czwartek, 28 lipca 2016

Anna Stryjewska "Głowa do góry, Matyldo!"

Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Jedność


Przy całym swoim dążeniu do indywidualizmu paradoksalnie nie lubimy inności, piętnujemy ją, bądź też unikamy, zaszywając się w swoim bezpiecznym świecie i nie wychodząc poza strefę komfortu. Błędnie przypisujemy inności osobliwe cechy, zaś o ludziach, którzy w jakiś sposób różnią się od ogółu społeczeństwa, wydajemy zwykle mylne sądy. Ile to razy w naszych głowach pojawiły się schematy myślowe, upewniające nas, że każdy Rom to złodziej, każda osoba leżąca na ulicy z pewnością wypiła zbyt dużo, a każda osoba niepełnosprawna jest … No właśnie, jaka? Co przychodzi nam na myśl, kiedy widzimy osobę o obniżonym poziomie rozwoju intelektualnego bądź też z dysfunkcjami narządu ruchu? Czy nie jest przypadkiem tak, że podświadomie odsuwamy się od niej, bądź też w jakiś sposób ją obrażamy, być może odbierając sobie tym samym szansę na wspaniałą przyjaźń.

Z takim właśnie zachowaniem ma do czynienia Matylda, nastoletnia bohaterka niezwykłej powieści „Głowa do góry Matyldo!” autorstwa Anny Stryjewskiej. Opublikowana nakładem wydawnictwa Jedność, stanowi piękne świadectwo tego, że osoba niepełnosprawna jest tak naprawdę taka sama jak my, a nawet lepsza – wszak cierpienie uszlachetnia. Książka adresowana jest do młodych czytelników, lecz również dorośli sięgając po nią otrzymają lekcję tolerancji, może nawet zastanowią się nad swoim zachowaniem, robiąc rachunek sumienia i … przepraszając za wcześniejsze postawy. Obserwując Matyldę, rezolutną i niezwykle dojrzałą jak na swój wiek dziewczynkę, tak ciężko doświadczoną przez los, niemal fizycznie czujemy jej cierpienie, jej smutek wynikający ze społecznego ostracyzmu, z odrzucenia przez rówieśników, z ich wyzwisk i kpiny. Matylda bowiem nie tylko jest bardzo dobrą uczennicą, obdarzoną dodatkowo talentem muzycznym. Tak naprawdę tym, co wyróżnia ją wśród innych uczniów, co budzi strach i niezrozumienie, jest jej noga – o pięć centymetrów krótsza niż druga. To właśnie powoduje, że dziewczynka utyka, co z kolei staje się tematem do niewybrednych żartów i ignorowania jej osoby przez zbiorowość rówieśników. 

Ale niepełnosprawność nie jest jedynym bolesnym doświadczeniem, z jakim Matylda się boryka. Jej ukochany ojciec niedawno zginął w wypadku samochodowym, kiedy jechał odebrać córkę z lekcji fortepianu. Pogrążona w bólu po stracie Matylda obiecuje sobie, że już nigdy nie zagra – to fortepian bowiem i lekcje muzyki obwinia o tę bezsensowna śmierć. Szansą na nowe życie, zarówno dla Matyldy jak i dla jej pięknej i ofiarnej mamy, jest nieoczekiwany spadek po starej ciotce Wandzie. Odziedziczony mały domek w miejscowości Czarny Staw na Południu Polski staje się ich nowym domem i chyba bez żalu opuszczają przedmieścia nieprzyjaznego im i pełnego bolesnych wspomnień Krakowa. Czy wraz z przeprowadzką życie Matyldy się zmieni? Czy znajdzie tu przyjaciółkę? Czy skończą się komentarze na temat jej kalectwa? 

Tego wszystkiego dowiemy się z lektury „Głowa do góry Matyldo!”, zdradzę jednak, że w życiu dziewczynki rzeczywiście wiele się zmieni. Przede wszystkim, zyska ona przyjazną duszę w osobie Dorotki, a wraz z nią uratuje psa, pozostawionego w lesie na pewną śmierć. Jej codzienność wypełniać będą również rozmowy z Eustachym, charyzmatycznym szczurkiem mieszkającym w jej materacu i w zadziwiający sposób potrafiącym się z Matyldą porozumiewać. A to zaledwie kilka z przygód, jakie czekają na dziewczynkę w nowym miejscu. I choć nie raz będzie ona smutna, choć społeczność klasowa również i tu pełna jest uprzedzeń, to różne wydarzenia sprawią, że zmieniać się będzie nie tylko opinia otoczenia o dziewczynce, ale przede wszystkim Matylda zacznie wierzyć w swoje możliwości i akceptować siebie taką, jaka jest.

Anna Stryjewska dzięki lekturze daje nam lekcję pokory, namawia do samoakceptacji, a także do empatii i szacunku dla drugiego człowieka. Prosta w swojej fabule książka niesie ze sobą pozytywne wartości, a lekkość historii sprawia, że młodzi czytelnicy właściwie zinterpretują przekaz. „Głowa do góry, Matyldo!” to jedna z tych pozycji, które można nie tylko czytać, ale stanowią one impuls do dyskusji – książka może stać się bowiem inspiracją dla nauczycieli, do stworzenia scenariusza lekcji wychowawczej czy dla rodziców, do rozmowy o ważkich dla młodego człowiek kwestiach. Z uwagi na tematy poruszane w powieści – nie tylko niepełnosprawność, ale i śmierć bliskiej osoby, radzenie sobie w obliczu stresu i zagrożenia, zmiana miejsca zamieszkania i szkoły, a nawet eurosieroctwo, książka stanowi uniwersalny lek na panoszącą się współcześnie obojętność oraz drogowskaz, którą drogą podążać. Oby więcej było na rynku takich pozycji!

2 komentarze:

  1. podejrzewam, że ta książka mogłabym mnie nieźle wciągnąć.
    frydrychm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń