wtorek, 9 grudnia 2014

Ludwika Włodek "Wystarczy przejść przez rzekę"

Tytuł: Wystarczy przejść przez rzekę
Autor: Ludwika Włodek
Wydawnictwo Literackie



„Jakie wszystko staje się proste, gdy się patrzy z daleka, pomija się szczegóły i nic się o nich nie wie” - pisał Bernard Minier. Właśnie z daleka zazwyczaj patrzymy na świat, bojąc się zagłębić go, posmakować, naprawdę poznać. Obaw takich nie ma Ludwika Włodek, która z pasji do świata i ludzi, stworzyła zawód. Dzięki temu, możemy przenieść się wraz z nią do Azji Środkowej, terenu nieznanego, niezgłębionego, o którym tak naprawdę nic nie wiemy…
Publikacja „Wystarczy przejść przez rzekę”, to zapiski z podróży, a przy tym studium nastrojów społecznych i politycznych konfliktów, okraszone zbliżeniami twarzy ludzi – nie tych bezimiennych, ale tych, z którymi autorka zbliżyła się podczas swoich wypraw, którzy zgodzili się odsłonić przed nią rąbek swojego życia, a także rzeczywistości, w jakiej przyszło im funkcjonować.
Autorka potraktowała historie poszczególnych mieszkańców jako punkt odniesienia, a przy tym okazję do poruszenia kwestii historycznych, makroekonomicznych i politycznych. Czytamy zatem o radzieckiej polityce narodowościowej, o sowietyzacji, o transformacji mającej miejsce w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Poznajemy kulisy animozji pomiędzy Kirgizami i Uzbekami, dzieje rewolucji, przyczyny pogłębiającej się izolacji, którą podkreśliło jeszcze zwycięstwo szyitów w irańskiej walce o władzę, a także obserwujemy   zderzenie się mitu Kazachstanu, jako „trzeciej drogi i jedynego państwa sukcesu” w Azji Środkowej, z rzeczywistością.
To również wspaniała opowieść o tym kulturalnym tyglu, jakim jest Azja Środkowa, o panujących zwyczajach, doprawionych multinarodową mieszanką i wielowiekowym dziedzictwem. Na tym tle, fascynująco rysują się życiorysy osób, które odegrały znacząca rolę w procesie „smakowania” tego rejonu przez autorkę. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się w Kirgistanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie, Kazachstanie czy Uzbekistanie, niezmiennie interesują nas opowieści, ujęte przez autorkę w oszczędne, a jednak obrazowe słowa. Ten styl, reportersko-gawędziarski sprawia, że od książki nie można się wprost oderwać mimo trudnego tematu i bolesnych, niekiedy traumatycznych wspomnień bohaterów.
Na stronach publikacji spotkamy Nadię o śmierdzących nogach, która udzieliła obcym osobom gościny pod swoim dachem w Oszu, racząc przy tym autorkę wspaniałymi potrawami, kąpielami (wieczorny rytuał – wyprawa do bani), a także opowieściami o sąsiadach Uzbekach, o prozie życia oraz wspominając krwawą rzeź, która miała miejsce w czerwcu 1990 roku. Jest też Zajtuna, u której autorka zatrzymała się w Biszkeku, a której córka opiekowała się w Polsce przez kilka lat synem autorki; Szarofat, opowiadająca o tadżyckiej wojnie domowej i rosnącym napięciu w kraju oraz Said, spotkany w Górach Fańskich w Tadżykistanie.
Włodek przedstawia nam również Umidę Ahmadową, fotografkę i reżyserkę, która za swoją walkę z systemem i pragnienie niezależności, zapłaciła wolnością. Żyjąc w autorytarnym reżimie nie poddała się i z dumnie uniesioną głową wciąż pozostała wierna swoim ideałom. Jest również Bołat, któremu od dzieciństwa wpajano strach przed władzą radziecką i kolektywizacją. Jednak świadomość, że na świat – zniewolony świat – przyjść miał wkrótce jego wnuk, wyzwoliła w nim pokłady odwagi i decyzyjności. Zaczytany w dziełach Goethego, Schillera, związał się z teatrem, założonym przez mieszkających w Kazachstanie Niemców, a następnie otworzył własną placówkę: „Wstałem, podniosłem tyłek i zacząłem robić taki teatr, jaki uważałem za dobry” – mówi Bołat.
To tylko kilka z wyrazistych postaci, sportretowanych przez Włodek. Postaci, których losy uświadamiają nam, z jakimi problemami boryka się Azja Środkowa i jakie zagrożenia na nią czyhają. Mimo społecznego zaangażowania, autorce udało się doskonale wyważyć proporcję pomiędzy przytoczonymi opowieściami bohaterów książki, kontekstem polityczno-gospodarczym oraz własnymi komentarzami czy wspomnieniami. To sprawia, że „Wystarczy przejść przez rzekę” można traktować jako zachętę do podróży w tamte rejony i do wykazania choć minimum chęci, by zrozumieć, jak wygląda prawdziwe życie. By je poznać i pokochać miłością skomplikowaną, ale prawdziwą…





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz