czwartek, 18 grudnia 2025

Marta Niedźwiedzka "O zmierzchu. Ciało i trauma"

Tytuł: O zmierzchu. Ciało i trauma
Autor: Marta Niedźwiedzka
Wydawnictwo: W.A.B.


Trauma ma swoje odbicie w ciele. To zdanie mogłoby otwierać nie tylko książkę Marty Niedźwieckiej, lecz także długą tradycję myślenia o człowieku jako jedności doświadczenia psychicznego i somatycznego. „O zmierzchu. Ciało i trauma” wpisuje się w ten nurt z wyczuciem i zrozumieniem dla złożoności ludzkiego losu, unikając łatwych diagnoz i uproszczeń, które tak często towarzyszą współczesnym opowieściom o cierpieniu.

Książka Niedźwieckiej nie jest ani poradnikiem w potocznym sensie, ani czysto akademickim wykładem. Autorka porusza się na pograniczu eseju psychologicznego, refleksji kulturowej i uważnej obserwacji ludzkiego doświadczenia. Ten tom obejmuje treści z trzeciego i czwartego sezony podcastu. Tytułowy zmierzch nie oznacza tu wyłącznie schyłku czy ciemności, lecz raczej stan przejściowy: moment, w którym to, co wyparte, zaczyna się ujawniać, a ciało przejmuje rolę świadka zdarzeń, o których umysł wolałby zapomnieć. To właśnie ciało, według Niedźwieckiej, przechowuje pamięć traumy w napięciach, bólu, rytmach i reakcjach, które często pozostają niezrozumiałe dla samego człowieka.

Autorka konsekwentnie podkreśla, że trauma nie jest jednorazowym wydarzeniem, lecz procesem, który rozciąga się w czasie i zakorzenia w codziennym funkcjonowaniu. Z dużą ostrożnością opisuje mechanizmy obronne, unikając języka sensacji czy terapeutycznej mody. Jej styl jest powściągliwy, momentami wręcz ascetyczny, co działa na korzyść książki. W świecie nadmiaru emocjonalnych narracji Niedźwiecka proponuje ton wyważony, bliski tradycyjnemu myśleniu o pracy nad sobą jako drodze długiej, wymagającej cierpliwości i pokory.

Książka składa się z pięciu rozdziałów, z czego pierwszy traktuje o emocjach, drugi o związkach, kolejne opowiadają o ciele, traumie i lifehackach. Szczególną wartością „O zmierzchu” jest sposób, w jaki autorka przywraca ciału należne miejsce w refleksji o traumie. Nie traktuje go jako narzędzia do „naprawy” ani jako problemu do rozwiązania, lecz jako partnera dialogu. Ciało nie krzyczy bez powodu, nie buntuje się kapryśnie; ono mówi językiem, którego trzeba się nauczyć. Niedźwiecka pokazuje, że ignorowanie sygnałów somatycznych jest jednym z grzechów nowoczesności, nastawionej na wydajność i kontrolę, a nie na słuchanie i trwanie.

Istotnym aspektem książki jest również jej zakorzenienie w kontekście kulturowym. Autorka nie odrywa jednostkowego doświadczenia od historii, relacji rodzinnych i społecznych oczekiwań. Trauma jawi się tu jako coś, co bywa dziedziczone, przekazywane w milczeniu, utrwalane w gestach i sposobach reagowania. To spojrzenie bliskie klasycznym ujęciom psychologicznym, w których przeszłość nie znika, lecz domaga się uznania. Niedźwiecka nie proponuje radykalnego zerwania z tym, co było, lecz raczej uczciwe zmierzenie się z dziedzictwem, nawet jeśli jest ono bolesne.

Esejowy charakter książki sprawia, że nie znajdziemy tu prostych recept ani obietnic szybkiego ukojenia. Dla niektórych czytelników może to być trudne, zwłaszcza jeśli oczekują jasnych instrukcji. Jednak właśnie ta powściągliwość stanowi o sile „O zmierzchu”. Autorka zdaje się mówić, że prawdziwa praca z traumą wymaga czasu, ciszy i gotowości do pozostania w niewygodzie, zamiast natychmiastowego domykania narracji.

„O zmierzchu. Ciało i trauma” to książka do czytania powoli, najlepiej z przerwami na refleksję. Jej wartość polega nie na nowatorstwie za wszelką cenę, lecz na umiejętnym połączeniu współczesnej wiedzy psychologicznej z głęboko humanistycznym spojrzeniem na człowieka. Marta Niedźwiecka przypomina, że nie wszystko da się przyspieszyć i nie wszystko da się wyjaśnić słowami. Czasem trzeba wsłuchać się w ciało, uznać jego pamięć i pozwolić, by zmierzch stał się początkiem uważniejszego, bardziej odpowiedzialnego bycia ze sobą i z własną historią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz