wtorek, 12 kwietnia 2016

Wojciech Bauer "Pora chudych myszy "

Autor: Wojciech Bauer
Wydawnictwo: Videograf


Mrok rozświetlony tyko punktowymi lampami. Smród mysich odchodów, potu tych, którzy dzień po dniu wydobywają z narażeniem życia czarne skarby naszej ziemi – węgiel. Szczególnie na Śląsku tradycje górnicze są głęboko zakorzenione w świadomości, zaś zawód górnika, pomimo świadomości znoju i trudu, przechodzi tu z ojca na syna. Mimo tego, iż praca górnika wydaje się być intratnym finansowo, to niewielu jest takich, którzy pracują pod ziemią z powodu pieniędzy. Ci, bardzo często, odchodzą poznawszy czym jest samotność pod ziemią, czym jest wysiłek fizyczny i wszechobecny pył węglowy. 

Okazuje się jednak, że może być jeszcze jeden powód, dla którego ludzie rezygnują z pracy w kopalni – Zły, który czai się w mrokach korytarzy i zabija każdego, kto naruszy jego terytorium. Oczywiście nie każdy musi dawać wiarę słowom jednego z górników, którzy rzekomo doświadczył spojrzenia ciemności. Faktem jest jednak, że ktoś (lub coś) zabija kolejnych górników, zaś policja jest w tej sprawie bezradna. Jak potoczy się ta opowieść, którą snuje Wojciech Bauer? Przekonamy się o tym w najnowszej książce autora, thrillerze opublikowanym nakładem wydawnictwa Videograf. „Pora chudych myszy” nie jest pozycją dla ludzi o słabych nerwach i tych, którzy nie mają odwagi zanurzyć się w kopalniane podziemia. To porywająca książka, pełna tajemnic i atmosfery grozy, która sprawia, że nawet siedząc w domowym zaciszu zaczynamy czuć się nieswojo.

Autor przenosi nas do KWK Gertruda, jednej ze śląskich kopalni, której dyrektor obdarzony wielkim sercem, postanowił zatrudnić pod ziemią kobietę. Franciszka Kulok, magister inżynier górnik, oddająca swojej pracy całe serce miała za zadanie nadzorować prace w wyrobiskach wentylacyjnych. Nikt nie przypuszczał, że kopalnia którą kochała, stanie się jej zgubą, zaś ona sama – wyrzutem sumienia dyrektora Bugdoła. Wkrótce jednak okazuje się, że jego wrażliwie sumienie ponownie zostanie wystawione na próbę. Pojawiają się bowiem kolejne ofiary, zaś bestialskie morderstwa, nie wskazujące na żaden motyw, wydają się być dziełem tego samego człowieka. Na dodatek jeden z górników, Jaśku, zaczyna opowiadać o swoich doświadczeniach ze Złym, siejąc grozę i wątpliwości…

Jedyną osobą, która ma szansę przełamać impas w śledztwie, jest przyjaciel dyrektora kopalni, detektyw Nakonieczny. Mała firma ochroniarska którą prowadzi i nieliczne zlecenia pozwalają mu się z trudem utrzymać na powierzchni, ale to nie pieniądze sprawiają, że decyduje się przyjąć propozycję i ponownie schodzi pod ziemię występując w roli sztygara bhp. Powrót do kopalni i morderstwa stają się ucieczką, ale również okazją do wspominania niechlubnej przeszłości, o której pamięta jeszcze zbyt wiele osób. Nakonieczny - esbek, niegdyś jeden z najlepszych oficerów śledczych na Śląsku, pracował już kiedyś w Gertrudzie. Wówczas również jego zajęcie polegało na poszukiwaniach, miał bowiem za zadanie rozpracować tamtejszą Solidarność. Czy tym razem znów odniesie sukces czy raczej stanie się ofiarą demonów przeszłości? Na to pytanie odpowiedzi możemy szukać w porywającym thrillerze „Pora chudych myszy”, który zwraca uwagę na mistrzostwo autora w tworzeniu niezwykłego klimatu pełnego grozy i ponurych myśli o przeszłości. W fabułę wpleciony zostaje również mafijny motyw bowiem Nakonieczny wplątuje się w niebezpieczną grę, w której wynikiem może być albo procent od sześciu milionów funtów, albo utrata życia. Czy kopalnia okaże się bezpiecznym schronieniem przed mafią czy raczej śmiertelną pułapką? Czy dasz się uwieść swoim lękom czy raczej winnego szukać będziesz w świecie żywych? Wszystko okaże się w chwili, kiedy zdecydujesz się wkroczyć w świat Bauera, kiedy usłyszysz jak „gryfno” jest „ślonsko godka” i kiedy doświadczysz przenikliwego strachu…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz