Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kopalnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kopalnia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 maja 2018

Z wizyta w Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu

Na wizytę w Sztolni Królowa Luiza oraz w kopalni Guido miałam ochotę już dawno. Kiedy w ubiegłym roku pracowałam przy organizacji Industriady, w Zabrzu - w Parku 12 C, postanowiłam że w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy odwiedzę przynajmniej jeden z tych obiektów. I udało się. Zakupy za pośrednictwem groupon obniżyły cenę biletu, zatem wreszcie miałam okazję, po dokonaniu wcześniejszej rezerwacji, odwiedzić sztolnię. 

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Oddział Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach

Myślisz, że Górny Śląsk to tylko kopalnie? Nic bardziej mylnego – to również precyzyjne wyroby rzemieślników, którym bliżej jest do małych dzieł sztuki, niż do tradycyjnych przedmiotów użytkowych. Przekonać się o tym mogłam w niedzielny poranek, dzięki wyprawie do Gliwic, Szlakiem Zabytków Techniki. Tym razem moim celem był Oddział Odlewnictwa Artystycznego, mieszczący się w dawnej maszynowni Kopalni Węgla Kamiennego „Gliwice”. Obiekt znajduje się w pobliżu węzła „Sośnica” autostrad A4 i A1, bez problemu dotrzeć tu można również autobusami 8 oraz 58 z przystanku na Placu Piastów do przystanku Gliwice Centrum Edukacji. 

niedziela, 6 listopada 2016

Zapomniane miejsca Grodźca, czyli jak umierają budynki...

O Zagłębiu można powiedzieć, że jest wielokulturowe, wieloznaczne, zaskakujące. Jego koloryt potrafi zachwycić, zabytki imponują pietyzmem wykonania, bogactwem ciążących na nich wydarzeń, są jednak takie miejsca, które wydają się zapomniane, niedocenione. Ich tropem wyruszyłam w sobotni poranek, ostatni z tych słonecznych, jesiennych. 

Grodziec – bo tam właśnie odnalazłam obiekty, które warto ocalić, które mimo swojego stanu wciąż cieszą serce – przynależy do Będzina. Położony u podnóża Góry Świętej Doroty, a także Parciny i Góry Kijowej,  dzielnicą miasta jest jednak dopiero od 1 czerwca 1975 roku. Wcześniej było to samodzielnie miasto (lata 1951 – 1975), a także siedziba jednowioskowej gminy Grodziec (lata 1938 – 1951).

niedziela, 2 października 2016

Wystawa fotografii Arkadiusza Goli „Ogrodowa 1”

Sobotnia wycieczka „Bulwarem Czarnej Przemszy” była doskonałą okazją do zapoznania się z wystawą fotografii Arkadiusza Goli w Muzeum w Sosnowcu. Autor zdjęć – członek Związku Polskich Artystów Fotografików, fotoreporter Dziennika Zachodniego, doktorant w instytucie Fotografii Twórczej Uniwersytetu Śląskiego w Opavie, zaprezentował prace wykonane w działającej do 2015 roku Kopalni Węgla Kamiennego "Kazimierz – Juliusz".

sobota, 20 sierpnia 2016

Z wizytą w Zabrzu

Wiele osób kojarzy Zabrze z kopalnią Guido, znajdującą się na Szlaku Zabytków Techniki. Oferująca takie atrakcje, jak na przykład zjazd na „Poziom 355 Szychta", który wiąże się z przywdzianiem kompletnej odzieży ochronnej, kopalnia przyciąga rzesze zwiedzających, mimo wysokich cen atrakcji. 
Na podróż w głąb kopalni postaram się zabrać was jeszcze w tym roku (wypatrujcie posta), dziś jednak zapraszam na spacer po samym Zabrzu. Jak się bowiem okazuje … nie samą kopalnią Zabrze żyje!

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Dąbrowa Górnicza na weekend

Słoneczna niedziela to doskonały czas, by odwiedzić Dąbrowę Górniczą, miasto w Zagłębiu Dąbrowskim, w województwie śląskim. Mam do Dąbrowy szczególny sentyment, bowiem wiele lat temu mieszkałam tu kilkanaście miesięcy. Zapraszam zatem na wyprawę szlakiem historii, ale nie zabraknie też relaksu, zagwarantowanego przez obecność terenów zielonych oraz zbiorników wodnych, szczególnie zbiorników Pogoria III oraz Pogoria IV.

niedziela, 7 sierpnia 2016

Z wizytą w Muzeum Miejskim Sztygarka i Kopalni Ćwiczebnej w Dąbrowie Górniczej

Mimo iż przez niemal dwa lata mieszkałam w Dąbrowie Górniczej, nigdy nie dotarłam do Muzeum Miejskiego Sztygarka oraz do Kopalni Ćwiczebnej. Dopiero dziś, podczas zbierania materiałów do tekstu o atrakcjach Dąbrowy, udało mi się zwiedzić ekspozycje i zachwycić bogactwem zbiorów Muzeum, a nawet … wydobyć nieco węgla.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Wojciech Bauer "Pora chudych myszy "

Autor: Wojciech Bauer
Wydawnictwo: Videograf


Mrok rozświetlony tyko punktowymi lampami. Smród mysich odchodów, potu tych, którzy dzień po dniu wydobywają z narażeniem życia czarne skarby naszej ziemi – węgiel. Szczególnie na Śląsku tradycje górnicze są głęboko zakorzenione w świadomości, zaś zawód górnika, pomimo świadomości znoju i trudu, przechodzi tu z ojca na syna. Mimo tego, iż praca górnika wydaje się być intratnym finansowo, to niewielu jest takich, którzy pracują pod ziemią z powodu pieniędzy. Ci, bardzo często, odchodzą poznawszy czym jest samotność pod ziemią, czym jest wysiłek fizyczny i wszechobecny pył węglowy. 

Okazuje się jednak, że może być jeszcze jeden powód, dla którego ludzie rezygnują z pracy w kopalni – Zły, który czai się w mrokach korytarzy i zabija każdego, kto naruszy jego terytorium. Oczywiście nie każdy musi dawać wiarę słowom jednego z górników, którzy rzekomo doświadczył spojrzenia ciemności. Faktem jest jednak, że ktoś (lub coś) zabija kolejnych górników, zaś policja jest w tej sprawie bezradna. Jak potoczy się ta opowieść, którą snuje Wojciech Bauer? Przekonamy się o tym w najnowszej książce autora, thrillerze opublikowanym nakładem wydawnictwa Videograf. „Pora chudych myszy” nie jest pozycją dla ludzi o słabych nerwach i tych, którzy nie mają odwagi zanurzyć się w kopalniane podziemia. To porywająca książka, pełna tajemnic i atmosfery grozy, która sprawia, że nawet siedząc w domowym zaciszu zaczynamy czuć się nieswojo.

Autor przenosi nas do KWK Gertruda, jednej ze śląskich kopalni, której dyrektor obdarzony wielkim sercem, postanowił zatrudnić pod ziemią kobietę. Franciszka Kulok, magister inżynier górnik, oddająca swojej pracy całe serce miała za zadanie nadzorować prace w wyrobiskach wentylacyjnych. Nikt nie przypuszczał, że kopalnia którą kochała, stanie się jej zgubą, zaś ona sama – wyrzutem sumienia dyrektora Bugdoła. Wkrótce jednak okazuje się, że jego wrażliwie sumienie ponownie zostanie wystawione na próbę. Pojawiają się bowiem kolejne ofiary, zaś bestialskie morderstwa, nie wskazujące na żaden motyw, wydają się być dziełem tego samego człowieka. Na dodatek jeden z górników, Jaśku, zaczyna opowiadać o swoich doświadczeniach ze Złym, siejąc grozę i wątpliwości…

Jedyną osobą, która ma szansę przełamać impas w śledztwie, jest przyjaciel dyrektora kopalni, detektyw Nakonieczny. Mała firma ochroniarska którą prowadzi i nieliczne zlecenia pozwalają mu się z trudem utrzymać na powierzchni, ale to nie pieniądze sprawiają, że decyduje się przyjąć propozycję i ponownie schodzi pod ziemię występując w roli sztygara bhp. Powrót do kopalni i morderstwa stają się ucieczką, ale również okazją do wspominania niechlubnej przeszłości, o której pamięta jeszcze zbyt wiele osób. Nakonieczny - esbek, niegdyś jeden z najlepszych oficerów śledczych na Śląsku, pracował już kiedyś w Gertrudzie. Wówczas również jego zajęcie polegało na poszukiwaniach, miał bowiem za zadanie rozpracować tamtejszą Solidarność. Czy tym razem znów odniesie sukces czy raczej stanie się ofiarą demonów przeszłości? Na to pytanie odpowiedzi możemy szukać w porywającym thrillerze „Pora chudych myszy”, który zwraca uwagę na mistrzostwo autora w tworzeniu niezwykłego klimatu pełnego grozy i ponurych myśli o przeszłości. W fabułę wpleciony zostaje również mafijny motyw bowiem Nakonieczny wplątuje się w niebezpieczną grę, w której wynikiem może być albo procent od sześciu milionów funtów, albo utrata życia. Czy kopalnia okaże się bezpiecznym schronieniem przed mafią czy raczej śmiertelną pułapką? Czy dasz się uwieść swoim lękom czy raczej winnego szukać będziesz w świecie żywych? Wszystko okaże się w chwili, kiedy zdecydujesz się wkroczyć w świat Bauera, kiedy usłyszysz jak „gryfno” jest „ślonsko godka” i kiedy doświadczysz przenikliwego strachu…


wtorek, 29 września 2015

Literackie podróże: Czeladź

Planując wolny wtorek marzyłam tylko o odpoczynku z dobrą książką. Jednak niespokojny duch szeptał mi na ucho, że szkoda takiej pogody na siedzenie w domu. Szybka decyzja i masz na autobus 723– to początek drogi prowadzącej do Czeladzi.

Celem była Galeria Sztuki Współczesnej Elektrownia, znajdująca się na Szlaku Zabytków Techniki, ale wiedziałam, że trafiając do tego najstarszego miasta Zagłębia (i jednego z najstarszych w Polsce), na tym się nie skończy. 
Aby dotrzeć do Galerii można wysiąść na przystanku Czeladź Osiedlu Musiała lub Czeladź Saturn, ale ja zdecydowałam się zacząć zwiedzanie miasta od oddalonego od Galerii Kościoła Parafialnego pod Wezwaniem Św. Stanisława Biskupa Męczennika.


Kościół w stylu neoromańskim został zaprojektowany przez warszawskiego architekta Hugona Kuderę i poświęcony w 1913 r. Wykonany z czerwonej cegły, z dachem pokrytym blachą arkuszową miedzianą, zwraca uwagę już z daleka.


Główne wejście do świątyni zostało zlokalizowane od strony północno-zachodniej; prowadzą do niego schody wtopione w skarpę. Nad głównymi drzwiami umieszczono okno w formie rozety zdobionej witrażową kompozycją.







Z Kościoła powędrowałam szybkim krokiem prosto do Galerii, mijając rzekę Brynicę. Z racji tego, że droga zajmuje ok. 20 minut, zwiedzający "nie zaprawieni"w pieszych wyprawach mogą pomyśleć o skorzystaniu z komunikacji miejskiej.



Galeria Sztuki Współczesnej „Elektrownia” mieści się na terenie dawnej kopalni Saturn. Ostatnia tona węgla wyjechała z kopalni w grudniu 1996 r., a w 2003 r. prawo własności obiektów i użytkowania wieczystego terenów pokopalnianych przejęło miasto Czeladź. Galeria sztuki powstała w jednym z najlepiej zachowanych obiektów - budynku kopalnianej elektrowni.




Budynek ten został wybudowany w latach 1902-1908, a jego projektantem był architekt Józef Pius Dziekoński. W budynku zachowały się oryginalne maszyny i urządzenia byłej elektrowni, m.in. generator „Wanda” z 1903 r., kompresor, gigantyczne przetwornice, pulpit sterowniczy z połyskującymi zegarami, 8-tonowa suwnica. W 2010 r. obiekt został wpisany na Szlak Zabytków Techniki Województwa Śląskiego.








Niestety, biorąc pod uwagę, że wspomniane maszyny były jedyną atrakcją, ja zaś – jedyną zwiedzającą, muszę stwierdzić, że potencjał Galerii się marnuje. Wszak miejsce to ma predyspozycje do tego, by tętnić życiem, eksponując na przykład prace młodych grafików czy malarzy…


Choć teren wokół Galerii jest doskonałym przykładem modernizacji i adaptacji do nowych funkcji, to okoliczne zabudowania kopalni stanowią smutny widok.



Wędrując wzdłuż ulicy Dehnelów, trafiłam do Muzeum Saturn (ul.Dehnelów 10). Siedzibą muzeum jest tzw. Pałacyk pod Filarami - dawna willa dyrektora kopalni „Saturn”.






Z racji tego, że dziś odbywała się tam konferencja naukowa pt. . „Niedoceniane dziedzictwo. Osiedla robotnicze województwa śląskiego”, miałam możliwość wysłuchania prelekcji dotyczącej osiedli patronackich w Czeladzi oraz historii osiedla robotniczego Kolonia „Emma” w Radlinie. Zwiedziłam również wystawę fotografii Krystiana Niedbał pt. „Osiedle patronackie Piaski. Niedoceniane dziedzictwo”. Na pamiątkę obecności w Muzeum otrzymałam wspaniałą publikację dotyczącą osiedla Piaski, bogato ilustrowaną przez Krzysztofa Zięcika.


Kilka minut do odjazdu autobusu postanowiłam wykorzystać na sesję zdjęciową hotelu Pałac Saturna (ul.Dehnelów 2), łączącego w sobie funkcje Centrum Biznesu i Konferencji oraz miejsca relaksu, jakim są Termy Rzymskie.






Budynek został wybudowany około 1910 r., ale pierwotnie był o wiele mniejszy (jego przebudowa miała miejsce w latach 1922 – 1923). Przed laty znajdowało się tu biuro Towarzystwa Saturn a następnie dyrekcja kopalni węgla „Saturn".
Majestat budowli podkreśla jeszcze stylowa fontanna, umieszczona przed wejściem głównym do obiektu. Samego wejścia pilnują dwa potężne lwy wsparte o symboliczne „S”.




To już koniec dzisiejszej wyprawy, choć w planach mam jeszcze spacer po dzielnicy Piaski. Może uda się jeszcze w ciągu najbliższych dni zrealizować ten plan!

sobota, 25 lipca 2015

Podróże: Muzeum Śląskie w Katowicach

Mogłoby się wydawać, że sobotni poranek to czas na wyprawę na basem lub jezioro. Ja jednak postanowiłam skorzystać z oferty Katowic i odwiedzić nową siedzibę Muzeum Śląskiego. Mieszczący się na terenie byłej kopalni „Katowice” obiekt, to właściwie cały kompleks budynków, obejmujący zarówno nowoczesne szklane konstrukcje, jak i zabytkowe budynki pokopalniane. Kontrowersyjny architektonicznie budynek główny Muzeum to dzieło austriackiej pracowni Riegler Riewe Architekten.

fot. J.Gul

fot. J.Gul
fot. J.Gul

fot. J.Gul


Mieszczące się całkowicie pod ziemią sale wystawowe zawierają wspaniałe zbiory malarstwa i rzeźby, stanowią również zachętę do podróży w czasie. 

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Na terenie Muzeum znajduje się galeria sztuki współczesnej (1800-1945r.) z dziełami m.in.: Jana Matejki czy Aleksandra Gierymskiego; galeria sztuki polskiej (po 1945 r.) z dziełami m.in.: Zdzisława Beksińskiego i Andrzeja Wróblewskiego i galeria plastyki nieprofesjonalnej.
Prawdziwą gratką nie tylko dla mieszkańców i miłośników Górnego Śląska,  jest wystawa „Światło historii”. W tę podróż do przeszłości wkraczamy dzięki bramie kopalni, stanowiącej prawdziwy wehikuł czasu…

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Odwiedzamy Rotundę Cieszyńską - wczesnopiastowską kaplicę zamkową, będącą najstarszą murowaną budowlą o przeznaczeniu sakralnym na Śląski Cieszyńskim ...
 
fot. J.Gul
 Korzystając z najnowszych zdobyczy techniki możemy zagłębić się w lekturze cyfrowych książek...

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Poznajemy prawdziwą businesswoman minionych czasów…

fot. J.Gul

Podglądamy wyższe sfery …

fot. J.Gul

Odpoczywamy przy filiżance herbaty przeglądając stare albumy …

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul
Uczestniczymy również w wielu przełomowych wydarzeniach ...

fot. J.Gul


fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Przybywając na Śląsk w poszukiwaniu pracy, zatrzymujemy się w hotelu robotniczym...

fot. J.Gul

Podglądamy życie mieszkańców...

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Odbywamy podróże sentymentalne ...

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Na zwiedzanie tych wystaw warto zarezerwować sobie minimum cztery godziny, bowiem czeka nas jeszcze wizyta w Centrum Scenografii Polskiej oraz wystawa Muzeum w organizacji, prezentująca prawdziwą historię Muzeum. Na miłośników site specyfic art. (sztuka „do miesca”) czeka również Leon Tarasewicz, a właściwie jego projekt nawiązujący do samego Muzeum (galeria jednego dzieła).
Na zmęczonych czeka smaczna kawa oraz sklep muzealny, w którym niestety nie znalazłam żadnych zakładek z motywem Muzeum do mojej kolekcji.

Na tych, którzy nie boją się wysokości, czeka wieża widokowa. 

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Niestety, planując wjazd, warto uzbroić się w cierpliwość z uwagi na kolejki i ograniczenia ładowności windy. Mnie niestety szyki popsuła pogoda. Z uwagi na grzmoty i porywisty wiatr, obsługa wieży podjęła decyzje o jej zamknięciu w trosce o bezpieczeństwo. Mam zatem do czego wracać…


fot. J.Gul