Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennikarka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennikarka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 kwietnia 2023

Krystyna Bartłomiejczyk "Zapisane w gwiazdach"

Tytuł: Zapisane w gwiazdach
Autor: Krystyna Bartłomiejczyk
Wydawnictwo: Prozami

Czy demony z przeszłości mogą powrócić? Czy jest możliwe poznanie prawdy po wielu latach, kiedy nie istnieją już świadkowie, ani żadne dowody? Czy zmarli potrafią mówić? Niezależnie od odpowiedzi na te pytania, to z pewnością zmarli zasługują na to, by ludzie poznali ich historię. Szczególnie, jeśli była ona tragiczna.

piątek, 28 września 2018

Beata Pawlikowska "Samotne wyprawy"

Tytuł: Samotne wyprawy 
Autor: Beata Pawlikowska 
Wydawnictwo: Edipresse Książki 



Tajemnica kobiecego szczęścia polega na życiu bez mężczyzny - to zdumiewający wynik sondażu przeprowadzonego wśród ponad czterech tysięcy kobiet przez brytyjskie czasopismo poświęcone zagadnieniom społecznym. A na czym polega tajemnica samotnych podróży? Czy decydują się na nie osoby, które nie mają z kim jechać, czy jest to świadomy wybór? Jak podróżować samotnie i czerpać z tego przyjemność? Jak uporać się ze strachem w sytuacji, kiedy jedyną osobą, na którą możemy liczyć, jesteśmy my sami? Skąd czerpać istotne w podróży informacje? 

sobota, 2 czerwca 2018

Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska "Ciasteczko z wróżbą"

Tytuł: Ciasteczko z wróżbą 
Autor: Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska 
Wydawnictwo: Edipresse 


Nie ma chyba osoby, która by dziś nie słyszała o słynnych chińskich ciasteczkach z wróżbą, a nawet nie próbowała choć raz za ich pośrednictwem poznać przyszłości. I nie ma znaczenia fakt, iż te słodycze tak naprawdę zostały wymyślone w japońskim Kioto, ani to, że wartość takiej wróżby jest nikła, a nawet więcej – niczym samospełniająca się przepowiednia może negatywnie zaważyć na naszych losach. 

środa, 2 maja 2018

Katarzyna Misiołek "Ktoś ci się przygląda"


Autor: Katarzyna Misiołek 
Wydawnictwo: MUZA 


Mówi się, że strach ma wielkie oczy, czasami jednak lepiej jest zachować ostrożność. Zaniedbania na płaszczyźnie bezpieczeństwa, nawet chwilowe zlekceważenie zasad, nonszalancja, może mieć poważne konsekwencje. Często nosimy w sobie fałszywe przekonanie, że nic nam się nie stanie, niepotrzebnie ryzykujemy, niejednokrotnie prowokując nawet napastnika. I choć życie nie polega na tym, żeby nieustannie oglądać się za siebie, żeby w każdym widzieć wroga, to jednak należy zachować zdrowy rozsądek i dystans, stosując również zasadę ograniczonego zaufania, przede wszystkim wobec nieznajomych. 

wtorek, 31 stycznia 2017

Vi Keeland „Gracz”

Tytuł: Gracz
Autor: Vi Keeland
Wydawnictwo: Kobiece



„Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje” – pisał Fiodor Dostojewski, zaś historia wielu ludzi potwierdza prawdziwość tych słów. Człowiek bowiem nawet sam nie jest świadomy tego, jak bardzo jest silny i jak wiele może znieść. I choć niekiedy wszystko wydaje się być przeciwko niemu, choć wieje mu w oczy wiatr, on powstaje z kolan silniejszy. Czasami jednak taki upadek nie tylko dodaje nam mocy, ale i pozostawia w naszym sercu głęboką rysę, która nie pozwala nam zaangażować się emocjonalnie w relacje z ludźmi. Chronimy się tym samym przed zranieniem, ale i odbieramy sobie przyjemność oraz poczucie zaspokojenia płynące z faktu, że kochamy i jesteśmy kochani.

niedziela, 9 października 2016

Katy Evans "Manwhore"

Tytuł: Manwhore
Autor: Katy Evans
Wydawnictwo: Kobiece



Przeglądając tytuły prasowe, zagłębiając się w sensacyjne artykuły czy oglądając drastyczne zdjęcia zadajemy sobie pytanie, gdzie leżą granicę ludzkiej przyzwoitości i jak daleko jest w stanie posunąć się dziennikarz w poszukiwaniu tematu. Nieustannie słyszymy o przedstawicielach prasy, którzy są w stanie wedrzeć się do szpitala, by sfotografować rodzące aktorki, którzy – zamiast udzielać pomocy rannemu – robią zdjęcia umierającemu człowiekowi. Nasza ocena postępowania przedstawicieli prasy uzależniona jest zwykle od tego, czym się zawodowo zajmujemy i jakie normy etyczne jesteśmy zmuszeni łamać w naszym zawodzie oraz od tego, jak bardzo interesuje nas dany temat.

czwartek, 7 lipca 2016

Christine von Brühl "Jak przestałam być arystokratką"

Autor: Christine von Brühl
Wydawnictwo: Prozami


Mówiąc o życiu arystokratów zwracamy zwykle uwagę na ich sielskie życie, konta pełne pieniędzy, okazałe rezydencje i nienaganne wykształcenie. Funkcjonowanie elit w społeczeństwie wydaje się być niczym bajka, idealizujemy ich sytuacje, po części z uwagi na fakt, iż obracają się oni zazwyczaj w wąskim gronie zamożnych ludzi, zwykle z tytułami, jak oni. Nie mamy zatem możliwości bieżącej weryfikacji naszych wyobrażeń, kształtowanych zwykle przez doniesienia z pierwszych stron gazet czy przekazy telewizyjne.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Ewa Podsiadły-Natorska "Nie omijaj szczęścia"

Autor: Ewa Podsiadły-Natorska
Wydawnictwo: Akurat

Mówi się, że szczęście jest odczuciem subiektywnym, bowiem tak naprawdę dla każdego z nas oznacza coś innego. Jedni czują się szczęśliwi tylko wówczas, kiedy mają luksusowe domy, markowe ubrania i wysokie stanowiska, dla innych szczęściem jest posiadanie rodziny, jeszcze inni czują się szczęśliwi obserwując promienie słoneczne przebijające się przez chmury i znajdując w trawie czterolistną kończynę. Radość z małych rzeczy, poczucie szczęścia płynące z każdej celebrowanej chwili jest niestety coraz rzadszym zjawiskiem. Jesteśmy uwikłani w pętle oczekiwań, obsadzeni w rolach, wydaje nam się, że żeby przetrwać, trzeba biec coraz szybciej i szybciej. Skutkiem tego, coraz częściej dopada nas wyczerpanie, przygnębienie przeradza się we frustrację i wypalenie zawodowe, to zaś pociąga za sobą negatywne konsekwencje dla zdrowia.

wtorek, 16 lutego 2016

Marie-Morgane Le Moël „Sekrety francuskiej kuchareczki”

Autor: Marie-Morgane Le Moël
Wydawnictwo: Kobiece


„Nie mogę powiedzieć, żebym wolała wino australijskie od francuskiego. Ale któż wie, co może wydarzyć się w ciągu następnych pięciu lat? Poczekam i zobaczę. Coś mi mówi, że Australia jeszcze nie raz mnie zaskoczy” – te słowa mogła wypowiedzieć tylko osoba, która jest gotowa na podjęcie każdego wyzwania, która z ciekawością patrzy w przyszłość, która po upadku szybko wstaje z kolan i kroczy dalej przed siebie. Czy jednak zawsze jej życie, choć fascynujące, jest godne pozazdroszczenia? Jak Francuzka o podniebieniu, które doświadcza ekstatycznych przeżyć przy konsumpcji pâté lorrain czy foie gras odnalazła się w Australii, gdzie świąteczna kolacja oznacza potrawy z grilla, zaś wygasająca wiza… konieczność zawarcia związku małżeńskiego?

Na te wszystkie pytania odpowiemy dzięki niezwykle smakowitej książce, która zabiera nas nie tylko w podróż po świecie, ale i stanowi prawdziwą kulinarną ucztę. Opublikowane nakładem Wydawnictwa Kobiecego „Sekrety francuskiej kuchareczki”, autorstwa Marie-Morgane Le Moël, to pozycja zachwycająca nas na wielu płaszczyznach, przybliżająca nie tylko kulisy pracy dziennikarskiej, ale i codzienne życie, a przede wszystkim – tajemnice francuskiej kuchni i przepisy na potrawy, za którymi tęskni się nawet na przysłowiowym końcu świata. Przyjemność płynącą z lektury znajdą nie tylko ci czytelnicy, którzy celebrują jedzenie, którzy są gotowi na nowe smaki, nowe doznania. Książka zauroczy również tych wszystkich, którzy kochają Francję i francuskie klimaty (z dobrym winem włącznie), którzy marzą o podróżach, o dziennikarskiej karierze, którzy chętnie sięgają po historie oparte na rzeczywistych faktach i odczuwanych emocjach.

A tych emocji możemy spodziewać się wiele, bowiem Marie jest osobą niezwykle impulsywną, powiedziałabym nawet – nieprzewidywalną, zaś jej skłonność do przygody i do lokowania uczuć w obiektach niegodnych jej uwagi, jest wprost zdumiewająca. Już jako mała dziewczynka przysparzała ona rodzicom trosk, w przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka, Pierre`a, zaś ta żywiołowość i gotowość do angażowania się w daną sprawę, staje się źródłem jej porażek, ale i sukcesów w przyszłości. 

Marie opowiada o swoim dorastaniu, o pierwszych miłościach, o buntowniczych zapędach, wyrażających się między innymi skokiem z okna oraz o pierwszych kulinarnych wspomnieniach. Wraz z nią uczestniczymy w zbiorach winogron, doceniając ciężką, fizyczną pracę robotników, wyruszamy też do Dijon na studia z dziedziny literatury. Wkraczając w świat młodych, zblazowanych intelektualistów prowadzimy długie dysputy przy papierosach i obowiązkowym winie, swoją aktywność kończąc z kolei kieliszkiem kiru, czyli likierem z czarnej porzeczki z białym winem. Wraz z autorką przenosimy się też do Grenoble, by studiować nauki polityczne i – w sercu francuskich Alp – zakochać się rozpaczliwie w komiku Nolanie, jednym z wielu mężczyzn i wielu nieszczęśliwych miłości w życiu Marie.

Ostatni rok studiów spędzamy wraz z bohaterką w Kanadzie, a po powrocie do Paryża gorąco kibicujemy jej pragnieniu dostania się do jednej z najlepszych szkół dziennikarskich. Właśnie podczas zbierania materiału do jednego z artykułów Marie poznaje przystojnego marynarza, Romaina, który na dłużej zagości w jej sercu i za którym przeprowadza się nawet do Montrealu. Wszystko zmienia się, kiedy jedna z gazet proponuje jej pracę korespondenta w Australii…

Jak zakończy się ta opowieść, w której kulinaria i kultura francuska odgrywają tak wielką rolę? Jak nucąca Marsyliankę i mająca „skrajnie bolszewickie poglądy” dziennikarka odnajdzie się w kraju, gdzie nikt nie strajkuje, gdzie francuskie sery są tylko wspomnieniem a dobre wino ma zawrotną cenę? Dowiecie się tego z lektury fascynującej książki „Sekrety francuskiej kuchareczki”, wypełnionej smakami i zapachami Francji oraz potraw, które powodują wzmożone działanie naszych ślinianek. Każdy rozdział książki zakończony jest wyjątkowym przepisem, który nawiązuje do jego treści – dzięki temu poznamy zarówno historię, jak i sposób wykonania takich wspaniałości jak: tarte provençale, sytego i zdrowego ratatouille, grzechu wartego łatwego musu czekoladowego czy też sałatki nicejskiej. To zaledwie kilka z wielu propozycji autorki, dzięki której wskazówkom możemy przenieść klimat Francji do swojego domu. Sporo w książce również informacji dotyczących historii ojczyzny Marie, a także ciekawostek związanych z Australią, nawiązań do literatury czy prozy życia dziennikarza. To wszystko składa się na fascynującą lekturę, po której mamy ochotę rzucić wszystko i wyjechać do Francji oddając się duchowej i kulinarnej uczcie, bądź też oddać się natychmiast eksperymentom we własnej kuchni, zaskakując naszych gości potrawami, które nie mogą się nie udać!


czwartek, 9 lipca 2015

Harlan Coben „Na gorącym uczynku”

Autor: Harlan Coben
Wydawnicywo: Albatros


„Bóg nie jest niezbędny, żeby stworzyć winę, ani żeby karać. Wystarczą ludzie wspomagani przez nas samych. Sąd ostateczny jest co dzień.” – pisał Albert Camus, tymi prostymi słowami oddając pokrętną ludzką naturę. Mimo istnienia całego aparatu prawnego, wciąż chcemy mieć moc sprawczą, wciąż lubimy dopatrywać się winy i za nią karać. Rozwój cywilizacji, a nawet wzrost świadomości poszczególnych jednostek i wymóg funkcjonowania w grupie nie zmieniły naszych zachowań, nie spowodowały zniknięcia samosądów. Nie chcemy czekać, aż złoczyńcę dosięgnie karzące ramię sprawiedliwości – to my chcemy być tym ramieniem…

Czy tak właśnie swoją pracę traktuje Wendy Tynes, dziennikarka programu „Przyłapani na gorącym uczynku”, demaskującego sprawców i ich zbrodnie, bohaterka wciągającej książki mistrza kryminału. Harlana Cobena? Powieść "Na gorącym uczynku", opublikowana nakładem wydawnictwa Albatros, to nie tylko przerażające studium ludzkiej psychiki, ale również naszych słabości. Autor, jak nikt inny, potrafi portretować najbardziej pierwotne z ludzkich zachowań, najbardziej brutalne i upokarzające, poddając naszej moralnej ocenie wybory dokonywane przez swoich bohaterów. Nie inaczej jest i tym razem – z zapartym tchem śledzimy rozwój wydarzeń wpadając w kolejne pułapki przygotowane przez Cobena, próbując zgłębić tajemnicę wydarzeń sprzed lat, a także rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia młodej dziewczyny. Nie sposób nie angażować się emocjonalnie w lekturę szczególnie, że traktuje o jednym z najpodlejszych czynów karalnych, będących równocześnie swego rodzaju tabu – o pedofilii. 

Wendy po raz kolejny jest na szczycie. Dzięki swojemu zaangażowaniu oraz dziennikarskiej prowokacji, udało jej się zidentyfikować potwora, który czyha na niewinne dzieci. Działając za pośrednictwem forum internetowego, a następnie zwabiając przestępcę pod wskazany adres, jest w stanie pokazać ludzkości jego twarz, twarz Dana Mercera. Program, a także znalezione w jego domu dowody w postaci zdjęć i laptopa wystarczyły, by społeczność go skazała, zanim jeszcze postawiono mu jakiekolwiek zarzuty. Tym bardziej bulwersuje wszystkich, a szczególnie rodziny ofiar, uniewinnienie Dana i odrzucenie przez sędziego dowodów z uwagi na ich stronnicze przedstawienie w mediach. Pikanterii dodaje sprawie fakt, ze do czasu zdemaskowania przez Wendy, Dan był cenionym członkiem lokalnej społeczności, zaangażowanym w niesienie pomocy potrzebującym pracownikiem socjalnym, zatrudnionym w ośrodku pomocy dla młodzieży. Wystarczyło kilka chwil, by został wyrzucony poza nawias, znienawidzony przez wszystkich, by doświadczył przemocy fizycznej ze strony sąsiadów. Jedynie była żona wraz ze swoją nową rodziną staje w jego obronie, to jednak nie wystarczy – ludzie już wydali wyrok.

Kiedy zdesperowany, ukrywający się mężczyzna dzwoni do Wendy tłumacząc, że zaszła pomyłka, ta, kierowana dziennikarska intuicją, postanawia się z nim spotkać. Nie bez znaczenia jest też fakt, że została wyrzucona z pracy, choć zapewne znając dalszy rozwój wypadków, wolałaby zostać w domu opłakując zmarłego przed ośmioma laty męża. Los zadecydował jednak inaczej – Wendy staje się świadkiem morderstwa Dana, zaś sprawcą jest prawdopodobnie ojciec jednej z ofiar, emerytowany szeryf federalny, Ed Grayson. Kiedy jednak kobieta przybywa na miejsce zbrodni wraz z policją, po ciele pedofila nie ma już śladu, zaś jedynym dowodem uprawdopodobniającym jej wersję wydarzeń, jest dziura po kuli oraz kilka kropel krwi. Staje się to bodźcem, do przeprowadzenia przez Wendy własnego śledztwa, które wiedzie ją aż do Princeton i zmusza do podróży w czasie 

Okazuje się bowiem, że Dan nie jest jedynym absolwentem tej prestiżowej uczelni, który popadł w poważne kłopoty. Jeden ze studentów z rocznika Mercera został oskarżony o defraudacje, polityczną karierę drugiego zniszczył skandal z prostytutką, a kolejny został aresztowany za posiadanie środków odurzających.. Czy to przypadek że wszyscy ci mężczyźni, których życie zostało zrujnowane w przeciągu ostatniego roku, byli … współlokatorami Dana? Czy to możliwe, żeby Mercer był odpowiedzialny nie tylko za uwodzenie nieletnich i robienie im roznegliżowanych zdjęć, ale również za zabójstwo? W pokoju Dana znaleziono bowiem telefon siedemnastoletniej Haley McWaid, nastolatki, która pewnego dnia nie wróciła do domu, po czym słuch po niej zaginął. I choć wszystko wskazuje na to, że Dan był nie tylko pedofilem, ale i mordercą, to Wendy ogarniają coraz większe wątpliwości. Czy to możliwe, że zniszczyła życie zupełnie niewinnemu człowiekowi? Kluczem do rozwiązania zagadki jest okres studiów w Princeton, a choć dziennikarce grozi wielkie niebezpieczeństwo, wyrzuty sumienia i pragnienie poznania prawdy nie daje jej pozostawić śledztwa spokoju. Wytrwale podąża zatem wszystkimi możliwymi tropami, ale prawda jest bardziej zaskakująca, niż sądzi…

„Na gorącym uczynku” Cobena to powieść, która zmusza nas do uczestnictwa w opisywanych wydarzeniach, która angażuje emocjonalnie i skłania do rozważań na temat winy i karny. Doskonale przemyślana konstrukcja tekstu, nieszablonowe i zaskakujące zakończenie oraz mistrzowskie kreacje bohaterów są niewątpliwie mocną stroną powieści, a przy tym znakiem rozpoznawczym Cobena. Tu nie ma miejsca na przypadek, wszystko dzieje się we właściwym czasie, nieustannie podsycając napięcie, aż do punktu kulminacyjnego, którego nie sposób przewidzieć. Chyba nie doczekamy się chwili, kiedy Coben nas zawiedzie, a już na pewno nie w przypadku tej lektury…

wtorek, 9 grudnia 2014

Ludwika Włodek "Wystarczy przejść przez rzekę"

Tytuł: Wystarczy przejść przez rzekę
Autor: Ludwika Włodek
Wydawnictwo Literackie



„Jakie wszystko staje się proste, gdy się patrzy z daleka, pomija się szczegóły i nic się o nich nie wie” - pisał Bernard Minier. Właśnie z daleka zazwyczaj patrzymy na świat, bojąc się zagłębić go, posmakować, naprawdę poznać. Obaw takich nie ma Ludwika Włodek, która z pasji do świata i ludzi, stworzyła zawód. Dzięki temu, możemy przenieść się wraz z nią do Azji Środkowej, terenu nieznanego, niezgłębionego, o którym tak naprawdę nic nie wiemy…
Publikacja „Wystarczy przejść przez rzekę”, to zapiski z podróży, a przy tym studium nastrojów społecznych i politycznych konfliktów, okraszone zbliżeniami twarzy ludzi – nie tych bezimiennych, ale tych, z którymi autorka zbliżyła się podczas swoich wypraw, którzy zgodzili się odsłonić przed nią rąbek swojego życia, a także rzeczywistości, w jakiej przyszło im funkcjonować.
Autorka potraktowała historie poszczególnych mieszkańców jako punkt odniesienia, a przy tym okazję do poruszenia kwestii historycznych, makroekonomicznych i politycznych. Czytamy zatem o radzieckiej polityce narodowościowej, o sowietyzacji, o transformacji mającej miejsce w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Poznajemy kulisy animozji pomiędzy Kirgizami i Uzbekami, dzieje rewolucji, przyczyny pogłębiającej się izolacji, którą podkreśliło jeszcze zwycięstwo szyitów w irańskiej walce o władzę, a także obserwujemy   zderzenie się mitu Kazachstanu, jako „trzeciej drogi i jedynego państwa sukcesu” w Azji Środkowej, z rzeczywistością.
To również wspaniała opowieść o tym kulturalnym tyglu, jakim jest Azja Środkowa, o panujących zwyczajach, doprawionych multinarodową mieszanką i wielowiekowym dziedzictwem. Na tym tle, fascynująco rysują się życiorysy osób, które odegrały znacząca rolę w procesie „smakowania” tego rejonu przez autorkę. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się w Kirgistanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie, Kazachstanie czy Uzbekistanie, niezmiennie interesują nas opowieści, ujęte przez autorkę w oszczędne, a jednak obrazowe słowa. Ten styl, reportersko-gawędziarski sprawia, że od książki nie można się wprost oderwać mimo trudnego tematu i bolesnych, niekiedy traumatycznych wspomnień bohaterów.
Na stronach publikacji spotkamy Nadię o śmierdzących nogach, która udzieliła obcym osobom gościny pod swoim dachem w Oszu, racząc przy tym autorkę wspaniałymi potrawami, kąpielami (wieczorny rytuał – wyprawa do bani), a także opowieściami o sąsiadach Uzbekach, o prozie życia oraz wspominając krwawą rzeź, która miała miejsce w czerwcu 1990 roku. Jest też Zajtuna, u której autorka zatrzymała się w Biszkeku, a której córka opiekowała się w Polsce przez kilka lat synem autorki; Szarofat, opowiadająca o tadżyckiej wojnie domowej i rosnącym napięciu w kraju oraz Said, spotkany w Górach Fańskich w Tadżykistanie.
Włodek przedstawia nam również Umidę Ahmadową, fotografkę i reżyserkę, która za swoją walkę z systemem i pragnienie niezależności, zapłaciła wolnością. Żyjąc w autorytarnym reżimie nie poddała się i z dumnie uniesioną głową wciąż pozostała wierna swoim ideałom. Jest również Bołat, któremu od dzieciństwa wpajano strach przed władzą radziecką i kolektywizacją. Jednak świadomość, że na świat – zniewolony świat – przyjść miał wkrótce jego wnuk, wyzwoliła w nim pokłady odwagi i decyzyjności. Zaczytany w dziełach Goethego, Schillera, związał się z teatrem, założonym przez mieszkających w Kazachstanie Niemców, a następnie otworzył własną placówkę: „Wstałem, podniosłem tyłek i zacząłem robić taki teatr, jaki uważałem za dobry” – mówi Bołat.
To tylko kilka z wyrazistych postaci, sportretowanych przez Włodek. Postaci, których losy uświadamiają nam, z jakimi problemami boryka się Azja Środkowa i jakie zagrożenia na nią czyhają. Mimo społecznego zaangażowania, autorce udało się doskonale wyważyć proporcję pomiędzy przytoczonymi opowieściami bohaterów książki, kontekstem polityczno-gospodarczym oraz własnymi komentarzami czy wspomnieniami. To sprawia, że „Wystarczy przejść przez rzekę” można traktować jako zachętę do podróży w tamte rejony i do wykazania choć minimum chęci, by zrozumieć, jak wygląda prawdziwe życie. By je poznać i pokochać miłością skomplikowaną, ale prawdziwą…