodowca Bydła”, które znalazł w domu Jonesa i wymyślaniu planów unowocześnienia gospodarstwa. Opowiadał o drenach, silosowaniu i tomasynie, opracował także skomplikowany system nawożenia pól przez zwierzęta, które miały oddawać kał bezpośrednio na polach. Głównym jego projektem była jednak budowa wiatraka, który miał napędzać prądnicę dostarczającą energii elektrycznej i dać w ten sposób siłę napędową dla maszyn, zaś w przyszłości oprócz zmniejszenia liczby godzin pracy dla wszystkich zwierząt, miał też zapewnić elektryczne ogrzewanie pomieszczeń i inne luksusy. Napoleon od samego początku manifestował swoją niechęć do budowy wiatraka, a raz nawet wszedł do szopy, gdzie na podłodze Snowball kreślił swe skomplikowane plany i oblał rysunki własnym moczem, po czym wyszedł bez słowa. Uważał on bowiem, że najpilniejszą sprawą jest zwiększenie produkcji żywności.
Cała sprawa podzieliła zwierzęta na dwa obozy. Jedynie osioł Beniamin nie opowiedział się za żadną ze stron, bowiem nie wierzył ani w to, że żywności będzie w bród, ani w to, że dzięki wiatrakowi zwierzętom będzie lżej. Kolejnym przedmiotem sporu stała się kwestia obrony folwarku. Rozumiano bowiem, że choć zwierzęta wygrały „Bitwę pod Oborą”, ludzie mogą w każdej chwili powtórzyć atak. Napoleon twierdził, że zwierzęta powinny przede wszystkim postarać się o broń palną, zaś Snowball był za wysyłaniem gołębi podburzających zwierzęta w okolicy.
Wreszcie w styczniu na jednym z niedzielnych wieców miano przegłosować sprawy wiatraka. Snowball porwał swoją mową zwierzęta, jednak Napoleon w pewnej chwili głośno kwiknął, a na ten sygnał pojawiło się dziewięć potężnych i przerażających psów, które rzuciły się na Snowballa, który ledwie uskoczył przed ich paszczami. W mgnieniu oka znalazł się za wrotami umykając ścigającej go sforze i nikt go nigdy więcej nie widział. Przerażone zwierzęta zgromadzone na wiecu, ukradkiem weszły do stodoły. Po chwili wbiegły tam pasy, które okazały się tymi samymi szczeniętami, które Napoleon niegdyś wziął na wychowanie. Po ich powrocie Napoleon ogłosił zniesienie wieców w niedzielne poranki. Uznał je za zbędną stratę czasu. W przyszłości zagadnienia związane z pracą folwarku rozstrzygać miał specjalny komitet świń pod osobistym przewodnictwem Napoleona. Członkowie komitetu mieli spotykać się na osobności, a potem zawiadamiać folwark o podjętych decyzjach. Zwierzęta od tej pory miały w niedzielny poranek zbierać się, aby odbywać defiladę przed sztandarem, odśpiewując hymn „Zwierzęta Anglii”, po czym wysłuchiwać rozporządzeń dotyczących planów pracy na nadchodzący tydzień. Żadne ze zwierząt nie potrafiło znaleźć słów albo wyrazić jakikolwiek sprzeciw lub wątpliwość, zaś cztery wieprzki próbujące oponować, szybko zamilkły słysząc warczenie psów.
Po pewnym czasie wysłano do zwierząt Squealera, by przeprowadził agitację. Wychwalał on poświęcenie Napoleona, który przejmując rządy wziął na siebie wielką odpowiedzialność i trud. Squealer mówił też, że taka sytuacja jest konieczna, gdyż fałszywa decyzja może doprowadzić do klęski w postaci powrotu Jonesa. Zwierzęta przyjęły to tłumaczenie, zaś Boxer dodał do swojego pierwszego hasła drugie, które brzmiało „Napoleon ma zawsze rację”.
Tymczasem mróz zelżał i przystąpiono do wiosennej orki. Każdej niedzieli o 10.00 spotykano się w wielkiej stodole, by wysłuchać rozkazów na nadchodzący tydzień. Odkopano czaszkę Majora i umieszczono na pieńku u stóp masztu. Po wciągnięciu flagi zwierzęta musiały przed nią przedefilować przed czaszką w skupieniu. W Sali zebrań nie siedziały już razem, jak kiedyś. Napoleon, Squealer oraz wieprz Minimus obdarzony talentem do układania pieśni i poematów, siedzieli na podwyższeniu. Otaczało ich dziewięć psów, a pozostałe świnie siedziały z tyłu. Reszta zwierząt zajmowała miejsca naprzeciw, wypełniając środek stodoły.
Trzy tygodnie po wypędzeniu Snowballa, Napoleon oświadczył zwierzętom, że wiatrak zostanie zbudowany, jednak może się z tym wiązać oprócz ciężkiej pracy, również uszczuplenie racji żywnościowych. Wieczorem Squealer poufnie wyjaśnił zdziwionym zwierzętom, że plany budowy wiatraka tak naprawdę zostały opracowane przez Napoleona, Snowball, zaś jedynie je wykradł. Sprzeciw Napoleona wobec budowy był tylko podstępem, który miał doprowadzić do usunięcia niebezpiecznego osobnika, którym był Snowball. Wywody tym były tym bardziej przekonujące, że Squealerowi towarzyszyły trzy psy.
Rozdział szósty
Zwierzęta wiedząc, że pracują dla własnego dobra i dla dobra przyszłych pokoleń, robiły to przez cały rok z wielkim poświęceniem. Początkowo pracowały 60 godzin tygodniowo, zaś w sierpniu Napoleon zarządził dobrowolną pracę w niedzielne popołudnia. Z tym jednak, że każde zwierzę, które pracy się nie podejmie, miało otrzymać połowę dziennej racji żywnościowej. I tak jednak musiano zrezygnować z kilku zaplanowanych zadań, bowiem żniwa poszły gorzej niż poprzedniego roku. Mniejsze też były plony, zaś dwa pola, które wczesnym latem miały być obsiane roślinami okopowymi, leżały odłogiem, bowiem orki nie rozpoczęto we właściwym terminie.
W budowę wiatraka włożony został wielki wysiłek, gdyż rozbijanie wielkich głazów na mniejsze kawałki, będące podstawowym budulcem, opierało się na wciąganiu głazów na skarpę w kamieniołomie i spuszczanie ich w dół, aby kruszyły się spadając. Zarówno podczas tej pracy, jak i podczas mozolnego podnoszenia i układania kamieni tworząc mur budowli, najwięcej namęczył się Boxer, którego siła równoważyła siłę wszystkich pozostałych zwierząt razem wziętych. Koń wstawał teraz już 45 minut wcześniej niż inni, zaś jesienią zaczął pracować po 2 lub 3 godziny nocą przy świetle księżyca i nie zważał na przestrogi Clover, aby się trochę oszczędzał.
Jesienią Napoleon oznajmił, iż z konieczność, z uwagi na brak na farmie gwoździ, żelaza na podkowy, nasion, narzędzi oraz nawozów sztucznych, przejmie on niewdzięczne zadanie utrzymywania stosunków handlowych z sąsiednimi folwarkami. Na razie postanowił sprzedać część siana i jęczmienia. Zaznaczył też, że być może trzeba będzie sprzedawać jajka, co ma być ofiarą złożoną przez kury sprawie budowania wiatraka. Zwierzęta nie były pewne, czy przypadkiem nie mówiono niegdyś o zakazie handlu i kontaktów z ludźmi, jednak wieczorem Squealer przekonywał, że nic podobnego nigdy nie zostało zapisane, więc jest to wytwór fantazji opartych na kłamstwach, rozsiewanych przez Snowballa. Poza tym, podczas poniedziałkowych wizyt pana Whympera, który miał pośredniczyć w handlu, Napoleon wydawał mu rozkazy, co podnosiło w mniemaniu zwierząt ich status i łagodziło sytuację oraz powstałe wątpliwości. Okoliczni właściciele ziemscy nienawidzili co prawda zwierząt z Folwarku Zwierzęcego i czekali na jego bankructwo, jednak z pewnym szacunkiem obserwowali między innymi postępującą budowę wiatraka. Świnie w tym czasie przeniosły się do domu Jonesa i zaczęły sypiać w łóżkach. Clover chcą sprawdzić swoje wątpliwości, poszła pod ścianę stodoły, aby odczytać widniejące tam zasady. Ponieważ znała tylko pojedyncze litery, przy pomocy Muriel przeczytała Czwarte Przykazanie, które mówiło teraz, że zakaz dotyczy łóżek z prześcieradłami. Co prawda zupełnie nie mogła sobie przypomnieć, by wcześniej była tam mowa o prześcieradłach, ale dodatkowo rozproszył jej wątpliwości Squealer twierdząc, że to prześcieradło jest ludzkim, złym wymysłem, zaś odpoczynek łóżkach jest konieczny dla świń, aby mogły one normalnie funkcjonować przy całym podejmowanym przez siebie trudzie zarządzania folwarkiem.
Pewnej październikowej nocy rozpętała się gwałtowna burza, która zwaliła na wpół już wybudowany wiatrak. Rankiem Napoleon popędził tam na czele gromady przerażonych zwierząt i stwierdził, że jest to zamach Snowballa, który powodowany czystą złośliwością zniweczył efekt niemal roku pracy. Ogłosił zatem wyrok śmierci na zbiega, obiecując zarazem nagrodę za jego schwytanie – miał to być Order „Bohater Zwierzęcy Drugiej Klasy” i pół korca jabłek. Postanowiono też na nowo podjąć budowę wiatraka i kontynuować ją zimą, bez względu na pogodę.
Rozdział siódmy
Zima była ostra, zaś w styczniu skończyły się zapasy i zwierzęta, ciężko przecież pracujące przy odbudowie wiatraka, przymierały głodem. Okazało się dodatkowo, że ziemniaki były źle, zakopcowane i duża ich część nie nadawała się do jedzenia. Zdając sobie sprawę z konsekwencji wydostania się poza folwark informacji o rzeczywistej, trudnej sytuacji, Napoleon kazał skrzynie wypełnić piaskiem, którym przykryto z wierzchu resztą ziarna i mąki. Skrzynie te, niby przypadkiem, mógł dostrzec Whymper podczas swoich wizyt. Pewnej niedzieli Squealer oznajmił, że zawarto kontrakt na dostawy 400 jaj kurzych tygodniowo. Wywołało to wzburzenie, a kury rozbijały zniesione jajka, aby nie oddać ich Napoleonowi. Ten jednak zabronił dawać im pokarm, więc po 5 dniach kury skapitulowały. Dziewięć z nich zdechło, jednak prawdziwą przyczynę ich zgonów zatajono oznajmiając wszystkim, że zmarły na kokcydiozę. Whymper nigdy nie dowiedział się o zajściu, a jajka zostały dostarczone zgodnie z umową. Napoleon zaczął się też zastanawiać nad możliwością sprzedania składowanego od kilku lat w folwarku drewna bukowego. Wahał się tylko nad wyborem nabywcy. Ilekroć przychylał się do osoby Pilkingtona, rozpuszczano pogłoski, że Snowball ukrywa się w majątku Fredericka, kiedy zaś przychylał się do Fredericka - krążyły wieści, że Snowball przebywa na folwarku Pilkingtona. Wreszcie Squealer ogłosił oficjalnie, że Snowball zaprzedał się Frederickowi, któremu miał służyć podczas ataku na Folwark Zwierzęcy jako przewodnik.
Zwierzętom wieś ta nie chciała się pomieścić w głowie, Squealer jednak poparł ten fakt istniejącymi rzekomo tajnymi dokumentami dowodzący mi, że Snowball był w zmowie z Jonesem oraz opowieścią, że podczas „Bitwy pod Oborą” miał on w odpowiednim momencie dać zwierzętom sygnał do odwrotu i w ten sposób oddać folwark w ręce ludzi. Przeszkodził temu jednak Napoleon, który w tym samym momencie rzucił się bohatersko na Jonesa. Barwna opowieść nie wszystkich przekonała. Nie uwierzył w nią też Boxer. Dopiero słysząc, że Napoleon osobiście uznał Snowballa za zdrajcę, zrezygnował z wątpliwości. Cztery dni później, Napoleon zgromadził wszystkich na podwórku, gdzie sam pojawił się w towarzystwie swoich dziewięciu strażników. Na dany sygnał przewlekły one na środek cztery młode wieprzki, które kilkakrotnie w przeszłości próbowały zgłaszać sprzeciw wobec opinii i poleceń wodza. Tak bowiem nazwano Napoleona. Psy rzuciły się też na Boxera, jednak ten kopnął i przygwoździł jednego z nich kopytem do ziemi, a na jego skomlenie inne uciekły. Boxer dopiero na przyzwolenie dane przez niezadowolonego Napoleona wypuścił napastnika. Odbył się sąd. Czterech przestępców przyznało się do konszachtów ze Snowballem i psy natychmiast przegryzły im gardła. Wódz wezwał też innych, aby przyznali się dobrowolnie do popełnionych przestępstw. Wystąpiły trzy kury, które przewodziły stłumionemu buntowi jajecznemu oraz gęś, która w poprzednim roku ukradła i wydziobała sześć kłosów żyta. Po gęsi jedna z owiec ujawniła, że oddawała mocz do sadzawki z wodą do picia i dwie kolejne owce, które przyznały się do zamordowania starego barana. Wszyscy przestępcy zostali pozbawieni życia. Zeznania i egzekucje ciągnęły się dotąd, aż przed Napoleonem wyrósł stos trupów. Gdy już było po wszystkim zwierzęta - poza psami świniami - udały się przerażone na wzgórze koło wiatraka, gdzie ułożyły się na ziemi przytulone do siebie, rozmyślając o tym, jak bardzo rzeczywistość ich ojczyzny różni się od wyobrażeń o folwarku pozbawionym egzekucji i śmierci. Sprzeczność tę dostrzegała Clover, jednak nawet ona nie znajdowała słów, aby swoje myśli wypowiedzieć. Szczególnie, że również ona za jedyne i największe zło uważała powrót Jonesa. Boxer doszedł do wniosku, że błąd popełniły same zwierzęta i jedynym środkiem prowadzącym do lepszej przyszłości, jest jeszcze bardziej wydajna praca. Od tej pory postanowił zatem wstawać godzinę wcześniej. Natychmiast udał się też do kamieniołomu, gdzie zabrał się do zwożenia kamieni. Clover zaintonowała hymn „Zwierzęta Anglii”, ale natychmiast pojawił się Squealler z wiadomością, iż pieśń ta jest już niepotrzebna, gdyż okres Powstania już minął i wymarzona społeczność już istnieje. Hymn jest zatem zakazany, zaś jego miejsce zajmuje nowa pieśń ułożona przez Minimusa, zaczynająca się od słów „Folwarku, Folwarku zwierzęcy, przeze mnie krzywda żadne cię nie spotka”. Pieśń ta jednak nie przypadła zwierzętom do gustu.
Rozdział ósmy
Kilka dni później Clover, znów przy pomocy Muriel, ze zdziwieniem dowiedziała się, że jedno z przykazań zapisanych na stodole brzmi: „Żadne zwierzę nie będzie zabijało innego zwierzęcia bez powodu”. Uznała, że zapomniała dwóch ostatnich słów tego zakazu i przeszła nad tym do porządku dziennego. Podobnie jak inne zwierzęta, które uznały, że dwa słowa jakoś wcześniej im umknęły, ale wobec takiego sformułowania praw, nie zostały one pogwałcone.
Przez cały rok zwierzęta pracowały ciężej i dłużej niż za czasów rządów Jonesa, jednak Squealer odczytywał im co niedzielę sprawozdanie mówiące, że produkcja poszczególnych artykułów wzrosła. Nie pamiętając, jak to było przed Powstaniem wierzyły w słowa przywódców, ale równocześnie myślały, że wolałyby „mniej słów, a więcej paszy.
Napoleon stawał się bożyszczem, a świnie prześcigały się na wymyślaniu dla niego wspaniałych tytułów, tj. „Ojciec Wszystkich Zwierząt”, „Dobroczyńca owczarni”, „Przyjaciel kacząt” i tak dalej. Minimus napisał też pełen uwielbienia poemat na jego część. Utwór został wypisany na ścianie stodoły, na której widniały już przekazania.
W środku lata zwierzęta przeraziła wiadomość, że trzy kury zawiązały spisek na życie Napoleona. Natychmiast zostały stracone, podjęto też nowe środki ostrożności. Łóżka Wodza strzegły nocą cztery psy, zaś pokarmów, które przyjmował, próbował najpierw Pinkeye, jedna z młodych świń. Tym czasie Napoleon prowadził negocjacje z Pilkingtonem na temat sprzedaży drewna, rozpuszczając równocześnie wieści o szykowanym przez Fredericka ataku na folwark. Wódz informował też, że Frederick okropnie znęca się nad zwierzętami żyjącymi w jego majątku. Squealer natomiast, ku zdziwieniu zwierząt oświadczył, iż Snowball za „Bitwę pod Oborą” otrzymał nie medal za odwagę, ale naganę za tchórzostwo. Co prawda niektóre zwierzęta miały wątpliwości, ale Squealer wkrótce zdołał je przekonać, że pamięć im szwankuje.
Jesienią ukończono wiatrak, który ochrzczono nazwą „Wiatrak Napoleona”. Dwa dni później dowiedziano się ze zdziwieniem, że drewno zostaje sprzedane Frederickowi. Snowball nigdy nie pojawił się w Pinchfield, zaś pogłoski o znęcaniu się nad zwierzętami w tym majątku są przesadzone i rozpuszczał je z pewnością sam Snowball. Trzy dni po odbiorze drewna, za które Frederick zapłacił nie czekiem, ale banknotami pięciofuntowymi, Whymper przyniósł wiadomość, że banknoty te były fałszywe. Napoleon natychmiast zwołał zwierzęta i obwieścil wyrok śmierci na Fredericka. Jeśli zostanie schwytany, miał być ugotowany żywcem. Następnego ranka Frederick ze swoimi parówkami uzbrojonymi w dubeltówki załadowane śrutem zaatakował folwark. Zwierzęta nie mogąc znieść huku i bólu spowodowanego przez wbijający się w ciało śrut, schroniły się w zabudowaniach patrząc bezsilnie, jak napastnicy podminowują i wysadzają wiatrak. Wściekłość zwierząt wzięła wówczas górę nad lękiem i wrogowie zostali mocno poturbowani i przepędzeni. Wiele zwierząt zostało jednak zabitych, wszystkie zaś - oprócz Squealera, który na placu bitwy był nieobecny, odniosły rany. Boxer na przykład stracił podkowę i miał pęknięte kopyto, zaś pod skórą tylnej nogi utkwiło mu kilkanaście śrucin. Zaraz po walce pojawił się Squealer z entuzjazmem sławiący odniesione nad wrogiem zwycięstwo. Bitwę nazwano „Bitwą pod Wiatrakiem” i uchwalono „Order Zielonego Sztandaru”, którym Napoleon - w bitwie posuwający się na szarym końcu szarżujących zwierząt - udekorował sam siebie. Poległym w boju wyprawiono uroczysty pogrzeb.
Kilka dni później świnie odnalazły w piwnicy skrzynkę whisky, którą opróżniały do późnej nocy. Słyszano głośne śpiewy, a ku zaskoczeniu rozpoznano fragmenty „Zwierząt Anglii”. Około wpół do dziewiątej widziano również Napoleona jak w starym meloniku pana Jonesa wyszedł tylnymi drzwiami, przegalopował dookoła podwórza i znów zniknął w domu. Następnego ranka dochodziła już dziewiąta, kiedy niepewnie kroczący Squealer oznajmił przerażonym zwierzętom, iż ich kochany Wódz umiera otruty prawdopodobnie przez Snowballa. O jedenastej Squealer wyszedł, by przekazać ostatni akt woli Napoleona – dekret mówiązcy, że picie alkoholu będzie karane śmiercią. Pod wieczór jednak stan wodza się poprawił i Napoleon zaczął czynić przygotowania do produkcji alkoholu. Pewnej nocy, około dwunastej, zwierzęta zbudził głośny trzask. Na miejscu mieszkańcy folwarku przekonali się, że pękła przystawiona do ściany stodoły drabina, z której spadł Squealer. Na ziemi znaleziono też puszkę z farbą i pędzel, jednak nikt nie potrafił tego faktu wytłumaczyć. Natomiast kilka dni później dostrzeżono, że piąte przykazanie brzmi obecnie: „Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu bez umiaru”. Najwyraźniej znów zapomniano o dwóch ostatnich słowach.
Rozdział dziewiąty
Od czasu Bitwy pod Wiatrakiem Bokser miał pęknięte kopyto, które coraz bardziej mu dolegało, choć starał się tego nie okazywać i następnego dnia pracował nie krócej niż zwykle. Wieczorem jednak przyznał się do bólu. Clover i Benjamin opiekowali się swoim towarzyszem, który zwierzał się, że jego marzeniem było zgromadzenie przed odejściem na emeryturę, przynajmniej odpowiednich ilości kamieni do budowy nowego wiatrak. Boxer miał odejść na odpoczynek w lecie następnego roku, ukończywszy 12 lat.
Zima tego roku była cięższa niż poprzednie, gdyż dwukrotnie zmniejszono racje żywnościowe wszystkim zwierzętom poza świniami i psami. Squealer tłumaczył, iż Animalizm nie przewidywał równości w podziale racji żywnościowych. Przytaczał również statystyki udowadniające, że zwierzętom żyje się lepiej niż za czasów Jonesa. Przybyło też jesienią nowe pokolenie świń - 31 małych prosiąt spłodzonych przez Napoleona. Planowano wybudować dla nich szkółkę. Różnica w sposobie życia świń i pozostałych zwierząt nieustannie się powiększała. Świnie otrzymały między innymi dzienny przydział 1l piwa na głowę. Wprowadzono też „Spontaniczną demonstrację”, celem uczczenia zmagań z przeciwnościami oraz osiągnięć Folwarku, czyli raz w tygodniu przerywano pracę i wyruszano na uroczysty pochód wokół folwarku. W pochodzie niesiono zieloną flagę z kopytem i rogiem oraz hasłem: „Niech żyje Towarzysz Napoleon”. Nikt nie wyrażał tego przekonania głośno, ale uważano, że te manifestacje są stratą cennego czasu. Ogólnie jednak były nawet lubiane, gdyż pozwalały na krótki moment zapomnieć o głodzie oraz przypominały zwierzętom, że pracują dla własnego dobra. W kwietniu ogłoszono folwark Republiką i wybrano Napoleona, zresztą jako jedynego kandydata, na prezydenta. W lecie powrócił kruk, Mojżesz i jak dawniej opowiadał o Krainie Mlekiem i Miodem Płynącej. Świnie oficjalnie zwalczały te brednie, ale pozwalały mu przebywać na folwarku, a nawet dały przydział w postaci kufla piwa dziennie.
Boxer powrócił do pracy, ale coraz bardziej chudł i osłabł. Pewnego wieczoru dowiedziano się, że upadł przy pracy i nie może się podnieść. Natychmiast podniesiono go i od transportowano do stajni, zawiadamiając jednocześnie o wypadku Squealera. Ten oznajmił, że Napoleon załatwia przewiezienie chorego do szpitala w Willingdon i oddanie go pod troskliwą opiekę weterynarza. Zwierzęta wyrażały obawy o los wydanego w ręce ludzi towarzysza, jednak zostały przekonane, że tutaj nie będzie miał tak dobrej opieki. Dwa dni później na pole rzepy przygalopował Benjamin i powiadomił o zabraniu Boxera. Zwierzęta rzuciły się w stronę zabudowań, gdzie zaczęły żegnać przyjaciela, ale Beniamin zwrócił ich uwagę na napis na wozie oznajmiający, że należy on do końskiego rzeźnika, a Boxer zamiast do szpitala wieziony jest do końskiej jatki. W tym momencie zwierzęta podniosły wielki wrzask, zaś Boxer ostrzeżony przez Clover chciał wyłamać drzwi, ale wóz szybko zaczął się oddalać, jemu zaś nie wystarczyło sił na uwolnienie się z paki. Trzy dni później oznajmiono o śmierci konia w szpitalu. Squealer oznajmił też, że był obecny przy konającym koniu, który rzekomo powtarzał „Niech żyje Towarzysz Napoleon”. Squealer wyjaśnił również kontrowersyjną kwestię napisu na samochodzie. Tłumaczył zwierzętom, że należał on wcześniej do rzeźnika, stąd napis na boku paki. Poinformował też o wydatkach poczynionych hojnie przez Napoleona na leczenie i pogrzeb Boxera. W niedzielę Napoleon wygłosił osobiście mowę żałobną, w której przypomniał dwa ulubione hasła Boxera „Będę pracować jeszcze więcej” i „Towarzysz Napoleon ma zawsze rację”, jako przykład postawy godnej polecenia każdemu zwierzęciu. Pewnego dnia ciężarówka kupca kolonialnego dowiozła drewnianą skrzynię. Świnie urządzały bankiet, a z ich domu dochodziły wrzaskliwe śpiewy. Nazajutrz na folwarku nikt się nie ruszył aż do południa. Rozeszła się też pogłoska, że świnie zdobyły gdzieś pieniądze na jeszcze jedną skrzynkę whisky.
Rozdział dziesiąty
Po latach pozostali przy życiu już tylko nieliczni świadkowie Powstania: Clover, Beniamin kruk Mojżesz i kilka świń. Zmarł nawet Jones, przebywający gdzieś daleko w przytułku dla alkoholików. Zwierzęta już dawno przekroczyły wiek emerytalny, ale nikt nie zwalniał ich z pracy. Napoleon ważył już ponad150 kg, roztył się też Squealer. Gospodarstwo rozwijało się, zakupiono nowe zwierzęta, dwa pola od Pilkingtona, wykończono też wiatrak, który służył jednak do mielenia ziarna, czym przynosił farmie dochody. Zwierzęta zaś ciężko pracowały przy budowie drugiego, który miał służyć do obiecanej dawno elektryfikacji. Jednak Napoleon potępił pomysł dążenia do zbytku i luksusów, jako wartości przeciwnych duchowi Animalizmu oraz nieprowadzących do szczęścia. Mimo tego, że ogół żył w nędzy, to zwierzęta były dumne, że przynależą do Folwarku Zwierzęcego - jedynego w całej Anglii gospodarstwa zarządzanego przez same zwierzęta.
Na początku kolejnego lata Squealer zebrał wszystkie owce na odosobnione pastwisko i trzymał je tam przez tydzień, czegoś je wytrwale ucząc. Niedługo po tym zwierzęta przeżyły szok. Świnie zaczęły chodzić na dwóch, zadnich nogach, zaś Napoleon trzymał w racicy bat. W momencie zaś, gdy zwierzęta miały być może zaprotestować, usłyszały bek owiec: „Cztery nogi dobrze, dwie nogi lepiej!”. Clover poprosiła Beniamina, by sprawdził, czy przekazania na stodole nie uległy zmianie. Okazało się, że było tylko jedno: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze”. Później nie dziwiono się już niczemu. Świnie zaczęły nosić ludzkie ubrania, baty, kupiły sobie też radio i zaprenumerowały gazety, poczyniły też starania o przyłączenie telefonu.
Tydzień później z sąsiednich gospodarstw przybyli farmerzy na inspekcję. Delegaci zostali oprowadzeni po całym terenie i wyrazili swój podziw dla funkcjonowania wszystkiego, jednak największe uznanie zyskał wiatrak. Zwierzęta w tym czasie pracowały pilnie, prawie nie podnosząc wzroku i zastanawiając się, kogo się mają bardziej bać – świń czy ludzi.
Wieczorem zwierzęta zaciekawione, co się dzieje w sali bankietowej, zaczęły zaglądać przez okno. Usłyszały między innymi przemowę Pilkingtona z Foxwood, który stwierdził, że na Folwarku Zwierzęcym żywy inwentarz pracuje więcej niż w innych gospodarstwach, a je mniej. Po nim zabrał głos Napoleon, który oświadczył, iż zostaną zniesione zwyczaje tytułowania się „towarzyszu” i niedzielnych defilad przed czaszką wieprza. Zmianie uległa także nazwa majątku – został przemianowany na Folwark Dworski oraz flaga. Ma to być odtąd jedynie zwykła zielona chorągiew. Obie strony zapewniły się też o wzajemnym usunięciu wszelkich nieporozumień i o istnieniu wspólnych interesów. Zaglądające przez okno zwierzęta zauważyły, że coś dziwnego dzieje się z twarzami ludzi i ryjami świń. Po chwili zastanowienia doszły do wniosku, że właściwie nie są one w stanie odróżnić jednych od drugich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz