niedziela, 19 listopada 2017

Nanna Foss "Spektrum. Leonidy"

Autor: Nanna Foss
Wydawnictwo: Driada


Kosmos fascynował ludzi od wielu wieków, a astronomia matematyczna i naukowa, rozwinięta już przez Babilończyków, na wysokim poziomie funkcjonowała również w starożytnej Grecji i świecie helleńskim. Tak naprawdę jednak obserwacji nieba dokonywano już w paleolicie, choć wówczas ograniczało się to do skupienia na zjawiskach widocznych tzw. gołym okiem. Przypuszcza się nawet, że część malowideł jaskiniowych prezentuje właśnie obiekty astronomiczne, na przykład plejady. Z kolei przed 1833 rokiem zaobserwowane zostały po raz pierwszy leonidy, czyli rój meteorów, niekiedy widoczny w postaci spektakularnych widowisk na nieboskłonie. 

Co jednak wspólnego mają leonidy z powieścią przeznaczoną dla młodych czytelników, opublikowaną nakładem Wydawnictwa Driada? Poza tytułem oczywiście, bowiem „Leonidy” to pierwszy tom wyjątkowej serii fantasy „Spektrum”, autorstwa Nanny Foss. Sięgając po książkę, przekraczamy granicę ziemskiego pojmowania, wikłamy się w niezwykłą historię o zagadkowej fabule i przygodach, które przeżywa grupa pozornie różniących się od siebie młodych ludzi. To sprawia, że lektura zachwyci zarówno miłośników fantastyki, jak i młodych naukowców, którzy czytając, będą mogli wysnuwać i obalać kolejne hipotezy.

Autorka przedstawia nam nastoletnią Emilię, pochodzącą z wielodzietnej rodziny dziewczynę, uważaną w szkole za dziwadło. Wyalienowana, wciąż trzymająca się na uboczu nastolatka, z nieodłącznym szkicownikiem, ma za przyjaciela równie dziwnego jak ona chłopaka – niewidomego Albana. Wszystko zmienia się, kiedy pewnej nocy Emilia śni o niezwykłym chłopcu o niemal turkusowych oczach z pryzmatem na szyi, a następnego dnia … pojawia się on w szkole. Co więcej Noa – tak ma bowiem na imię chłopak ze snu, jest bratem bliźniakiem równie dziwnej jak on sam Pi, charyzmatycznej i brawurowej nastolatki z burzą dredów w kolorze ognia. 

Od tej chwili zaczynają dziać się niewyjaśnione rzeczy, poczynając od nowego nauczyciela o niepokojącym wyglądzie, poprzez wizytę nastolatków w domu pewnego astrofizyka, Christensena. Emilia odkrywa, iż wnętrze jego domu do złudzenia przypomina to ze snu, a dzięki tym wspomnieniom odkrywa dziwny przedmiot niewiadomego pochodzenia. Podobne do kompasu z widniejącym na nim szyfrem znalezisko, uruchamia się za pomocą … wisiora Noa, powodując poważne oparzenia całej grupy nastolatków. 

Czy to jednak ów przyrząd uaktywnia nadnaturalne umiejętności nastolatków? A może istniały one już wcześniej? Pytania mnożą się wraz z kolejnymi niezrozumiałymi dla bohaterów wydarzeniami – Adriana, ambitna uczennica, która przez przypadek znalazła się w ich grupie, potrafi poruszać z daleka przedmioty, Noa i Pi potrafią czytać sobie w myślach, a Pi ma ponadto zdolność wzniecania ognia, kiedy jest zdenerwowana. Czy to już koniec darów (a może przekleństw) posiadanych przez grupę? Czym tak naprawdę jest niezwykły przedmiot należący ponoć do ojca astrofizyka, dlaczego Emilia wciąż ma sugestywne sny, które zdają się przepowiadać pewne wydarzenia? 

Wszystkie te wątpliwości rozwiać może lektura niezwykle zajmującej książki, która tak naprawdę wciągnie nie tylko nastoletnich czytelników. Brawurowo prowadzona akcja, sprawne dialogi, umiejętnie wykreowani, charakterystyczni bohaterowie, reprezentujący różne środowiska i typy osobowości, a jednak połączeni wspólnym celem – to główne atuty powieści. Od „Leonidów” trudno jest się oderwać, a stosunkowo prosty, choć barwny i plastyczny język sprawia, że książkę czytamy z … prędkością spadających meteorów, z niecierpliwością czekając na kolejne tomy!

2 komentarze: