Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reportaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reportaż. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 marca 2020

Silje Elin Matnisdal, Leiv Magnus Grøtte "Ayla. Lis, który oczarował świat"

Autor: Silje Elin Matnisdal, Leiv Magnus Grøtte
Wydawnictwo: Kobiece



Ilość miłośników psów czy kotów na świecie jest olbrzymia, nie dziwi potężny biznes, jaki zbudowano wokół tych zwierząt. Powstają restauracje dla czworonogów, domy mody, bardzo często są one w naszych domach traktowane jak członkowie rodziny i takie tez mają prawa. Wspólnie zresztą domowników zasiadają do stołu, otrzymując co lepsze kąski, sypiają w łóżkach swoich właścicieli i zajmują najwięcej miejsca na kanapie. Wybacza się im pogryzione kapcie, podrapane meble, a nawet zdewastowane mieszkania. W zamian za to dostajemy bezgraniczną miłość i wierność futrzastych przyjaciół. I choć zdarzają się ludzie, którzy na to zaufanie, jakim obdarzają ich zwierzęta nie zasługują, to jednak wielu właścicieli zrobiłoby dla nich wszystko. 

czwartek, 15 sierpnia 2019

Eric O'Grey, Mark Dagostino "Peety. Pies, który uratował mi życie"

Autor: Eric O'Grey, Mark Dagostino 
Wydawnictwo: Kobiece 


Nie bez przyczyny mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Zawsze wierny, zawsze wpatrzony w nas i przyjmujący pokornie każde nasze słowo. Czy jednak pies może uratować życie? Liczne przykłady pokazują, że tak i to niejednokrotnie poświęcając nawet swoje. Wiele było takich bohaterskich psów w historii, które wyciągały ludzi z płonących domów, które odkopywały ich spod zwałów śniegu, które cuciły zamkniętych w rozbitych samochodach właścicieli tak, by mogli jeszcze opuścić pojazdy, zanim wybuchnie zbiornik paliwa. Ale do tego, by uratować komuś życie, nie trzeba aż tak spektakularnych czynów – wystarczy tylko być. 

piątek, 6 października 2017

Anna Badkhen "Wędrówka z Ablem"

Tytuł: Wędrówka z Ablem
Autor: Anna Badkhen
Wydawnictwo: Kobiece



Wniknąć w taką kulturę. Niezagrożoną wyginięciem, nie wyjątkowo oryginalną, ale mającą całkowicie odmienny sposób na życie, inaczej postrzegającą świat. Czerpać garściami z jej wiedzy, którą można zdobyć tylko dzięki bardzo, bardzo długiej wędrówce z ludźmi wędrującymi od zawsze. Dołączyć do tułaczki ciągnącej się miesiące, lata, całą wieczność (…)” – choć marzenia o wiecznej tułaczce nie są zbyt popularne, są jednak jednostki, które nie widzą i nie chcą widzieć dla siebie innej przyszłości. 

wtorek, 5 września 2017

Witold Gapik "Pijany martwym Gruzinem"

Autor: Witold Gapik 
Wydawnictwo: Bezdroża 


„Reportaże warto pisać tak, by czytelnik poczuł na własnej skórze strach, ból i upokorzenie” – mówił Wojciech Tochman, polski reporter oraz autor non-fiction. Te słowa przychodzą na myśl wielokrotnie, kiedy czytamy reportaże lub inne książki, które zbliżają się swoją treścią i charakterem do tego gatunku, które opisują rzeczywistość w taki sposób, że bezpośrednio odczuwamy bieżące wydarzenia, że wywierają one na nas duży wpływ i nie potrafimy się od nich uwolnić. 

piątek, 9 czerwca 2017

Karolina Kozioł „Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii”

Autor: Karolina Kozioł
Wydawnictwo: Psychoskok


Kiedy mówimy Brazylia, w myślach pojawia nam się gorąca samba, Rio de Janeiro, określane przez Brazylijczyków jako a cudowne miasto, skąpane w słońcu plaże Copacabana, słynna Głowa Cukru, czyli niezwykła stożkowata góra oraz postać Jezusa Chrystusa Odkupiciela, będącego jednym z symboli Rio. Korzystając z oferty biur podróży widzimy jednak tylko jedną, słoneczną twarz kraju. To drugie jego oblicze kryje się w cieniu słynnych już faweli, czyli slumsów, w których żyją tysiące Brazylijczyków. To tam, w dzielnicach nędzy, toczy się prawdziwe życie, tam też może szybko się zakończyć. 

piątek, 19 maja 2017

Maciej Jastrzębski "Rubinowe oczy Kremla"

Autor: Maciej Jastrzębski
Wydawnictwo: Helion


„Moskiewcy diggerzy wiedzą niemal wszystko o sekretach podziemnej Moskwy. Znają tajemnicę Metra-2 i schronów Stalina. Jednak niechętnie dzielą się tą wiedzą z innymi. Na szczęście paru diggerów zna mój przyjaciel i przewodnik (…), który nieraz się z nimi zapuszczał w mroczne korytarze podziemnego labiryntu (…)” – te słowa zachęcające nie tylko do odwiedzin moskiewskich podziemi, ale i do eksplorowania samego miasta i chłonięcia jego specyficznej atmosfery, kieruje do czytelnika Maciej Jastrzębski.

czwartek, 6 kwietnia 2017

Anna Jaklewicz "Indonezja. Po drugiej stronie raju"

Autor: Anna Jaklewicz
Wydawnictwo: Bezdroża


Na Indonezję można patrzeć przez pryzmat kolorowych folderów biur podróży i przepięknych zdjęć lazurowej wody, piaszczystych plaży i palm. Takie wyjazdy dla wymagających podróżników mają swoją cenę, ale w zamian turyści otrzymują możliwość pobytu niemalże w raju. Organizatorzy kuszą wspaniałymi wschodami słońca nad wulkanem Kelimutu, jednymi z najpiękniejszych raf koralowych świata, endemicznymi gatunkami zwierząt, wizytami na plantacjach przypraw czy degustacjami najdroższej kawy świata – Kopi Luwak. Ta przesłodzona wizja Indonezji niewiele ma jednak wspólnego z prawdziwym życiem i prawdziwym obliczem tego wyspiarskiego państwa. 

sobota, 4 lutego 2017

Anna Badkhen "Cztery pory roku w afgańskiej wiosce"

Autor: Anna Badkhen
Wydawnictwo: Kobiece


Stąpając każdego dnia po miękkich dywanach, podziwiając na ekranach kin te olbrzymich rozmiarów, perskie cuda zaściełające podłogę czy zachwycając się pokrywającymi ściany gobelinami zwykle nie zastanawiamy się, ile trudu i znoju kosztowało ich stworzenie. Współczesna technika pozwala na maszynowe wykonanie dywanów, a tekstylia te dostępne są niemal w każdym sklepie zajmującym się sprzedażą produktów wystroju wnętrz. Jednak dywanów wyplatanych ręcznie nikt nie określi mianem tekstyliów, nikt nie umieści ich na półce z napisem „promocja” – to dzieła sztuki, zasługujące na szacunek zarówno za ich piękno, jak i kunszt wykonawcy.

piątek, 5 lutego 2016

Patryk Świątek, Bartek Szaro „Paragon z podróży. Poradnik taniego podróżowania”

Autor: Patryk Świątek, Bartek Szaro
Wydawnictwo: Bezdroża


Czy można zwiedzić cały świat mając w kieszeni zaledwie kilkadziesiąt złotych? Czy opłaca się podróżować na własną rękę, omijając biura podróży i ich atrakcyjne choć drogie oferty? Jaki jest najlepszy sposób na poznanie klimatu danego kraju, na spotkanie mieszkających w nim ludzi, na oddychanie atmosferą miast i krajów z dala od komercyjnych ośrodków, gdzie turyści trzymani są w złotych klatkach? Czego unikać, na co zwracać uwagę i o czym pamiętać wybierając się na wyprawę? To tylko kilka z wielu pytań, jakie zadaje sobie każdy żądny wrażeń podróżnik, zaś odpowiedzi wielokrotnie decydują o powodzeniu danego wyjazdu i pozwalają zminimalizować ewentualne problemy, które zawsze mogą pojawić się w drodze.

Teraz nie trzeba już wertować książek z niepokojem odwrotnie proporcjonalnym do zbliżającej się daty wyjazdu. Nie trzeba też wykonywać telefonów do biur informacji czy ambasad, nie trzeba spędzać godzin w Internecie na wyszukiwaniu danych niezbędnych do zaplanowania podróży. Wystarczy tylko sięgnąć po znakomitą książkę „Paragon z podróży. Poradnik taniego podróżowania”, będącą kontynuacją akcji „Paragon z podróży”, czyli wymyślonej przez autorów bloga podróżniczego formy relacji z wyjazdu, która kładzie nacisk na praktyczną stronę podróżowania. Patryk Światek i Bartek Szaro, w opublikowanej nakładem wydawnictwa Bezdroża książce odsłaniają przed nami tajniki taniego podróżowania, udzielając jednocześnie wielu praktycznych wskazówek dotyczących transportu, wymogów obowiązujących w danym kraju czy niezbędnych elementów ekwipunku. Znajdziemy tu również fascynujące relacje z podróży czytelników bloga, którzy – oprócz podzielenia się z nami własnym przepisem na udaną podróż – przedstawiają tarasy, które przebyli, czas trwania wypraw oraz koszt eskapad. 

Na książkę składają się dwie części – pierwsza stanowi poradnik, który powstał na podstawie własnych doświadczeń autorów, opisujących znane i wypróbowane przez nich metody taniego podróżowania. Żeby taka podróż była udana, warto poświęcić nieco czasu na jej zaplanowanie (oczywiście z niniejszym poradnikiem w ręku), wcześniej jednak odpowiemy sobie na pytanie dlaczego warto podróżować, obalając przy okazji najczęściej pojawiające się wymówki, które nie pozwalają nam zrobić pierwszego kroku. Dowiemy się, że nawet brak znajomości języków obcych nie stanowi przeszkody w eksploracji świata, poznamy również historię pewnego sześćdziesięcioczteroletniego autostopowicza, która mogłaby stać się podstawą do napisania wciągającego scenariusza filmowego. 

Kiedy już mentalnie przygotujemy się do wyjazdu, warto zadbać o przyziemne, ale jakże ważne kwestie, takie jak ekwipunek na wyjazd, wizy czy utrzymanie zdrowia w podróży. Autorzy doradzają w jaki plecak i śpiwór najlepiej jest zainwestować, piszą o najlepszych namiotach i matach, a także o odzieży, po którą warto wybrać się nawet do popularnych sklepów typu second-hand. Dzięki niezwykle użytecznym listom unikniemy sytuacji, w której nie spakujemy czegoś do plecaka, zaś informacje dotyczące wiz pozwolą nam uniknąć problemów na granicy. W tej części znajdziemy również uwagi na temat pieniędzy, pogody czy przepisów celnych.

Tak przygotowani, możemy ruszać w drogę, zaś autorzy pomogą nam również w wyborze odpowiedniego (i najtańszego) środka transportu, dzieląc się jednocześnie z nami swoimi przygodami z podróży i doświadczeniami związanymi z różnymi środkami lokomocji. Te opowieści, oprócz waloru edukacyjnego, same w sobie są niezmiernie wciągające, zachęcając do natychmiastowego powstania z wygodnego fotela i ruszenia na powitanie przygody. Jeden z rozdziałów poświecony został noclegom, zaś autorzy przekonują nam, że – w zależności od preferencji i zasobności portfela – mamy całkiem spory wybór, poczynając od spania na dziko, przez hotele i hostele, skorzystanie z oferty couchsurfingu, po ekstremalne i niecodzienne lokalizacje miejsca spoczynku. Z racji tego, że dla wielu podróżników wyprawy są nie tylko okazją do poznania nowych ludzi i kultury, ale i do smakowania lokalnych specjałów, sporo miejsca zostało poświęconego wyżywieniu i przyjemności delektowania się takimi specjałami, jak chociażby mięso szczura czy zupą z jaskółczych gniazd. 

Druga część książki, to tzw. „paragony z podróży”, czyli relacje z wypraw do różnych rejonów świata, nadesłane przez czytelników bloga. Znajdziemy tu nie tylko fascynujące opisy wypraw, ale sporo informacji praktycznych, które mogą stać się podstawą do wyruszenia tymi samymi szlakami bądź też będą inspiracją do zaplanowania własnej wyprawy.

Książka „Paragon z podróży. Poradnik taniego podróżowania”, mimo poradnikowego charakteru, czyta się niczym najlepszą powieść przygodową czy reportaż z wyprawy, wypatrując niecierpliwie końca lektury ale tylko po to, by sięgnąć po nią po raz kolejny, koncentrując się na istotnych dla naszej podróży kwestiach. Staranne wydanie, interesująca grafika i piękne zdjęcia z wypraw autorów i ich czytelników zachwycają i rozpalają wyobraźnię, wzbudzają w nas chęć przemierzenia tych samych dróg i odwiedzenia miejsc, które zapadły autorom w pamięć, przeżycia tych samych przygód. To wspaniale przygotowane merytorycznie kompendium taniego podróżowania będące najlepszym dowodem na to, że jeśli chcemy poznawać nowe kraje, to nic nie stanie nam na przeszkodzie , a już na pewno barierą tą nie będą finanse.



Do książki można zajrzeć TU.

sobota, 9 stycznia 2016

Claire Dunn „365 dni bez zapałek. Jak rok w australijskim buszu odmienił moje życie”

Tytuł: 365 dni bez zapałek
Autor: Claire Dunn
Wydawnictwo: Kobiece

„Mogłabym w każdej chwili otworzyć drzwi mojej klatki i uciec. Ale co miałabym robić? Kim zostać? Ogarnia mnie nagła ochota, by zdjąć buty i po prostu zacząć iść. I nie zatrzymywać się, dopóki pod stopami nie poczuję opadłych liści” – te słowa oddają i naszą tęsknotę za ucieczką, za innym życiem, za zmianami które oderwą nas od doczesności i trywialności, od wyścigu szczurów i materializmu. Ileż to razy marzyłeś o rzuceniu pracy i wyjeździe do Ameryki Południowej? Ile razy chciałeś porzucić ciepłą posadę w banku by zostać żeglarzem? Ile razy pragnąłeś wyrwać się z pętli kredytów, przymusu kupowania przedmiotów pod wpływem otoczenia i zamieszkać w drewnianej chacie na plaży, opierając swoją egzystencję na kilku tylko przedmiotach i redukując swoje potrzeby do minimum? Dlaczego to jest wciąż w sferze marzeń? Dlaczego nie realizujesz swoich planów?

Odwagę, by dokonać zmian, odnalazła w sobie Claire Dunn, zagorzała aktywistka walcząca w obronie lasów, pracownica jednej z fundacji działających w tym zakresie. Z chwilą przyjęcia posady, zamieniła podróże i protesty na niezliczone godziny spędzone na pisaniu tekstów o lasach i petycjach, a z każdym dniem rosła jej frustracja i przeświadczenie, że tak naprawdę nie jest to jej życiowa droga. Kiedy wszyscy znajomi zdążyli już założyć rodziny, wziąć kredyty na dom i wspiąć się po szczeblach kariery, ona świadomie postanowiła z tego wszystkiego zrezygnować. Zdecydowała się na udział w niezwykłym projekcie, który zakładał niemal samotną, roczną egzystencję w australijskim buszu. Prowadzony podczas pobytu dziennik posłużył jako szkic wciągającej książki „365 dni bez zapałek. Jak rok w australijskim buszu odmienił moje życie”. Opublikowany nakładem Wydawnictwa Kobiecego reportaż, jest zatem zapisem wydarzeń, które miały miejsce podczas trwania programu, a jednocześnie jesteśmy świadkami wewnętrznych zmian, jakie dokonywały się w psychice autorki. Nastawiona na zadaniowy system pracy, na nieustanne starania w drodze do perfekcji Dunn, musiała nauczyć się niczego nie pragnąć, niczego nie musieć, nie robić nic na siłę, tylko dać się porwać swojej pierwotnej naturze. 

„Całe życie uczono cię produktywności i osiągania celów. Na tej podstawie budowałaś poczucie własnej wartości. Teraz zrobiła jeden krok poza ten świat i twoje ego walczy, żeby zachować status quo. Zapewne czujesz się, jakby rozpętała się w tobie wojna domowa” – mówi Dunn instruktor ze szkoły przetrwania, w której uczestniczyła przygotowując się do programu. I zapewne jest w tym sporo racji, bowiem pierwsze dni i tygodnie pobytu w buszu są naznaczone kolejnymi klęskami, z którymi kobieta nie może się pogodzić. Nieustannie porównuje się z innymi „szaleńcami”, którzy nie tylko zdecydowali się porzucić obecne życie, ale jeszcze za ten przywilej zapłacić, wciąż też ma poczucie straconego czasu, tego, że mogłaby zrobić wszystko szybciej, dokładniej, lepiej.

Ponieważ program przetrwania w naturalnym środowisku zakładał stopniowe ograniczanie wykorzystania przedmiotów ze świata zewnętrznego, jego uczestnicy przez pierwsze sześć miesięcy uczestniczyli w rozmaitych warsztatach, mających za zadanie przygotować ich do przetrwania w buszu bez zapałek czy metalowych przedmiotów, zaś kolejne sześć miesięcy byli zdani wyłącznie na siebie. Claire Dunn uczyła się zatem lepienia zastawy stołowej z gliny, konstruowania pułapek na kraby i węgorze, rozpalania ognia za pomocą świdra ręcznego czy polowania. Uczestnicy mieli również za zadanie wybrać sobie swoje miejsce na rozległym terenie i postawić własnoręcznie dom, według swojego projektu. Jedyne zasady, jakie obowiązywały w trakcie trwania programu, to zakaz spożywania alkoholu, w trakcie dwunastu miesięcy poza obozem mogli spędzić wyłącznie trzydzieści dni i przez trzydzieści dni mogli przyjmować gości. Jak Dunn, poradziła sobie z postawionymi przed nią wyzwaniami? Co stało się najtrudniejszym zadaniem? Jakie bariery, w tym bariery wewnętrzne będzie musiała pokonać, by wytrwać do końca pobytu? Na te pytania odpowiada wspaniała książka „365 dni bez zapałek”, będąca zarówno fascynującym zapisem powrotu do korzeni, jak i odkrywania samej siebie, swoich pragnień oraz dawno zatraconej kobiecości. 

Autorka, posługując się niezwykle barwnym, plastycznym językiem przenosi nad do australijskiego buszu, zaś załączone zdjęcia dodatkowo pobudzają naszą szalejącą wyobraźnię, pozwalając poczuć się niemal jak uczestnik tego survivalowego pobytu, a jednocześnie zatęsknić za ta wolnością, lekkością, jaką daje obcowanie z naturą. I choć pobyt był wykańczający fizycznie, to skupienie się na prostych czynnościach, korzystanie z darów Matki Natury, nieustanny kontakt z przyrodą wyzwalały niezwykłą energię, płynąca z wnętrza człowieka. Również podczas lektury znikają wszelkie ograniczenia, wszelkie nakazy i zakazy, budzi się w nas tęsknota za podążeniem drogą marzeń. Jak pisze Dunn: „Najtrudniej jest uwierzyć, że jest to możliwe, że można zrobić to, na co zawsze miało się ochotę, co przemawia do ciebie bardziej niż wszystko inne”. Patrząc na to, czego dokonała Claire Dunn, czując jeszcze smak pieczonego węża na języku czy dotyk twardej gliny nabieramy przekonania, że realizacja każdego planu rzeczywiście jest możliwa, Zatem … do dzieła!

czwartek, 5 listopada 2015

Samuel Laurent „Kalifat terroru. Kulisy działania państwa islamskiego”

Autor: Samuel Laurent
Wydawnictwo: W.A.B

„Nie jest odpowiednie dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki on nie dokona całkowitego podboju ziemi” – te słowa Koranu, które stały się usprawiedliwieniem dla obcięcia głowy Jamesowi Foleyowi, Stevenowi Sotloffowi czy francuskiemu zakładnikowi Hervému Gourdelowi w Algierii, stanowią przerażającą zapowiedź tego, co będzie się działo, kiedy Państwo Islamskie zapanuje nad całym globem. Jesteś przekonany, że taki rozwój wypadków jest niemożliwy? Że wojska poszczególnych krajów poradzą sobie z okutymi w kufije i galabije mężczyznami? Że armia amerykańska ze swoim wywiadem i nalotami z powierza jest w stanie rozgromić wojska Państwa Islamskiego? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to tym większym wstrząsem będzie lektura publikacji Samuela Laurenta, dziennikarza śledczego, publicysty i specjalisty do spraw terroryzmu. 

„Kalifat terroru. Kulisy działania państwa islamskiego”, to już kolejna po książkach „Sahelistan” (2013) i „Al-Kaida en France” (2014) publikacja autora, który zajmuje się zagadnieniami islamskiego ekstremizmu, a także podróżuje po krajach kontrolowanych przez dżihady stów, pozyskując wiedzę na temat specyfiki działania Państwa Islamskiego u źródeł. Jak sam Laurent pisze, przy zbieraniu materiałów korzystał między innymi z pomocy kilku emirów z Al-Ka`idy w Syrii, którzy nie tylko dostarczyli mu cenne dane, ale nawet umożliwili spotkanie z Abu Mustafą, w przeszłości znanym wszystkim wysokiej rangi żołnierzem Państwa Islamskiego, który przeszedł na stronę Al-Ka`idy. I choć autor pomija kwestię tego, w jaki sposób udało mu się przeżyć ten proces zbierania materiałów, to nie ulega wątpliwości – szczególnie po opisach działania Państwa Islamskiego, że niejednokrotnie jego bezpieczeństwo musiało być zagrożone. Dzięki temu jednak powstała książka odsłaniająca przed nami kulisy organizacji Państwa Islamskiego, zasady jego nad wyraz sprawnego działania (w tym finansowania), a także plany ekspansji. Lektura pomaga lepiej rozumieć, a co za tym idzie – sprawniej reagować i lepiej się chronić, przed propagandą PI, przed indoktrynacją i wszechobecną inwigilacją. 

Autor podkreśla, że coraz więcej Europejczyków decyduje się na hidżrę, czyli powrót na ziemię islamu, powiązany z baja, aktem poddania, dodając że: „Składając akt poddania, muzułmanie za granicą stają się prawdziwymi ambasadorami kalifatu, gotowymi wypełniać rozkazy swojego przywódcy”. Choć stosunkowo mało jest informacji dotyczących struktur kalifatu, Laurent dzieli się z nami pozyskanymi informacjami, wskazującymi na zdecentralizowany system, oparty na dwóch „premierach” i dwóch „rządach” realizujących wytyczne Abu Bakra al-Baghdadiego w Iraku i Syrii. Opisuje również funkcjonujące ministerstwa (z ministerstwem wojny na czele) i ich budżety, struktury regionalne oraz działanie armii, będącej „fundamentem Państwa Islamskiego, źródłem jego potęgi i przedmiotem fascynacji sympatyków kalifatu na całym świecie”. Dowiadujemy się, w jaki sposób wygląda szkolenia kandydatów na dżihadystów, poznajemy sylwetki dowódców, w tym wybitnego stratega Tarkana Batiraszwili, który wsławił się między innymi podczas bitwy o Aleppo, a następnie zdobył bazę rakietową syryjskiej armii w tamtym rejonie, czy też następną - w Szajch Sulejman. 

W kolejnych rozdziałach poznajemy zasady funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, ze szczególnym uwzględnieniem ministerstwa sprawiedliwości, które nie tylko pomaga kalifatowi utrzymywać porządek na podbitym terytorium, ale też pilnuje, by nie kwestionowano jego władzy. Niezwykle interesujący, ale też przerażający w swej wymowie jest fragment poświęcony wywiadowi, bowiem to właśnie służby specjalne (zwane również służbami bezpieczeństwa) kierują wszystkimi działaniami mającymi na celu zastraszenie i zniechęcenie. Jak pisze autor: „Żyć w Państwie Islamskim to milczeć i liczyć na to, że nic złego się nie stanie. To przyklaskiwać fanatyzmowi, w nadziei, że policja zapuka raczej do drzwi sąsiada niż do naszych”

Książka „Kalifat terroru” jest lekturą trudną, mimo sprawności, z jaką autor opisuje fakty i płynności tej opowieści o kulisach Państwa Islamskiego. Jednak świadomość potęgi PI, bezwzględności jego członków, którzy w męczeńskiej śmierci widzą drogę do Raju oraz braku przeciwnika godnego zmierzenia się z tą armią fanatyków sprawia, że publikacja jest bardzo emocjonalna w swym odbiorze, pokazuje bowiem wszystkie słabości dotychczas podejmowanych ze strony Europy czy Stanów Zjednoczonych działań. Doskonałym podsumowaniem lektury, a także przestrogą przed lekceważeniem Państwa Islamskiego, niech będą słowa Anjema Choudary`ego, ważnej postaci brytyjskiej społeczności salafickiej: „Zagrożenie jest o wiele bardziej realne, niż sądzicie. Tym razem Zachód zadarł z wyjątkowo nieustępliwym przeciwnikiem”!




niedziela, 18 października 2015

Aleksander Janowski „Tłumacz – reportaż z życia”

Tytuł: Tłumacz – reportaż z życia
Autor: Aleksander Janowski
Wydawnictwo: Psychoskok

„Ile trudności i nieporozumień można by uniknąć, ile czasu oszczędzić, oddając sprawy w zaufane ręce tłumacza” – twierdził niemiecki pisarz Friedrich von Gentz, a te słowa doskonale oddają charakter pracy tłumacza, który – z jednej strony powinien odwzorowywać przekazywane treści, z drugiej jednak, proces ten winien przypominać akt twórczy. Nie wspominając już o tym, że niekiedy bywa tak, iż tłumacz jest człowiekiem bardziej światłym, bardziej świadomym konsekwencji wypowiadanych słów, niż sam mówca …

O tym, jak naprawdę wygląda praca tłumacza, o żmudnej drodze dochodzenia do mistrzostwa, o ciężkich czasach wojny, o powojennych partyjnych układach, o wydarzeniach rozgrywających się w marcu 1968 roku oraz o wielu innych – zarówno smutnych, jak i zabawnych momentach życia opowiada czytelnikom Aleksander Janowski w książce „Tłumacz – reportaż z życia”. Opublikowana nakładem wydawnictwa Psychoskok pozycja to nie tylko napisane pięknym językiem wspomnienia z barwnego życia autora, ale również szereg wskazówek przydatnych zarówno dla tych, którzy chcą pracować jako tłumacz, jak i dla tych, którzy pragną sukcesu. Recepta? Praca, praca i jeszcze raz praca, w połączeniu z otwartym umysłem i unikaniu postaw konformistycznych. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto pragnie wytchnienia i ucieczki przed zalewającym rynek książki komercjalizmem, kto pragnie lektury głębszej, poruszającej istotne tematy, wartej przemyśleń. 

Urodzony w miasteczku granicznym niedaleko Nowogródka, dorastał wśród ludności białoruskiej, polskiej i żydowskiej, chłonąc tę wielokulturowość i nie będąc świadomym, że zdeterminuje ona późniejsze jego życie. Mimo iż w rubryce „narodowość” widniał jako „Białorusin”, udało mu się ukończyć Rosyjską Szkołę Średnią, szlifując język i już wówczas dając dowody swojej pracowitości oraz ogromnego potencjału. Po stracie ojca, wcielonego do Armii Wojska Polskiego, wychował się pod opieką matki i nie zmienił tego nawet fakt, iż informacja o śmierci okazała się fałszywa. Wiadomość z Czerwonego Krzyża, że ojciec nie tylko ma się dobrze, ale mieszka w Polsce w Nowej Rudzie w Dolnej Silesii była prawdziwym zaskoczeniem, podobnie zresztą jak zaproszenie na pobyt czasowy i sama wizyta małego Olka w kraju, gdzie sklepy są pełne towarów, gdzie nie ma wszechobecnej propagandy.

Kolejne lata okazują się przełomowe dla młodego chłopca za sprawą historycznego wydarzenia, jakim była śmierć Generalissimusa Josifa Wissarionowicza Stalina oraz ogłoszonej repatriacji do Polski … To zaledwie kilka faktów z burzliwego życia bohatera, który wyjeżdżając z rodzimej wioski wyłącznie z podręcznikiem algebry i otrzymanym w prezencie od matki tomem Puszkina, zdołał wspiąć się na wyżyny sztuki, jaką jest tłumaczenie.

Czytamy o konsekwencjach nieporozumienia, związanego z przeżyciem rodziny (również ojciec Olka był przekonany, że nie przeżyli bombardowania), o zmianie obywatelstwa na polskie, o nauce w Liceum Ogólnokształcącym w Nowej Rudzie i pracy w charakterze inwentaryzatora, czyli kontrolera sklepów i restauracji, od której bohater zaczął swoją karierę zawodową. Niezwykle interesujący jest opis okresu, w którym bohater uczęszczał do Państwowej Szkoły Górniczej oraz pierwszych kroków w zawodzie tłumacza. Czytamy również o wydarzeniach marca 1968 roku, tj. o kryzysie politycznym zapoczątkowanym demonstracjami studenckimi oraz o uznaniu trybu życia Olka, za „pasożytniczy” przez ówczesne władze. Kolejne lata przynoszą pracę na stanowisku młodszego redaktora w sekcji rosyjskiej Polskiej Agencji Interpress oraz nowe umiejętności – tzw. kabinowca i pracę z Igorem Zakrzewskim z Polskiej Agencji Prasowej, którego autor uważa za „wzór wysoce kulturalnego człowieka i tłumacza”. Stopniowo, krok po kroku, zdobywając nowe doświadczenia, szkoląc nieustannie język, autor staje się jednym z „ludzi predysponowanych do świadczenia najwyższej klasy usług tłumaczeniowych dla kierownictwa partyjno-państwowego kraju”, czyli pracownikiem Bura Tłumaczy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

„Tłumacz …” Aleksandra Janowskiego to porywająca historia życia pełnego zwrotów akcji i ważkich wydarzeń, również tych, o krajowym i ponadnarodowym zasięgu. Dzięki cierpliwości, wytrwałości oraz konsekwencji w działaniu, bohater-autor miał szansę uczestniczyć w przełomowych wydarzeniach, rozmawiać z osobami znanymi z pierwszych stron gazet (o słynnym zdjęciu z Gierkiem i Breżniewem nawet nie wspominając). Książkę pożera się łapczywie, zaś jedynym rozczarowaniem są słowa „Koniec tomu pierwszego”…



wtorek, 9 grudnia 2014

Ludwika Włodek "Wystarczy przejść przez rzekę"

Tytuł: Wystarczy przejść przez rzekę
Autor: Ludwika Włodek
Wydawnictwo Literackie



„Jakie wszystko staje się proste, gdy się patrzy z daleka, pomija się szczegóły i nic się o nich nie wie” - pisał Bernard Minier. Właśnie z daleka zazwyczaj patrzymy na świat, bojąc się zagłębić go, posmakować, naprawdę poznać. Obaw takich nie ma Ludwika Włodek, która z pasji do świata i ludzi, stworzyła zawód. Dzięki temu, możemy przenieść się wraz z nią do Azji Środkowej, terenu nieznanego, niezgłębionego, o którym tak naprawdę nic nie wiemy…
Publikacja „Wystarczy przejść przez rzekę”, to zapiski z podróży, a przy tym studium nastrojów społecznych i politycznych konfliktów, okraszone zbliżeniami twarzy ludzi – nie tych bezimiennych, ale tych, z którymi autorka zbliżyła się podczas swoich wypraw, którzy zgodzili się odsłonić przed nią rąbek swojego życia, a także rzeczywistości, w jakiej przyszło im funkcjonować.
Autorka potraktowała historie poszczególnych mieszkańców jako punkt odniesienia, a przy tym okazję do poruszenia kwestii historycznych, makroekonomicznych i politycznych. Czytamy zatem o radzieckiej polityce narodowościowej, o sowietyzacji, o transformacji mającej miejsce w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Poznajemy kulisy animozji pomiędzy Kirgizami i Uzbekami, dzieje rewolucji, przyczyny pogłębiającej się izolacji, którą podkreśliło jeszcze zwycięstwo szyitów w irańskiej walce o władzę, a także obserwujemy   zderzenie się mitu Kazachstanu, jako „trzeciej drogi i jedynego państwa sukcesu” w Azji Środkowej, z rzeczywistością.
To również wspaniała opowieść o tym kulturalnym tyglu, jakim jest Azja Środkowa, o panujących zwyczajach, doprawionych multinarodową mieszanką i wielowiekowym dziedzictwem. Na tym tle, fascynująco rysują się życiorysy osób, które odegrały znacząca rolę w procesie „smakowania” tego rejonu przez autorkę. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się w Kirgistanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie, Kazachstanie czy Uzbekistanie, niezmiennie interesują nas opowieści, ujęte przez autorkę w oszczędne, a jednak obrazowe słowa. Ten styl, reportersko-gawędziarski sprawia, że od książki nie można się wprost oderwać mimo trudnego tematu i bolesnych, niekiedy traumatycznych wspomnień bohaterów.
Na stronach publikacji spotkamy Nadię o śmierdzących nogach, która udzieliła obcym osobom gościny pod swoim dachem w Oszu, racząc przy tym autorkę wspaniałymi potrawami, kąpielami (wieczorny rytuał – wyprawa do bani), a także opowieściami o sąsiadach Uzbekach, o prozie życia oraz wspominając krwawą rzeź, która miała miejsce w czerwcu 1990 roku. Jest też Zajtuna, u której autorka zatrzymała się w Biszkeku, a której córka opiekowała się w Polsce przez kilka lat synem autorki; Szarofat, opowiadająca o tadżyckiej wojnie domowej i rosnącym napięciu w kraju oraz Said, spotkany w Górach Fańskich w Tadżykistanie.
Włodek przedstawia nam również Umidę Ahmadową, fotografkę i reżyserkę, która za swoją walkę z systemem i pragnienie niezależności, zapłaciła wolnością. Żyjąc w autorytarnym reżimie nie poddała się i z dumnie uniesioną głową wciąż pozostała wierna swoim ideałom. Jest również Bołat, któremu od dzieciństwa wpajano strach przed władzą radziecką i kolektywizacją. Jednak świadomość, że na świat – zniewolony świat – przyjść miał wkrótce jego wnuk, wyzwoliła w nim pokłady odwagi i decyzyjności. Zaczytany w dziełach Goethego, Schillera, związał się z teatrem, założonym przez mieszkających w Kazachstanie Niemców, a następnie otworzył własną placówkę: „Wstałem, podniosłem tyłek i zacząłem robić taki teatr, jaki uważałem za dobry” – mówi Bołat.
To tylko kilka z wyrazistych postaci, sportretowanych przez Włodek. Postaci, których losy uświadamiają nam, z jakimi problemami boryka się Azja Środkowa i jakie zagrożenia na nią czyhają. Mimo społecznego zaangażowania, autorce udało się doskonale wyważyć proporcję pomiędzy przytoczonymi opowieściami bohaterów książki, kontekstem polityczno-gospodarczym oraz własnymi komentarzami czy wspomnieniami. To sprawia, że „Wystarczy przejść przez rzekę” można traktować jako zachętę do podróży w tamte rejony i do wykazania choć minimum chęci, by zrozumieć, jak wygląda prawdziwe życie. By je poznać i pokochać miłością skomplikowaną, ale prawdziwą…