piątek, 6 października 2017

Anna Badkhen "Wędrówka z Ablem"

Tytuł: Wędrówka z Ablem
Autor: Anna Badkhen
Wydawnictwo: Kobiece



Wniknąć w taką kulturę. Niezagrożoną wyginięciem, nie wyjątkowo oryginalną, ale mającą całkowicie odmienny sposób na życie, inaczej postrzegającą świat. Czerpać garściami z jej wiedzy, którą można zdobyć tylko dzięki bardzo, bardzo długiej wędrówce z ludźmi wędrującymi od zawsze. Dołączyć do tułaczki ciągnącej się miesiące, lata, całą wieczność (…)” – choć marzenia o wiecznej tułaczce nie są zbyt popularne, są jednak jednostki, które nie widzą i nie chcą widzieć dla siebie innej przyszłości. 

Taka wędrówka bez kresu, powtarzająca się lecz nigdy nie taka sama, dla wielu nie jest wyborem, ale jedynym sposobem na życie. Tak jest w przypadku Fulanów, którzy przemierzają Afrykę wraz ze swoimi zwierzętami, modląc się zarówno o ich, jak i o swoje bezpieczeństwo. Brak wody lub – przeciwnie – wartka rzeka, bojówki islamskie, ale i cywilizacja, która wypiera tradycję, to wszystko stanowi prawdziwe zagrożenie, skutkuje nie tylko śmiercią ale i całkowitą zmianą funkcjonowania, upadkiem wartości, wyparciem się korzeni. Wraz z pasterzami z tego rodu powędrować postanowiła Anna Badkhen, na potrzeby tej drogi przybierając fulańskie nazwisko, Anna Ba. Książka dziennikarki, która w swoich tekstach odzwierciedla niełatwe życie ludzi funkcjonujących w ekstremalnych warunkach, to niezwykła relacja z tradycyjnej wędrówki nomadów, w której autorka postanowiła im towarzyszyć. 

Publikacja Wydawnictwa Kobiecego, pt. „Wędrówka z Ablem”, to zaproszenie do niezwykłej podróży, ale i do zgłębienia historii nomadów, wędrownego pasterstwa, ale i zapis codzienności, której coraz częściej towarzyszy huk samolotów wojskowych czy strzały z karabinu. Autorka, Anna Badkhen, opisuje drogę, jaką przebyła wraz z pasterzami, wplatając w swoją relację niezwykłe opowieści z przeszłości, ale również rozmowy z różnymi ludźmi czy mrożące krew w żyłach lub po prostu smutne historie. 

Droga autorki nie wiedzie przez enklawy przeznaczone dla turystów, lecz pozwala przekonać się, jak wygląda życie Fulanów obecnie, a jak wyglądało dużo wcześniej. I do ich świata wkracza bowiem cywilizacja, która bezlitośnie obchodzi się z tradycją czy głęboko zakorzenionymi wartościami. „Fulanowie tracą starą wiedzę. Kiedyś życie było trudniejsze, dziś są wszelkie udogodnienia, a Fulanie uczą się w szkołach, ale zapominają o tradycjach” – mówi jeden z rozmówców autorki. Czy jest sposób na powstrzymanie tego destrukcyjnego postępu cywilizacyjnego? Chyba tylko taki, jaki wybrała Badkhen, czyli utrwalanie rzeczywistości, pisanie o niej i dzielenie się ich codziennością, bowiem wkrótce może być to obraz unikatowy. 

Tę codzienność poznajemy dzięki rodzinie Umaru Diakajate, dla której sensem życia i jedyną przyszłością, jaką znają, jest wypas bydła w regionie zwanym przez miejscowych burgu, od gatunku rośliny go porastającej. Wyruszamy na pełną niebezpieczeństw wędrówkę po Sahelu, choć sposób podejścia autorki do tematu, nieco naukowy, daleki od wciągającej relacji z podróży, może nieco nużyć. Mimo tego, warto zagłębić się lekturę, która przybliża nam nieznany i niezrozumiały świat, w którym wciąż woda noszona jest przez kobiety w wiadrach z koziej skóry, zaś zagubienie krowy oznacza poważne problemy. Lektura pozwala otworzyć nasze serca i umysły na inność, a – kto wie – może nawet zachęci do ruszenia śladem autorki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz