poniedziałek, 6 listopada 2017

Katy Evans "Ladies Man"

Tytuł: Ladies Man
Autor: Katy Evans
Wydawnictwo: Kobiece


Są tacy mężczyźni, przed którymi ostrzegają swoje córki wszystkie matki. Są tacy mężczyźni, którzy sami są świadomi swojego niszczycielskiego wpływu, którzy nie są w stanie dochować wierności żadnej kobiecie, którzy jednak mają w sobie tyle sex appealu, tyle tajemniczości i obietnicy rozkoszy w oczach, że nie pomagają żadne przestrogi. Takim mężczyznom rzucamy się w objęcia nie bacząc na konsekwencje, nawet jeśli jesteśmy świadome, że nas zranią, zniszczą, że do końca życia będziemy wspominać ich dotyk i spojrzenie. 
Właśnie z takim mężczyzną ma do czynienia Regina, dwudziestoczteroletnia pracownica sklepu z ekskluzywnymi produktami do pielęgnacji oraz specjalistka od makijażu, a właściwie od zakładania masek. Ona sama bowiem, od czasu rozstania z Paulem, mężczyzną, który przed dwa lata ją zdradzał, który miał tupet obwiniać ją o zachowanie podczas rozstania, nie pokazuje się nigdzie bez makijażu, który traktuje niczym tarczę. Wówczas, kiedy tak o poranku stała w piżamie, ze szczoteczką do zębów w ustach przyrzekła sobie, że już nikt nie zobaczy jej w takim stanie, że już nikt jej tak nie upokorzy, nie złamie jej serca. Nie przewidziała jednak pojawienia się przystojnego Tahoe Rotha, biznesmena, najlepszego przyjaciela Malcolma Sainta. Osoby, które miały już przyjemność sięgnąć po przepełnione erotyką powieści z serii „Manwhore”, doskonale wiedzą, czego można spodziewać się po bohaterach stworzonych przez Katy Evans oraz po samej autorce. Przyznam jednak, że książka „Ladies Man” potrafi jednak zaskoczyć, mimo określonych schematów zachowań i seksu, czyli elementu, którego w literaturze erotycznej trudno jest uniknąć. Znajdziemy tu bowiem skomplikowanych bohaterów, wśród których Tahoe zdecydowanie przoduje.

Mężczyzna, który Reginę fascynuje, ale którego jednocześnie stara się unikać, sam zdaje sobie sprawę, że nie jest dla niej partnerem. Otwarcie neguje stałe związki, kobiety same pchają się do jego łóżka, a on może przebierać w potencjalnych towarzyszkach, kierując się jakimi tylko chce kryteriami. Dlatego też Regina pozostaje z nim wyłącznie na przyjacielskiej stopie, choć powietrze pomiędzy nimi aż iskrzy od seksualnego napięcia. I jak w tych warunkach układać sobie życie z innym mężczyzną? Szczególnie kiedy ten daleki jest od ideału i choć stara się, to jego podstawową wadą jest to, że … nigdy nie będzie Tahoe.

Czy w takiej sytuacji historia ta ma szczęśliwe zakończenie? Czy Regina odnajdzie szczęście u boku Trenta? Odpowiedzi na to pytanie poszukać musimy w powieści „Ladies Men” o mężczyźnie, który za swoją seksualnością i bezwzględnością chowa niezwykle wrażliwego człowieka, a także o kobiecie, która za makijażem ukrywa dziewczynę uroczą i delikatną, otwartą i szczerą, a także mało odporną na zranienie. Choć początkowo można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z powieścią obyczajową, nie zaś z pełną seksu historią – autorka bowiem położyła mocny nacisk na zgłębianie skomplikowanej relacji bohaterów, analizując psychologiczny jej aspekt – to i tak stopniowo wyczuwamy coraz większe seksualne napięcie, które zaczyna również nas ogarniać. Jedno jest pewne – będzie gorąco, choć seks będzie miał więcej wspólnego z romantyzmem i kochaniem się, niż z zaspokojeniem dzikich żądzy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz