Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dokument. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dokument. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 listopada 2017

Marek Wałkuski "To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki"

Tytuł: To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki
Autor: Marek Wałkuski
Wydawnictwo: Helion



Ameryka jest krajem, gdzie odnotowano największy odsetek napadów na banki, nie ma tygodnia, w którym w różnych regionach kraju nie zostało obrabowanych przynajmniej kilka placówek. W ciągu ostatnich stuleci, ilość napadów można liczyć w tysiącach, a każdy z nich jest inny, każdy z nich wiąże się też z innymi konsekwencjami, różny jest bowiem przebieg wydarzeń z nimi związanych. Można wręcz powiedzieć, że napady stały się amerykańską specjalnością, zaś wybrani przestępcy trwale zapisali się na kartach historii, wzbudzając nie tylko potępienie, ale i … podziw.

piątek, 9 czerwca 2017

Karolina Kozioł „Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii”

Autor: Karolina Kozioł
Wydawnictwo: Psychoskok


Kiedy mówimy Brazylia, w myślach pojawia nam się gorąca samba, Rio de Janeiro, określane przez Brazylijczyków jako a cudowne miasto, skąpane w słońcu plaże Copacabana, słynna Głowa Cukru, czyli niezwykła stożkowata góra oraz postać Jezusa Chrystusa Odkupiciela, będącego jednym z symboli Rio. Korzystając z oferty biur podróży widzimy jednak tylko jedną, słoneczną twarz kraju. To drugie jego oblicze kryje się w cieniu słynnych już faweli, czyli slumsów, w których żyją tysiące Brazylijczyków. To tam, w dzielnicach nędzy, toczy się prawdziwe życie, tam też może szybko się zakończyć. 

sobota, 7 listopada 2015

Paulina Sołowianiuk „Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej”

Tytuł: Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej
Autor: Paulina Sołowianiuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo ISKRY


„Nie będziecie się zwracać do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie wypytujcie ich, bo staniecie się przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym.” – mówi Biblia, a mimo to spirytyzm od wieków ma swoich zwolenników. Moda na niego przychodzi falami, zaskakując kierunkiem swojego rozwoju oraz osobami zwolenników. Czy spirytyzm – pogląd uznający istnienie duchów oraz dusz zmarłych, a także możliwość kontaktu z nimi – to kaprys znudzonych innymi rozrywkami bogaczy? A może głęboka potrzeba kontaktu ze zmarłymi, wynikająca z niezałatwionych za ich życia spraw? Co skłania ludzi do udziału w seansach spirytystycznych, do korzystania z pomocy mediów, które rzekomo pośredniczą w przekazywaniu informacji z zaświatów?

Być może na te pytania pozwoli odpowiedzieć książka Pauliny Sołowianiuk „Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa ISKRY publikacja jest spojrzeniem na dwudziestolecie międzywojenne, pełne tajemniczych wydarzeń oraz niecodziennych zainteresowań żyjących w tym okresie, nierzadko wybitnych osobistości. Ta frapująca książka bez wątpienia spotka się z zainteresowaniem nie tylko tych, którzy pasjonują się metafizyką, dla których świat duchów nie jest obcy, ale również tych, którzy tropią zagadki historii oraz śledzą informacje dotyczącymi życia pisarzy, naukowców, nie stroniących od spirytystycznych rozrywek. 

Autorka przypomina nam postacie Margaret, Leah i Kate Fox – młode Amerykanki, które były świadkami wędrówek mebli, jakie odbywały się w ich rodzinnym domu, a także słyszały trudne do wyjaśnienia odgłosy. Wkrótce opinię publiczną obiegła wieść, że siostry potrafią nawiązać kontakt z duchami, zaś same przedsiębiorcze kobiety opracowały specjalny system komunikacji z niematerialnymi bytami – tak właśnie narodził się nurt, którego zwolennicy nazwali siebie spirytystami, a który szturmem wkroczył na polskie salony.

Sołowianiuk śledzi, w jaki sposób rozwijała się ta moda, która początkowo w centrum zainteresowania stawiała sam stolik (najlepiej mahoniowy), a następnie – poprzez różne metody kontaktu z zaświatami („na talerzyk”, „na szklankę”, „na ekierkę”) – doszła do momentu, w którym to medium przejmowało na siebie ciężar komunikacji z duchem. Co więcej, często za sprawą medium ten duch się materializował, na przykład w postaci ektoplazmy. Jak pisze autorka: „spirytyzm nie tylko dawał propozycję nowej formy życia duchowego, ale i możliwość realizacji jednej z pierwotnych, instynktowy mych potrzeb – potrzeby zabawy i wcielania się w rolę”. Bawili się zatem wszyscy, zaś szał seansów ogarnął zarówno Warszawę, jak i Kraków, a przy mahoniowych stolikach zasiadały takie postacie, jak Ludwik Krzywicki, Ignacy Matuszewski, Bolesław Prus, Władysław Reymont czy Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. 

Autorka dużo uwagi poświęca osobie Juliana Ochorowicza, publicysty, psychologa i filozofa pasjonującego się mediumizmem, wspomina również o znanym medium spirytystycznym i materializacyjnym, czyli Eusapii Palladino. Wzbudzająca sensację wszędzie, gdzie się tylko pojawiła kobieta, słynęła przede wszystkim z umiejętności nawiązywania kontaktów z duchami oraz z wydobywającej się z jej ust ektoplazmy, dzięki której duchy te stawały się widoczne dla otoczenia. Na stronach książki pojawiają się ponadto takie osobowości, jak Stefan Ossowiecki, który „sprawował” funkcję naczelnego jasnowidza stolicy.

„Jasnowidz w salonie…” to niezwykle wciągająca publikacja, która rzuca nowe światło na okres dwudziestolecia międzywojennego, a także na zainteresowania i rozrywki ówczesnej społeczności. Autorka przybliża nam postacie ważne dla rozwoju polskiego spirytyzmu i mediumizmu, a których prace i dokonania pokryły się patyną czasu, zostały zlekceważone, zapomniane przez współczesność. Niezmiernie interesujący jest również wątek dotyczący zainteresowań Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, choć będąc po lekturze książki Magdaleny Samozwaniec wiedziałam już o uczestnictwie poetki w seansach, a także o jej bogatych zbiorach literatury fachowej z zakresu spirytyzmu i nauk tajemnych. Niezależnie od tego, jaki jest nasz stosunek do kwestii spirytyzmu czy zjawisk paranormalnych, to z pewnością lektura publikacji Pauliny Sołowianiuk jest niezapomnianym przeżyciem – to nie tylko sprawnie napisana książka, niemal dokument, ale również pozycja skłaniająca do tego, by otworzyć umysł na nieznane…


czwartek, 5 listopada 2015

Samuel Laurent „Kalifat terroru. Kulisy działania państwa islamskiego”

Autor: Samuel Laurent
Wydawnictwo: W.A.B

„Nie jest odpowiednie dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki on nie dokona całkowitego podboju ziemi” – te słowa Koranu, które stały się usprawiedliwieniem dla obcięcia głowy Jamesowi Foleyowi, Stevenowi Sotloffowi czy francuskiemu zakładnikowi Hervému Gourdelowi w Algierii, stanowią przerażającą zapowiedź tego, co będzie się działo, kiedy Państwo Islamskie zapanuje nad całym globem. Jesteś przekonany, że taki rozwój wypadków jest niemożliwy? Że wojska poszczególnych krajów poradzą sobie z okutymi w kufije i galabije mężczyznami? Że armia amerykańska ze swoim wywiadem i nalotami z powierza jest w stanie rozgromić wojska Państwa Islamskiego? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to tym większym wstrząsem będzie lektura publikacji Samuela Laurenta, dziennikarza śledczego, publicysty i specjalisty do spraw terroryzmu. 

„Kalifat terroru. Kulisy działania państwa islamskiego”, to już kolejna po książkach „Sahelistan” (2013) i „Al-Kaida en France” (2014) publikacja autora, który zajmuje się zagadnieniami islamskiego ekstremizmu, a także podróżuje po krajach kontrolowanych przez dżihady stów, pozyskując wiedzę na temat specyfiki działania Państwa Islamskiego u źródeł. Jak sam Laurent pisze, przy zbieraniu materiałów korzystał między innymi z pomocy kilku emirów z Al-Ka`idy w Syrii, którzy nie tylko dostarczyli mu cenne dane, ale nawet umożliwili spotkanie z Abu Mustafą, w przeszłości znanym wszystkim wysokiej rangi żołnierzem Państwa Islamskiego, który przeszedł na stronę Al-Ka`idy. I choć autor pomija kwestię tego, w jaki sposób udało mu się przeżyć ten proces zbierania materiałów, to nie ulega wątpliwości – szczególnie po opisach działania Państwa Islamskiego, że niejednokrotnie jego bezpieczeństwo musiało być zagrożone. Dzięki temu jednak powstała książka odsłaniająca przed nami kulisy organizacji Państwa Islamskiego, zasady jego nad wyraz sprawnego działania (w tym finansowania), a także plany ekspansji. Lektura pomaga lepiej rozumieć, a co za tym idzie – sprawniej reagować i lepiej się chronić, przed propagandą PI, przed indoktrynacją i wszechobecną inwigilacją. 

Autor podkreśla, że coraz więcej Europejczyków decyduje się na hidżrę, czyli powrót na ziemię islamu, powiązany z baja, aktem poddania, dodając że: „Składając akt poddania, muzułmanie za granicą stają się prawdziwymi ambasadorami kalifatu, gotowymi wypełniać rozkazy swojego przywódcy”. Choć stosunkowo mało jest informacji dotyczących struktur kalifatu, Laurent dzieli się z nami pozyskanymi informacjami, wskazującymi na zdecentralizowany system, oparty na dwóch „premierach” i dwóch „rządach” realizujących wytyczne Abu Bakra al-Baghdadiego w Iraku i Syrii. Opisuje również funkcjonujące ministerstwa (z ministerstwem wojny na czele) i ich budżety, struktury regionalne oraz działanie armii, będącej „fundamentem Państwa Islamskiego, źródłem jego potęgi i przedmiotem fascynacji sympatyków kalifatu na całym świecie”. Dowiadujemy się, w jaki sposób wygląda szkolenia kandydatów na dżihadystów, poznajemy sylwetki dowódców, w tym wybitnego stratega Tarkana Batiraszwili, który wsławił się między innymi podczas bitwy o Aleppo, a następnie zdobył bazę rakietową syryjskiej armii w tamtym rejonie, czy też następną - w Szajch Sulejman. 

W kolejnych rozdziałach poznajemy zasady funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, ze szczególnym uwzględnieniem ministerstwa sprawiedliwości, które nie tylko pomaga kalifatowi utrzymywać porządek na podbitym terytorium, ale też pilnuje, by nie kwestionowano jego władzy. Niezwykle interesujący, ale też przerażający w swej wymowie jest fragment poświęcony wywiadowi, bowiem to właśnie służby specjalne (zwane również służbami bezpieczeństwa) kierują wszystkimi działaniami mającymi na celu zastraszenie i zniechęcenie. Jak pisze autor: „Żyć w Państwie Islamskim to milczeć i liczyć na to, że nic złego się nie stanie. To przyklaskiwać fanatyzmowi, w nadziei, że policja zapuka raczej do drzwi sąsiada niż do naszych”

Książka „Kalifat terroru” jest lekturą trudną, mimo sprawności, z jaką autor opisuje fakty i płynności tej opowieści o kulisach Państwa Islamskiego. Jednak świadomość potęgi PI, bezwzględności jego członków, którzy w męczeńskiej śmierci widzą drogę do Raju oraz braku przeciwnika godnego zmierzenia się z tą armią fanatyków sprawia, że publikacja jest bardzo emocjonalna w swym odbiorze, pokazuje bowiem wszystkie słabości dotychczas podejmowanych ze strony Europy czy Stanów Zjednoczonych działań. Doskonałym podsumowaniem lektury, a także przestrogą przed lekceważeniem Państwa Islamskiego, niech będą słowa Anjema Choudary`ego, ważnej postaci brytyjskiej społeczności salafickiej: „Zagrożenie jest o wiele bardziej realne, niż sądzicie. Tym razem Zachód zadarł z wyjątkowo nieustępliwym przeciwnikiem”!